Stek szkodliwych bredni: Polska liderem w uzależnieniu energetycznym od węgla. | |
Wpisał: PAP | |
08.07.2016. | |
Stek szkodliwych bredni: „Polska liderem w uzależnieniu energetycznym od węgla”.
[ Poniższy tekst zamieszczam aby pokazać jak wiele kłamstw, bzdur i przeinaczeń można spotkać w publikacjach atakujących polską politykę energetyczną. Odsyłam do komentarza pod tekstem, bo tu się to wszystko nie mieści. J.B. ][a ja dodaję dla osób zwykle nie doczytujących do końca: wnioski rozsądne podaje Autor NA KOŃCU, ten początkowy tekst to stek kłamstw i nieuctwa. Standardowy. . M.Dakowski]PAP
Aż 70 proc. poboru wody w naszym kraju przypada na energetykę węglową; to rekord w skali światowej – twierdzą autorzy opublikowanego w środę raportu Greenpeace.Autorzy raportu Greenpeace International „Wielki skok na wodę. Jak przemysł węglowy pogłębia światowy kryzys wodny” uznali, że w przypadku Polski, gdzie 85 proc. energii wytwarzanych jest w blokach węglowych, a kraj jest ubogi w wodę, sytuacja jest niepokojąca. Elektrownie węglowe potrzebują bowiem ogromnych ilości wody do chłodzenia bloków. Wg autorów raportu, w Polsce zapotrzebowanie przemysłu węglowego pochłania aż 70 proc. całkowitego poboru wody w kraju. [nie mego się powstrzymać: Ależ BREDNIA. MD] Autorzy porównują tę sytuacje z przypadkiem niemieckim, gdzie przemysł węglowy pochłania 18 proc. całkowitego poboru wody w kraju. Średnia dla UE to 13,7 proc., jeszcze niższa jest średnia globalna – bo wynosi 6,8 proc. Jak zauważyli, tak wysokie zapotrzebowanie przemysłu energetycznego na wodę staje się szczególnie problematyczne w sytuacji fali upałów i długotrwałej suszy. Obniża się bowiem poziom wody w rzekach i zbiornikach, z których jest pobierana przez elektrownie, a jednocześnie rośnie zapotrzebowanie na prąd, m.in. w związku ze wzmożonym wykorzystaniem klimatyzacji. Do tego temperatura wody w czasie upałów jest na tyle wysoka, że nie pozwala na chłodzenie bloków energetycznych. Zrzucenie gorącej wody chłodniczej do niewielkiej ilości ciepłej wody w rzece spowodowałaby jej przegrzanie, a to mogłoby doprowadzić do zabicia żyjących w niej ryb i jest niezgodne z prawem. W konsekwencji bloki węglowe nie mogą pracować z pełną wydajnością, a operator sieci zmuszony jest ograniczać dostawy prądu dla dużych odbiorców energii np. dla hut, fabryk, a nawet biurowców. Greenpeace przypomina sytuację z sierpnia ub. roku, kiedy to – by uniknąć ryzyka blackoutu – operator polskiego systemu przesyłowego PSE musiał ogłosić 20. stopień zasilania. „Utrzymujące się wysokie temperatury i susza mogą sprawić, że w tym roku ponownie dojdzie do ograniczeń w dostawach prądu. Tymczasem polski rząd zapowiada dalsze pogłębienie uzależnienia systemu energetycznego od węgla, zapowiadając budowę nowych bloków węglowych oraz hamując rozwój odnawialnych źródeł energii, które w przeciwieństwie do węgla charakteryzują się niskim zapotrzebowaniem na wodę powiedziała Magdalena Zowsik, ekspertka Greenpeace ds. polityki energetycznej. [poznałem kiedyś to dziewczę; „ekspertka”.... md] W przesłanym PAP oświadczeniu resort energii podkreślił, że polska energetyka konwencjonalna dysponuje obecnie źródłami wytwórczymi, z których większość posiada zamknięty obieg chłodzenia, co oznacza, że woda chłodząca obniża swoją temperaturę w tzw. chłodni kominowej. Tylko część źródeł wykorzystuje otwarte obiegi chłodzenia, w których jako czynnik chłodzący może zostać użyta woda