"Europeiści" rozwalają Europę. Pękająca żaba.
Wpisał: Maurizio Blondet   
08.03.2016.

"Europeiści" rozwalają Europę. Pękająca żaba.

 

Gli “europeisti” stanno disgregando l’Europa

http://www.maurizioblondet.it/gli-europeisti-stanno-disgregando-leuropa/

 

Maurizio Blondet    7 marzec 2016     tłum. RAM

 

Angela Merkel pozostanie u władzy aż do wyborów w roku 2017 [??md]. Strach bierze na myśl, jakich szkód może narobić do tego czasu.

 

Ale czy pamiętacie?  Jeszcze kilka miesięcy temu, Niemcy były bardzo spójne co do poglądów − były to Niemcy rekordów ekonomicznych, Niemcy aż nadto zdrowe gospodarczo – jako że kosztem wpędzenia w deficyt innych krajów UE – miały nadwyżkę budżetową wynosząca 8 % PKB.

 

Berlin zarządzał Unią Europejską i Europejskim Bankiem Centralnym, Berlin ratował swoje banki niszcząc Grecję i narzucał wszystkim nacjonalistyczną niemiecką wizję: "żadnej solidarności z nikim, pieniądze są dla nas, a wy odrabiajcie zaległości" – tego rodzaju  punkt widzenia bardzo podobał się Niemcom.

 

Popatrzcie na sytuację teraz: Niemcy są podzieleni i kłócą się. Europa pogrąża się w chaosie i Unia Europejska jest słaba jak nigdy dotąd – podsumowuje DEUTSCHE WIRTSCHAFTS NACHRICHTEN.

 

Niekontrolowany napływ imigratów  – jak oświadczył Hans-Georg Maassen,  szef niemieckiego wywiadu,–  spowodował wzrost nastojów przeciwnych uchodźcom, (winiąc za to "ekstremizm prawicy") − który z czasem, szczególnie w przypadku zaistnienia jakiegoś zamachu islamskiego, może przerodzić się w niemożliwą do opanowania siłę polityczną.

 

A jest to coraz bardziej prawdopodobne, jako że "w Niemczech znajduje się dziś ponad 8 300 salafitów, 70 % imigrantów nie posiada paszportu", a 30 % przybyłych jest nie do odnalezienia. Dochodzi do podpaleń schronisk dla uchodźców, a młode Niemki boją się wsiąść do pociągu.

            Faktem jest, że rozłam w poglądach na kwestię uchodźców  zarysowuje się w samym rządzie Angeli Merkel, w jej partii – gdzie połowa tejże partii jest odmiennego od Merkel zdania, również bawarska demokracja chrześcijańska jest kontra.

            Nawet na obszarze pod bezpośrednią hegemonią niemiecką, prestiż Berlina spadł  poniżej zera. Wiedeń, głuchy na groźby i prośby niemieckie, zamknął przejście graniczne w Brenner−Brennero i zawiesił Schengen, po tym jak odkryto, że Niemcy potajemnie odsyłały do Austrii tysiące uchodźców ekonomicznych, którym nie przyznano azylu politycznego.

            Wśród odesłanych znalazło się 4 000 Marokańczyków, Algierczyków i Egipcjan, oskarżonych o kradzieże i molestie seksualne − "Przestało być możliwe używanie pociągów lokalnych w celu posłania do szkoły naszych dzieci" – żalą się w Linzu. "Austria nie może stać się poczekalnią" – powiedział austriacki kanclerz   Werner Faymann − "jeżeli nie można mieć zaufania między mówiącymi po niemiecku, co można powiedzieć o innych".

 

Opór stawiły także Węgry, Polska i Słowacja. Podczas gdy Merkel ganiła i groziła Orbanowi za stawianie siatek na granicy, to samo zrobiły Szwecja i Dania.

            Francja zapowiedziała, że przyjmie co najwyżej 30 000 migrantów i ani jednego więcej. Niemiecki minister spraw wewnętrznych De Maizière, wsparty przez pożałowania godnego Włocha Alfano, zaczął grozić Węgrom, Polsce i Słowacji "sankcjami", w przypadku odmowy.

