Skąd Niemcy na Opolszczyźnie?
Wpisał: Jacek Bezeg   
03.03.2010.

Skąd Niemcy na Opolszczyźnie?

Jacek Bezeg  (2010-02-23)

http://www.ospn.opole.pl/?p=art&id=303
            Czy są jacyś Niemcy na Opolszczyźnie?
Należałoby się zastanowić w obecnej sytuacji, gdy po pięciu latach funkcjonowania ustawy o mniejszościach mamy tak piękne jej owoce. Bez wątpienia mamy sporą grupę ludności  zamieszkującą  ten teren od wielu pokoleń, można powiedzieć rdzennej, czyli Ślązaków. Pomimo trwających czasem setki lat obcych wpływów zachowali oni swą mowę, śląską gwarę. Trzeba to docenić.
            Kiedy po Pierwszej Wojnie Światowej powstawało Państwo Polskie, aż trzykrotnie wybuchały powstania. Ślązacy chcieli połączenia z macierzą, lecz ona zlekceważyła ich starania, zajęta walkami o kresy wschodnie i obroną przed komunizmem. Pomoc z Polski była tak niewielka, że praktycznie bez znaczenia. Starania Niemiec o Śląsk były dużo lepiej zorganizowane, a więc i efekty były większe. Niewielka tylko jego część została do II RP włączona.
            Kim więc są Ślązacy, bo narodowość Śląska nie jest przez nikogo oficjalnie uznawana za istniejącą. Oczywiście wedle dziś istniejących standardów człowiek ma taką narodowość jaką mu podpowiada jego serce. (Mam pełne prawo wstawszy rano poczuć się Chińczykiem. Dopiero kiedy spojrzę w lustro muszę się zastanowić i wybrać coś innego. Chińczyk nie wygląda przecież tak głupkowato!) Nad narodową świadomością Ślązaków niemieckie rządy pracowały wieki i skutki były mizerne. Ciągle mówili swą gwarą będącą mieszaniną języka staropolskiego z wpływami czeskimi i czuli się Polakami. Dopiero władze PRL-u wbiły im skutecznie do głów, że są elementem obcym, nie godnym zaufania, czyli najprawdopodobniej Niemcami. Po 50 latach komuny taka właśnie powstała w nich świadomość. Nie tylko stosunek władz miał tu znaczenie. Czekali na Polskę, ukochaną Matkę, a przyszła do nich wredna komunistyczna macocha. Wielu nie przetrwało takiego rozczarowania. Odwrócili się od niej, nie chcą już jej znać. Nic już na to nie poradzimy. Powinniśmy to zrozumieć, bo i wielu z nas wyjechało stając się Szwedami, Francuzami, czy Kanadyjczykami. Im, akurat najłatwiej było zostać Niemcami.
Na ile głęboka jest ta przemiana, trudno jest oceniać. Często mówi się, że chodzi tylko o pieniądze, o możliwość legalnej pracy za granicą. Jak dużego procentu ludności dotyczy? Liczba zarejestrowanych członków Mniejszości się zmienia.
            W ciągu ostatnich dwudziestu lat, a zwłaszcza w ostatnich pięciu, nad świadomością  narodowościową Ślązaków pracują już dwa rządy. Poczynania Towarzystwa Społeczno Kulturalnego Mniejszości Niemieckiej są dotowane nie tylko przez Berlin, ale i przez Warszawę. Jaki Polska ma interes w finansowaniu lekcji „języka ojczystego” okazującego się być językiem niemieckim i nauczanego powszechnie w szkołach podstawowych na Opolszczyźnie trudno zrozumieć. Nie wiem czy polski to jest „polski” czy tylko „urzędowy”. Niemcy przyznają obywatelstwo osobom urodzonym na terenach jakie posiadali w 1937 roku. Czy można na tej podstawie wyciągać jakieś wnioski co do ich planów na przyszłość? Czy ktoś się nad tym w ogóle zastanawia? Nie można mówić o tym, że na Śląsku ścierają się interesy polski i niemiecki, bo o interes polski nikt nie walczy. Niemcy od roku 2008 prowadzą szkolenia dla „wypędzonych” przygotowujące do administrowania terenami będącymi tymczasowo pod zarządem polskim.
            Wszyscy, którzy czuli się Niemcami na tyle mocno, że w Polsce żyć nie mogli mieli możliwość wyjazdu w przeszłości i mają ją obecnie. A jednak ciągle pojawiają się nowi stronnicy niemieckiego interesu, nowi zwolennicy niemieckości tych ziem.
            Mamy teraz oto taką sytuację na opolskiej wsi: Jest starsze pokolenie mówiące po polsku, ale i po niemiecku. Kiedyś zmuszeni do nauki tego języka dziś jednak wspominają  młodość z sentymentem, bo kiedy świat był piękny jak nie w czasach naszej młodości. Mamy średnie pokolenie nie znające niemieckiego wcale, lub tylko w zakresie potrzebnym do wykonywania prostszych prac w czasie krótszych czy dłuższych pobytów za granicą. No i rośnie nam nowe młode pokolenie, które znowu ma obowiązkowo niemiecki w szkole.
            Kiedy jeszcze na drogach pojawiły się niemieckie nazwy miejscowości w gazetach niemieckie dodatki, w kościołach msze w języku serca (po niemiecku), a w radio i telewizji niemieckie audycje, to wszystko zaczyna się składać na jakiś obraz. Żyjąc na tej ziemi ponad 60 lat nie spotkałem nigdy nikogo kto deklarował by się jako Niemiec. Nigdy nie rozmawiałem z nikim, kto twierdziłby, że potrzebne mu są do czegokolwiek niemieckie gazety, niemieckie audycje, niemieckie nazwy wsi. Lekcje niemieckiego, jeżeli już ktoś brał, to po to, aby pojechać „na niemce” zarobić i wrócić. Zadaję więc sobie pytanie: Komu to wszystko jest potrzebne? Pytają ludzie jedni drugich: Dlaczego to wszystko się dzieje? 
Jedyna odpowiedź jaka się nasuwa jest przerażająca: Polska znowu ma Śląsk gdzieś. Polska chce nas oddać, albo sprzedać Niemcom. Może za te swoje wielkie długi? Nie jest wesoło.