Operetka już trwa, libretto jeszcze się pisze, wszelka dziwka majtki pierze.
Wpisał: Marian Miszalski   
28.05.2016.

Operetka już trwa, libretto jeszcze się pisze, wszelka dziwka majtki pierze.

 

Marian Miszalski  http://marianmiszalski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=501&Itemid=1

 

26.5.2016.

*Wszelka dziwka majtki pierze

*Cokoły z bohaterami wymiennymi

*Hitlerowskie tony w Brukseli 

*Zapiał świntuch z Ameryki

* Ruski szpieg schwytany – kiedy niemiecki?

* Endecja – ba, ale czyja?...

 

   Wśród spodstolnych – pełna mobilizacja! Zwarte pośladki i szeregi! „ Dzisiaj wielki bal w Operze: wszelka dziwka majtki pierze i na kredyt kiecki bierze”!…

 Trzej b.prezydenci (w tym dwaj rejestrowani jako TW, trzeci wspomagany przez WSI) piszą list-donos; jeszcze nie przebrzmiały jego echa w TWN i gazecie żydowskiej, gdy b.ministrowie obrony (spodstolnej sitwy) piszą swój z kolei  list.

Czekamy na dalsze listy: list b. szefów WSI, list b. największych aferzystów III RP, list b.konfidentów SB, list b. prezesów TVP… – no i, oczywiście, na listy „autorytetów moralnych” powycinanych z gazety żydowskiej. Tych ostatnich listów może być sporo, przynajmniej co tydzień jeden, i tak aż do grudnia, gdy Rzeplińskiemu wygaśnie kadencja. Produkcja „autorytetów”  w tym warsztacie idzie wyjątkowo szybko…

  W operze – operetce raczej – librecista z WSI umieścił także numer z pomnikiem Bartoszewskiego. Gdzie powinien stanąć? Oczywiście: przed ambasadą Niemiec, które futrowały Bartoszewskiego szmalem albo przed redakcją  gazety żydowskiej, na Czerskiej. Potrzebna będzie solidnie rozbudowana inskrypcja:  „Żarliwy obrońca demokracji, wielki filosemita, stuprocentowy europejczyk, społecznik, wybitny dyplomata, niezrównany polityk”. Całkiem jak ów Wasyl Wasiliewicz Dokuczajew z sowieckiej Encyklopedii: „Uczony, filozof, gleboznawca, poeta”.

Dobrze byłoby jednak – jak to w czasach transformacji  jeszcze niedokonanej – poustawiać także kilka cokołów z możliwością szybkiej wymiany świetlanych postaci : gdy okazuje się, że aktualny bohater lub autorytet  był dawniej konfidentem –nocą, szybko podmieniamy go na nowego bohatera, inskrypcja zaś pozostaje. Takie rozwiązanie wydaje mi się ekonomicznie uzasadnione, przynajmniej dopóty, dopóki nie ujawniony zostanie zbiór zastrzeżony IPN, na co nieprędko się zanosi: prawda –prawdą, ale haki- hakami, n’est ce pas?

   Opera nasza  - operetka - daleka jest od finału. Z dalekiej Ameryki zapiał wybitny demokrata, społecznik, saksofonista i cymbał w osobie Billa Clintona, tego, co to rżnął swa asystentkę w Białym Domu w godzinach pracy, wpadł, najpierw łgał publicznie próbując się wyłgać, a od impeachment uratowali go żydowscy adwokaci, nie za darmo, ma się rozumieć: już tam musiał jeść z ręki żydowskiemu lobby, które podstawiło świntuchowi nadobną Monisię…

Czy Clinton, Sikorski  i nasza SB-ecka generalicja, osiadła dziś na Florydzie – też napisze jakieś listy? No a Mazur, ten od Papały?… Będzie milczał w tak ciężkich czasach zagrożonej w Polsce demokracji?

   Na razie w piszącym się libretto operetki „Zagrożona rządami PiS  demokracja w Polsce” najgłośniej wybrzmiewa „aria brukselska” pod tytułem „Ultimatum”, którą pieje (raczej gdacze) pan Tiemmermans, z wesołym chórkiem pozostałych komisarzy na niemieckim jurgielcie. Trąci to wprawdzie plagiatem z historii, ale czego to  się nie zrobi dla miłego szmalu, dla zadowolenia mocodawców! Ultimatum brukselskie żywo przypomina swoim tonem ultimatum w sprawie „korytarza”, jakie przywódca socjalistyczny Adolf Hitler postawił Polsce w 1939 roku.

I nie ma się czemu dziwić: wraz ze zjednoczeniem Niemiec polityka europejska powróciła w swe przedwojenne koleiny, a przynajmniej w koleinę bliskiej współpracy niemiecko-rosyjskiej. Tym razem, rzecz jasna, nie  będzie już mowy o żadnym zerwaniu paktu Ribbentrop – Mołotow, pardon:  Merkel-Putin, jakieś przecież wnioski ze Stalingradu w Berlinie wyciągnięto. Brukselskie ultimatum (mówimy Bruksela- myślimy Berlin) zdradza zamiary brunatnych komisarzy z Brukseli; podobnie, jak ruch KOD z PO i „Nowoczesną” na kupę zdradza zamiary piątej kolumny w Polsce: piękne współdziałanie! 