pobierana z rzeki lub zbiorników naturalnych. „Elektrownie z otwartymi obiegami chłodzenia oddają podgrzaną wodę, po jej wykorzystaniu, z powrotem do źródła, przestrzegając przy tym ściśle parametrów wody zrzutowej określonych w przepisach ochrony środowiska. Dalszy rozwój energetyki konwencjonalnej będzie bazował na projektach wykorzystujących w pierwszej kolejności chłodnie kominowe” – zapewnił resort. Autorzy raportu oszacowali, że zamknięcie elektrowni starszych niż 40 lat i zastąpienie ich przez odnawialne źródła energii pozwoliłoby na zmniejszenie poboru wody w Polsce o 45 proc. Najbardziej efektywne OZE – elektrownie wiatrowe i panele fotowoltaiczne mają jednak podstawową wadę – ich praca uzależniona jest od pogody, więc nie gwarantują stabilności systemu. Zdaniem Greenpeace perspektywy dla zasobów odnawialnych wód rysują się w Polsce niepokojąco. „Przyczyną są zmiany klimatu, które w Polsce przejawiają się stosunkowo szybkim wzrostem średniej temperatury powietrza i utrzymującą się średnią sumą opadów rocznych na obecnym poziomie. Wzrost temperatury powietrza wynikający ze zmian klimatu skutkuje skracaniem okresu chłodnego (zima i okres roztopów), kiedy to zasoby wodne odnawiają się najintensywniej, zaś fale upałów latem zwiększają parowanie terenowe, podobnie jak i opady o charakterze nawalnym (ulewy)” – wskazuje organizacja. „Z przybliżonych szacunków zmiany bilansu wodnego Polski wynika, że w okresie 110 lat należy się spodziewać zmniejszenia wskaźnika odpływu całkowitego, a zatem i odnawialnych zasobów wodnych Polski o 35-40 proc. Oznacza to znaczące ograniczenie zasobów odnawialnych wód w Polsce w przeliczeniu na mieszkańca” – zauważa. Resort Środowiska poproszony przez PAP o komentarz napisał, że raport dowodzi, iż jego działania zmierzające do wprowadzenia kultury oszczędzania wody ze względu na wprowadzenie opłat za jej pobór są jak najbardziej zasadne. Susza w 2015 roku pokazała, że bez poważnych zmian w gospodarowaniu najważniejszym zasobem dla kraju, nie mamy szans na zaspokojenie wszystkich potrzeb gospodarki, a tym bardziej na zapewnienie odpowiedniej ilości wody dla mieszkańców. „Już dzisiaj, przed skierowaniem projektu ustawy prawo wodne do prac w parlamencie, otrzymujemy sygnały, że wprowadzenie opłat za wodę dla przemysłu motywuje do oszczędzania. Jednak chcemy nie tylko zachęcać do oszczędzania, ale także kompleksowo inwestować w zwiększenie poziomu retencji wody. Obecnie retencjonujemy zaledwie 6 proc. wód opadowych, a powinniśmy 30 proc. Projekt nowej ustawy prawo wodne, nad którą pracujemy, z jednej strony wprowadza opłaty za pobór wody – te fundusze chcemy przeznaczyć właśnie m.in. na lepszą retencję wody, ale także na inwestycje hydrotechniczne, podniesienie jakości wody, z drugiej powołuje jedną w skali kraju instytucję pozwalającą na skuteczne gospodarowanie wodami (PGW Wody Polskie)” – napisano w skierowanym do PAP komentarzu MŚ. Raport Greenpeace International to drugi w ostatnich dniach krytyczny raport dotyczący polskiej energetyki. W poniedziałek w Brukseli międzynarodowe organizacje pozarządowe Health and Environment Alliance (HEAL), Climate Action Network Europe (CAN), WWF oraz Sandbag upubliczniły raport pt. „Europe’s Dark Cloud: How coal-burning countries are making their neighbours sick” (ang. „Ciemna chmura Europy: Jak kraje spalające węgiel sprawiają, że ich sąsiedzi chorują”), w którym analizują skutki zdrowotne zanieczyszczeń