KOD w agonii
Wpisał: kokos26   
02.03.2016.

KOD w agonii

kokos26 - 2 Marca, 2016 http://niepoprawni.pl/blog/kokos26/kod-w-agonii

 Inicjatywa o nazwie KOD powoli się wypala i w ekspresowym tempie chudnie na naszych oczach. Wbrew płynącej z prawej strony krytyce tej zarządzanej przez Czerską i w zamyśle wielkiej koncentracji i kontrofensywie establishmentu - powinniśmy być im dzisiaj raczej wdzięczni.

Oto coraz wyraźniej widzimy, że KOD wygląda dzisiaj jak kot, który po raz pierwszy przejrzał się w lustrze. Stroszy sierść, pręży ogon i w jakiejś pokracznej pozie ustawia całe swoje ciało w pozycji bocznej, żeby nadać mu jak największe i odstraszające przeciwnika rozmiary. Każdy, kto choć raz widział takie kocie przedstawienie wie, że wywołuje ono kupę zdrowego i szczerego śmiechu. Oto cała armia michnikowych autorytetów, wszystkie medialne tuby propagandowe, celebryci i komedianci zobaczyli ze zdumieniem, że na dźwięk ich sygnałowej trąbki reaguje tylko garstka złożona z odsuniętych od koryta celebrytów, grupka pożytecznych idiotów i wypełniacz w postaci mocno posuniętych wiekowo po-PRL-owskich i po-SB-eckich  popłuczyn wszelkiej maści.

Im bardziej uwidaczniała się sztuczność tego ruchu i jego miałkość tym głośniej krzyczano z Czerskiej i okolic o wielkim przebudzeniu, bezprecedensowej akcji społeczeństwa obywatelskiego, narodowym powstaniu w obronie demokracji. W tym zaklinaniu rzeczywistości ta cała zgraja pieczeniarzy i beneficjentów III RP poszła na całość porównując KOD do KOR-u, „Solidarności” czy jak wystrzelony w kosmos Jacek Żakowski przypisujący uczestnikom manifestacji, a w szczególności alimenciarzowi Kijowskiemu bohaterstwo rodem z polskich powstańczych zrywów i kampanii wrześniowej.

Warszawski wiec w obronie wolnych mediów, podczas którego przemawiali: Jarosław Kurski, Seweryn Blumsztajn, Jacek Żakowski, Renata Kim, Dorota Warakomska i Sławomir Sierakowski był żałosnym zakłamanym spektaklem zwłaszcza, że cała ta kolekcja odrywanych od koryta dorodnych utuczonych przez ćwierćwiecze ryjów próbowała przekonywać, że „to po raz pierwszy na taką skalę”, że „nigdy dotąd”. Jak widać latka lecą i w związku z tym już pamięć nie ta, słuch przytępiał, a jedynie zakłamanie obłuda i hipokryzja są ciągle w doskonałej życiowej formie. Wracając do kocich porównań te wszystkie medialne „ochy” i „achy” nad KOD-em w wykonaniu salonowych pajaców najlepiej oddaje w ten czterowiersz Andrzeja Waligórskiego.
 
Udzielał raz wywiadu kotek, że jest zdrowy,
Wtem uszki mu opadły, oczki wyszły z głowy,
Pękł mu brzuch, ogon, płuca i głosowa struna,
Wreszcie zdębiał, ocipiał, zesrał się i umarł.

Otóż przypominam wam faryzejska salonowa śmietanko – a właściwie pożółkła zjełczała i mocno przeterminowana brejo, - że od 11 lutego 2012 roku do 23 listopada 2013 od Toronto, Chicago, Hamburga, Berlina, Vancouver, Paryża po Warszawę, Wrocław, Poznań, Kraków, Gdańsk, Lublin, Bydgoszcz. Przez dziesiątki polskich miast i miasteczek od Nowego Targu, Limanowej, Niska i Łańcuta po Radomsko, Lubartów, Otwock, Mrągowo, Lębork i Świnoujście - maszerowali Polacy w obronie „TV Trwam” i wolności mediów w Polsce.

Przez niemal dwa lata odbyło się 181 takich marszów, których uczestnicy tych wszystkich KODziarzy mogliby bez problemu wciągnąć nosem. Statystycznie rzecz ujmując mieliśmy około dziewięciu marszów miesięcznie, czyli ponad dwa tygodniowo i to non stop przez 21 miesięcy. Jak to się stało, że umknęło to waszej uwadze - zwłaszcza, że 29 września 2012 w obronie wolnych mediów i „TV Trwam” manifestowało w stolicy Polski 500 tys. osób i było to największe zgromadzenie naszych rodaków w całej historii III RP?

