Ziemkiewicz: Wołyń - Kłamstwo katyńskie III RP | |
Wpisał: Rafał Ziemkiewicz | |
13.07.2016. | |
Ziemkiewicz: Wołyń - Kłamstwo katyńskie III RP 11 lipca 2016 http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/ziemkiewicz-wolyn-klamstwo-katynskie-iii-rp
"Niezrozumiała jest tchórzliwość, z jaką Polska od ćwierć wieku wycofuje się z każdej próby powiedzenia na głos prawdy o losach Wołynia i Wołyniaków, a także o powiązanych z tą rzezią zbrodniach OUN–UPA we wschodniej Małopolsce" – pisze w najnowszym wydaniu tygodnika "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz. "Wystarczą zmarszczenie brwi ukraińskiego ambasadora, artykuł strofujący polski nacjonalizm albo gniewny pomruk, że kto "wbija klin" między Polaków a Ukraińców, ten sprawia radość Putinowi, i rocznicowa uchwała spada z sejmowego porządku obrad albo zamienia się w bezpieczny bełkot o "tragicznych zajściach" oraz "wzajemnych krzywdach", sala na planowanie spotkanie okazuje się remontowa na albo z innego powodu niedostępna, a kalendarz wszystkich, nawet niskich rangą przedstawicieli władzy – wypełniony po brzegi" – pisze Rafał Ziemkiewicz. Nasza uległa postawa wobec słabszego i kłopotliwego sąsiada nie ma żadnego uzasadnienia. "Można by zrozumieć takie zachowania, gdyby Ukraina była – tak jak Chiny czy Turcja – potęgą, z którą kontakty gospodarcze są zbyt zyskowne, aby je pochopnie narażać na szwank. Mówimy jednak o państwie, które – przy całej zrozumiałej sympatii dla jego niepodległościowych dążeń – nie zdołało jak dotąd udowodnić swej zdolności do samodzielnego bytu i trwałości w stopniu większym niż, dajmy na to, republika Naddniestrza czy Kosowo. Państwie, które, wręcz przeciwnie, raczej potrzebuje pomocy i życzliwości Polski niż Polska jego względów" – uważa Ziemkiewicz. Winne wieloletnich zaniedbań i piętrzących się problemów w stosunkach polsko–ukraińskich są polskie elity polityczne. "Mamy tu po prostu do czynienia z haniebną niedojrzałością polskiej polityki i w ogóle polskiego sposobu myślenia. Z magicznym przekonaniem, że jeśli się o niewygodnych dla dzisiejszej polityki zbrodniach na Wołyniu nie będzie mówić, to problem zniknie" – stwierdza publicysta. W relacjach z Ukrainą do żadnego przełomu nie prowadzi także polityka obecnego rządu. "Dyskurs, jakiego używa dziś rządzące Prawo i Sprawiedliwość, nie różni się niestety od tego, co prezentowali wszyscy jego poprzednicy. Na jednym oddechu wmawiamy sobie, że dzisiejsi Ukraińcy nie mają z tradycją zbrodniczego nacjonalizmu nic wspólnego i że uczczenie w Polsce ofiar tej zbrodniczej tradycji dniem pamięci, ustawą czy rocznicową uchwałą może tych niemających z nią nic wspólnego Ukraińców boleśnie urazić i nastroić nieprzychylnie wobec Polski" – zauważa Ziemkiewicz. Zdaniem dziennikarza "trudno o bardziej krzyczący nonsens". "Polskie milczenie ośmiela neo-banderowców do zachowań coraz bardziej bezczelnych. Od historyków dowiadujemy się, że z ukraińskich archiwów wyparowują dokumenty zbrodni. Atakowane są konferencje naukowe, ekshumacje szczątków ofiar, świadkowie, którzy kiedyś zdecydowali się opowiedzieć o tamtych czasach, dzwonią do polskich autorów, błagając o usunięcie z książek ich relacji i niezdradzanie, broń Boże, danych pozwalających na identyfikację" – relacjonuje Ziemkiewicz. Autor porównuje tę sytuację z "wmawianiem sobie na początku lat 30., że nie należy przeszkadzać Hitlerowi w dochodzeniu do władzy, bo większość Niemców to przecież porządni, normalni ludzie i po co ich obrażać sugestią, że są między nimi jacyś naziści". Dotychczasowa polityka III RP wywołuje skutki odwrotne od zamierzonych. "Polska, powtórzmy jeszcze raz to słowo, tchórzliwość, polska bezmyślna wiara w moc głaskania skutkuje stałym wzrostem na współczesnej Ukrainie kultu Bandery i poszerzaniem politycznych wpływów jego spadkobierców. "Normalni" Ukraińcy nie potrzebują naszego głaskania – potrzebują właśnie jasnego sygnału, że banderowcy to nie żadni herosi, ale zbrodniarze, że dla Ukrainy banderowskiej nie będzie miejsca wśród narodów cywilizowanych, że droga do demokracji nie może wieść przez historyczne kłamstwo i apologię ludobójstwa" – stwierdza Ziemkiewicz. Zdaniem publicysty, dotychczasowa polityka może doprowadzić do politycznej katastrofy. "Polskie elity, zarówno te od Michnika, dla których Polska z założenia zawsze jest najgorsza i najbardziej winna, jak i te od Rymkiewicza, które "bardziej nienawidzą Rosji, niż kochają Polskę" błądzą straszliwie. To, że wolna, demokratyczna i cywilizowana Ukraina jest w naszym interesie, nie znaczy bynajmniej, że w naszym interesie jest każda Ukraina. Jeśli się okaże, że przez swą głupią politykę wymieniliśmy skorumpowaną, mafijną satrapię Janukowycza, jakich wiele w różnych częściach świata, na państwo być może bardziej niezależne od Moskwy, ale choć w części wcielające w życie ideologiczne postulaty twórców ukraińskiego nacjonalizmu, to będzie to coś jeszcze gorszego niż hańba. Co do tej ostatniej w kontekście traktowania przez państwo polskie pamięci o ofiarach Wołynia nie ma wątpliwości. Pytanie: Czy w ślad za hańbą nie przyjdzie polityczna katastrofa?" – kończy Ziemkiewicz.
"Do Rzeczy"/KRESY.PL |