powietrza emitowanych przez wszystkie elektrownie UE, dla których dostępne były aktualne dane (257 z 280 elektrowni), z którego wynika, że Polska najbardziej ze wszystkich krajów UE truje mieszkańców szkodliwymi emisjami ze swoich elektrowni węglowych. „Polskie elektrownie przodują w emisji zanieczyszczeń na tle całej Europy, powodując każdego roku ponad 5800 przedwczesnych zgonów, w tym 4690 za granicą. Pogorszenie zdrowia spowodowane oddychaniem zanieczyszczonym powietrzem generuje także koszty zdrowotne obciążające całe społeczeństwo” – podkreśliła Weronika Piestrzyńska z polskiego oddziału Health and Environment Alliance (HEAL Polska). [pewnie Polscy gromadzą swe trucizny i potajemnie wywożą do Niemiec... MD] Tymczasem – jak wynika z ogłoszonego w maju br. raportu operatora systemu przesyłowego, Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) – w Polsce już za cztery lata może wystąpić niedobór rezerw mocy w systemie energetycznym. [A tro słyszę od pół wieku! MD]. Aby zapewnić krajowi bezpieczne dostawy energii, trzeba terminowo oddać wszystkie budowane i planowane bloki energetyczne, a do tego utrzymać eksploatację istniejących źródeł o mocy w sumie ok. 5,8 GW – podkreślano w raporcie PSE. Z potrzebnych 5,8 GW wiele się już buduje, np. w Kozienicach powstaje blok o mocy ponad 1000 MW, w Turowie – 460 MW, w Opolu – łącznie 1800 MW (dwa bloki po 900 MW), w Jaworznie – 900 MW. Do ok. 2020 r. w Polsce mają się rozwinąć także możliwości importowe (energia z Litwy, Szwecji, Ukrainy i Niemiec). Wśród innych rozwiązań wymieniana jest energia odnawialna, elektrownie gazowe i energetyka atomowa. Sytuację komplikują unijne regulacje wprowadzające nowe standardy emisyjne, tzw. konkluzje BAT (Best Available Technology). [no właśnie, kotek! O to chodzi!! MD] Są one ostrzejsze niż obowiązujące od 1 stycznia 2016 r.; dotyczą większej niż dotąd liczby zanieczyszczeń, zaostrzają normy emisji dwutlenku siarki (SO2), NOx (tlenków azotu) i pyłów. Zaczną obowiązywać po czterech latach od decyzji KE o ich zastosowaniu (przewidywana data publikacji to początek 2017 r. albo koniec 2016 r.). Sprostowania niektórych bzdur, bo wszystkiego nie sposób
1. Najwięcej węgla zarówno w przeliczeniu na obywatela jak i globalnie spala się nie w Polsce, a w innych krajach Europy. Sumarycznie spalają najwięcej Niemcy. Jest wiele publikacji na ten temat. 2. Każda elektrownia cieplna niezależnie od tego czy źródłem ciepła jest kocioł czy reaktor atomowy dla wyprodukowania danej ilości energii potrzebuje takiej samej ilości wody chłodzącej. Zależnie od jej sprawności mogą zachodzić pomiędzy nimi niewielkie tylko różnice. Zużycie wody nie jest w żaden sposób zależne od tego czym ją podgrzewamy, węglem, reaktorem czy ciepłem ziemi (w przypadku geotermii). Potworne braki wiedzy. Chyba autor uciekał z lekcji fizyki już w liceum. 3. Jeśli woda ciepła oddawana jest do rzeki lub jeziora można mówić tylko o niewielkich skutkach ubocznych (jeśli system nie jest przystosowany do przyjęcia wody cieplejszej, czyli błędnie zaprojektowany), ale nie jest właściwe mówienie o zużyciu wody, a więc i pobieranie z tego tytułu opłat. 4. W przypadku chłodni kominowych jakie zalecają autorzy sytuacja wygląda inaczej. Masywne parowanie jakie ma w nich miejsce (na wielu fotografiach je widujemy, bo jest malownicze). powoduje rzeczywiście duże zużycie wody. Pobrana woda poprzez chłodnię ucieka po prostu z systemu do atmosfery i musi on być stale zasilany wodą pobieraną z otoczenia. 