Myśli władców tego świata
Wpisał: Mirosław Dakowski   
15.06.2016.

Myśli władców tego świata

 

Mirosław Dakowski

[Tylko początek jest taki, jak w artykule Czy cywilizacja globalistów jest naturalnym rozwojem, czy sztucznym piekielnym planem. Tam prowadzę do spraw planetarnych, a tu - tylko na polskie podwórko. ]

Spektakularnie rośnie potęga władców świata. Rośnie coraz szybciej. Posiadają miliardy miliardów [przy takich kwotach jest zupełnie obojetnie, czy to dolary, czy złote]. Już nie muszą to być dziesiątki czy setki ton złota, choć, jeśli można takie ilości metalu wywieźć z Libii po zamordowaniu jej władcy, czy z Ukrainy po wygnaniu jej władcy, to tym też nie pogardzają.

Te miliardy miliardów mnożą się, jak króliki Lejzorka Rojtszwanca z powieści Ehrenburga. To nic, że jedynie w świecie wirtualnym i to w najpotężniejszych i najszybszych komputerach banksterów. Przekłada się to przecież na potęgę przemysłową i militarną.

I co najważniejsze, poprzez media - na potęgę ideologiczną. Nowe postępowe mikro-paradygmaty potęguje się do mini-paradygmatów, potem do paradygmatów i wreszcie przekształca w nowe, obowiązujące już wszystkich, dogmaty.

Wolność, tolerancja, wartości europejskie, humanitaryzm, humanizm, światła, tysiąc światełek lansowanych przez masonów- prezydentów Stanów Zjednoczonych. Już blisko, na horyzoncie, są Stany Zjednoczone Świata. Już czekają na Męża Opatrznościowego Świata.

Już powstała Nowa Cywilizacja Człowieka, Ona zwycięża, Ona zwycięży.  Nazwijmy ją roboczo GLOB.

Ta demonstracja Potęgi oddziałuje na psychikę. Część jej ofiar ugina się uznając, że już wałczyć przeciw – nie da się, nie można. A część przekonuje siebie, że popieranie się opłaci.

Rosnące „miliardy miliardów” grożą od dziesięcioleci upadkiem piramidy finansowej świata. Pisują o tym bardzo między sobą różni, bo i Michael i grupa LaRouche’a [Instytut Schillera]. Co z tym zrobić?

Mając do dyspozycji te „miliardy miliardów” możemy potajemnie zbudować miasta pod górami, jak na przykład „lotnisko w Denver”, czy miasto - schron szpiegów kilometr pod masywem górskim, przy tunelu [dług. 57 km] pod St. Gottardem. Służą jako centra szpiegowskie – ale „wszystkich przeciw wszystkim” [??] . O tym ostatnim schronie Rosjanie opublikowali artykuł ze zdjęciami z wnętrza dwa lata przed oficjalnym, satanistycznym otwarciem. [por. Rytuały satanistyczne w tunelu św. Gotarda w obecności "światowych liderów" [ROZSZERZONE] oraz:  Gotthard: szpiedzy z piekła. ]

W razie decyzji o „zagładzie atomowej” niektórych regionów – ma służyć jako schron dla „wybranych”, mających zapoczątkować przyszłą, nową Ludzkość. Wtedy obecną załogę (ponad 3500 ludzi) wygoni się lub zatłucze.

Nie wiemy, ile tej grozy ale i groteski jest realne, a ile sceniczne. I o to chodzi. Takie wielkie Projekty są niby tajne dla mas, ale widoczne dla co bardziej przenikliwych z nich, by zobaczywszy „naszą Potęgę” i wiedząc, że ujrzeli tylko fragment, padli na twarz i oddali hołd naszemu Księciu. Był taki jeden przed dwoma tysiącami lat, który Mu hołdu nie chciał złożyć [choć propozycje dostał ogromne], i widzicie, jak słabi, rozproszeni, skłóceni i ostatecznie przegrani są jego zwolennicy.

Miasta pod ziemia budujemy od dawna, z większych niektórzy pamiętają  Tomsk 7 czy Krasnojarsk 26, gdzie przez dziesięciolecia pracowały prototypy czarnobylskich RBMK i dziesiątki tysięcy niewolników. „Jaszcziki”.

         Spośród tych, co widząc sam skrawek Potęgi padli na twarz i oddali hołd, wybieramy co sprytniejszych i bezczelniejszych i robimy marionetkami władzy, obsadzając równo wszelkie jej nurty i niby-nurty. Są bierni i mierni, ślepo wykonują polecenia. Nie, nie muszą być wierni. Wiedzą, że to ostatnie wymusimy z jednej strony wielkimi (wielkimi w ich wyobrażeniach) przywilejami, synekurami, atrapą władzy, rozkoszy, a z drugiej groźbą egzekucji lub usunięcia w niebyt, najłagodniej – polityczny. Egzekucje zależą od kraju. W USA są to zwykle wypadki lotnicze, w Rosji – spektakularne morderstwa w wykonaniu nieznanych sprawców, tak na „przeciwnikach”, jak na generałach GRU. W biednym kraiku na peryferiach władzy, w priwislinskim kraje - zaprowadziliśmy rytuał zwany „week-endowi samobójcy”. Są to rytuały na tyle przejrzyste, że skuteczne dla większości podwładnych.

