Tresowanie studentów medycyny w Warszawie. | |
Wpisał: dr J. Jaśkowski | |
13.04.2016. | |
Tresowanie studentów medycyny w Warszawie.
Z cyklu: „52 Stan N-97”
dr J. Jaśkowski
„Państwo, a dokładniej mówiąc partia, frakcja partyjna, stronnictwo, sekta, człowiek, który zawiaduje nim w danej chwili - może nadać nauczaniu publicznemu kierunek, jaki mu się podoba i kształtować wedle swojej woli umysłowość, poprzez sam mechanizm nadawania stopni naukowych. Nadajcie jakiemuś człowiekowi prawo przyznawania stopni naukowych, a okaże się, że nawet pozostawiwszy wolność nauczania - szkolnictwo popadnie w istocie w uzależnienie.” Frederic Bastiat 1950r.
Pisałem już kilkakrotnie o tym, że od 25 lat wprowadza się w Polsce, tym kraju istniejącym formalnie, a praktycznie będącym kondominium koncernów przemysłowych, amerykański system edukacji. Przypominam, jesteśmy niczym więcej, jak największym rynkiem zbytu w Europie Środkowej. O tym, że obniżanie poziomu oświaty było permanentnie wprowadzane od chwili „otwarcia” się na zachód za genseka E. Gierka, agenta Kominternu, wiadomo od 1974 roku. Obecnie zauważyła to nawet Najwyższa Izba Kontroli.
Jak podał Medexpress z 31.03.2016; 11.27, NIK opublikował alarmujący Raport o stanie kształcenia kadr medycznych, nie zapewniającego przygotowania wystarczającej liczby specjalistów. Z jednej strony to dobrze, że taki Raport się ukazał, a z drugiej strony ciekawe, dlaczego dostrzeżono to dopiero po ćwierćwieczu tzw. przemian.
Przecież wszelkie zmiany w systemie kształcenia studentów medycyny odbywały się nie tylko za zgodą, ale i presją Ministerstwa Zdrowia. Przypominam, w latach 70. ubiegłego wieku rozpoczęto redukcję liczby godzin z przedmiotów nie tylko teoretycznych, ale i praktycznych. W okresie 40 lat zredukowano liczbę godzin na studiach medycznych o ponad 1000. P. dr Ewa Kopacz dodatkowo skróciła studia medyczne o rok, do 5 lat, a studia stomatologiczne zamieniła na licencjat dentystyczny. Czyli lekarzy stomatologii zamieniła na techników wyrwizębów. Trzeba przyznać, że zrobiono to tak sprytnie, że te całe Rady Rektorów nawet się nie zorientowały, jak je wydmuchano. Oczywiście zwykli absolwenci studiów medycznych nie mają zielonego pojęcia, co z nimi zrobiono. Formy zachowano te same. Odbyło się to bez większego sprzeciwu środowiska medycznego.
W celu dalszego obniżania poziomu edukacji stworzono kierunek niestacjonarny pomimo, że zajęcia odbywają się łącznie ze studentami stacjonarnymi. Żadna z Akademii Medycznych nie była przygotowana na taki wzrost liczby studentów. Powodowało to systematyczny spadek poziomu nauczania. Studia ładnie nazywane niestacjonarnymi są studiami odpłatnymi, więc zatkano usteczka malowane tym, którzy mogliby wyjawić prawdę o celu stworzenia takiego tworu. Dodatkowo spadek poziomu nauczania wynikał z przyjmowania studentów zagranicznych. Na przykład poziom edukacji studentów ze Szwecji odpowiadał naszemu poziomowi gimnazjum i to także nie zawsze. Asystent prowadzący ćwiczenia miał do wyboru: albo siedzieć z tymi tłumokami parę godzin dłużej albo machnąć ręką i im zaliczyć. Sam musisz się domyśleć Czytelniku, co najczęściej wybierano.
Badania przeprowadzone przez NIK wykazały, że ilość przyjęć na studia stacjonarne [czyli normalne] w latach 2012 -2015 wzrosła o 14 %. Ale w tym samym okresie liczba studentów przyjmowanych na studia płatne wzrosła o 40 %. Na studia płatne przyjmowano osoby, które nie zdały egzaminu, a dysponowały kasą. Na studia dla cudzoziemców liczba przyjęć wzrosła o 20 %. Te osoby także są przyjmowane bez egzaminów. Czyli mamy czasy podobne do tych po pierwszej wojnie światowej, kiedy to w USA na uniwersytety medyczne, na przykład Harvarda, przyjmowano tylko po egzaminie ustnym, ponieważ większość kandydatów była niepiśmienna. Efektem jest systematyczne obniżanie poziomu edukacji, ponieważ trzeba prowadzić zajęcia na poziomie najniższym. Przecież płatnego studenta nie można oblać.
