Antypolski francuski kit filmowy czyli - czy "Niewinne" widział Papież. | |
Wpisał: pink panther | |
16.03.2016. | |
Antypolski francuski kit filmowy czyli - czy „Niewinne” widział Papież.
pink panther http://bobry7.salon24.pl/701735,antypolski-francuski-kit-filmowy-czyli-czy-niewinne-widzial-papiez Od Francuzów można się tylko uczyć, uczyć i jeszcze raz : uczyć. Zwłaszcza w dziedzinie poprawiania sobie samopoczucia cudzym kosztem. Filmu o ludobójstwie katolików w Wandei nie ma do dzisiaj. A tymczasem kasę z PISF na kolejną legendę o „Francuzach, którzy ratują świat” a konkretnie „polskie zakonnice rodzące dzieci” –otrzymała „francuska reżyserka” pani Anne Fontaine ur. Anne Sibertin-Blanc, córka organisty. Jaki to „historyczny” musi być film, że Episkopat Polski czuje się zmuszony do opublikowania nie jednego oświadczenia, ale aż dwóch oświadczeń, prostujących zarówno treści zawarte w filmie jak i oświadczenie samej reżyserki pani Fontaine na temat tego „kto już ten film obejrzał i się nim zachwycił”. A oto treść pierwszego oświadczenia:”… Warszawa, 8 marca 2016 r. Oświadczenie w sprawie manipulacji w filmie „Niewinne”: Wiadomo, że żołnierze sowieccy przechodząc przez Polskę w ramach działań wojennych i po ich zakończeniu dopuszczali się przemocy fizycznej wobec dziewcząt i kobiet, w tym także wobec sióstr zakonnych. Między innymi siostry elżbietanki mające domy na Śląsku utraciły siostry zamordowane w bestialski sposób przez żołnierzy Armii Czerwonej. Wobec dziesięciu z nich aktualnie jest prowadzony proces beatyfikacyjny. Wchodzący na ekrany film „Niewinne” przedstawia historię sióstr zakonnych, które przeżyły taką tragedię. W zapowiedzi filmu jest mowa o tym, że jest on inspirowany prawdziwą historią. Ukazane w filmie siostry zakonne noszą habity podobne do habitów benedyktynek klauzurowych. W związku z tym oświadczamy, że nie ma dokumentów historycznych ani przekazu pamięciowego o tym, aby benedyktynki klauzurowe w Polsce doznały tragedii, o której w filmie mowa. m. Weronika Sowulewska OSBCam Przewodnicząca Konferencji Przełożonych Żeńskich Klasztorów Kontemplacyjnych s. Jolanta Olech USJK Rzecznik Prasowy Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych…”. Mnie nie dziwi, że francuska „reżyser” i jej „zespół” nie przykładają najmniejszej wagi do koloru i kroju habitów zakonnic, których historie jakoby przedstawiają. Bo niby jak ona ma wiedzieć i rozumieć, że dla katolików np. polskich ma to znaczenie, tak jak dla filmu wojennego mundury żołnierzy poszczególnych armii, skoro na początku XX w. w ramach oszalałej wolności wyznania-francuskie władze zabrały francuskim zakonom klasztory i zakazały noszenia publicznie habitów. Republikańscy francuscy „wolnościowcy” zamknęli szkoły katolickie i zrabowali majątek klasztorów, w tym nieruchomości i np. biblioteki. A zakony rozpędziły. To jest dopiero „wolność”. Wyznania. I z tej oto „wysokości moralnej i wszelkiej innej” zabrała się paniusia za film, w którym zakonnice polskie miały być pretekstem do wygłoszenia paru bezczelnych oskarżeń. Oskarżeń, które w rzeczywistości rok lub dwa później wygłaszali bruneci z MBP do polskich zakonnic, kiedy te były zamykane w kazamatach i trzymane w obozach pracy przymusowej. W tym celu „uzupełniła realia” w scenariuszu o „Żyda komunistę -lekarza”, który dzielnej towarzyszce Francuzce przy okazji odbierania porodu od polskiej zakonnicy miał powiedzieć że (cytuję fragment wywiadu z p. reżyser za panią