POJEDNANIE Z CERKWIĄ PUTINA [w 2012]
Wpisał: Aleksander Ścios   
15.03.2016.

POJEDNANIE Z CERKWIĄ PUTINA [w 2012]

 

[Przypominam w roku 2016, by błoną zapomnienia nie zarosło. W związku z wątpliwościami i dyskusją na temat roli miesięcznika „Historia do rzeczy”, roli Piotra Zychowicza, kreowania sztucznych bohaterów (Zoja Zawacka).Por.: Zbrodnie "asa" z Israel wychwalane w "Historia do rzeczy". Agenci są wśród nas? Mirosław Dakowski. ]

 

Minister Anna Fotyga: „Komu służy to pojednanie?  Dlaczego, choć to ważne wydarzenie, nikt nie zabiera głosu.? Milczą historycy, religioznawcy, milczy laikat. Ta cisza jest przerażająca, dźwięczy mi  w uszach.

 

Aleksander Ścios

2 sierpnia 2012 http://bezdekretu.blogspot.com/2012/08/pojednanie-z-cerkwia-putina.html

 

 

 Cieszy nas to, że podczas działań Waszych współpracowników szczególną uwagę poświęcacie sprawom duchowo-moralnym. Jestem przekonany, że konstruktywna współpraca Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej i Służb Federalnych posłuży umocnieniu moralno-patriotycznego ducha obrońców Ojczyzny”.

Ten fragment niedawnego listu patriarchy Cyryla I do Aleksandra Bortnikowa szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa, z okazji 60-lecia urodzin generała FSB doskonale oddaje charakter stosunków łączących Rosyjską Cerkiew Prawosławną z władzą kremlowskich kagebistów.

Ich symbolem jest jedna z najważniejszych świątyń prawosławia - cerkiew św. Zofii, położona niedaleko Łubianki, którą w 2002 roku uroczyście poświęcono jako oficjalną świątynię pracowników Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Wśród funkcjonariuszy KGB/FSB zasiadających na Kremlu sformowała się nawet grupa „prawosławnych czekistów” z Władimirem Jakuninem na czele, która zabiega o wsparcie finansowe i dba o dobre kontakty z przedstawicielami hierarchii.

W zgodnej opinii niemal wszystkich rosyjskich środowisk opozycyjnych, Rosyjska Cerkiew Prawosławna stanowi dziś wyłącznie „narzędzie w rękach Putina”, sam patriarcha jest zaś określany jako członek ekipy pułkownika KGB – przy czym określenie to należy do łagodniejszych epitetów. Niektórzy z rosyjskich duchownych, jak 74-letni Wiaczesław Winnikow nazywają kościół pod przywództwem Cyryla „Kościołem Szatana” i mówią wprost o „zorganizowanej grupie przestępczej pod nazwą Rosyjski Kościół Prawosławny”.

Zwraca się uwagę, że Władimir Michajłowicz Gundiajew – wieloletni agent KGB o pseudonimie „Michajłow”, znany dziś jako patriarcha Cyryl I, od początku swojej kariery był związany ze służbami sowieckimi. Prześledzenie jego autentycznej biografii nie jest jednak łatwe, bo od roku 2000 – tj., od początku „epoki Putina” publikacje na ten temat ukazują się tylko zagranicą, w Rosji zaś są objęte cenzurą. Gdy w początkach lat 90., które przez „Michajłowa” są uznawane za najgorsze w historii Rosji, doszło do próby lustracji i badania akt KGB, natychmiast interweniował Patriarchat Moskiewski. Powołano wówczas (podobnie jak to miało miejsce w III RP) specjalną kościelną komisję do zbadania faktów współpracy duchownych ze służbami specjalnymi. Na jej czele stanął biskup kostromski Aleksy. Do dziś ani komisja ani kolejne Synody Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego nie wydały żadnego komunikatu w tej sprawie. Jak twierdzi opozycja -  Cyryl zareagował szybko na to zagrożenie i zajął się gromadzeniem tajnych materiałów na swój temat, tworząc obszerne prywatne archiwum. Dzięki temu, jego oficjalny życiorys przypomina dziś hagiografię świętego mędrca i ma niewiele wspólnego z prawdą.

