Czarownice atakują, czyli tolerancja po stalinowsku
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz   
23.07.2016.

Czarownice atakują, czyli tolerancja po stalinowsku

 

Stanisław Michalkiewicz http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3701

Felieton    tygodnik „Polska Niepodległa”    23 lipca 2016

 

Przy okazji szczytu NATO w Warszawie rozgorzał straszliwy spór, kto bardziej się zasłużył przy wchodzeniu do NATO. Wciągnięta została do tego nawet Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, której przewodniczący pan Jan Dworak odgraża się, że „zajmie stanowisko”. Nic dobrego po takiej zapowiedzi spodziewać się nie można, bo KRRiTV została pomyślana jako organizacja zrzeszająca cerberów stojących na straży jedynie słusznej linii. Ale oprócz cerberów urzędowych, są również cerberowie -ochotnicy, którzy najwyraźniej z logofagii muszą czerpać jakąś perwersyjną satysfakcję, co zresztą starannie kamuflują pod pretekstem działań w interesie nieubłaganego postępu.

Nękania ze strony tych ormowców politycznej poprawności w postaci Rady Etyki Mediów, żydowskiej gazety dla Polaków, czy tak zwanych organizacji pozarządowych, doświadczyłem na własnej skórze kilkakrotnie, ale specjalnie się tym nie przejmuję. Po pierwsze dlatego, że – jak powiada przysłowie - „psie głosy nie idą w niebiosy”, a po drugie – jako człowiek ceniący sobie wolność, nie uznaję jurysdykcji żadnych samozwańców, ani w tej, ani w żadnej innej sprawie. To pozwala mi zachować pogodne usposobienie, chociaż oczywiście nie lekceważę zagrożeń, jakie działalność takich organizacji stanowi dla wolności, zwłaszcza – swobody wypowiedzi.

Szczególnie groźną organizacją jest Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita. Jest ono sponsorowane przez American Jewish Joint Distribution Committee, Fundację Batorego, Gminę Wyznaniowa Żydowską w Warszawie, Fundusz dla Organizacji Pozarządowych Demokracja i Społeczeństwo Obywatelskie, państwową fundację Fundusz Współpracy, Sitepromotion – Profesjonalne Projekty Graficzne, Wydawnictwo Znak, Magazyn Psychologiczny Charaktery, Trust For Civil Society in Central and Eastern Europe (pieniądze płyną od Atlantic Philantropes, Charles Stewart Mott Foundation, Fundacji Forda, German Marschall Found of the United States, Instytut Społeczeństwa Otwartego, sponsorowany przez słynnego finansowego grandziarza i Fundacji Braci Rockefeller), Zeszyty Literackie, Fundację Judaica – Centrum kultury Żydowskiej, Świat Książki, Joannę Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze, Fundację Zorde, miasto Warszawę, Wydawnictwo Czarna Owca, wydające m.in. „literaturę erotyczną” i The Kellerman Trust.

Już choćby po tej liście sponsorów widać, że Stowarzyszenie dostaje pieniądze od różnych organizacji żydowskich, od fundacji amerykańskich i co najmniej dwoma kanałami tzn. poprzez Fundację Batorego i Instytut Społeczeństwa Otwartego – od finansowego grandziarza, który pod pozorem filantropii, doprowadza do stanu bezbronności i grabi całe państwa. Jest to szczególnie niebezpieczne zwłaszcza teraz, gdy mamy do czynienia z konfliktem interesów między stroną żydowską a państwem polskim. Teraz – to znaczy od 1996 roku, kiedy ówczesny sekretarz Światowego Kongresu Żydów Izrael Singer, później, nawiasem mówiąc, zdemaskowany jako złodziej, zagroził, że jeśli Polska nie zadośćuczyni żydowskim roszczeniom majątkowym dotyczącym tzw. „mienia bezspadkowego” to znaczy mienia, do którego nie roszczą sobie pretensji żadni spadkobiercy w rozumieniu prawa cywilnego – to „będzie upokarzana na arenie międzynarodowej”.