red. Anną Pamułą w Wysokich Obcasach z 03.03.2016 r. artykuł pt.: „…Niewinne. Historia zgwałconych zakonnic” ) : ”… Polacy zasłużyli na to, jak potraktowali ich Niemcy i Rosjanie. …” A pani reżyser odpowiada co następuje: „…-Samuel to bohater sarkastyczny. Gdy przychodzi do klasztoru przyjąć poród, widząc krzywą minę matki przełożonej, mówi: "Tak, jestem Żydem. Przeszkadza to pani? (…)W scenie, gdzie razem z Mathilde odbiera porody, a po każdym skurczu zakonnice odmawiają kilka zdrowasiek, Samuel pyta, czy to jeszcze długo potrwa. Francuzów to śmieszy, patrzą z punktu widzenia laickiego bohatera. Nawet bardziej niż laickiego, bo obojętnego na mistycyzm klasztoru Żyda….”. Jakim cudem w 1945 r. w Polsce choćby najbardziej „komunistyczny komunista” mógłby do Matki Przełożonej zwrócić się per „Pani”. Per „ty qr..o” zwracali się zaaresztowanych do zakonnic bruneci z MBP ale to rok-dwa później. Natomiast kiedy toczy się akcja filmu – komunista żydowski Adolf Berman – odbiera od Ireny Sendler słynne słoiki z danymi dzieci żydowskich ukrywanych m.in. w klasztorach żeńskich. I jeżdżą od klasztoru do klasztoru specjalne komisje żydowskie, które zgłaszają się po żydowskie sieroty, aby albo odnaleźć im rodziców, albo zabrać je do żydowskich sierocińców a potem do Izraela. I grzecznie Matkom Przełożonym dziękują. Więc ten „dialog-oskarżenie” wydumany przez francuską „znawczynię tematu” jest oderwany od realiów epoki nawet w sferze zwykłych konwenansów. Bo samo oskarżenie, że „Polakom się to należało od Niemców i Rosjan”, to jest wynalazek autorski pani reżyser, na który to „wynalazek” zgodził się PISF, który dał na to badziewie kasę i to PISF winien być odpytany o „źródła historyczne” i „podstawę prawną” W sprawie zajęć Francuskiego Czerwonego Krzyża od maja 1945 r. na terenie Polski „lubelskiej” pozwolę sobie zacytować fragment mojej notki z 18 maja 2015 r. pt. „Co myślą o nas Francuzi czyli ciąża w klasztorze i flirt nad dołami śmierci”: „ Zajawka filmu sugeruje, że francuski Czerwony Krzyż w 1945 r. miał na celu cytuję:”…odnalezienie, wyleczenie i repatriację Francuzów ocalonych z niemieckich obozów…”. (…)Otóż mam przed sobą fragment wspomnień uczestników misji Francuskiego Czerwonego Krzyża w Europie Centralnej, zajmujących się repatriacją Francuzów z terytoriów między innymi Polski a generalnie „teatru wojny frontu wschodniego”. Jest to opracowanie państwa: Pierra Bourgois, Claude’a Proche i pani Denise Bourgois pt. „La Rapatriement à l'Est et l'aventure de la mission de Varsovie” ( Przeniesienie/ewaluacja na Wschód i przygoda Misji w Warszawie”). Na stronach 325-335 tego wspomnienia misji francuskiego Czerwonego Krzyża w 1945 r. na Wschodzie znajdują się następujące informacje: 1. W roku 1945 r. na terenie Polski czyli na wschód od Odry, jeszcze w czasie działań wojennych odnalezionych zostało 5000 więźniów obozów koncentracyjnych „na francuskich papierach”. Byli to zapewne w większości Żydzi. I ta grupa została na podstawie porozumień francusko-rosyjskich ewakuowana do Francji – przez port w Odessie statkami do Marsylii, 2. Na terenach RP okupowanych przez III Rzeszę na wschód od Odry znajdowało się około 300.000 Francuzów, głównie jeńców wojennych z 1940 r. i pewna ilość pracowników przymusowych. Obozy jenieckie znajdowały się wg informacji tej Misji Czerwonego Krzyża wyłącznie na terenach przyłączonych do Rzeszy (Prusy, Poznań) a jeńcy tych obozów zostali ewakuowani przed Armią Czerwoną i