Wydajemy na nietoperze i jedwabniki. Na "zredukowanie nierówności lesbijek". EU wyrzuca pieniądze.
Wpisał: Domenico Ferrara, Giovanni Masini   
13.02.2016.

Wydajemy na krowy, nietoperze i jedwabniki. Oraz na "zredukowanie nierówności lesbijek". Jak „Europa” wyrzuca w błoto nasze pieniądze.

 

...250 000 euro przeznaczone na testowanie prób zarządzania partycypacyjnego pastwiskami w Kenii i Tanzanii"...

 

Vacche, pipistrelli e bachi da seta. Così l'Europa butta i nostri soldi

http://www.ilgiornale.it/news/politica/vacche-pipistrelli-e-bachi-seta-cos-leuropa-butta-i-nostri-s-1223439.html

 

Domenico Ferrara, Giovanni Masini    12 luty 2016     tłum. RAM

 

Nietoperze, krowy, jedwabniki, owce. Jak widać, kontrola wydatków w Brukseli nie obowiązuje.

 

Są pieniądze na wszystko. Pochodzą przecież z kieszeni podatników. Tyle że bez ich wiedzy, jakoże pomimo, iż bilans Unii Europejskiej jest opublikowany i dostępny online, ale połapanie się w zawiłościach refundacji i biurokratycznym slangu nie jest łatwe dla zwykłego obywatela.

 

"250 000 euro przeznaczone na testowanie prób zarządzania partycypacyjnego pastwiskami w Kenii i Tanzanii". Czy to zdanie coś wam mówi?  Nic, zupełnie nic. Natomiast z pewnością znajdziecie w bilansie koszt projektu.

 

A co powiecie na przeznaczenie półtora miliona euro na "premie specjalne dla krów mamek"?

 

Albo na przekazanie 500 000 euro na "złagodzenie wpływu śmigieł silników wiatrowych na populacje nietoperzy i ptaków migrujących"?

 

No i jeszcze na 500 000 euro przeznaczonych na "pomoc dla jedwabników"?

 

To tylko co poniektóre euro-szaleństwa zawarte w bilansie na rok 2016, zatwierdzonym przez Unię Europejską.

 

Grzebiąc w ponad dwustu stronach bilansu, podobnych dziwactw można znaleźć sporo. I to nie tylko dotyczących gatunków zwierząt, ale również samych projektów - jakie nie zostałyby z łatwością zaakceptowane przez obywateli zmiażdżonych biurokracją i podatkami.

 

Czy 34 miliony euro mogą wystarczyć na "współpracę z Grenlandią"?

 

W celu "zbudowania odporności polepszającej stan zdrowia społeczności koczowniczych Sahelu w sytuacji pokryzysowej" zostały w bilansie UE przeznaczone 1,2 miliona euro.

 

350 000 euro uruchomiono natomiast na "opracowanie map globalnego zagrożenia  odpornością przeciwbakteryjną".

 

Aby wypłacić odszkodowania ofiarom ciężkich przestępstw popełnionych w Demokratycznej Republice Konga musimy zapłacić 395 000 euro. Jest rzeczą zrozumiałą że, również Kongijczycy mają prawo do sprawiedliwości, ale w takiej sytuacji, dlaczego nie miałoby to dotyczyć obywateli europejskich, ofiar - weźmy na to - pomyłek sądowych.

 

Jednym z filarów na których opiera się działalność Unii Europejskiej  jest wspieranie mniejszości i osób w trudnej sytuacji, ale nie jest sprawą jasną, jakie kryteria bierze się pod uwagę podczas wyboru takiej a nie innej mniejszości.

 

Dlaczego bowiem - między innymi - przeznaczono 300 milionów euro dla uchodźców z Palestyny, a nie dla Yazydów?  Pytanie pozostaje bez wyjaśnienia.

 

Skoro mówimy o mniejszościach - w bilansie UE znajduje się 900 000 euro zatwierdzonych na " rozwój zdolności  społeczeństwa obywatelskiego Romów i na wzmocnienie jego zaangażowania w monitorowanie strategii krajowych w sprawie ich integracji".

 

Natomiast 135 000 euro ma zostać wydanych na "zredukowanie nierówności lesbijek, gay, osób transseksualnych i interseksualnych w zakresie opieki zdrowotnej ", a milion i 150 000 euro są skierowane na "tworzenie przedsiębiorstw przez młodych migrantów".

 

Na koniec, zasługują również na wspomnienie projekty, które zostały złożone w Parlamencie Europejskim, ale nie zostały zatwierdzone.

 

Otóż zaproponowano opracowanie "nowego dyskursu narracyjnego o Europie" - za 499 000 euro, "zainstalowanie kranów do dystrybucji mleka we wszystkich szkołach" - za 150 milionów euro,  "rozwijanie zbioru ręcznego wodorostów" - za 150 milionów, oraz "rozwijanie europejskiego wymiaru sportu" - za  2 miliony euro.

 

Podsumowując, wygląda na to, że marnotrawstwa o wysokości milionów euro jakie  mają miejsce w związku z "sezonowym wypasem" parlamentarzystów europejskich,  krążących między  Brukselą i  Strasbourgiem, czy też innymi pomniejszymi biurami,  oraz benefity kasty funkcjonariuszy to jeszcze za mało i dlatego również w tym roku Unia Europejska nie przywiązuje wagi na co wydaje pieniądze.

            Pochodzą one przecież z naszych kieszeni.