Problemy z biografią Cyryla dotyczą już lat najwcześniejszych. Zwraca się np. uwagę, że młody Gundiajew musiał cieszyć się niezwykłą przychylnością władzy radzieckiej skoro został przedterminowo zwolniony ze służby wojskowej i za sprawą metropolity Nikodema (agenta KGB o pseudonimie „Światosław”) prosto z Armii Czerwonej trafił do Leningradzkiego Seminarium Duchownego.

To metropolita Leningradu i Nowogrodu Nikodem przez lata czuwał nad karierą Gundiajewa, zabiegając o szybkie otrzymanie przezeń święceń kapłańskich, posadę wykładowcy w Leningradzkiej Akademii Teologicznej, czy rolę reprezentanta rosyjskiej Cerkwi w Międzynarodowym Forum Młodzieży Prawosławnej. Dzięki Nikodemowi, zaledwie 23 letni Gundajew występując jako osobisty sekretarz biskupa mógł wyjeżdżać bez problemów zagranicę i cieszył się zaufaniem komunistycznej władzy.

Znany jest dokument z 16 kwietnia 1960 roku, w którym szef KGB Aleksander Szelepin rekomenduje Komitetowi Centralnemu KPZR metropolitę Nikodema na stanowisko przewodniczącego Wydziału Stosunków Zewnętrznych Cerkwi Prawosławnej i poleca mianowanie go przedstawicielem Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego w Światowej Radzie Pokoju. KGB miało prawo nominacji na urzędy kościelne nie tylko w cerkwi prawosławnej. Głosem doradczym dysponowała Rada do Spraw Religijnych, która - jak twierdzi Wasilij Mitrochin - stanowiła oficjalną twarz IV Departamentu KGB. Zdaniem Mitrochina na czele wszystkich związków wyznaniowych w ZSRR stali oficerowie komunistycznych służb specjalnych.

Ponieważ Cyryl I, pozostając przez wiele lat pod opieką „Światosława” przeszedł identyczną drogę kariery, można przypuszczać, że jej poszczególne etapy – od działalności w Światowej Radzie Kościołów i kierowania wydziałem zewnętrznych stosunków cerkiewnych, po stanowisko biskupa smoleńskiego i  patriarchy moskiewskiego – musiały również przebiegać pod czujnym okiem KGB/FSB. W niektórych publikacjach podkreśla się, że doświadczenie operacyjne Gundiajewa w sposób szczególny łączy go w serdeczniej przyjaźni z płk Putinem i jest to więź dwóch profesjonalistów – kolegów pracujących w różnych oddziałach służb sowieckich”.

W wydanej na Zachodzie książce “Wieże tajemnic” były funkcjonariusz IV Departamentu KGB (zajmującego się Cerkwią) Wiktor Szejmow, twierdził, że agentura w kościele prawosławnym była czymś więcej niż tylko źródłem informacji - był to aktyw KGB, zaliczany do nieumundurowanych pracowników tej organizacji. Inny były oficer KGB, Anatol Szuszpanow, w wywiadzie udzielonym przed laty rosyjskiemu tygodnikowi “Argumenty i Fakty“, przyznał, że agenci - duchowni Cerkwi prawosławnej byli de facto pracownikami KGB.

Karierze Cyryla towarzyszyły także liczne skandale finansowe i zarzuty korupcyjne. Jeszcze przed objęciem stanowiska patriarchy Moskwy jego osobisty majątek oceniano na cztery miliony dolarów. Gundiajew prócz apartamentu w Moskwie ma także posiadać dom w Szwajcarii (gdzie co roku jeździ na narty) oraz liczne konta bankowe i nieruchomości rozsiane po całym świecie. Na początku lat 90. duchowny zajmował się handlem wyrobami tytoniowymi, wwożonymi do Rosji bez cła i składowanymi w Monasterze Daniłowskim oraz obrotem ropą naftową, wykorzystując w tym celu instytucje religijne i korzystając z ulg i odpisów podatkowych. 