Jak to się stało, że niemal dwa lata tego maszerowania umknęło uwadze przewodniczącego Parlamentu Europejskiego feldfebla Martina Schulza, wszystkich komisarzy UE i światowego lewactwa? Gdzie się podziały te wszystkie „Le Mondy”, „El Paisy”, „Guardiany”, „Der Spigle” i „Washington Posty”? Gdzie było wówczas małżeństwo Lisów, Żakowski, Olejnik, Piasecki, Sierakowski, „Wyborcza”, „Polityka”, TVP, TVN i Polsat? Urwał im się wszystkim film w wyniku trwającego prawie dwa lata alkoholowego ciągu?  

KOD i nadymające go propagandowe kompresory wbrew swoim intencjom dokonali czegoś bardzo ważnego. Polacy dzięki nim nagle dostrzegli, że -cytując Szekspira - Ten król jak pajac z gałganów.

I jeszcze kilka refleksji, które skieruję do rządzącego dzisiaj Prawa i Sprawiedliwości oraz Zjednoczonej Prawicy. Tak, przeprowadziliście w ubiegłym roku dwie doskonałe kampanie wyborcze. Wykazaliście się wielką pracowitością i w większości wyjątkową cierpliwością przez osiem lat bycia w opozycji. Pamiętajcie jednak, że to widoczne już dla każdego patriotyczne odrodzenie polskiego narodu to nie jest nawet w połowie wasza zasługa. Zalecam więcej pokory i skromności. To wszystko, czego ukoronowaniem stały się zwycięskie wybory prezydenckie i parlamentarne to także dzieło Opatrzności i odmierzającego niezwykle precyzyjnie minuty, godziny, doby, tygodnie, miesiące i lata - polskiego patriotyczno-narodowego czasomierza – dzieła Wielkiego Zegarmistrza naszych dziejów. Pamiętajmy wszyscy, że jest już prawidłowością, że po każdym narodowowyzwoleńczym zrywie Polacy potrzebują do odrodzenia się oraz gotowości do podjęcia kolejnej masowej próby zrzucania pęt i kajdan wyjątkowo regularnego czasowego odstępu obejmującego całe jedno pokolenie, czyli około trzydziestu lat. Muszą narodzić się, wzrosnąć i patriotycznie dojrzeć kolejne roczniki Polaków z szacunkiem odnoszące się do zrywów swoich ojców i dziadów, ale nie mające już na własnych ciałach blizn po ranach, jakie nosili ich przodkowie. Muszą przyjść na świat następcy nie będący uczestnikami i naocznymi świadkami tamtych pięknych zakończonych jednak niepowodzeniami zbrojnych czynów.

Od Insurekcji Kościuszkowskiej do Powstania Listopadowego musiało minąć 36 lat. Po jego upadku do następnego zbrojnego zrywu, czyli Powstania Styczniowego potrzebnych było kolejnych 33 lat. Od antykomunistycznego zbrojnego powstania Żołnierzy Niezłomnych w 1944 roku do narodzin wielkiego dziesięciomilionowego ruchu „Solidarności” musiało upłynąć 36 lat.

Pamiętajmy, że wybory 2015 roku odbyły się 34 lata od ogłoszenia stanu wojennego, który był kolejną próbą przetrącenia polskiego narodowego kręgosłupa.

Znowu minął historyczny okres czasu potrzebny nam Polakom do podjęcia kolejnej próby wybicia się na wolność i suwerenność. Rządzący powinni zdawać sobie sprawę nie tylko z historycznej odpowiedzialności, ale też z tej historycznej prawidłowości i patriotycznej koniunktury, którą trzeba odważnie i maksymalnie wykorzystać. Nie wolno zachłysnąć się władzą i poprzestać na rządzeniu w myśl powiedzenia „TKM”, czyli „teraz k…a my”, bo wtedy to patriotyczne wzmożenie obróci się także przeciwko wam. Musimy zwyciężyć teraz, dzisiaj, bo jak nie to będziemy sobie mogli za Janem Pietrzakiem wkrótce zaśpiewać, że może znowu „Za trzydzieści parę lat jak dobrze pójdzie…”
 
Tekst opublikowany w ogólnopolskim tygodniku „Warszawska Gazeta” (link is external)
 Nowy numer 
„Polski Niepodległej”  (link is external)już w kioskach