Dla mieszkańców domków na przedmieściach - ostrzeżenie. | |
Wpisał: Mirosław Dakowski | |
16.02.2016. | |
Dla mieszkańców domków na przedmieściach – ostrzeżenie. Mirosław Dakowski
Ostatnie pół roku jest świadkiem doskonalenia nowego (chyba?) procederu:
Do furtki dzwoni zdesperowany pan, prosi dość nieskładnie o adres pobliskiego lekarza ( córeczka w ciężkim stanie!). Któż nie wyjdzie, nie pomoże? Może być podenerwowana młoda mama –dziecko ryczy obok. Lub: „Gdzie tu mieszka pan Wasilewski?” Uczynny gospodarz wychodzi, by pomóc lub wytłumaczyć. Już w drzwiach łapie go dwóch oczekujących drabów, i albo daje w łeb i wciąga, albo – przytrzymuje i gębę zatyka, a inni wchodzą i pacyfikują małżonkę. Dalej – standardowo: Zastraszanie: „gdzie trzymasz forsę i pierścionki?”. Potem: „Jak doniesiesz do policji, to cię (was) zarąbiemy”. I spokojnie odjeżdżają.. ================ Ten przy furtce mówi dobrze po polsku, wykonawcy – już niekoniecznie. Znam przypadek, gdy lokalna policja, która dostała rysopis szefa (od kogoś, na pewno, poufnie...), odpowiedziała osobie pytającej o podobny proceder: 1) pierwsze słyszę... 2) Iiii... uważajcie raczej na ”wnuczka i policjanta”, jedna z poszkodowanych u nas miała 40 lat! To skąd dorosły wnuczek? No właśnie.. 3) lepiej dzwonić 112 lub 997, nie na komendę ( bo u nas to najpierw trzeba przejść ogromne procedury).. ================= Proste wnioski: Nigdy nie wychodzić do NIEZAJOMYCH do furtki. A w wątpliwych sytuacjach niech druga osoba w domu jednak trzyma palec na telefonie z adresem „policja”. W razie nieostrożności, a więc rabunku - jednak spisać protokół na komendzie. Te prostackie grupy zostaną zapewne szybko wyłapane, lub wystraszone.
Chyba, że dojdzie do nas zaraza ze Szwecji (Eloje). |
|
Zmieniony ( 16.02.2016. ) |