Piłka jest okrągła jak ziemski glob | |
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz | |
21.06.2016. | |
Piłka jest okrągła jak ziemski glob
Stanisław Michalkiewicz http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3675
Felieton • serwis „Prawy.pl” (prawy.pl) • 21 czerwca 2016
Wprawdzie cały świat, a jeśli nie cały świat, to w każdym razie – cała Europa nie ma większych zmartwień, jak tylko, kto wygra, a kto przegra kolejny mecz w piłkę nożną, ale narasta też zdenerwowanie w związku z nieubłaganie zbliżającym się terminem brytyjskiego referendum w sprawie dalszej przynależności Zjednoczonego Królestwa do Unii Europejskiej. Nawiasem mówiąc i piłkarze powinność swej służby jakby rozumieli; w momencie, gdy pan prezydent Duda cieszy się w Berlinie z rozwoju braterskich stosunków z Niemcami, Niemcy taktownie, a nawet z pewną ostentacją, strzelają niecelnie i w rezultacie nasza niezwyciężona drużyna wywalczyła chwalebny remis. Nie tylko zresztą piłkarze, ale i kibice. Tacy na przykład Rosjanie podejrzewani są o wysłanie do Francji przebierańców; w kostiumach kibiców mieli wysłać agentów Specnazu, którzy dali wycisk kibicom angielskim, akurat pozbawionym wsparcia Jamesa Bonda, który właśnie relaksował się po kolejnym zwycięstwie nad bisurmanami. Wracając do referendum, to zdenerwowanie jest tym większe, że od wyniku tego referendum zależy jednak trochę więcej, niż od wyniku rozgrywek piłkarskich, o których następnego dnia już nikt nie będzie pamiętał, oczywiście poza zawodnikami i działaczami, którzy po bratersku podzielą się pieniędzmi – bo cóż w tych zepsutych czasach wynagradzać, jeśli nie dostarczycieli narkotyków szerokim masom ludowym? Premier Dawid Cameron, których z jednej strony chciał podlizać się angielskim narodowcom – bo w państwach poważnych nikomu nie przychodzi do głowy, by narodowców wyrzucać poza nawias społeczeństwa, jak to jest w państwach pozostałych, w których opinia publiczna zdominowana jest przez snobistycznych półinteligentów, którzy za komplementy, jacy to są nowocześni, przyzwoici i fajni, dają się wodzić za nos rozmaitym cwanym Judejczykom, niczym szczury szczurołapowi – więc premier Cameron, chcąc podlizać się angielskim narodowcom, a jednocześnie wytargować dla Wielkiej Brytanii warunki uczestnictwa jeszcze korzystniejsze od dotychczasowych – co mówiąc nawiasem, mu się udało – uruchomił proces, który nabrał własnej dynamiki. Tedy coraz więcej komentatorów zachodzi w um („zachodzim w um z Podgornym Kolą”), jakież to skutki pociągnie za sobą ewentualny Brexit, a konkretnie – czy zapoczątkuje on efekt domina w następstwie czego Unia się rozpadnie, czy przeciwnie – Nasza Złota Pani dojdzie do wniosku, że trzeba skończyć z pozorami i zacznie przywracać pruską dyscyplinę w pozostałych państwach członkowskich. W pierwszym przypadku skutki mogą okazać się błogosławione, bo rozpadnie się tylko polityczny projekt, jaki w początku lat 90-tych został nałożony na Wspólny Rynek w postaci traktatu z Maastricht, który przybrał postać obecnej Unii Europejskiej. W takiej sytuacji Europa strząsnęłaby z siebie biurokratyczny gorset, co mogłyby dostarczyć jej nowych impulsów rozwojowych. Oczywiście trzeba byłoby pożegnać się z mrzonkami o IV Rzeszy – ale - chyba poza Naszą Złotą Panią i jej rodakami - nikomu w Europie nie pękłoby z tego powodu serce. W drugim przypadku Polska mogłaby zostać wystawiona na wielkie niebezpieczeństwo. W ramach przywracania pruskiej dyscypliny w pozostałych państwach Unii, właśnie na Polsce mogłaby zostać przećwiczona dyscyplinująca pokazówka, już zresztą zapoczątkowana w styczniu br. wszczęciem przez Komisję Europejską procedury badania stanu demokracji i praworządności w naszym nieszczęśliwym kraju. Skoro procedura została wszczęta, to musi zostać jakoś zakończona, bo w przeciwnym razie w UE zapanowałaby całkowita anarchia. Już teraz, w związku z kryzysem migracyjnym okazało się, że rozdęte unijne instytucje są kompletnie bezradne i państwa członkowskie nie tylko musiały zmagać się z idiotyzmami lęgnącymi się w brukselskich gabinetach, niczym „koncepcje” w głowie naszego Kukuńka, ale radzić sobie ze skutkami kryzysu na własną