Putin  popychany do wojny, tak przez NATO jak i obecnie przez swoich.
Wpisał: Maurizio Blondet   
22.05.2016.

Putin − popychany do wojny, tak przez NATO jak i obecnie przez swoich.

 

Putin spinto alla guerra. Dalla NATO e ora, dai suoi.

http://www.maurizioblondet.it/putin-spinto-alla-guerra-dalla-nato-ora-dai-suoi/

 

[z tezami Autora zdecydowanie się nie zgadzam. Podział władców Rosji na „putinowców” i „nacjonalistów” JEST INFANTYLNY. Ale – obie realne strony [?? ile tych stron??] prą do wojny. Więc przemyśleć warto . MD]

 

Maurizio Blondet    20 maj 2016    tłum. RAM

 

"Rok 2017 – Wojna z Rosją": to tytuł eseju, jaki pojawił się w środę w londyńskich bibliotekach. Jego autor – przewidujący wojnę z Rosją – nie jest jasnowidzem, a co gorzej jest generałem. Nazywa się Richard Shirreff i w latach 2011 – 2014 zajmował stanowisko Deputy Supreme Allied Commander Europe (SACEUR) .

 

Generał jest bardzo precyzyjny w swych wywodach i przewiduje, że w roku 2017, a dokładniej mówiąc − w maju, wojska rosyjskie wtargną do krajów bałtyckich, zaczynając od Łotwy, po czym zaatakują także Ukrainę. Dlaczego? Ponieważ przyłączenie Krymu przez Moskwę złamało stabilność zaistniałą po zakończeniu zimnej wojny. Rosja czując się osaczona przez NATO otworzy sobie korytarz naziemny na Krym okupując jednocześnie terytorium ukraińskie. (...)

 

Richard Shirreff 

https://en.wikipedia.org/wiki/Richard_Shirreff

 

Supreme Headquarters Allied Powers Europe − SACEUR 

https://en.wikipedia.org/wiki/Supreme_Headquarters_Allied_Powers_Europe#Deputy_Supreme_Allied_Commander_Europe_.28Deputy_SACEUR.29

 

 

"Czy doprawdy komuś zależy na sprowokowaniu wojny z Rosją?" – z niepokojem  w głosie pytał kilka dni temu podczas transmisji radiowej Stephen Cohen.

 

Stephen F. Cohen

https://en.wikipedia.org/wiki/Stephen_F._Cohen

 

Cohen (nazwisko może wprowadzić w błąd), który jest cenionym publicystą i wykładowcą akademickim zajmującym się sprawami rosyjskimi na Priceton University jest jednym z nielicznych głosów w Ameryce, które twierdzą, że Putin ma rację kiedy mówi, że NATO osacza Rosję i bezpośrednio jej zagraża.

 

Niedawne rozmieszczenie natowskich systemów balistycznych w Polsce, w Rumunii i w krajach bałtyckich jest − wg. Cohena − słusznie postrzegane przez Moskwę jako mechanizm mający na celu wyzerowanie rosyjskiej siły odstraszenia (jakoże umożliwia  ono Ameryce jako pierwszej atak nuklearny) oraz jako posunięcie łamiące postanowienia traktatu  INF z roku 1987.

 

 Intermediate-Range Nuclear Forces Treaty (INF) 

https://en.wikipedia.org/wiki/Intermediate-Range_Nuclear_Forces_Treaty

 

            W roku 1962 − kiedy Chruszczow usiłował rozmieścić pociski rakietowe na Kubie − Ameryka poczuła się zagrożona, jakoże rosyjskie głowice znalazłyby się były w odległości "zaledwie 92 mil od terytorium USA – natomiast dziś wojska amerykańskie są zmasowane w odległości dosłownie dwóch kroków od granic z Rosją".

http://www.thenation.com/article/slouching-toward-war-with-russia/

 

W Syrii – dodał Cohen – Stany Zjednoczone udały jedynie przystąpienie do zawieszenia broni i współpracę z Moskwą. W rzeczywistości zaś zbroją jihadzistów i umożliwiają im odzyskiwanie utraconego wcześniej terytorium. (…)

http://www.thenation.com/article/is-war-with-russia-possible/

 

            Staje się sprawą bardzo poważną i niepokojącą – dodał Cohen – otwarta wypowiedź jednej z osobistości militarnych Moskwy, a mianowicie słowa generała Aleksandra Bastrykina, szefa Komisji Śledczej, który w swym artykule napisanym w Kommersant mówi: "Zachód naprawdę przygotowuje się do wojny z Rosją − można nawet stwierdzić, że już ją rozpoczyna – wojna "geo−finansowa" już się toczy, a Rosja do wojny nie jest przygotowana. Ci, którzy Rosją rządzą wydają się być nieświadomi niebezpieczeństwa w którym znajduje się ojczyzna".

