"Być może ostatni pocałunek" . Wywiad z Judaszem Iskariotą
Wpisał: Łukasz Kołak   
19.03.2010.

"Być może ostatni pocałunek"

Wywiad z Judaszem Iskariotą

Łukasz Kołak

http://www.wolnapolska.pl/index.php/Artykuły/by-moe-ostatni-pocaunek-wywiad-z-judaszem-iskariot.html

Thomas Lies: Witam Państwa serdecznie! To jest program Thomas Lies Live na kanale Konserwatywna Judea!

(Burzliwe oklaski publiczności w studio)

Thomas Lies (TL): Parę dni temu wiele kontrowersji i dyskusji wzbudził wyemitowany na kanale publicznym film pt. "Apostoł apostata", będący swoistą, kontrowersyjną biografią polityczną Judasza Iskarioty. Sam bohater tej produkcji napisał list protestacyjny, w którym w ostrych słowach skrytykował autorów filmu za "kłamstwa, uproszczenia i manipulacje", których mieli się dopuścić. Dziś bohater tego filmu jest naszym gościem witamy serdecznie, Rabbi!

(Burzliwe oklaski publiczności w studio)

Judasz Iskariota: Witam!

TL: Drugim gościem jest profesor Plikowski z Instytutu Pamięci Powszechnej. Witamy Profesorze!

(Mniej burzliwe, ale intensywne oklaski publiczności w studio, w momencie wymawiania nazwy instytutu subtelne buczenie osób z tylnych miejsc)

TL: Rabbi, dlaczego film "Apostoł apostata" został przez Pana skrytykowany w tak mocnych słowach?

Judasz Iskariota (JI): Drogi Panie Redaktorze! Cieszę się ogromnie, że zostałem zaproszony do pańskiego programu, który tak cenię. Uważam Pana za arystokratę wśród dziennikarzy i mimo, że jestem rabinem rewolucjonistą i arystokratów zasadniczo nie cierpię, to...

TL: Rabbi! Stawia mnie Pan w niezręcznej sytuacji...Wróćmy do tematu naszego spotkania...

JI: Oczywiście! Już wyjaśniam. Trudno omówić wszystkie problemy w tak krótkim czasie jakim dysponuje ten program, ja w ogóle uważam, że zaprasza się mnie do telewizji stanowczo za mało. Ale film, który rzekomo ma opowiadać o mojej drodze społeczno-politycznej, jest po prostu kłamliwy. Autorzy w ogóle nie niuansują problemów o jakich chcą opowiadać, opierają się na niedoskonałej, delikatnie mówiąc, "wiedzy" z Instytutu Pamięci Powszechnej a co najgorsze - głównym ekspertem tego filmu jest niejaki Paweł z Tarsu, który kreuje się w nim na wielkiego chrześcijanina, mojego osobistego wroga, a w rzeczywistości jest zwykłym renegatem.

TL: To bardzo mocne słowa, Rabbi. Jak to, Paweł z Tarsu jest renegatem? Wyjaśnijmy to naszym widzom.

JI: Dzisiaj nazywa się Paweł, ale jeszcze nie tak dawno był zwykłym Szawłem, którego ojciec kupił sobie obywatelstwo rzymskie, wzbogaciwszy się na handlu... Nie pamiętam, dywanami czy jakoś tak? W każdym razie był Szawłem, gorliwym wyznawcą judaizmu, szczerze nienawidzącym nauki Jezusa z Nazaretu i co najgorsze wziął czynny udział w ukamienowaniu jednego z pierwszych chrześcijan Szczepana, zwanego dziś świętym.

TL: Rabbi! Znów wytacza Pan najcięższe armaty...

JI: Ale taka jest niestety smutna prawda redaktorze.

TL: Oddajmy głos profesorowi. Co Pan na te zarzuty?

Profesor Plikowski (PP): - Ja przyznaję jedno - film, o którym mówimy nie jest doskonałą biografią. Gdybym to ja był reżyserem, nakręciłbym zdecydowanie lepszy. Ale cóż, mamy to, co mamy i musimy się jakoś ustosunkować do tego. Nie chcę komentować słów rabbiego Iskarioty, byłem świadkiem jak Pawła z Tarsu usiłowano zniszczyć za jego pro-chrześcijańską postawę. A przeciw Judaszowi Iskariocie przemawiają po prostu fakty. Owego wieczora, działając wspólnie i w porozumieniu z Sanhedrynem żydowskim, wydał władzom rzymskim Jezusa z Nazaretu, wziąwszy wcześniej za tę "usługę" 30 srebrników choć muszę lojalnie przyznać, że w archiwach naszego Instytutu nie ma żadnego śladu pokwitowania przez Judasza tej kwoty. Wiemy, że doszło do tej transakcji z opublikowanej niedawno notatki sekretarza prokuratora Piłata.