Proces „upokarzania” Polski nabrał dynamiki zwłaszcza po roku 2000, kiedy to ówczesny kanclerz RFN Gerhard Schroeder, w jednym ze swoich przemówień oświadczył, że „okres niemieckiej pokuty dobiegł końca” - co oznaczało, że Niemcy nie będą już przyjmowały żadnych odszkodowawczych suplik. W tej sytuacji celem żydowskich organizacji „przemysłu holokaustu” stało się przerzucenie odpowiedzialności za zbrodnie II wojny światowej z Niemiec na winowajcę zastępczego, na którego została wytypowana Polska z uwagi na to, że większość tych zbrodni została dokonana na obecnym polskim terytorium państwowym. W tym celu trzeba było skoordynować żydowską politykę historyczną z historyczną polityką niemiecką, a naprzeciw tym skoordynowanym politykom historycznym wychodzi działalność piątej kolumny w Polsce, której celem jest nie tylko dostarczanie oskarżycielom narodu polskiego coraz to nowych materiałów do uprawiania wobec Polaków tzw. „pedagogiki wstydu”, ale również eliminacja z życia publicznego, a przynajmniej marginalizowanie osób, które tę dywersję wobec Polski i Polaków pokazują i próbują jej przeciwdziałać. Na to płyną pieniądze i z tej działalności piąta kolumna z pewnością jest rozliczana.

I oto właśnie mamy przykład, jak Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita uwija się wokół wyznaczonych zadań. Przed dwoma tygodniami Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zaprosił mnie do wygłoszenia publicznej prelekcji na temat: Polska w Unii Europejskiej. Sygnał do ataku dała jak zwykle „Gazeta Wyborcza”, a Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita wystąpiło z listem otwartym do władz Funduszu, wyrażając zaniepokojenie zaproszeniem człowieka „ziejącego nienawiścią”. List nie jest przy tym pozbawiony niezamierzonych akcentów komicznych. Autorzy informują, że jestem autorem publikacji, „których tytuły mówią same za siebie” i wymieniają wśród nich np. Ulubiony ustrój Pana Boga”, czy „Targowica urządza się przy Napoleonie”, jako „przedstawiających wizje historii, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością”. Jestem pewien, że żaden z autorów listu otwartego żadnej z tych książek nie czytał, bo np. „Ulubiony ustrój Pana Boga” zawiera m.in. życzliwe omówienie filmu Klaudiusza Lanzmana „Shoah”. Czyżby i ten film „nie miał nic wspólnego z rzeczywistością”? Ładny interes! Oczywiście celem listu jest rodzaj szantażu, niekoniecznie tylko moralnego, żeby Fundusz prelekcję odwołał.

Nie dał Pan Bóg świni rogów, bo by ludzi bodła – głosi ludowe przysłowie. Gdybyśmy żyli w czasach stalinowskich, to „honorowy przewodniczący” Rady Stowarzyszenia, pan prof. Jerzy Jedlicki, podówczas (1948 r.) członek komunistycznego Związku Walki Młodych, potem – ZMP, a od 1953 roku do 1968 – członek PZPR, słowem – stalinowiec całą gębą - zwyczajnie zawiadomiłby UB i nie pozostałoby po mnie nawet wspomnienie. Dzisiaj trzeba stosować wobec wrogów metody trochę bardziej skomplikowane, ale metody to jedna sprawa, a cel to sprawa druga. Metody mogą się zmieniać w zależności od mądrości etapu, ale cel pozostaje cały czas ten sam: „ograniczać, wypierać i likwidować” wrogów ludu, a konkretnie – jego śmietanki, która najwyraźniej nie może zapomnieć dobrego fartu z czasów, kiedy to na polecenie Stalina tresowała mniej wartościowy naród tubylczy do komunizmu i liczy na to, że dzięki doprowadzeniu Polaków do stanu bezbronności i złupieniu ich pod pozorem „roszczeń”, znowu przepoczwarzy się w szlachtę.