"In house", czyli ostatni skok PSL (i PO) na kasę. Z nieświadomą [??md] pomocą rządu PiS.
Wpisał: Mirosław Dakowski   
31.03.2016.

„In house”, czyli ostatni skok PSL (i PO) na kasę. Z nieświadomą [??md] pomocą rządu PiS

 

http://friedman.salon24.pl/700175,in-house-czyli-ostatni-skok-psl-i-po-na-kase-z-nieswiadoma-pomoca-rzadu-pis

 

Rząd PiS zajmuje się projektem ustawy, która bocznymi drzwiami wprowadzi możliwość przez samorządy tworzenia własnych spółek i zlecanie im intratnych prac. Samorządy nie będą musiały zamawiać usług u konkurujących na rynku prywatnych firm, ale będą mogły dawać zlecenia swoim. Tak jak za komuny. Dziwnym trafem takie rozwiązania, zwłaszcza dotyczące biznesu śmieciowego popiera … PSL.

Zastanawiacie się dlaczego? Bo PSL trzyma jeszcze władzę w wielu samorządach i tak będzie aż do następnych wyborów lokalnych.  Teraz może wepchnąć jeszcze zlecenia i swoich ludzi do spółek, które będą dobrze żyły przez lata, nawet kiedy PSL przegra wybory.   

Rząd rozpatruje nowelizację ustawy, która ma być wdrożeniem unijnej dyrektywy  - prawo zamówień publicznych oraz niektórych innych ustaw (UC 44).  Jednym z elementów tej  ustawy jest artykuł 4e dotyczący rozwiązania zwanego in house.

In - house, czy inaczej zamówienia publiczno-publiczne lub zlecenia bezpośrednie, polega na tym, że  wyłącza się spod obowiązku przetargu usługi, dostawy albo roboty  jeżeli zamawiający zleca je np.  jednostce od niego zależnej.

Teraz gmina, miasto czy urząd marszałkowski musi ogłosić przetarg, do którego stają różne firmy. Wygrywa najlepsza oferta, przynajmniej teoretycznie. Prywatne firmy walczą więc jakością oferty, ceną, czasem wykonania itp. In house sprawi, że samorząd powoła sam firmę, w której umieści swoich ludzi i będzie mogła jej dać zlecenie niezależnie od ceny i innych warunków. Koniec z konkurencją! 

Jeśli do tego dojdzie, zapanuje coś dokładnie  odwrotnego od tego, o czym mówi dziś rząd PiS i twórca jego polityki gospodarczej, Mateusz Morawiecki. Żadnej konkurencji, żadnej innowacyjności, bo kto będzie się starał i po co.  Swoi dostaną zlecenia i będą mogli dobrze zarobić – polityka prorodzinna wg PSL. A  PiS – o zgrozo - może to poprzeć.

Z tego, co mówili mi znajomi nie wszyscy w rządzie chcą się na to zgodzić, ale jest jakaś frakcja, która na to silnie naciska. Ciekawe dlaczego? Chyba warto zrobić szum wokół tego, bo rząd, który ma dobre intencje sam może wpakować się na rafę i do tego dać się pożywić głownie politycznym przeciwnikom.

Jeśli wejdzie zapis tej ustawy, otworzy się furtka do dalszych działań.  PSL przygotował już projekt ustawy z uzupełniającym zapisem pozwalającym na wyeliminowanie gry konkurencyjnej w przy obsłudze wywozu i utylizacji śmieci.  A tam są prawdziwe pieniądze.

Zapisu in house rząd wcale nie musi przyjmować, z czego urzędnicy ministerialni chyba nie zdają sobie sprawy. Ten fragment dyrektywy jest dobrowolny i nie ma konieczności go uchwalać. Ale rząd chyba ma zamiar to zrobić.  Warto, by ktoś im to uświadomił. W Sejmie można jeszcze ten absurd zlikwidować.

Zmieniony ( 31.03.2016. )