=========================

         Nieujawnieni władcy UE usiłowali narzucić krajom „konstytucję” UE. Parę narodów odrzuciło. Irlandii kazali więc powtórnie głosować – mówiono, że „aż do skutku” !  – Wreszcie po kosmetycznych poprawkach nazwano to „Traktatem lizbońskim” – i już wystarczyła zgoda władz, nie NARODU.    

Wbrew nadziejom i prośbom władz krajów sąsiednich prezydent Kaczyński usiłował ten traktat podpisać. Pamiętamy historyczną scenę, gdy pióro odmówiło mu posłuszeństwa. Wtedy sługa unii podał mu długopis.

Papież Jan Paweł II wygłosił w parlamencie jakieś zdania pro-unijne, potem zgodził się na wejście do papamobilu propagatora UE i jego żony, Jolki. Te dwa gesty przechyliły szalę w referendum „unijnym”.*)

W maju 2016 prezydent Duda na Monte Cassino powiedział: „Gdyby nie polska krew przelana nie byłoby Unii Europejskiej”. Skomentowano: „Wzruszające słowa prezydenta pod Monte Cassino”. Ja dopisałem: TAK. Wzruszające. Swą głupotą - czy cynizmem?” Nie wszyscy to zrozumieli.

W obronie Polski na przywódców liczyć więc nie możemy. Może to dobrze? Może to stwierdzenie spowoduje, że wreszcie zaczniemy błagać Boga o ratunek? Może wstąpi w nas odwaga?

======================

*)  mail'em: 

Pozwoli Pan Profesor, że zacytuję tekst Pana:

"Papież Jan Paweł II wygłosił w parlamencie jakieś zdania pro-unijne, potem zgodził się na wejście do papamobilu propagatora UE i jego żony, Jolki. Te dwa gesty przechyliły szalę w referendum ‑unijnym."

Niestety, nie było to tylko jakieś zdanie.  Przypomnę, co się zdarzyło wg informacji prasowych w końcu maja roku 2003.
 
Oczekiwano wtedy, że podczas pielgrzymki narodowej do Rzymu, która przypadła na trzy tygodnie przed unijnym referendum, z ust Jana Pawła II padną słowa, w jakiś sposób nawiązujące do tego wydarzenia.

Mało jednak kto spodziewał się, że Ojciec Święty w tak jednoznaczny i dobitny sposób poprze wejście Polski do Unii Europejskiej.

- Wejście w struktury Unii Europejskiej na równych prawach z innymi państwami jest dla naszego narodu wyrazem pewnej dziejowej sprawiedliwości.

A z drugiej strony jest to ubogacenie Europy
- mówił Jan Paweł II do kilkudziesięciu tysięcy Polaków zgromadzonych na placu św. Piotra. - Europa potrzebuje Polski. Kościół Europy potrzebuje świadectwa wiary Polaków. Polska potrzebuje Europy. Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej - głośno i wyraźnie przemawiał papież. Każde jego zdanie przerywała burza oklasków.

Radości nie krył też prezydent Aleksander Kwaśniewski, który razem z żoną i liczną polską delegacją przyjechał do Watykanu na uroczystości 25. rocznicy pontyfikatu i 83. urodzin Jana Pawła II.

Na zaaranżowanej pospiesznie konferencji prasowej Kwaśniewski tryskał radością. - Spodziewałem się, że będzie o tym wielkim wydarzeniu, które nas czeka, ale nie spodziewałem się, że będzie tak jasno, tak przekonywająco. Z tym kluczowym zdaniem: "Polska potrzebuje Europy, a Europa potrzebuje Polski" - stwierdził prezydent. - Myślę, że niczego więcej oczekiwać nie powinniśmy. Ta deklaracja, to jedno zdanie jest tak czytelne, że szczęśliwy jestem, iż mogłem osobiście tego wysłuchać.


Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej. To jest wielki skrót, ale bardzo wiele się w tym skrócie mieści bogatych treści. Polska potrzebuje Europy - powiedział Jan Paweł II. Takiego poparcia papieża dla integracji z Unią spodziewało się niewielu.

Proszę zwrócić uwagę na owo UNISONO, władzy duchowej i doczesnej, jak mało kiedy.

Oczywiście, takie wyrażenie

"jest dla naszego narodu wyrazem pewnej dziejowej sprawiedliwości.

A z drugiej strony jest to ubogacenie Europy"

ma drugie dno, ale czy wypada świętemu mówić szyfrem do prostaczków?

Z wyrazami poważania
przesyłam Panu Profesorowi pozdrowienia
RW

 

Zmieniony ( 16.06.2016. )