Generał Bastrykin nie oskarża w sposób bezpośredni Putina − ale raczej rząd Medwiediewa, który uznaje za nadmiernie służalczy w stosunku do Washington Consensus (szczególnie bank centralny) − jednakże w trakcie dyskusji jaka nastąpiła po opublikowaniu artykułu, mówiono także otwarcie o odpowiedzialności Putina za te sprawy.

Tenże komponent "nacjonalistyczny" mówi aktualnie Putinowi, że powinien on uniknąć pułapek zakładanych na niego przez Johna Kerry w Syrii; że USA w odniesieniu do spraw w Syrii udają jedynie współpracę z Rosją, a praktycznie rzecz biorąc robią wszystko by uwięzić jak w bagnie rosyjskie siły wojskowe i ich sojuszników − zmuszając ich do brania udziału w wojnie bez końca; że Kerry dalej twierdzi iż  Assad must go”; że Waszyngton w dalszy ciągu kontynuuje sabotaż gospodarki syryjskiej sankcjami i gromadzi potężne środki bojowe na obszarze dawnego Układu Warszawskiego. Bastrykin dodaje, że USA także na Ukrainie postępują fałszywie i perfidnie i że amerykańska propaganda jakąkolwiek akcję obronną Moskwy określa mianem "agresji".

 

NATO chce sprowokować

            Jak na nieszczęście, ocena sytuacji "nacjonalistów" w rodzaju Bastrykina jest prawdziwa. Putin z całą pewnością dobrze wie o perfidii, prowokacjach i obelgach jakie otrzymuje od Zachodu. Tyle że – zachowując zimną krew – zarabia na czasie w celu wzmocnienia Rosji. Robi to naciskając na zaangażo-wanie w kooperację Zachodu  w sprawie politycznego rozwiązania problemu Syrii i próbując oddzielić europejskich lenników USA od militaryzmu neocon, którzy ciągle jeszcze są siłą dominującą administrację  Obamy.

            To właśnie dlatego, publikacje takie jak książka generała Shirreffa czy artykuły z Washington Post – który według słów Cohena − "codziennie powtarza, że w żadnym wypadku, taki zbrodniarz jak Putin nie stanie się strategicznym partnerem USA" − będące taktycznym poparciem dla dwulicowości Obamy i Ławrowa, demonstrują ich złośliwą moc sprzyjającą wojnie.

            Pragną aby rosyjskim "nacjonalistom" zabrakło zimnej krwi – wiedząc, że nie są oni tak silni w grze jak zwolennicy Putina – a tworząc sytuację w której będą się oni czuć przyparci do muru – zmuszeni byli niejako do działań pochopnych, dających w skutkach pretekst "moralny" dla interwencji NATO. Interwencji, która – według ich przekonań – zgniotłaby rosyjskie siły zbrojne. Jeszcze bardziej prawdopodobnym przekonaniem, jakie mają w Waszyngtonie jest założenie, że Moskwa – świadoma swej militarnej niższości – ulegnie, zaakceptuje upokorzenie i zniknie jako aktor geopolityczny.

 

http://i0.wp.com/www.maurizioblondet.it/wp-content/uploads/2016/05/spending-Usa.gif?resize=300%2C202

Amerykańskie wydatki zbrojeniowe w porównaniu z innymi krajami

 

Amerykański ambasador przy NATO, Douglas Lute powtórzył kilkakrotnie, że "Rosja wyrzuciła podręcznik z regułami gry", a więc NATO "będzie musiało odpowiedzieć " na ten gest zwiększając rozmieszczenie sił wojskowych u granic Rosji. Jest to bardzo uparty brak odpowiedzialności mający swoje głębokie umotywowanie.

Cała rzecz polega na tym, że ministerstwa za prezydentury Obama – według publikacji Alistair'a Crooke'a, przenikliwego analityka − realizują schemat strategiczny ustalony i opracowany przez tzw. "Doktrynę Wolfowitza" o mentalności izraelsko−amerykańskiej, który stał się od roku 2001 amerykańską polityczną linią wiodącą. Wtedy to Paul Wolfowitz – za prezydentury Busha juniora − był drugą pod względem ważności osobistością w Pentagonie.

 

Przyznaje ona Ameryce misję "zapobieżenia pojawieniu się 'dwubiegunowości', tj. wynurzeniu się globalnego amerykańskiego rywala, tak jak to było za czasów zimnej wojny, lub też powstaniu 'wielobiegunowości', czyli wykształceniu się na świecie kilku dużych potęg ekonomicznych, na podobieństwo rzeczywistości sprzed obydwu wojen światowych.

W tym celu należy uniemożliwić sytuację, w której jakikolwiek element bardzo silny gospodarczo i jednocześnie wrogi w stosunku do USA mógłby zdominować tzw. 'region krytyczny' − tj. posiadający duże zasoby, potencjał przemysłowy, a także sporą populację – wszystko to będące w stanie stworzyć zagrożenie dla systemu amerykańskiego".