   No cóż, gdy znów jesteśmy w kleszczach niemiecko-rosyjskiego strategicznego partnerstwa, a stanowisko Ameryki  jest  niepewne, zmienne, jak kobieta (coraz to nowe resety  stosunków z Rosją…)- nie pozostaje nam nic innego, jak tylko trzymać się dawnej formuły Piłsudskiego-Becka: równej odległości do Berlina i Moskwy. Gdyby jeszcze Niemcy – jak przed wojną – były zdolne pokonać Rosję można by rozważać wariant „z Niemcami na Rosję”, ale nawet tej zaprzepaszczonej wówczas szansy dzisiaj nie mamy.

Dobrze to nie wygląda… Jeszcze gdy Wielka Brytania opuści Unię Europejską!.. Ale że nadzieja  umiera  ostatnia trzeba robić swoje, swoją  politykę. Toteż myślę sobie, że po aresztowaniu pana Piskorskiego pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji dobrzy byłoby przyaresztować  -dla równowagi i  utrzymywania równej odległości do Berlina i Moskwy” - jakiegoś niemieckiego szpiega w Polsce. Na przykład poszukać dobrze  we Wrocławiu, gdzie – jak słychać – konsulat niemiecki liczy prawie 700 pracowników! Niemożliwe, by nie znaleźć tam przynajmniej kilkudziesięciu agentów, więc  powiedzieć można, że nasze służby mają tam szeroki wybór… Wy nam tak – my wam tak: wy w nas herr  Schulzem z Parlamentu Europejskiego czy też herr Tiemmermansem z Komisji Europejskiej – my w  was, powiedzmy, panem Bultzem czy Wentzlem z konsulatu niemieckiego we Wrocławiu. Oczywiście, jest tu pewna niewspółmierność „pocisków”, ale najważniejsza jest zasada: cios za cios, nie ma lekko, nie ma nic za darmo.

  Ach,  ten Wrocław, gdzie żrą się między sobą folksdoj …, pardon: platformersi. Czyż  nie nadaje się idealnie na rozmaite  prowokacje?...

…Gdy zatem w Polsce „zagrożona jest demokracja” – we Francji parlament przedłużył stan wyjątkowy, i  jakoś ten stan wyjątkowy nie zagraża demokracji, przeciwnie, władze francuskie zapewniają, że on umacnia francuską demokrację! Może więc i naszą demokrację umocnić w ten sam sposób? Co więcej – francuska policja nawala aż miło lewicowych demonstrantów, domagających się utrzymania „socjalu”, więc bankructwa Francji.

Czy nasza policja –wzorem francuskiej – będzie też nawalać demonstrantów, domagających się  anarchii w Polsce, zastąpienia legalnych władz panem Rzeplińskim i jego kolesiami?

 Tymczasem Rafał Ziemkiewicz i Paweł Kukiz powołali stowarzyszenie Endecja. Odważny pomysł! Napotka wiele poważnych przeszkód, i wcale nie mam na myśli jazgotu, jaki rozlegnie się w umysłowym getcie żydowskim. Pomysł założycieli Endecji, więc narodowej demokracji nawiązującej do rozumienia interesu narodowego w ujęciu Romana Dmowskiego skonfrontuje się bardzo szybko wpływami, jakie w środowisku dzisiejszego  ruchu narodowego zyskały tajne PRL-owskiej proweniencji służby.

Rozgorzeje zatem walka o „głowę” tego ruchu: czy ta głowa staną się jego niektórzy dotychczasowi, młodzi i autentyczni liderzy połączeni z powstałym właśnie stowarzyszeniem Endecja –czy też tę „ głowę” ruchowi narodowemu przyprawią „nieistniejące” Wojskowe Służby Informacyjne, w komitywie z zagranicznymi służbami? Zważywszy, jak traktował ruch narodowy b.minister spraw wewnętrznych, Sienkiewicz z PO  - wolno domniemywać, że jest on mocno nasycony agenturą bynajmniej nie narodową…

  Czy zatem odrodzona narodowa demokracja będzie autentycznie narodowa, polska, samodzielna – czy będzie instrumentem politycznym całkiem innych sił?  O to, wedle mojej oceny, rozegra się – i to już wkrótce –ostry  bój polityczny. Niewykluczone, że wskutek tej walki  powstaną dwie „endecje”…

Jednak wcześniej czy później prawda wyjdzie na wierzch, który koń w którą ciągnie stronę – tego się nie da ukryć! Toteż inicjatywę powołania stowarzyszenia Endecja przyjąć należy, sądzę, z życzliwością także w kręgach gospodarczych liberałów.