Sacrum i profanum
Wpisał: Iza Falzmannowa   
24.03.2010.

Sacrum i profanum

IF

            Jan Paweł II jest dla Polaków znakiem firmowym Polski. Nic więc dziwnego, że chcieliby, aby ten znak jak najszybciej uzyskał certyfikat najwyższej jakości.

            Bardzo ciekawy trójgłos w sprawie opóźniającej się beatyfikacji Jana Pawła II zamieściła w ubiegłym tygodniu Rzeczpospolita. http://www.rp.pl/artykul/9157,448566_Trojglos__Spor_o_beatyfikacje_Jana_Pawla_II.html  Widać dobrze, że papież jako człowiek środka nie spełnił oczekiwań obydwu skrajnych w swych poglądach stron. Dla tak zwanych katolików postępowych zbyt sztywno przeciwstawiał się aborcji, antykoncepcji i w ogóle jak to nazywał „ cywilizacji śmierci”. Dla zwolenników tradycji (których poglądy przedstawia w Rzeczpospolitej ksiądz Karol Stehlin), jego ekumeniczne traktowanie wiary jest sprzeczne z pierwszym przykazaniem a zatem jest dla prawdziwych katolików gorszące.

            Poglądy katolików postępowych prezentuje w Rzeczpospolitej były jezuita Stanisław Obirek. Kuriozalne wydaje się, że duchowny (nawet były) nie tylko opowiada się za aborcją, lecz co więcej potępianie aborcji przez Papieża uważa za przeszkodę w jego beatyfikacji. Jak widać Obirkowi bliżej do Alicji 30 Tysięcy i promującego jej męczeństwo środowiska, skłonnego beatyfikować ją (i to subito) za życia, niż do byłych współwyznawców.

            Poglądy lefebrystów uważa Obirek za zabawne. Poważne traktowanie religii jest dla niego zapewne równie zabawne jak dla enkawudzisty poważne traktowanie marksizmu. Enkawudziści kpili jednak z marksizmu po pijanemu, w zaufanym gronie, a na zewnątrz trzymali się sztywno swojej doktryny. Wiadomo przecież, że choć [według postępowców], „drogowskaz nie biegnie w kierunku, który wskazuje, nie powinien być drogowskazem obrotowym.

            Tymczasem kościół posoborowy stał się po trochu takim drogowskazem obrotowym.

Przyjmijmy, że jak chcą skrajni ekumeniści wszystkie religie są równoważne, równowartościowe i wszystkie prowadzą do tego samego Boga. Jeżeli jednak nie jest istotne, w co wierzymy i jakich przykazań przestrzegamy znaczy to, że nie wierzymy naprawdę w nic, a obrzędy religijne stają się kulturowym folklorem.

            Leszek Kołakowski zauważył kiedyś ( była to reakcja na antropologię strukturalną), że ten, kto twierdzi, że wszystkie kultury są równie wartościowe, żadnej nie traktuje poważnie, zatem są dla niego jednakowo bez wartości.

            Jeżeli zasad i dogmatów wiary nie traktujemy dosłownie, są one tylko przejawem ludzkiej tęsknoty do transcendencji. Jeżeli zgodzimy się uznać, że prawdy naszej wiary nie są to prawdy jedyne, oznacza to, że nie są to w ogóle prawdy, tylko wytwory kultury jak opera włoska, dwór polski czy haft angielski. Oznacza, że to człowiek stworzył Boga a nie Bóg człowieka. Zrównanie wszelkich religii to droga do ateizmu i taki praktyczny wniosek wyciągnęły z II Soboru społeczeństwa zachodu, gdzie kościoły są puste.

            Wierzącym nie pozostaje zatem nic innego, niż głosić wyższość swojej wiary w pełnej świadomości, że istnieją inne religie, które wierni też uważają za jedyne prawdziwe i w nadziei, że Bóg w swej nieskończonej mądrości pogodzi nas wszystkich na jakimś meta poziomie.

Zmieniony ( 16.08.2010. )