JI: Panie redaktorze, muszę zaprotestować! Notatka, o której wspomina Pan profesor, jest niewiarygodna! Z tymi rzymskimi źródłami to w ogóle jest tak, Ŝe IPP wybiera i podaje tylko te, które są mu wygodne a inne, które przeczą jego koncepcji dziejowej, bagatelizuje. Nie brałem żadnych pieniędzy od Sanhedrynu ani od Rzymian. Nie byłem "rzymskim lokajem" jak nazwał mnie w filmie Szaweł vel Paweł z Tarsu. Decyzja, którą podjąłem a która zaprowadziła mnie owego wieczoru do ogrodu oliwnego, była po prostu wyborem mniejszego zła. Wspomnienia członków Sanhedrynu potwierdzają, Ŝe mój wybór był słuszny. Działalność Jezusa z Nazaretu groziła nam, Żydom, straszliwymi konsekwencjami - rozlew naszej krwi wisiał na włosku. Gdybyśmy nie powstrzymali Jezusa - Rzymianie wkroczyliby do Jerozolimy i innych miast. Dokonano by okrutnej rzezi - pamiętajmy, że terroryści, bo tak trzeba ich nazwać, od Barabasza czekali z bronią u nogi. Czekali na sygnał...Sytuacja była maksymalnie napięta.

TL: Ale tak tłumaczy się Pan od zawsze, czy naprawdę nie było innej możliwości tylko wydanie Jezusa na śmierć? Jak Pan się czuł podejmując taką decyzję?

JI: Było mi ciężko. Proszę mi wierzyć...Kilka dni przed wspomnianą akcją w ogrodzie, sporządziłem sobie sznur... Wisiał na moim progu. Kładąc się spać, zawsze na niego spoglądałem...

TL: Myślał Pan o samobójstwie?

JI: Tak...To były straszne dni. Ale lepiej aby jeden człowiek zginał za cały naród niż...

PP: Ale nie zginął jeden!! Przecież zabijano później następnych wspomniany przez Pana Szczepan...A co z antychrześcijańskimi czystkami w aparacie administracyjnym Judei?! Ile karier urzędniczych złamano tylko dlatego, że wykorzystywano nagonkę antychrześcijańską, przeprowadzaną, również za Pańską inspiracją. A wiemy, że za wszystkim stali Rzymianie...

JI: To kolejny mit! Nigdy nie brałem udziału w żadnej nagonce! To ten Paweł vel Szaweł rzucał kamieniami w Szczepana!

TL: Ale podobno nie rzucał, tylko pilnował szat tych, którzy rzucali...

JI: Wszystko jedno panie redaktorze! Ten człowiek usiłuje mnie opluć! A sam jest zaplutym karłem reakcji!!! Decyzja o wydaniu Jezusa na sąd była trudna, ale słuszna! Podjąłem ją suwerennie w poczuciu odpowiedzialności za mój naród. Zawsze byłem realistą politycznym i nim pozostałem, choć w młodości zdarzyło mi się dołączyć do grupy zelotów (śmiech) i biegać po ulicach z pałką. Szybko jednak wywiało mi z głowy te niepoważne idee.

TL: Ale jednak dołączył Pan do szkoły Jezusa z Nazaretu. To też były niepoważne idee?

JI: Z przykrością stwierdzam, że tak! Miłość bliźniego? Wybaczanie krzywd nieprzyjaciołom? Przyjęcie cierpienia jako cnoty uszlachetniającej duszę? Prawda? Straszne, nieodpowiedzialne, nierealistyczne!!! Po prostu głupie! Dziecinada! Odnalazłem prawdę w socjalizmie.

TL: Rabbi, musimy kończyć. Na pocieszenie mogę dodać, że Poncjusz Piłat, były prokurator Judei, obecnie mieszkający w Brytanii, którego nazwisko pada w filmie w niekorzystnym dla Pana kontekście (rzekomo miał nazwać Pana zdrajcą), postanowił wytoczyć proces sądowy jego twórcom.

JI: Świetnie! Przyjdę na ten proces! A teraz chciałbym Panu i Państwu zarekomendować moją najnowszą książkę: "Być może ostatni pocałunek", w której opisuję prawdziwe dzieje mych relacji z Jezusem.

TL: A zatem zapraszamy do księgarń! Dziękuje Państwu za uwagę! Do zobaczenia!

(Burzliwe brawa publiczności w studio)

Zmieniony ( 20.05.2010. )