Zika to wirus aktualnie potrzebny. Jest znakomitym pomysłem by "zarazić" aborcją. | |
Wpisał: Paolo Gulisano | |
05.02.2016. | |
Zika to wirus aktualnie potrzebny. Jest znakomitym pomysłem by "zarazić" aborcją.
Wirus Zika jest mniej groźny od wirusa grypy
Il virus Zika è meno pericoloso di un’influenza Ma è imbattibile per “trasmettere” l’aborto
Paolo Gulisano 5 luty 2016 tłum. RAM
Zika to wirus aktualnie potrzebny.
W tym roku nie przewiduje się gryp ptasich czy świńskich, nie mówi się już więcej o Eboli, która ma podobno manifestować się jedynie w niewielkim stopniu i w sposób osłabiony. Tym razem mamy wirusa o nazwie Zika, który nadciąga z Brazylii - jednakże nie z Rio, jak to przedstawiają mass-media - ale ze strefy tropikalnej, w której żyje komar Aedes, przenoszący chorobę. Tryb jej rozprzestrzeniania się jest taki sam jak malarii czy żółtej gorączki, które co roku powodują setki tysięcy zgonów - nie stwarzając jednak jakiegokolwiek wstrząsu u zachodniej opinii publicznej. Jak chodzi o Zika, sprawy mają się zupełnie inaczej - Brazylia to kraj wakacji i rozrywki, w lecie odbędzie się także Olimpiada - a zatem należy wykombinować coś nowego. Obama, którego przecież nie mogło zabraknąć także tutaj, gromko nawołuje do przeprowadzenia szybkich i skutecznych badań, mających na celu umożliwienie diagnozy i leczenia, a być może również opracowania szczepionki. W tym momencie więc, jest rzeczą jak najbardziej słuszną postawienie pytania jak cała ta sprawa wygląda w rzeczywistości. Dlaczego nagle mówi się tak wiele o wirusie Zika? Należy zacząć od tego jak wygląda choroba wywołana wirusem: Praktycznie rzecz biorąc daje ona objawy podobne do grypy - gorączkę, bóle stawów i mięśni, zapalenie spojówek, zmęczenie. Choroba mija po tygodniu nie pozostawiając żadnych poważnych konsekwencji. Do dnia dzisiejszego nie zanotowano przypadków śmiertelnych. Można śmiało stwierdzić, że grypa - która (jak to zostało podkreślone), objawia się w podobny sposób - jest zdecydowanie bardziej niebezpieczna. Jeżeli więc prawda wygląda jak powyżej, nasuwa się pytanie: skąd bierze się aktualne panikarstwo? Otóż stąd, że Zika może przynieść wielkie korzyści lobby aborcyjnym, które usiłują wprowadzić w Brazylii normy liberalne odnoszące się do aborcji. Od pewnego czasu, niektórzy badacze a za nimi również "prawnicy i aktywiści polityczni" - jak mówi o nich brytyjska BBC - utrzymują, że w ostatnich latach w Brazylii nastąpił znaczny wzrost przypadków małogłowia u noworodków. Małogłowie to wada wrodzona powstająca podczas rozwoju embrionalnego, która powoduje niedobory w rozwoju neurologicznym i poznawczym, (w mniejszości przypadków może sprowokować śmierć). Mówiąc prosto z mostu, tym sposobem usiłuje się przestraszyć Brazylijki, że dziecko może urodzić się "opóźnione umysłowo". Obecnie, alarm - który w Brazylii podnieśli co poniektórzy badacze - wzmacnia z wielką gorliwością Światowa Organizacja Zdrowia, organ coraz to bardziej dyskusyjny i coraz to mniej miarodajny - właśnie za sprawą niczym nieuzasadnionego panikarstwa, szerzonego w ostatnich latach, szczególnie w odniesieniu do pandemii - które to panikarstwo spowodowało wszczęcie dochodzeń mających na celu weryfikację ewentualnych interesów ekonomicznych o jakie podczas tych operacji mogło chodzić. Do panikarstwa wznieconego przez Światową Organizację Zdrowia dołączyła natychmiast Planned Parent Federation, organizacja znana z jej zaangażowania w rozpowszechnianie środków kontroli urodzeń, w tym również aborcji. Wymieniona powyżej organizacja - podobnie do innych środowisk politycznych i kulturalnych - usiłuje od dawna wprowadzić do brazylijskiego ustawodawstwa rzekome "prawo" do aborcji. Na dzień dzisiejszy, wykorzystując alarm Zika, chce się doprowadzić do realizacji czegoś w rodzaju "prawodawstwa wyjątkowego". Byłby to wytrych do przełamania zakazu aborcji w Brazylii. Podobnej taktyki użyto swego czasu we Włoszech. W 1976 roku, z powodu chmury toksycznej spowodowanej wypadkiem w zakładach chemicznych ICMESA, zaczęto panikować na temat ewentualnych "potworków", które rzekomo miały się wkrótce rodzić i poproszono o liberalizację ad hoc aborcji. Dwa lata później, ustawa 194 przekształciła "wyjątkowość" aborcji w całkowite jej udostępnienie. Co do "potworków", nic takiego nie urodziło się po katastrofie, ale na jakiekolwiek inne decyzje było już za późno. Grożenie teratogennością czyli rodzeniem się dzieci z deformacjami rozwojowymi jest taktyką mającą na celu wystraszenie i trzeba przyznać, przynoszącą zawsze świetne skutki. Sugeruje się, że nie wolno pozwolić na rodzenie się "dzieci nieszczęśliwych" i że aborcja jest aktem litości. Tu należy przytoczyć dane, które opinii publicznej nie są znane, a mianowicie, że wady rozwojowe posiada 3 - 5 % noworodków. Tego rodzaju wady są główną przyczyną śmiertelności noworodków w USA. Natomiast dane odnoszące się do infekcji wirusem Zika mówią, że jedynie 0,04 % populacji zostało wirusem zarażone. Natomiast noworodki z małogłowiem stanowią z w Brazylii zaledwie 0,005 % narodzonych. Należy tu podkreślić, że procentowa obecność wad wrodzonych w Brazylii jest zdecydowanie niższa niż w USA. Być może Obama zrobiłby lepiej gdyby zlecił prace badawcze na temat najczęstszych wad wrodzonych, jakie spotyka się w USA, jak również na temat ich przyczyn, takich jak alkohol, papierosy, narkotyki, lekarstwa, czynniki środowiskowe i chemiczne, a wśród nich węglowodory i promieniowanie jonizujące. Być może o wiele bardziej teratogenny jest herbicyd albo używanie smartphonu, niż wirus Zika. (...) Zwolennicy aborcji nie są zainteresowani poważnymi badaniami naukowymi na temat teratogenności, ani nie są zainteresowani badaniami mającymi na celu wyeliminowanie choroby jaką prowokuje wirus, lub też komara, który ją przenosi. Zależy im natomiast na stwarzaniu terroru psychologicznego, przy pomocy którego będzie można również w Brazylii narzucić mentalność eugeniczną i aborcyjną. |