rękę, znosząc połajanki brukselskich mandarynów i skorumpowanych przez brukselską biurokrację pożytecznych idiotów, więc na pokaz anarchii UE nie może sobie pozwolić. Przeciwnie – skwapliwie zademonstruje energię i zdecydowanie, co oznacza, że zakończenie zainicjowanej procedury może okazać się dramatyczne. Wobec Polski może mianowicie zostać zastosowana „klauzula solidarności”, przewidziana w traktacie lizbońskim na wypadek zagrożenia demokracji na skutek terroryzmu. Prawdopodobieństwo zastosowania tej procedury wobec naszego nieszczęśliwego kraju jest tym większe, że wychodzi ono naprzeciw staraniom starych kiejkutów o wysadzenie w powietrze aktualnego rządu. Jak wiadomo, stare kiejkuty utworzyły KOD, którego zadaniem jest wywołanie rozruchów o zasięgu ogólnokrajowym, by w ten sposób sprowokować rząd do działań pacyfikujących, które, przy pomocy żydowskiej prasy, zostaną uznane za terroryzm państwowy. Wtedy pan Kijowski, już dzisiaj wizytujący brukselskie gabinety i przyjmowany tam z rewerencją przysługującą premierowi, w dramatycznych słowach poprosi Unię o udzielenie Polsce bratniej pomocy gwoli ratowania demokracji. Jak to będzie wyglądało w praktyce – tego oczywiście nie wiemy, ale ponieważ nie jest jasne, jak zachowa się wtedy nasza niezwyciężona armia, to możliwe, że bratnia pomoc będzie podobna do stanu wojennego w roku 1981, kiedy to nasza niezwyciężona armia wykonała brudną robotę bez angażowania do niej sowieckich wojsk, które oczywiście w razie czego były pod ręką. Teraz pod ręką będzie sojusznicza Bundeswehra, a być może również rotacyjnie obecne wojska Naszego Największego Sojusznika – bo przecież i starych kiejkutów i naszej niezwyciężonej ktoś chyba musi pilnować. Taka sytuacja jest możliwa tym bardziej, że nowe, marionetkowe władze w rodzaju pana Kijowskiego i jego adiutantów, będą musiał odwdzięczyć się Żydom za propagandowe nadymanie i w podskokach zrealizują tak zwane „roszczenia”. W takiej sytuacji również Nasza Złota Pani może ulec pokusie załatwienia remanentów, które czekają na to już ponad 70 lat. Czy przypadkiem nie w ramach antycypowania nadchodzących rozstrzygnięć pan minister spraw zagranicznych Walter Steinmeier opowiedział się za „stopniowym” znoszeniem sankcji wobec Rosji? Najwyraźniej Niemcy demonstrują wobec Amerykanów stałą i niezłomna wolę dochowania wierności strategicznemu partnerstwu z Rosją. Czy naprawdę, czy też – by naśladując Dawida Camerona, uzyskać lepszą pozycję negocjacyjną z prezydentem Obamą? Rzecz w tym, że prezydent Obama, montując krucjatę przeciwko złemu ruskiemu czekiście Putinowi, potrzebuje do tej krucjaty Niemiec, bez których trudno ją sobie w ogóle wyobrazić. Polska bowiem może zaoferować tylko swoje terytorium, bo wiadomo, że nasza niezwyciężona armia, jeśli chodzi o zadania bojowe, to może wyaresztować antysemitników i ksenofobów – a i to pod warunkiem, że nie stawią oporu, bo wtedy musiałaby otrzymać wsparcie ze strony agencji ochrony, które już teraz pilnują naszej niezwyciężonej, żeby jej nam nikt nie ukradł. Zatem, skoro bez Niemiec trudno sobie tę krucjatę wyobrazić, warto zastanowić się, jaki argument przekonałby Niemców do porzucenia strategicznego partnerstwa z Moskwą? Myślę, że przekonać ich mogłaby obietnica amerykańskiej zgody na rewizję postanowień konferencji czterech mocarstw w Poczdamie odnośnie tzw. „ziem utraconych”. Bierzmy, co nasze, z Moskalikami potem jakoś się dogadamy, a nich no ktoś spróbuje nam to odebrać! Jestem pewien, że diaspora żydowska, udelektowana przez KOD realizacją tak zwanych „roszczeń” nie tylko nie miałaby nic przeciwko temu, ale nawet przyklasnęłaby takiemu posunięciu dyscyplinującemu polskich ksenofobów i nazistów, co to utworzyli polskie obozy zagłady, a skoro tak, to czy Nasz Największy Sojusznik ośmieliłby się sprzeciwić takiemu wyrokowi Historii? Jasne, że nie, bo niby kto? Zatem Brexit może mieć konsekwencje wykraczające poza stosunki Naszej Złotej Pani z Wielką Brytanią tym bardziej, że referendum może dopiero zapoczątkować proces „wychodzenia”, który może potrwać nawet kilka lat, podczas gdy przywracanie pruskiej dyscypliny może rozpocząć się już w święto narodzin świętego Jana. |