Najbardziej niebezpieczne miejsca na świecie.
Wpisał: dr J. Jaśkowski   
11.04.2016.

Najbardziej niebezpieczne miejsca na świecie.

 

Z cyklu: „52 stan N-95”

 

 

dr J. Jaśkowski

 

Grabież staje się sposobem na życie dla grupy ludzi, żyjących razem w społeczeństwie, tworzących dla siebie system prawny, który upoważnia ich i kodeks moralny, który gloryfikuje to. Frederic Bastiat.

 

 Wielkonakładowa prasa polskojęzyczna masowej dezinformacji, niemieckich właścicieli, pod amerykańskim zarządem, bardzo często przytacza rozmaite statystyki, wyliczenia, dotyczące tego, czy tamtego. Ostatnio spotkałem się z opracowaniem pokazującym najbardziej niebezpieczne miasta na świecie, czy najbardziej niebezpieczne miejscowości w Polsce.

A przecież sprawa dotycząca każdego człowieka to nie odlegle antypody, ale miejsce z którego niestety każdy z nas czasami musi korzystać . 

Co to za miejsce?

To wszelkiej maści szpitale.

 

Przytoczę charakterystyczny przykład jak było dawnej, a jak jest obecnie. 

Szpital z Meridy. 

Merida to miasto na półwyspie Jukatan [Meksyk md] założone przez Hiszpanów w 1535 roku [czyli niedługo po zdobyciu Meksyku MD]. Historia Hiszpanii praktycznie w Polsce została wymazana. Przeciętny maturzysta, czy student, najczęściej nie umie wymienić żadnych dat, żadnych faktów dotyczących tego kraju. O wiedzy posłów i radnych wolę nie wspominać. A to wielka szkoda.

Poniżej postaram się to uzasadnić.

W Meridzie rozpoczęto budowę miasta od murów obronnych oraz wspaniałej katedry. Ówczesny człowiek miał bowiem jasno określony cel w życiu. 

Panu Bogu na chwałę, ludziom na pożytek”.

I te budowle są tego materialnym dowodem.

 

Hiszpanie budując katedrę od razu po drugiej stronie ulicy wybudowali Hospicjum, czyli dom opieki i szpital dla, jak głosi napis na budynku, osób samotnych, inwalidów wojennych, chorych.

Budynek miał pokoje jednoosobowe z dzwonkiem pod ręką. Do budynku była doprowadzona z odległych gór woda ze specjalnym odstojnikiem na osad. Przebywający w takim hospicjum pensjonariusz miał zapewnione 3 posiłki i całodobową opiekę lekarską.

To wszystko istniało prowadzone przez Kościół Katolicki do II połowy XX wieku, za darmo dla pensjonariuszy. Dopiero tzw. socjaliści doprowadzili do likwidacji tego przybytku. Pytanie, komu to przeszkadzało?

Obecnie zrobiono z hospicjów doskonały interes.

Natomiast po masońskiej rewolucji 1789 roku, opracowanej przez Anglików, a wykonanej „rencami” francuskich degeneratów, zrzucono Pana Boga z ołtarza, a na jego miejscu postawiono ludzki rozum. Co z tego wynikło, widzimy na co dzień.

 

Tamci ludzie potrafili budować gmachy, które przetrwały kilkaset lat, a obecnie przy pomocy gadżetów, komputerów itd. budujemy domy, które już w drugim pokoleniu same się rozwalają.

Proszę mi pokazać jednego z obecnych magnatów, który stworzyłby coś dla sąsiadów, czyli mieszkających w sąsiedztwie współobywateli.

Proszę zauważyć, że dawniej to byli magnaci, szlachta itd., właśnie te osoby „wyżej” urodzone, cały czas myślały także o tych „niżej” urodzonych.

 

Obecnie sytuacja jest całkowicie odmienna. Mamy demokrację, czyli wszyscy są równi, więc nikt dla nikogo nic nie robi.

Przykładem klasycznym jest nagła śmierć p. Kulczyka po zwykłym badaniu per rectum, czyli włożeniu palca w d…  w miejskim szpitalu w Wiedniu.

 No przepraszam, grupa cwaniaków, zwanych aktorami sceny politycznej, tworzy takie prawa, że wszyscy muszą uiszczać opłaty zwane podatkami, ale ich wydatkowanie rzekomo na cele publiczne, jest co najmniej mocno dyskusyjne. Podatki są coraz wyższe, ale faktyczna pomoc dla ludzi coraz mniejsza.

A wystarczyłoby wprowadzić prawo. Np. rada miejska podejmuje uchwałę w sprawie budowy szkoły, stadionu itd. Urzędniczy przygotowują plany i kosztorys. Wychodzi, ze szkoła będzie kosztowała 10 milionów złotych. Rada to zatwierdza.