Był m.in. założycielem banku komercyjnego oraz funduszu „Nika”, który posłużył do importu do Rosji ogromnych ilości papierosów w ramach „pomocy humanitarnej”. Zyski z tych przedsięwzięć ocenia się na setki milionów dolarów, a działająca pod koniec lat 90. komisja nadzwyczajna, licząc straty państwa z tytułu przywilejów celnych w latach 1994-1996, stwierdziła, że wyniosły one prawie 33 miliardy rubli.

W roku 2000 pojawiły się w prasie informacje o działalności Gundiajewa na rynku... handlu owocami morza. Spółka w której ówczesny biskup smoleński miał udziały (JSC "Region") zajmowała się połowem krabów królewskich i krewetek, a zyski z tego interesu szacowano na co najmniej 17 milionów dolarów.  Kilka lat temu w jednym z wywiadów Cyryl ironicznie stwierdził, że jego wrogowie są tak zaciekli, że próbowali go oskarżać o próbę zniszczenia wielu cennych gatunków krabów. Obecne pomysły biznesowe Gundajewa dotyczą rozwoju spółek medialnych oraz budowy sieci nocnych  klubów, w których rosyjska młodzież poznawałaby „alternatywne sposoby spędzania czasu po zmierzchu.”

Od kilku miesięcy opozycyjne media stawiają patriarsze zarzuty związane z aresztowaniem trzech młodych kobiet z zespołu punkowego Pussy Riot. W lutym br. wykonały one w soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie utwór, w którym prosiły Bogurodzicę, by przepędziła z Rosji Władimira Putina.  Władze Cerkwi oskarżyły artystki o „sprofanowanie świątyni, obrażenie uczuć religijnych i szerzenie nienawiści”. W atak na Pussy Riot włączył się osobiście Cyryl I, grzmiąc na „upadek obyczajów” i „bezczeszczenie narodowych świętości” oraz domagając się surowego ukarania sprawczyń. Mimo listu protestacyjnego rosyjskich intelektualistów, podpisanego również przez dziesiątki tysięcy Rosjan, areszt wobec dziewczyn przedłużono do stycznia 2013 roku, a za „czyn chuligański” grozi im kara 7 lat więzienia. Rosyjska opozycja, krytykując obłudną postawę Cyryla podkreśla, że sprawa ma wyłącznie kontekst polityczny i świadczy o bezwzględnym podporządkowaniu Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej interesom kremlowskich kagebistów. 

Powszechnie wyśmiewana i krytykowana Cerkiew broni się w niewyszukany sposób. Jej przedstawiciele powtarzają, że ataki na hierarchów to nic innego jak „akcja zaplanowana przez wrogów Rosji za granicą”, a przede wszystkim - przez sprawcę wszelkiego zła, czyli Departament Stanu USA. Najnowsza uchwała soborowa Kongresu Narodu Rosyjskiego organizowanego przez Patriarchat Moskiewski, wydana po serii wielotysięcznych manifestacji opozycji mówi o „próbie destabilizacji kraju przy udziale zewnętrznych wpływów i sił radykalnych”.

Ta retoryka, zaczerpnięta wprost z wystąpień obecnego prezydenta FR pozwala dostrzec, że przeciwnicy Putina są również wrogami Cerkwi i każdy kto występuje przeciwko reżimowi kagebisty może liczyć na miano śmiertelnego wroga rosyjskiego prawosławia.

Nie dziwi zatem, że strona Patriarchatu Moskiewskiego przypomina oficjalny biuletyn rządu Federacji Rosyjskiej. Listy gratulacyjne oraz życzenia od i do poszczególnych ministrów przeplatają się z informacjami o wzajemnych wizytach, naradach i spotkaniach. Najnowszym sukcesem Cyryla jest  kwietniowe rozporządzenie premiera Rosji o uproszczeniu procedury przekazywania darowizn i nieruchomości na cele religijne. Reżim Putina nie żałuje również pieniędzy na finansowanie budownictwa sakralnego. Przed kilkoma miesiącami Putin chwalił się, że „jeśli w latach 2008-2011, przeznaczyliśmy kwotę 2,3 mld rubli na przywrócenie świetności budowli sakralnych i transferów do organizacji religijnych, to w ciągu najbliższych trzech lat będzie to prawie 3,5 miliardów rubli”.