5. Stosunkowo wysokie emisje czynników szkodliwych w przypadku elektrowni w Polsce wynikają z tego, że są one przestarzałe. A to z kolei jest spowodowane sabotowaniem budowy elektrowni nowoczesnych przez organizacje piszące raporty jak ten, nad którym mam przyjemność się pastwić. [Tfu! Ta uprzejmość!! Autor „ma przyjemność”, a mnie cholera trzęsie!! M. Dakowski] 6. Organizacje tego rodzaju mają też wiele „zasług” w blokowaniu rozwoju jedynego rodzaju energetyki wpływającej bardzo korzystnie na zasoby wodne Polski, a mianowicie elektrownie wodne. Budowle hydrotechniczne, czy to na potrzeby energetyki, czy też żeglugi śródlądowej (a energetyki przy okazji) są systematycznie i bardzo skutecznie blokowane przez rozmaitych „ekologów” i „obrońców przyrody”. 7. Wprowadzenie opłat za korzystanie z wody to kolejny, [po opłatach za emisję tak potrzebnego wszelkim roślinom CO2) pomysł na nowy haracz. (Nie zgodzę się na nazwanie tego podatkiem.) 8. Tak jak podatek od CO2 ma za zadanie zniszczyć naszą przewagę wynikającą z posiadania zasobów węgla, tak podatek od wody spowoduje zniszczenie opłacalności transportu wodnego i elektrowni wodnych. 9. Stopień wodny Włocławek pokrył koszty swej budowy zyskami z wyprodukowanej energii już po 7 latach. Podatek od wody ma może za zadanie spowodować, że energia z takich elektrowni będzie tak droga, jak z elektrowni atomowych? Podejrzewam, że takie są nadzieje autorów tej koncepcji. Jeśli nawet znajdą się pieniądze na budowanie zbiorników wodnych, to nie będzie nas stać na ich użytkowanie. Dyspozytor zbiornika nie będzie go opróżniał na wiadomość o zbliżającej się fali powodziowej obawiając się opłat za „lekkomyślne zużycie wody”. 10. Ciągle nie mamy Krajowego Zarządu Dróg Wodnych dbającego o ich przelotowość, a już na Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej narzuca się kolejny hamulec w postaci PGW Wody Polskie. 11. Zbiorniki w postaci zaproponowanej już dawno Kaskady Wisły i elektrownie wodne na kolejnych stopniach wodnych na Odrze, oraz stosownych zbiornikach retencyjnych na ich dopływach mogłyby zdecydowanie poprawić zbilansowanie wodne Polski, a przede wszystkim pozwolić na normalne funkcjonowanie żeglugi śródlądowej. Patrz: http://www.zegluga.wroclaw.pl//viewpage.php?page_id=28 Mielibyśmy też przy okazji tak zalecany wysoki wskaźnik procentowy udziału OZE w „miksie energetycznym”. Przedstawiona już kiedyś koncepcja elektrowni cieplnych rozmieszczonych wzdłuż rzek miała dwie zalety: Wydłużenie sezonu nawigacyjnego i przyśpieszenie procesów samooczyszczania się ich wód. Wszelkie logiczne i sensowne inwestycje energetyczne są przez „ekologów” torpedowane, a teraz obłudnie płaczą nad skutkami swej działalności. O co chodzi?Podsumowując: Odejście od energii atomowej to tendencja ogólnoświatowa i nie wymagająca wyjaśnień. Wiatraki i fotoogniwa nie mają wielkiego sensu do czasu kiedy nie będziemy umieli energii magazynować. Geotermii nie będziemy rozwijać - na złość ojcu Rydzykowi. Elektrowni wodnych nie będzie, bo zdziczałe rzeki są takie piękne, no i niezbędne dla właściwego rozwoju życia seksualnego mewy śmieszki. Elektrownie węglowe trzeba zamknąć, aby sąsiednich krajów nie zatruwać. No i w ten sposób powstaną wspaniałe perspektywy do rozwoju importu energii elektrycznej.I to jest to, za co zapłacono autorom takich wspaniałych raportów jak opisane wyżej i innych podobnych. |