Wojny a magazynowanie energii.
Wpisał: Mirosław Dakowski   
25.05.2016.

Wojny a magazynowanie energii.

 

 

Mirosław Dakowski

I. Wstęp.

 

Politycy teraz brutalnie prą do wojny. Zewsząd słyszymy, że jest „nieunikniona”. To są źli ludzie. Chodzi im, sługom Złego, oczywiście o władzę nad światem, o radykalne zredukowanie ilości mieszkańców Ziemi. Używają swego starego hasła: „Dissolve et coagula”, czyli mniej więcej: „Skrusz i sklej po naszemu”. Skrusz Narody, Rodzinę, Religię Objawioną.. I wcielają je w życie.

 

Ale hasła dla ludu, podające fałszywe przyczyny „konfliktu” są inne, np:

- Walczymy o Demokrację!!

- To ON jest agresorem, On jest be!

- Potrzebujemy przecież Wody, Powietrza, Energii!

 

Już rabują: powietrze (poprzez „podatek” od CO2) , wodę (narzucone izraelskie „firmy wodne”, zniszczenie w Libii Błękitnego Rurociągu dla Afryki i podobne).

 

Wojny „o Energię” to ich stałe, od przeszło stulecia, hasło.

 

Ukrywają więc przed ludźmi, że Dobry Bóg poprzez Słońce daje nam ponad dziesięć tysięcy razy więcej energii, niż cała ludzkość teraz zużywa [osoby wierzące w nie-ingerencję Boga mogą tu sobie na Jego miejsce wstawić: „Natura”].

Ale zdajmy sobie sprawę, że te ilości, zmagazynowane przez setki milionów lat w postaci ropy, węgla czy gazu – to mniej niż milionowe części energii, która w tym czasie spływała na Ziemię. Ten ułamek teraz wykorzystujemy, o ten ochłap mamy się zabijać, tak nam planują - i powodują - „wojny o energię”, 

– a prawie całą energię dochodzącą teraz do Ziemi – marnujemy.

 

Szerzej tak o Wojnach o Energie, jak o energetyce słonecznej napisaliśmy [przypominam] w książce: M. Dakowski i St. Wiąckowski, O Energetyce dla użytkowników oraz sceptyków . [ O energetyce - dla zwykłych ludzi i dla "humanistów"

 

II.  Rozwinięcie.

Propagandyści zwiększenia sprzedaży energii traktowanej jako towar [do najbezczelniejszych należą u nas np. strup, grad, chwast] wciskają ludziom, że do szczęścia potrzebny jest wszystkim wzrost zużycia energii. Najlepiej, by była „nowoczesna”, z jąder..

Bzdura.

Od trzech dekad jestem wśród tych, którzy mówią i piszą: „potrzebujemy ciepłego domu, może zimnego piwa lub gorącej herbaty, czyli USŁUG ENERGETYCZNYCH – a nie „Energii” .

To zdanie u handlarzy energii [i handlarzy śmierci] budzi furię.

Tacy, jak prezesi od „energetyki jądrowej” [EJ], którzy wyssali już z nas na świecie tysiące miliardów dolarów, chcą nas dalej „uszczęśliwiać”. O Three Mile Island, Windscale, Czarnobylu, Fukushima dai-chi i ich koszcie – „nie pamiętajmy”. A w Polsce, tylko w dwóch ostatnich dziesięcioleciach, jak przyznał któryś z obecnych z ministrów, zmarnowali oni [zećpali] ponad 250 milionów złotych. I chcą więcej.

Dla przykładu: Jedna z ich drobnych fujar [-ek] , niejaki „strup”, ciągle, choć coraz cieńszym głosem, zapewnia, że EJ to jest to; nowoczesna, tania, bezpieczna. ...A te odnawialne są (byłyby) drogie, zależne przecież od pogody, i od kaprysów klimatu.

Wielekroć wykazano, że „EJ nowoczesna, tania, bezpieczna” - jest to kłamstwo. [por. np. Niedoszłe energetyczne El Dorado ]  

 

Zajmę się więc wreszcie tematem sygnalizowanym w tytule:

Magazynowanie energii.