znaleźli się w 1945 r. na zachód od Odry czyli na terenie dzisiejszego NRD – i stamtąd byli ewakuowani bezpośrednio na Zachód, 3. W czasie wizyty polityków francuskich De Gaulle’a i Bidault w Moskwie w 1945 podpisali oni ze Stalinem porozumienie o wydaniu władzom francuskim i pozwoleniu wysłania na zachód wszystkich jeńców wojennych francuskich „w jakichkolwiek uniformach są(:sous quelque uniforme que ce soit”). A to ujawnia pikantną ciekawostkę, iż w rękach Armii Czerwonej znajdowała się bliżej nieokreślona ilość Francuzów z Wehrmachtu, głównie z Alzacji i znad Moseli – zwyczajnych „francuskich folksdojczów”, którzy na podstawie sformułowania o „jakichkolwiek mundurach” w porozumieniu francusko- radzieckim, zostali łaskawie wydani przez Stalina władzom francuskim, które wcale ich nie prześladowały, tylko po cichu przewiozły do Francji. Z tym, że rosyjskie obozy przejściowe dla jeńców z oddziałów ochotniczych Wehrmachtu i SS z krajów Europy Zachodniej – znajdowały się właśnie m.in. na terenie Polski. (…) Misja francuska w Warszawie była założona na Pradze na Saskiej Kępie i liczyła zaledwie 14 łóżek a dziennie przyjmowała ok. 500 osób, które w miarę potrzeby były wysyłane do POLSKIEGO szpitala POLSKIEGO Czerwonego Krzyża na Pradze. Zakładanie francuskiego szpitala w Warszawie opóźniło się znacznie. 1. Misja francuskiego Czerwonego Krzyża została „ukonstytuowana” oficjalnie 1 maja 1945 r. i składała się z: 23 osób, w tym: 9 oficerów ( w tym 2 lekarzy), 6 podoficerów ( w tym 3 pielęgniarzy) i 8 kaprali wraz z szeregowcem ( w tym jeden pielęgniarz). Wszyscy oni byli byłymi jeńcami za wyjątkiem jednego lub dwóch lekarzy. 2. Pociągi z Tambowa zostały opisane osobno a dotyczyły wyłącznie „jeńców niemieckich” w dużym obozie jenieckim na południe od Moskwy- w Tambowie. Tam pewna ilość „niemieckich jeńców wojennych” pojmanych na froncie wschodnim przez Armię Czerwoną zgłosiła się do władz sowieckich, „z reklamacją”, że są: Francuzami/ Belgami /Holendrami /Luksemburczykami A NIE - Niemcami. I na podstawie porozumienia De Gaulle’a ze Stalinem Francuzi z Alzacji i Lotaryngii zostali zwolnieni i wysłani przez Warszawę do Frankfurtu nad Odrą i do Francji. 3. Jest wzmianka o wyprawach „misji z Saskiej Kępy” „do Pomeranii i Prus Wschodnich” w poszukiwaniu „Francuzów w niemieckich mundurach” – ale jak wiadomo, nie były to terytoria, na których mogły się w 1945 r. znajdować polskie żeńskie klasztory katolickie. Bo były to terytoria protestanckie niemieckie i chyba nie było tam (poza zaanektowaną Gdynią-Goteshafen) ani jednego katolickiego kościoła.(…) …”. Czyli w wiarygodnych dokumentach źródłowych brak informacji o możliwym wyjeździe misji francuskiej z Saskiej Kępy na Dolny Śląsk. Za to w internetowej wersji „Wysokich Obcasów” z dnia 03.03.2016 r. pani Anna Pamuła w artykule „Niewinne. Historia zgwałconych zakonnic” m.in. przedstawia wywiad, udzielony jej, jak należy rozumieć przez reżyserkę filmu panią Anną Fontaine , w którym ta informuje, iż jej koncepcja filmu opiera się na listach nieżyjącej (zginęła pod Sochaczewem 13 lutego 1946 r.) francuskiej lekarki Madelaine Pauliac, komunistki i członkini ruchu oporu, która w roku 1945 r. miała uczestniczyć w Misji Francuskiej w Polsce. Reżyserka mówi o lekarce: „…W raporcie do de Gaulle'a zrelacjonowała sytuację niemieckich zakonnic w jednym z klasztorów, prawdopodobnie w Gdyni. Zostało zgwałconych 25 kobiet. Piętnaście z nich zamordowano. Te dokumenty nigdy