Już w połowie lat 90. ubiegłego wieku stowarzyszenia chirurgów alarmowały, że liczba naturalnych odejść jest większa aniżeli liczba limitów przyznanych do specjalizacji w danym regionie. W ogóle w celu obniżenia dalszego systemu edukacji i utrudnienia dojścia do zawodu Ministerstwo, w dobie wolnego rynku tak reklamowanego przez polskojęzyczne media, niemieckich właścicieli pod amerykańskim zarządem, wprowadziło limity specjalizacyjne. Doprowadziło to do znaczących ubytków specjalistów z drugim stopniem specjalizacji. Ci, co mogli i mieli ochotę, wyjeżdżali na zachód, a w tym Wesołym Baraku nad Wisłą [Janek Pietrzak] szkolić chirurgów nie pozwalano. Limity! http://www.polishclub.org/2015/06/06/dr-jerzy-jaskowski-edukacja-niewolnikow-a-witamina-d-3/ http://www.prisonplanet.pl/nauka_i_technologia/sol_a_medycyna_upadek,p1857922643 http://www.cda.pl/video/62232005
O tym, jaki jest skutek tego wszystkiego, sam możesz się przekonać czekając na prostą operację ortopedyczną trzy lata.
Ukrytym zaś celem tego celowo wprowadzanego bałaganu była chęć tworzenia prywatnych wyższych szkół medycznych. Nie patrząc na to, że brakuje nam specjalistów w już istniejących uczelniach, Ministerstwo zaczęło wydawać zgody na tworzenie prywatnych szkół medycznych. A przecież braki nauczycieli akademickich są powszechne. Prawie 100 lat temu prof. F. Koneczny stwierdzał, że oświata nie może iść przed nauką. A jaką to naukę medyczną mamy w Polsce, jak nie mamy piśmiennictwa naukowego? http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=17781&Itemid=119
Jaki będzie poziom tych absolwentów, przekonasz się Dobry Człecze na własnej skórze za parę lat. Oczywiście to wszystko się działo przez te 25 lat za zgodą Izb Lekarskich, czyli rzekomego samorządu. Nie znam żadnych protestów Naczelnej Izby Lekarskiej w sprawie tworzenia tego całego cyrku, nie wspominając o bojkocie.
Należy do tego samego wagonu wrzucić sprawę zlikwidowania polskiego piśmiennictwa naukowego. Obecnie lekarze, jak Roboty Biologiczne, wykonują jakieś tam procedury zatwierdzone przez nie wiadomo kogo, nazwisk nie ma, i od 25 lat nie badają skutków tych procedur. Innymi słowy, lekarze nie posiadają żadnej wiedzy, czy to co robią ma jakikolwiek sens. Żaden szpital onkologiczny nie przedstawia prostych danych, ile osób, z jakim nowotworem leczono, jaką metodą? Ile spośród nich przeżyło 5, 10, 15 lat? Ile spośród nich wróciło do pracy, a ilu zostało na rencie? A dopiero taka prymitywna analiza pozwala na wysnucie wniosków o celowości takiej, a nie innej metody.
Konkretnie, pomimo wiedzy, że średni czas życia po chemio i radioterapii to tylko 3.5 roku, a bez chemii i radioterapii wynosi on 12.5 roku, w Polsce nadal jako obowiązkową realizuje się chemioterapię. Jedna chemioterapia to przecież zysk rzędu 200 000 złotych dla fabrykanta. Przełóżmy to na język praktyczny. Nie znam ostatnich danych, ale parę lat temu w województwie pomorskim średnia ilość nowych przypadków zachorowań na nowotwory wynosiła 17 500. Pomnóż to przez 200 000 złotych, koszt jednej chemioterapii i masz kwotę, jaka powinna znaleźć się w budżecie lokalnego NFZ-tu. Tymczasem NFZ na leczenie chorych nowotworowych przeznaczał 70 - 80 milionów [zamiast 3 500 000 000]. Czyż jeszcze czegoś potrzebujesz więcej?
Zupełne kuriozum, to tworzenie wydziałów medycznych w uczelniach niemedycznych. Przecież tam może być tylko szkolenie dojazdowe, czyli żadne. Jeżeli przeciętny asystent musi pracować 10, a z dyżurami więcej godzin dziennie, to skuszony wyższymi zarobkami podejmie się prowadzenia dodatkowych zajęć na prywatnej uczelni. Doskonale to można analizować na przykładzie tych wszystkich prywatnych szkółek z nauk humanistycznych z lat 90. zwanych wyższymi. Nie ma żadnych śladów działalności naukowej takich tworów.
Typowym przykładem, że wcale nie chodzi o podniesienie poziomu edukacji, a tylko i wyłącznie o tresurę młodego pokolenia, jest ostatnia akcja mająca miejsce na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Skąd w ogóle się wzięło to monstrum zwane Uniwersytetem Medycznym, zamiast Akademią Medyczna lub Wydziałem Medycznym Uniwersytetu? Z bardzo prostego przekrętu. Wojskowa Akademia Medyczna weszła na taki stopień prywatyzacji, że trzeba było szybko coś zrobić. I gospodarz z Łodzi p. Miller, ówczesny premier, z pominięciem wszelkich procedur, Sejmu itd. dokonał połączenia Akademii Medycznej w Łodzi z WAM-em, ratując co niektórym skórę. Aby to nie był wyjątek, zmuszono inne uczelnie, nie zwracając uwagi na koszty, do zmiany szyldu.
