List czytelniczki
Wpisał: Lusia Ogińska   
04.03.2016.

List czytelniczki

 

Warszawska Gazeta 4 - 10 marca 2016 r.

 

Szanowny Panie Redaktorze!

 

Mamy „na fali” Żołnierzy Wyklętych, Niezłomnych. Świętujemy, pamiętamy, wspominamy… To, że o nich się mówi, jest świadectwem zmian, które zachodzą w Polsce.

Zmiany te są jednak fasadowe i niestety kosmetyczne.

Mówi się o zabitych w latach 1948-1956, a nie mówi się prawdy o ich katach… Jakby upubliczniony fakt, że ktoś został zmaltretowany, zniszczony, zabity – automatycznie mordercę uniewinniał?!...

Przecież naród polski to widzi!!!

 

Wspominamy: „Nila”, Pileckiego, „Inkę”, „Łupaszkę”, „Zaporę”, „Żbika”.

Na temat ich katów: Wolińskiej, Fejgina, Bristigerowej, Światły, Romkowskiego, Różańskiego, Bermana i wielu, wielu innych – w dalszym ciągu obowiązuje stara zmowa milczenia!!!

 

Jeśli ten rząd chce istnieć, musi stanąć w prawdzie, musi mówić nie tylko o Żołnierzach Wyklętych, ale i o katach przeklętych. Nie wystarczą maratony przez całą Warszawę, nie wystarczą okazjonalne przyśpiewki, capstrzyki, akademie, wieczorki poetyckie czy filmy. 

Nadeszła pora, by zlikwidować grubą kreskę na rzecz cienkiej linki, na której, bodaj symbolicznie, powinni zawisnąć ci, którzy ten ustrój stworzyli!

Tego milczenia o katach żadna dyplomacja nie usprawiedliwi, żadne politykowanie, żaden „interes społeczny”! Jeśli milczeniem usprawiedliwia się zbrodniarzy, to znaczy, że nasz kolejny rząd jedzie po tych samych, po wojnie wytyczonych – jedynie słusznych torach, które zawsze prowadzą do stacji – Wysiadka!

Nawet  bardzo gruba betonowa krecha nie jest tak gruba, żeby mogła zamurować usta prawdzie.

 

Prawda

 

W lochu więziennym, pośród nocy

otwarły się przed Prawdą drzwi…

Ktoś wołał Boga, ktoś pomocy,

a inny tylko liczył łzy.

Wiatr zachichotał, potem załkał,

kropla po murze skapywała…

We drzwiach stanęła naga Prawda,

w źrenicy naga łza błyszczała.

 

Za biurkiem siedział on. Notował,

nie spojrzał nawet w Prawdy stronę.

Wiatr się unosił i wciąż wołał,

poniósł cierpienie nieskończone…

 

- Nazwisko!?

- Prawda!

- Kłamiesz suko!

 

- Nazwisko!?

- Prawda!

- Ot zeznanie…

 

Bykowiec w celi zabrzmiał głucho:

- Nazwisko!?

- Prawda!

- Kłamiesz!... Kłamiesz!

 

On miał skórzaną czapkę ciemną,

bykowiec też skórzany był.

Wiatr wzbił się w niebo, w nieśmiertelność

i żalił się, i łkał, i wył!

 

A on z kabury wyjął broń:

- Nazwisko!?

- Prawda… Przecież wiesz!

Wysyczał mierząc prosto w skroń:

- Ty podła suko, ciągle łżesz!

Kropla po murze skapywała,

gdy naga Prawda umierała…

On tylko krzyknąć zdążył jeszcze:

- To za to… że ty suko… jesteś!!!

 

A dziś tak samo. W środku nocy,

przed Prawdą się otworzą drzwi!

Boga zawoła ktoś! Pomocy!

Znów zalśnią Prawdy krople krwi…

 

Z uszanowaniem Lusia Ogińska