Po roku okazuje się, że szkoła kosztowała 12 milinów. Bierzemy te 2 milinony nadwyżki i dzielimy sprawiedliwie, 50% zwracają urzędnicy, którzy nawalili z kosztorysem, a 50 % radni, którzy taki kosztorys zatwierdzili. I nie byłyby potrzebne żadne partie, ani specjalne listy wyborcze. Gdyby każdy z cwaniaków pnących się do władzy wiedział, że odpowiada własnym majątkiem, to ręczę, że szachrajstwo i spekulacje by zbiegły.

 

Nie chcąc rozwodzić się za długo, podam dane dotyczące medycyny.

Otóż w nawiązaniu do tytuł artykułu, odpowiedź brzmi: Najniebezpieczniejszymi miejscami na ziemi są obecne szpitale, szczególnie prywatne.

Opieram się na danych, oczywiście z naszej macierzy. W USA z powodu błędów medycznych umiera 400 000 ludzi rocznie. Ot, taki Gdańsk w ciągu roku zostaje wymazany z mapy.

Jest to 10 razy więcej, aniżeli umiera z powodu wypadków drogowych.

Jest to ponad 1000 razy więcej, aniżeli ginie od broni palnej, o której prasowe trolle tak często piszą.

Musisz wiedzieć szanowny Rodaku, że po zmianach zafundowanych nam przez tajne służby wojskowe w 1989 roku, zwanych Okrągłym Stołem, przejęliśmy amerykański system medycyny, popularnie zwany Rockefellerowskim.

Otóż dane dotyczące amerykańskich szpitali, a tam ów system na dobre został wprowadzony na przełomie lat 70 - 80 ubiegłego wieku, do dnia dzisiejszego może się poszczycić znacznymi osiągnięciami.

Już jedna na dwadzieścia pięć osób umiera z powodu zakażeń szpitalnych. W 2011 roku z tego powodu zmarło w USA 75 000 ludzi. Poprzednio zdrowych. Ale jeżeli weźmiemy pod uwagę ludzi ubezpieczonych to okazuje się, że wyniki są jeszcze „lepsze”: umiera jedna na 9 osób [z Mediacare]. Przypomnę, że p. Prezydent Obama wprowadził przymus ubezpieczeń dla wszystkich. Przecież jest demokracja.

 

Najczęstszą przyczyną zakażeń jest brak, czy niedostateczne mycie rąk. Czyli to samo, co było przyczyną zgonów przed 150 laty i z czym walczył  dr Samelweis.   https://pl.wikipedia.org/wiki/Ignaz_Semmelweis

 

USA jako jedyne państwo na świecie ma nadumieralność kobiet rasy białej. Normalnie w krajach uprzemysłowionych mężczyźni umierają wcześniej.

 USA jest na pierwszym miejscu wśród najbardziej uprzemysłowionych państw, pod względem współczynnika umieralności niemowląt. Innymi słowy, właśnie w USA najwięcej umiera dzieci w pierwszym roku życia.

 USA jest na pierwszym miejscu listy państw ładujących największą ilość szczepionek swoim dzieciom. Dzięki takiej opiece medycznej wyprodukowano już ponad 500 000 dzieci z AUTYZMEM. I to wszystko osiągnięto niedużym kosztem. Wydatki na służbę zdrowia wzrosły w omawianym okresie z 50 miliardów, do 250 miliardów dolarów.

 

Występuje  jeszcze tzw. paradoks meksykański.

Co to jest?

Otóż Latynosi wyłamują się z tej statystyki i po pierwsze, mniej chorują i po drugie, dłużej żyją. Wykazały to badania przeprowadzone w latach 70-tych. ubiegłego wieku i ponownie powtórzone w 2010r. Jedynym wyjaśnieniem jest fakt braku ubezpieczeń u Latynosów. A więc zrozumiałym jest niezbyt częste odwiedzanie punktów medycznych. Ale dzięki zrozumieniu p. Prezydenta Obamy i wprowadzeniu OBAMACARE już wszyscy dołączą do ubezpieczonych.

 

Jak wiadomo, w Polsce od 25 lat wdraża „nasza” władza tego państwa istniejącego formalnie, jak twierdził to minister, system medycyny Rockefellerowskiej. Jeszcze takich wyników nie mamy, ale idziemy w dobrym kierunku.

Przykładowo w szpitalach prywatnych i wszelkiej maści prywatnych przychodniach aż lśni od plastiku, klamki, drzwi okna itd. A już przed 100 laty stwierdzono i udowodniono, że klamki powinny być z miedzi. Miedź powoduje niszczenie bakterii. A właśnie w szpitalach powstają te super szczepy bakterii odpornych na antybiotyki.

 

Szpitale prywatne generalnie posiadają personel o niższej wiedzy praktycznej, a bardziej podatny na reklamy. 