Przypomnę, że Uniwersytet to taka szkoła wyższa, która ma dwa wydziały, z co najmniej dwoma kierunkami humanistycznymi i dwoma matematyczno-przyrodniczymi z tym, że jeden z humanistycznych musi być teologią. A oni się po prostu podszywają pod uniwersytet, ponieważ teologii nie posiadają.
Otóż jak ogłosiła to Medycyna Praktyczna, znana reklamówka wielkiej farmacji, na tym uniwersytecie w Warszawie, oczywiście za zgodą PT Rektora, odbyło się pranie mózgu dla studentów. Ilu ich tam się zgromadzić udało nie wiem, ale sam fakt robienia takiego jednostronnego wystąpienia zwolenników szczepionek, żyjących z ich sprzedaży, jest mocno dyskusyjny. Gdyby to bowiem był naprawdę Uniwersytet, to polemika powinna odbywać się pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami szczepień. Takie dysputy akademickie były powszechnie prowadzone na prawdziwych Uniwersytetach. A tutaj tylko strona handlowa.
Jednocześnie wyszło na jaw, jak niski jest stopień edukacji na tym Uniwersytecie. Przykładowo tylko 4 % studentów wiedziało, że szczepionki powodują autyzm.
A przecież to już 4 lata po oficjalnych wyrokach sądowych, gdzie biegli sadowi jednoznacznie udowodnili związek szczepień z autyzmem. Już 6 lat temu wyciekł tajny raport, 1250 stronicowy GSK, producenta szczepionek ujawniający, że w trakcie badań występowało powikłanie zwane autyzmem. Jest to około 10 lat po doświadczeniach przeprowadzonych na małpach, które wykazały, że jeżeli małpom zaszczepimy te same szczepionki, jakie dostaje roczne dziecko, to występują u nich objawy zwane autyzmem.
Jest to już 12 lat po tym, jak naukowiec pracujący nad szczepionką MMR firmy Merck, uczciwie przyznał się, że fałszowano wyniki badań potwierdzające związek szczepionki MMR z autyzmem.
Czyli mamy bezpośredni dowód, jak opóźniona jest edukacja na tym Warszawskim Uniwersytecie Medycznym w stosunku do współczesnych dowodów. Troszeczkę poprawia sytuację kolejny wynik ankiety, mówiący, że już 12 % studentów wie, że skojarzone szczepionki powodują większe powikłania, aniżeli pojedyncze. I że już 10% studentów wie, że zbyt duża ilość szczepionek przeciąża układ odpornościowy dziecka. 1 na 10 będzie w przyszłości wiedział co naprawdę robi.
Na zakończenie tego trzepania mózgów studenci przeszli szkolenie psychoterapeutyczne jak podchodzić rodziców, czyli jak ich oszukiwać, aby pozwalali uszkadzać swoje dzieci. Nie jest to nic nowego w wydaniu Medycyny Praktycznej, ponieważ parę lat temu podobne pranie mózgu przeprowadzali dla radnych z gmin. MP jest finansowana przez największych producentów szczepionek, którzy tak jak GSK zapłacili właśnie kary rzędu ponad 3 miliardów dolarów. Muszą sobie odbić.
Oczywiście trzeba podkreślić, że wykładowcą [być może jednym z] był znany celebryta od szczepionek, p. dr Paweł GRZESIOWSKI, prowadzący Instytut Profilaktyki Zakażeń jako prywatną fundację. Nazwa Instytut była zawsze zastrzeżona dla placówek naukowych. Nieznane są prace naukowe tej Fundacji. Ale jak widać, p. Rektorowi Szacownego Warszawskiego Uniwersytetu medycznego to nie przeszkadza. Oczywiście studenci na pożegnanie otrzymali reklamówkę MP, poświeconą tematyce rozmów lekarza z pacjentem na temat szczepień I tym optymistycznym akcentem kończę.
Definicja “Prania mózgu - Oxford English Dictionary “Planowe, dokonywane czasami przy użyciu siły, usunięcie z umysłu człowieka trwałych przekonań, zwłaszcza dotyczących polityki, w celu zastąpienia ich innymi poglądami. Proces ten można uznać za rodzaj przymusowego nawrócenia, jest stosowany przez różne państwa wobec dysydentów politycznych.
Jest to równoznaczne z dążeniem do stworzenia rasy niewolników, którzy w przeciwieństwie do niewolników starożytnych, nigdy nie wszczynaliby buntów i zawsze posłusznie spełniali rozkazy, jak owady podążające za instynktami “ Edward Hunter Pranie mózgu.
www.mp.po/szczepienia/aktualności Medexpress z 31.03 2016, 11.27 http://tagen.tv/vod/2015/04/swiat-jest-inny-cz-11-edukacja-czy-programowanie https://gloria.tv/media/29ahXzKpSLr
Gdańsk 12.04.2016r. Kontakt : jerzy.jaskowski@o2.pl |