nie zostały opublikowane, dopiero kilka lat temu odkrył je siostrzeniec lekarki Philippe Maynial…”. Czyli mamy: być może Gdynię i być może niemieckie zakonnice a „źródła u siostrzeńca”. Jak to mówią: „twarde dowody”. Następnie reżyserka informuje, jak zapoznawała się „ze światem zakonnic”: „…Sześć dni spędziłam z francuskimi benedyktynkami, myślałam, że nie mogą bardzo różnić się od polskich sióstr. Te kilka dni to niewiele, ale całkowicie zanurzyłam się w ich świecie, który nie zmienił się wiele przez ostatnie pół wieku. Obserwowałam ich życie codziennie, jak noszą habit, jak układają dłonie….”.O mamusiu kochana! Całe sześć dni. I świat zakonnic przestał dla niej mieć tajemnice. A najlepsze jest na końcu: W cytowanym wyżej wywiadzie w Wysokich Obcasach z 03.03.2016 r. redaktor Anna Pamuła pyta: „Jak film został odebrany w Watykanie?”. Reżyserka odpowiada:”… Trzy tygodnie temu "Niewinne" pokazałam papieżowi Franciszkowi i najbliższym mu biskupom. Było też wielu księży i siostry zakonne. (…)Na projekcji były też trzy polskie siostry. Nie odważyłam się zapytać, czy znały tę historię, ale domyśliłam się, że wcale ich nie zaskoczyła….”. I oto drugie oświadczenie „strony kościelnej” a konkretnie ks. Pawła Rytela-Adrianika Rzecznika Konferencji Episkopatu Polski z dnia 10 marca 2016 r. :”… Oświadczenie ws. przekłamania dotyczącego filmu „Niewinne” „…W jednym z wywiadów reżyserka filmu pt. „Niewinne” Anne Fontaine stwierdziła: „Trzy tygodnie temu „Niewinne” pokazałam papieżowi Franciszkowi (…)” (Duży Format, 3.03.2016, s. 14). W odpowiedzi na to twierdzenie, w dn. 9 marca br. z Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej otrzymaliśmy następującą informację dementującą: „Ojciec Święty NIE widział tego filmu” („Il Santo Padre NON ha visto questo film”)…”. Czyli za polskie pieniądze „w ramach dokumentowania historii” mamy: nieistniejącego żydowskiego lekarza twierdzącego, że „Polakom się należało”, zgwałcone „nie te zakonnice”, obleśne zdjęcia z poddartymi habitami, „francuską lekarkę komunistkę” „reprezentującą wyższą cywilizację Zachodniego Świata”. I przemilczenie w filmie faktu, iż obecność „lekarki komunistki” w Polsce wynikała z tego, że Wujek SOSO postanowił wypuścić wziętych do niewoli francuskich kolaborantów z Wehrmachtu a może i z SS – z niewoli. No i jeszcze ta „wielka Misja Francuska”, która miała 14 łóżek na Saskiej Kępie a chorych odsyłała do POLSKIEGO szpitala. Prawda czasu, prawda ekranu. I w dodatku nieszczęsna „reżyser” kłamie aż się kurzy, powołując się na rzekomy pokaz filmu w Watykanie, który nie miał miejsca i na opinię Papieża Franciszka, który filmu nie widział. Nawet sobie „trzy zakonnice polskie” wymyśliła. To budzi litość. To jest zupełna klęska moralna i artystyczna. A co ze stroną ekonomiczną? Nieśmiało oczekuję, że pan Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego zechce pochylić się nad systemem finansowania PISF i zechce doprowadzić do przywrócenia pełnej jawności informacji na temat tego: jakie kwoty dotacji otrzymywali w ciągu ostatnich lat konkretni reżyserzy, konkretne firmy producenckie i konkretne filmy.
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,151083,19709187,niewinne-historia-zgwalconych-zakonnic.html http://moviesroom.pl/z-ostatniej-chwili/filmy/
======================== Aha, warto, byś u siebie polecał czytanie komentarzy u Panthera, gdyż tam jest zawarta dodatkowa, ogromna wiedza. To ważne. |
|
Zmieniony ( 16.03.2016. ) |