            Można zauważyć, że "sankcje" stały się odpowiedzią na wszystko: Assad jest ciągle jeszcze objęty międzynarodowym embargiem, pomimo zawieszenia broni, podczas gdy jego wrogowie są zaopatrywani przez Turcję, USA i Arabię Saudyjską oraz Niemcy, które sprzedają broń Saudom.

 

"Europejska" polityka Brukseli czyli Berlina ogranicza się do grożenia i nakładania sankcji, a nawet czegoś gorszego, bo jak zauważa DEUTSCHE WIRTSCHAFTS NACHRICHTEN Merkel, ogłaszając gotowość przyjęcia do Niemiec Syryjczyków "pozbawiła Syrię żołnierzy, którzy mogli walczyć przeciwko islamistom i najemnikom. Dzięki niej uciekły do Niemiec dziesiątki tysięcy mężczyzn w wieku poborowym, pozostawiając na pastwę jihadzistów kobiety i dzieci". (…)

 

Spadkiem po Merkel jest chaos

 

            Rzeczą godną zauważenia jest fakt, że Unia Europejska nie została zburzona przez anty−europeistów.

            Nie stało się to za przyczyną takich partii jak Front National,  Alternative fur Deutschland, Pegida, Podemos, czy takich polityków jak Farage, ale o wszystko zadbali ideologiczni "europeiści" przy władzy. To właśnie oni doprowadzili do osłabienia Europy, jakiego nigdy wcześniej nie zaznała.

            A jak i dlaczego to zrobili, widać wyraźnie − chcieli coraz to więcej "Europy", przeciwko Moskwie i w relacji bezwzględnego  posłuszeństwa  względem Ameryki. Liczyli na to, że będzie rzeczą możliwą homologowanie przy pomocy sankcji i norm biurokratycznych odmiennych historii i kultur narodowych. (...)

            Unia Europejska nie zadawala się byciem  Unią Europejską, ani ścisłą współpracą z NATO − chce stać się strefą handlową rozciągniętą na Europę, USA, Meksyk i Kanadę, chce partycypować w nadchodzącej dyktaturze rządu światowego.

 

Europa jest jak żaba Fedry.

 

"Żaba ujrzała wołu,

Co wzrostem sięgał olbrzyma.

- Mogąc co do wielkości z jajem iść pospołu,

Zazdrością podniecona, pręży się, nadyma,

By dorównać zwierzęciu, męczy się usilnie.

"Siostro - mówi - zważaj pilnie:

Czy dosyć? Mówże! Czym mu dorównała?"

"Nie." - "A teraz?" - "Bynajmniej."- "Czym dość już nabrzękła?"

"O, jeszcze ci daleko!" I gadzina mała

Tak się nadęła, że pękła".

 

Podczas pierwszego kryzysu, Europa pęka i przestaje istnieć. Zagrożenia  są tak poważne, że Szwajcaria ćwiczy swe wojska przewidując niepokoje i chcąc ocalić od nich jej terytorium. Szwajcarskie władze oświadczyły w sposób jak najbardziej oficjalny, że obecnie uznają za nieaktualną wcześniejszą kandydaturę do członkostwa w monstrualnym  bałaganie  nazwanym  "Unią Europejską".

 

W sierpniu 2015 roku Merkel wołała do Niemców: "Wir schaffen das" − "Damy radę", aby mieli do niej zaufanie. Obecnie posłała Donalda Tuska, aby ten publicznie błagał uchodźców: "Nie przyjeżdżajcie do Europy!" (...)

 

Jest to fakt mało pocieszający, patrząc na Tuska, Weidmana czy Vallsa – są oni bowiem pokoleniem urodzonych w latach '60 − pokoleniem jeszcze bardziej kretyńskim, prymitywnym, podłym i bezideowym od poprzednich – natomiast bardziej służalczym i niewolniczym wobec lobby władzy, wobec przestarzałych ideologii i wobec umierającej super-potęgi.

            Bezsilni, będą starać się utrzymywać przy życiu − przy pomocy sankcji i gróźb – coś, co przestało już istnieć.