Prosta sprawa. W umywalkach leżą wszelkiego rodzaju mydła tzw. bakteriobójcze, zapachowe itd., a już przed prawie 50 laty w słynnym eksperymencie kalkuckim udowodniono, że te mydła tzw. bakteriobójcze są nie tylko szkodliwe, ale przyspieszają tworzenie się szczepów bakterioodpornych.

 Zauważyłeś na pewno Szanowny Czytelniku, że pielęgniarki, czy laborantki zamiast myć ręce, zmieniają tylko rękawiczki. Generuje to nie tylko koszty, ale i całe tony śmieci. Dawniej zamiast głupoty z rękawiczkami po prostu myły ręce. Co, jak udowodnił wiek temu dr Samelwais, jest wystarczająco skutecznym sposobem dezynfekcji.

W latach 70. ubiegłego wieku nie stosowano do wszystkiego rękawiczek, ale żadnych szczepów bakterii odpornych na antybiotyki nie było, a i zakażeń wewnątrzszpitalnych także nie było w takiej ilości.

No, ale producenci jednorazówek musieli zarabiać,  w tym celu finansuje się aktorów sceny politycznej.

Przypominam, byliśmy pierwszym producentem miedzi w Europie i sprzedawaliśmy ją komu się dało, byle nie w Polsce. A wyprodukowanie klamek miedzianych do szpitali dałoby oszczędności, jak ustalono, miliarda złotych rocznie. Proszę mi pokazać szpital, który przeprowadził takie zmiany!

 

Podobnie jak za przysłowiowego króla Ćwieczka, nadal w żadnym szpitalu w Polsce nie można wymyć sobie pośladków po defekacji, tylko rozciera się g.... na d..... Oczywiście nie liściem, ale papierem zwanym toaletowy. W prywatnych szpitalach jest on pachnący.

We Francji  w XVII wieku także wszy chodziły po głowie, a zamiast mycia wymyślono specjalne grzebyczki, młoteczki itd.

Zresztą to był w ogóle zacofany kraj. Dworzanie takiego króla z dynastii Walezjuszy za przeproszeniem załatwiali się do szuflad, kominków itd. nie znali bowiem czegoś, co u nas nazywało się wychodkiem.

To samo robiły w 400 lat później Kałmuki. 

 

I proszę zauważyć, nikomu to w XXI wieku nie przeszkadza, a Chińczycy wymyślili papierowe serwetki do suszenia wymytych pośladków, a nie rozcierania g....a, już 1000 lat temu.

W żadnym polskim szpitalu nie ma ruchomych bidetów.

 

Dodatkowym sposobem nabijania kasy są tzw. programy, czyli testowanie leków na zupełnie niezorientowanych chorych. My pani pomożemy, mamy taki program amerykański, angielski itd. I tak bałamuconemu choremu podaje się do podpisania kwitek, że testuje się na nim lek, ale żadnego ubezpieczenia nie zapewnia. W przypadku wystąpienia powikłań, zostaje zdany sam na siebie, a szpital szybko przerywa testowanie i odsyła do domu. Tak postępują w Poznaniu, tak postępują z dziećmi w Krakowie. Ale wszystko legalne, przecież podpisał/ła. A który chory jest w stanie przeczytać i zrozumieć kilka-kilkanaście stron maczkiem zapisanych?

Ale żadnego prawnika przed podpisaniem takiego cyrografu nie dostaje i skontaktować się nie może. Tak wykorzystuje się ludzi z tego państewka formalnie istniejącego, jako króliki doświadczalne. Nie spotkałem się jeszcze z umową, która dawałaby jakieś odszkodowania choremu, na którym ćwiczono nowe leki.

Podobnie jak nie znam szpitala, który wdrożyłby zasady aseptyki. Samo przestawienie się na kuchnie zewnętrzne już generuje możliwości zakażeń i roznoszenie bakterii odpornych na antybiotyki. Ale na to się nie zwraca uwagi. FORSA się liczy. O generalnie obniżaniu się poziomu merytorycznego personelu już nawet NIK raporty prezentuje.

 

A w Polsce Główny Inspektor Sanitarny wymyśla przepisy jak tu zwiększyć obroty sprzedaży szczepionek. I oczywiście zdecydowana większość tzw. towarzystw zawodowych, związanych z medycyną, dzielnie mu w tym sekunduje.

http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/05/dr-jerzy-jaskowski-szczepieni-rozpowszechniaja-zakazenie/

http://naszeblogi.pl/28872-dr-jerzy-jaskowski-–-dezinformacje-prasowe-o-szczepieniach-rotawirus-i-pneumokoki

https://gloria.tv/article/pkzYEyKUUcT

 

 

 Gdańsk 8.4.2016 r.

 

 Kontakt: jerzy.jaskowski@o2.pl