 

Zapotrzebowanie na energię ma duże wahania sezonowe i dobowe.

Zapotrzebowanie przemysłowe można regulować tak przepisami, jak i przy pomocy taryf: np. nocna – tańsza, wtedy jej używaj, produkuj swoje towary, ile chcesz.

Dla użytku i wygody ludzi [rodzin] mniej sensowne jest regulowanie popytem, taryfami. Lepiej pozwolić: Używaj sobie, kiedy chcesz i ile chcesz!

 

Te wszystkie złożone sprawy można tanio rozwiązać.

ale

Konieczne jest magazynowanie energii.

- tak na dużą skalę (zbiorniki, koniecznie różnej natury, pozwalające wspomóc podaż, tj. złagodzić wahania popytu na skalę kraju, na skalę roku),

– jak i magazynowanie rozproszone, na skalę regionu, okolicy czy (czasowo) np. doby.

 

W skali kraju mamy trzy elektrownie szczytowo - pompowe [Żar, Żarnowiec, Żydowo - pierwsza w Polsce, zbudowana jeszcze przed wojną] , które w dzień produkują prąd [poprawnie  - energię elektryczną], a w nocy, gdy zapotrzebowanie spada, pompują wodę do zbiorników, jezior na górach, czy wzgórzach. Współczesna ich sprawność to ok. 80%, to dużo.

Zauważmy jednak, że:

Magazynowanie energii likwiduje (no, zmniejsza) kłopoty „sieci” tak ze źródeł odnawialnych (wiatraki), jak i dla współczesnych dinozaurów, jak reaktory jądrowe. Reaktory te powinny pracować na stałej mocy, a popyt się przecież szybko zmienia. Dlatego właśnie ktoś rozsądny zaprojektował w latach 80-tych zeszłego wieku elektrownię szczytowo –pompową w Żarnowcu, przy ruskiej EJ [WWER] . EJ na szczęście u nas nie ma, a elektrownia szczytowo –pompowa z otaczającymi ją wiatrakami działa, sieć reguluje.

 

Czas, bym wymienił choć kilka metod magazynowania energii, których tak bardzo i tak głupio unikają decydenci.

- Magazynujemy gaz (CH4) głównie w już wyeksploatowanych zbiornikach po naturalnych złożach gazu. Są to zbiorniki sezonowe. Ich pojemność możemy tanio powiększyć ze dwa do trzech razy.

Do regulacji w sieci elektrycznej wahań dzień –noc służą wspomniane elektrownie szczytowo – pompowe. Ich pojemność energetyczną też można zwiększyć ze trzy razy.

 

Ale jest też wiele innych metod, jeszcze nie używanych na wielką skalę.

1) Elektroliza wody. Proste, usprawnione przed dziesięcioleciami urządzenia produkują wodór i tlen. Tlen – sprzedaje się do celów przemysłowych. Wodór do sieci stacji paliwowych oraz pompuje do podziemnych zbiorników, takich samych, jak geologiczne zbiorniki metanu. Dowodem na to, że są one szczelne, jest fakt, iż przez miliony lat metan z nich nie uciekł.

Krzyknie uważny czytelnik:  Jak to,  przecież nie ma stacji paliwowych na wodór! Ani takich samochodów!

- No właśnie, czemu nie ma?

Samochód z silnikiem tłokowym na wodór jeździł po Warszawie już wiek temu. Przeróbka silnika benzynowego [Otto] na wodorowy jest prosta i tania.

Pozatem są już opracowane ogniwa paliwowe, które używają wodór a jego energię zamieniają bezpośrednio na energię elektryczną, bez przejścia przez energię mechaniczną. Sprawność – dwa do trzech razy wyższa, niż w silniku tłokowym.

- Ale... przecież brak stacji paliwowych na H2 !

