Zanurzeni w komunistycznym gównie
Wpisał: Mirosław Kokoszkiewicz   
08.04.2016.

Zanurzeni w komunistycznym gównie

Mirosław Kokoszkiewicz

Oprócz teczki osobowej i teczki pracy agenta „Bolka” najbardziej w tak zwany salon III RP uderzyły ujawnione wiernopoddańcze liściki pisane do zbrodniarza i zdrajcy, gen. Kiszczaka przez przedstawicieli dzisiejszej „elyty” i medialnych celebrytów. Wśród ich autorów znaleźli się cmokierzy władzy: Beata Tyszkiewicz (kontakt poufny SB, ps „Ewa”), Agnieszka Osiecka, Daniel Passent (TW „John”), Andrzej Seweryn, no i najbardziej oburzony ujawnieniem jego korespondencji z komunistycznym bandytą, Andrzej Celiński. 
         Będąc gościem stacji TVN24 Celiński oskarżał jak zwykle PiS o wprowadzanie dyktatury, a jako jedno z jej narzędzi wymienił IPN. Jednak najbardziej ciekawa była ta wypowiedź: „Jestem obiektem nieprawdopodobnego hejtu. To się stało 24 lutego tego roku. 25 lutego z samego rana po telefonach nieodebranych od mojej 97-letniej mamy, pojechałem do jej domu i znalazłem ją nieprzytomną w kuchni. Telewizor był włączony na Jedynce… Wieczorem w „Wiadomościach” szła wiadomość o tym, że ja mam lewe konszachty z gen. Kiszczakiem. Otóż dzisiaj matkę przywiozłem ze szpitala – już nie będzie normalnie funkcjonować. Wylew, udar mózgu zawsze może się w tym wieku zdarzyć, ale ja to IPN-owi będę pamiętał do końca życia! Dr Kamiński zanurzył mnie w komunistycznym g…nie!”

[a mnie zadziwia, że kochający synek pozwala, by 97-mio letnia Mama mieszkała sama, bez opieki. MD]

 

Do widza ma dotrzeć taki oto obraz. 97 letnia zajadła antykomunistka i jednocześnie mama Celińskiego ogląda 24 lutego wiadomości w TVP1 i kiedy dowiaduje się o tym, że jej synalek pisywał ugrzecznione liściki do generała-zbrodniarza – wstrząśnięta wybiega do kuchni gdzie traci przytomność i w takim stanie nazajutrz zastaje ją syn.

Mamie pana Andrzeja Celińskiego, życzę zdrowia i jeszcze długich lat życia, ale szczerze mówiąc znając drogę politycznej kariery jej syna i impulsywne niezliczone głupie wypowiedzi z nieodłączną pianą na ustach – ja tej historyjki nie kupuję. Gdyby rzeczywiście pani Celińska kontakty jej syna z Kiszczakiem uważała za tak bardzo kompromitujące to Andrzejka wyklęłaby już w 1989 roku, kiedy z tym samym Kiszczakiem zasiadał do okrągłego stołu.

W słuszności tej swojej decyzji utwierdziłaby się 10 lat później, kiedy jej syneczek przystąpił do postkomunistycznego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a przecież po raz pierwszy do sejmu trafił w charakterze opozycjonisty z list Komitetu Obywatelskiego fotografując się z „Bolkiem” Wałęsą.

Jednym słowem panie Celiński to nie szef IPN, dr Kamiński zanurzył pana w komunistycznym gównie, ale pan sam czyniłeś to z zapałem przez lata zaś ten sympatyczny liścik do Kiszczaka to tylko mały epizod w tym obwąchiwaniu i brataniu się z komuną. Nie sądzę, żeby pańska biedna chora mama poczuła się źle oglądając Jedynkę. Należałoby się raczej zastanowić, dlaczego jej telewizor nie był ustawiony na kanał TVN24 gdzie tak często produkuje się jej syneczek. Dlaczego wolała czerpać informacje z „pisowskich” Wiadomości w TVP1?

Pamiętajmy, że to ludzie pokroju Celińskiego, Passenta, Seweryna i Tyszkiewicz mają czelność wybuczeć w Filharmonii Narodowej przedstawiciela legalnego polskiego rządu i owacyjnie oklaskami witać ambasadora Niemiec. To jest ten typ ludzi, którzy w poważnym państwie stanowiliby zupełny i obrzydliwy margines. To jest mierzwa o lokajskich duszach, która zawsze wypływa na powierzchnię w krajach okupowanych lub skolonizowanych.

Z każdym dniem odzyskiwania przez Polskę wolności i suwerenności szczury będą stopniowo znikać nam z oczu szukając sobie bezpiecznych kryjówek. Pewnym jest też to, że ze strachu część z nich będzie udawała sympatyczne i oswojone gryzonie. Gdzie wiarygodność ludzi, którzy starszą dzisiaj Polaków dyktaturą Jarosława Kaczyńskiego, którego partia wygrała demokratyczne wybory, a sami pisywali miłosne liściki do komunistycznego zbrodniarza i sługusa Kremla?

Jedno, co mnie martwi to ciągłe puste cele, które mieli zapełnić złodzieje i zdrajcy rządzący przez ostatnie lata. Z każdym upływającym dniem powraca do mnie ta uporczywa myśl przypominająca o teorii spiskowej mówiącej o cichej umowie zawartej w Magdalence i polegającej na tym, że my nie ruszamy „waszych”, a wy „naszych”.

Choć nie ma na to jakiegoś pisanego dowodu to jednak już wkrótce sami się przekonamy czy oszołomy mówiące od lat o tym „pakcie o nieagresji” mieli rację. Czy rząd PiS pociągnie winnych do odpowiedzialności czy obserwować będziemy grę pozorów?

Tekst opublikowany w „Warszawskiej Gazecie
Nowy numer tygodnika „Polska Niepodległa” już w kioskach