W zamian za rozliczne przywileje, Cerkiew wspólnie z kagebistami buduje system autorytarnej władzy „opartej na tradycyjnych rosyjskich wartościach” i kontynuuje drogę wytyczoną   wiernopoddańczym listem metropolity Sergiusza z roku 1926, w którym znalazł się m.in. nakaz: ”Musimy nie słowami, lecz czynami pokazać, że jesteśmy wiernymi obywatelami Związku Sowieckiego, lojalnymi wobec władzy sowieckiej” oraz pouczenie, iż „Wszelki cios, skierowany przeciwko Związkowi Sowieckiemu – czy to wojna, czy bojkot, czy jakakolwiek klęska społeczna, czy zwykłe zabójstwo zza węgła, w rodzaju warszawskiego, uważamy za cios skierowany przeciwko nam.”

Sergiaństwo – jak przeciwnicy obecnej Cerkwi nazywają sojusz prawosławia z władzą kagebistów  -  święci dziś tryumfy i pod kierunkiem Cyryla i Putina zmierza do najściślejszej fuzji tych dwóch porządków. W raporcie prestiżowego Instytutu Keston, zajmującego się od 1969 roku badaniem religii w krajach komunistycznych mówi się o „narastaniu bezwarunkowej lojalności” i serwilizmie Cerkwi wobec Putina.

 Podstawowy dogmat kremlowskiej ideologii - koncepcja „wyjątkowości, unikalności rosyjskiej wizji demokracji i praw człowieka” – został uchwalony na Światowym Kongresie Narodu Rosyjskiego zorganizowanym przez Patriarchat Moskiewski w roku 2006. Natomiast w pod koniec maja 2010 roku, podczas spotkania Cyryla I z przedstawicielami putinowskiej partii „Jedna Rosja” podpisano oświadczenie o współpracy, w którym zadeklarowano „narodowe porozumienie co do podstawowych wartości moralnych” oraz intencję „utrzymywania Rosji jako unikalnej cywilizacji szczególnie w kontekście globalizacji i wdrażanie na szeroką skalę programu modernizacji kraju”.

Zdaniem środowisk opozycyjnych – rosyjskie prawosławie jest dziś przede wszystkim narzędziem indoktrynacji społeczeństwa rosyjskiego i służy ekspansji władzy kagebistów, zaś jego wymiar religijny został sprowadzony do efekciarskiej, pustej fasady. Kościół pod przywództwem Cyryla  porównuje się wręcz do „ideologicznego wydziału Komitetu Centralnego KPZR” i oskarża o bezgraniczną podległość władzy kremlowskiej.

Główną rolę w działaniach zagranicznych Cerkwi spełnia wydział kontaktów zewnętrznych - obsadzany od dziesięcioleci najwierniejszymi agentami KGB. Również dziś Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) posiada w nim rozliczną agenturę zapewniającą m.in. doskonałe kontakty z emigracją rosyjską. Przewodniczącym wydziału w latach 1960-72 był patron Gundiajewa metropolita Nikodem (agent „Światosław”), a przez 10 lat na jego czele stał sam agent „Michajłow”.

To przedstawiciele tego wydziału odwiedzili Polskę we wrześniu 2009 roku, tuż po wizycie Putina na Westerplatte, która zapoczątkowała proces „zacieśniania przyjaźni” z kremlowskim reżimem. Efektem tej wizyty był projekt wspólnego listu Episkopatu i Cerkwi „o poszanowaniu prawdy historycznej i wezwaniu Polaków i Rosjan do pojednania”. Kolejna wizyta, tym razem przewodniczącego wydziału, metropolity wołokołamskiego Hilariona, miała miejsce tuż po tragedii smoleńskiej, w czerwcu 2010 roku. Powołano wówczas dwa zespoły: polski i rosyjski, które miały opracować tekst wspólnego orędzia.

Jak wiemy, do jego podpisania dojdzie podczas czterodniowej wizyty Gudiajewa -Cyryla w Polsce, w dniu 17 sierpnia br., gdy przedstawiciele obu Kościołów uczynią to w obecności Bronisława Komorowskiego. Tekst orędzia wzywającego do „pojednania” zostanie następnie odczytany we wszystkich polskich kościołach.