 

To błędne i szkodliwe koło można rozerwać, zachęcając ludzi, przedsiębiorców, zarządy elektrowni jądrowych *), właścicieli wiatraków i ferm wiatrowych do produkcji wodoru z nadwyżek energii, tj. „nadmiarowej, nie potrzebnej w sieci”. Stary, sprawdzony przez lata komputer sam przełączy energię elektryczną produkowaną w reaktorze czy wiatraku - z sieci - na elektrolizę. Od dawna takie komputery, mocne [tj. dobrze zabezpieczone przed przeróżnymi awariami, specjalnie dla trudnych warunków energetyki jądrowej zaprojektowane], projektuje, produkuje i sprzedaje z Kanady Stan Tyminski [firma Transduction ] po całym świecie, szczególnie do Chin i Korei. Mógłby też dla Polski.

*) To w krajach, gdzie ludzie jeszcze tolerują takie niebezpieczne starocie, jak reaktory EJ.

A właściciel fermy wiatrowej, gdy popyt sieci jest mały [jego komputer czuje to poprzez niższą oferowana cenę] produkuje w takim okresie wodór i np. sprzedaje. Po sprężeniu do 200 atmosfer, wozi butle do najbliższej stacji paliw. Trzyma ją przecież jego zięć, Franek...

         Inna propozycja:

 

Wszędzie tam, gdzie mamy ta­nią energię elektryczną, mamy też tani wodór uzyskiwany z elektrolizy wody. Np. w Kanadzie czy Norwegii energia elektryczna z dawno zamortyzowanych hydroelektrowni jest tania.

Transport ciekłego wodoru na duże odległości jest drogi (i podatny na ataki terrorystów). Przed laty sprytnie proponowano transport energii wodoru z Ka­nady do Europy przy pomocy...  trans­portu Fe3O4 w jedna stronę, a proszku żelaza w drugą. Więc ew. terroryści nie spowodują żadnego spektakularnego wybuchu, tak potrzebnego dla TV.

Ten sam proces można użyć do magazynowania energii na miejscu. Wypadnie o wiele taniej, niż „z transportem z Kanady”.

Chodzi o cykliczny proces redukcji tlenku żelaza (magnetytu). Magnetyt jest redukowany wodorem w temperaturze 700°C (redukcja endotermiczna):

Fe3O4 + 4H2 + energia -> 3Fe + 4H2O

        W 1 kg proszku żelazowego zawiera się 1 kWh tzn. 3,6 MJ energii.

 

    W reakcji odwrotnej produkowany jest wodór metodą przepuszczania pary wodnej nad sprosz­kowanym żelazem (utlenianie egzotermiczne):

3Fe + 4H2O(gaz) -> Fe3O4 + 4H2 + energia

Oprócz wodoru otrzymujemy magnetyt. Energia pochodząca z pro­cesu utleniania może być użyta do produkcji pary wodnej o tempera­turze 700°C i ponownie wykorzystana w procesach utleniania. Dzięki temu przemiany zachodzą bez katalizatora. Proces jest dobrze znany, a jego mała gęstość energii nie naraża okolicy na niebezpieczeństwa, typowe dla EJ.

Należy jedynie ocenić, czy tańsze jest magazynowanie przy pomocy żelaza, czy może lepiej zbudować na sąsiednim wzgórku przy jeziorze zbiornik dla elektrowni szczytowo –pompowej. Lub - może sprzedawać H2?

 

III. Zakończenie.

Te i podobne technologie są znane, wypróbowane. Czekają jednak na - "decyzje polityczne". A takie decyzje są – hmmm... w rękach ludzi o niewielkim rozumku... Oraz, jak widzimy, niewielkim patriotyzmie. Bo są to „wybrańcy” demokracji...

 

Przy takiej obfitości energii ze Słońca i technicznej łatwości jej przetwarzania i magazynowania argument o „konieczności” wojen o energie można zasadnie uznać za chybiony i kłamliwy.

===================

 

Ps. Osoby mające książkę O Energetyce dla użytkowników oraz sceptyków mogą sobie ten artykuł wydrukować i umieścić na końcu, jako „wojenną klamrę” książki. Zaczyna się ona przecież rozdziałem „Krew za ropę”.

=====================

Przed rokiem już o tym pisałem:

Dobry Gospodarz a Słońce i magazynowanie energii.

 Podobne, ale trochę inne przykłady. Też reakcja głuchego – władcy nie wiedzą, nie reagują.. Musimy sami się przebijać.

 

Zmieniony ( 28.05.2016. )