 

To, co zostało wyjaśnione powyżej, wydaje się być powodem trwającej niezwykle silnej prowokacji militarnej wywieranej na Rosję – domniemanego słabego ogniwa w euroazjatyckim "regionie krytycznym". Stąd bierze się ogromna aktywność NATO w Europie Centralnej, zanim jeszcze podobna działalność będzie mieć miejsce wobec Chin na Pacyfiku.

Broń propagandowa na rzecz wojny pracuje już pełną parą – jakoże jak wiadomo pierwszą ofiarą wojny jest prawda – więc rozpowiada się, że Moskwa chce zrekonstruować imperium sowieckie, że chce zająć Europę Wschodnią i że jest już w toku wszechobecna rosyjska agresja.

Tego rodzaju opowiadania wprost znakomicie służą do utrzymywania w jedności poglądów europejskich służalców − tak tych starych, zniewolonych w przeszłości jaki i tych nowych, świeżo nabytych – aby uniemożliwić Europie wyzwolenie się spod kurateli Superpotęgi i aby utrzymać europejskie sankcje wobec wyimaginowanego niebezpieczeństwa jakim miałaby być Rosja − czyli tym samym kontynuując europejskie gospodarcze podporządkowanie się interesom amerykańskim.

 Co do mającego się wkrótce odbyć w Warszawie szczytu NATO – będącego aktem prowokacji – jeżeli naprawdę Pentagon wierzyłby w dużą agresywność ze strony rosyjskiej, byłby bardzo ostrożny w jego realizacji.

 

Jedyna nadzieja – Trump prezydentem USA

            Jest rzeczą zrozumiałą, że amerykańscy neocon przeciągają strunę w prowokacjach, jakoże mają mało czasu i dlatego spieszy im się. Wiedzą że w momencie wprowadzenia się Trumpa do Białego Domu − "Doktryna Wolfowitza" zostanie przeniesiona do lamusa.

Jak twierdzi Aistair Crooke, stąd właśnie bierze się "nadzwyczajne zacietrzewienie i oburzenie" amerykańskiego Establishmentu − które towarzyszyły postępującemu sukcesowi kampanii Trumpa − uznawanego za sobie obcego przez tenże Establishment .

Jak podkreśla Pat Buchanan, "triumf Trumpa stanowi całkowite odrzucenie – przez tych samych wyborców, którzy wcześniej czterokrotnie głosowali w wyborach prezydenckich na ojca i syna Bushów – republikanizmu na ich modłę". Do tego należy dodać, że także Jeb Bush został wyrzucony z walki o prezydenturę, a Trump uzyskał nomination odkrywając i oskarżając zgniłe owoce polityki klanu Bush, prowadzonej w USA przez 16 lat ich rządów.

Ameryka tonie w recesji, zadłużenie publiczne urasta do gigantycznych rozmiarów, zarobki koncernów międzynarodowych załamują się, bezrobocie wzrasta w sposób galopujący i płace są na bardzo niskim poziomie.

Również handel globalny ulega gwałtownemu zmniejszeniu się. Trump jako prezydent będzie mógł spokojnie wskazać jako wszystkiemu winnego − Establishment popierający polityki Bushów. W sposób szczególny zaś na ławę oskarżonych będzie można posadzić "Doktryną Wolfowitza".

Można nawet powiedzieć, że Trump akcję oskarżania winnych już rozpoczął – wskazując na "przestarzałość" samego NATO. Dodał także, że nie uważa Putina za wroga, a wprost przeciwnie szanuje go. Zauważył rownież, że to Rosja walczy z Państwem Islamskim.

Jednym słowem Trump jest człowiekiem, który będzie mógł zadecydować o tym, że bezpieczeństwo tak Ameryki jak i Europy jest do osiągnięcia bardziej za sprawą strategicznej kolaboracji  z Moskwą niż poprzez jej upokorzenie. Nie zapominajmy, że doradcami Trumpa do spraw stategii są admirał Dempsey i generał Flynn (były szef DIA − Defense Intelligence Agency), obydwaj należący w Pentagonie do grupy sprzeciwiającej się polityce neocon).

Podsumowując,  brak czasu naciska na amerykańskich neocon, którzy  − paradoksalnie − mogą dostać jako swoich najlepszych sprzymierzeńców właśnie rosyjskich "nacjonalistów", nie posiadających stalowych nerwów Putina, a widzących Rosję osaczoną, napastowaną i nieprzygotowaną do wojny i z tego powodu głośno proszących tegoż Putina o zrezygnowanie ze środków dyplomatycznych i rozpoczęcie poważnych przygotowań do realnej wojny.

Wojny, która – zapowiadana z nadzieją na jej wybuch przez generała brytyjskiego w jego książce – powinna rozpocząć się w maju 2017 roku.