Minister Anna Fotyga pisząc niedawno o tym projekcie zapytała: „Komu służy to pojednanie?  Dlaczego, choć to ważne wydarzenie, nikt nie zabiera głosu.? Milczą historycy, religioznawcy, milczy laikat. Ta cisza jest przerażająca, dźwięczy mi  w uszach.

W istocie, cisza panująca wokół tego wydarzenia powinna nas przerażać, bo ponad wszelką wątpliwość akt ten ma groźny wymiar polityczny i służy interesom kremlowskich kagebistów. Te zaś nigdy nie były i nie będą zgodne z dążeniami milionów Polaków. Towarzysząca wspólnemu orędziu religijna retoryka oraz nachalna demagogia - stanowią rodzaj zasłony, zza której wyziera twarz płk Putina i intencje dalekie od „historycznego pojednania”.  W sposób daleki od prawdy przedstawia się nie tylko postać patriarchy Cyryla, ale również pozycję i rolę Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Milczeniem pomija się fakt, że jest to instytucja podległa władzy Kremla, wspierającą fałszowanie historii stosunków polsko – rosyjskich, pochwalającą eksterminację narodu czeczeńskiego i „błogosławiąca” bandyckim działaniom służb Putina.

Do dziś nie znamy nawet treści wspólnego orędzia, a jego całkowite utajnienie – aż do chwili odczytania w kościołach – pozwala przypuszczać, że w proces ten zaangażowani zostali również ludzie służb specjalnych. Nie ma wątpliwości, że w takich kategoriach trzeba postrzegać wielu przedstawicieli rosyjskiej Cerkwi. W publikacji GPC z 17 lipca br. przypomniano zaś, że wizyta Gudajewa jest wynikiem m.in. zabiegów byłego pułkownika SB Tomasza Turowskiego, który z nadania Radosława Sikorskiego zajmował się „pogłębianiem stosunków z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym”. Rzeczywisty wymiar tego „pojednania” uwidacznia się również w fakcie, że po jednej stronie sygnatariuszy znajdujemy agenta KGB „Michajłowa”, z drugiej zaś tajnego współpracownika SB o pseudonimie „Zefir”.

 [Abp Michalik był zarejestrowany jako agent "Zefir ...  bez jego wiedzy i zgody... MD]

Jako Polacy i wierni Kościoła Katolickiego mamy prawo pytać: jakie owoce może przynieść to „pojednanie” - jeśli nie poprzedził go rachunek krzywd, wyznanie win i akt skruchy? Na czym jest ono oparte, skoro w obecnych stosunkach polsko-rosyjskich nie ma nawet definicji oprawcy i ofiary, a do kłamstwa katyńskiego rosyjski reżim przyłożył kłamstwo smoleńskie i złowrogą tajemnicę śmierci polskiej elity?

Jan Paweł II w Adhortacji Apostolskiej RECONCILIATIO ET PAENITENTIA przypominał, że  „pojednanie nie może być mniej głębokie niż sam rozłam. Tęsknota za pojednaniem i ono samo będą w takiej mierze pełne i skuteczne, w jakiej zdołają uleczyć ową pierwotną ranę, będącą źródłem wszystkich innych, czyli grzech”.

Czy wspólne orędzie Cerkwi i Episkopatu może uleczyć ogromną ranę polskich dziejów związaną z krzywdami doznanymi od Rosjan - jeśli nigdy ich nie nazwano, nie policzono i nie przeproszono za nie? Jaki grzech ma uleczyć to „pojednanie”, skoro nie ma wyznania winy ani woli poprawy i które rozłamy ma zasypać, jeśli zabroniono nam o nich nawet mówić?

Nie ma dziś sprawy ważniejszej dla Polaków, jak głośne wykrzyczenie sprzeciwu wobec tego fałszywego aktu. Nie da się bowiem walczyć o prawdę bez wsparcia przywódców polskiego Kościoła i nie da się zachować polskości bez jej najważniejszego gwaranta. „Pojednanie” podpisane przez Kościół z wysłannikiem Putina - skazuje nas na przerażającą samotność. Tak wielką, jak zagrożenie, przed którym dziś stoimy.

Zmieniony ( 15.03.2016. )