Klucz ziemski albo opowieści zdecydowanie świeckie zebrane raczej ku przestrodze niż ku pouczeniu.
Wpisał: Pędząca Glizda   
26.07.2016.

Klucz ziemski albo opowieści zdecydowanie świeckie zebrane raczej ku przestrodze niż ku pouczeniu.

Pędząca Glizda

 Leszek Kołakowski napisał kiedyś „ Klucz niebieski albo opowieści biblijne zebrane ku pouczeniu i przestrodze” .

Był to zbiór lekkim językiem opowiedzianych historii ze Starego Testamentu zakończonych każda dowcipnym morałem. Po co jednak sięgać aż do Starego Testamentu? Każdy z nas ma w zanadrzu kilka takich pouczających opowieści. 

Zbieżność osób i wydarzeń jest zdecydowanie  nieprzypadkowa.

1)      Pierwsza z opowieści to historia pewnej kobiety, która jako dziecko zdążyła być w Hitlerjugend, potem zaliczyła ZMP, PZPR i wreszcie została założycielką i gwiazdą Solidarności w swoim zakładzie pracy.  Historia smakowita, atrakcyjna dla literata czy dziennikarza i zdecydowanie pouczająca, ale ma pewien mankament. Nie sposób jej opisać  nie rujnując życia tej osoby. W przeciwieństwie do Szymborskiej nie dostała ona Nobla, jest obecnie  anonimową staruszką, nikt nam nie każe traktować jej jako wzór osobowy, nie udziela się publicznie.

Morał: „ Nie każdy, który był w Hitlerjugend zostaje papieżem”

2)      Inna smakowita historia to dzieje panienki, która jako uczennica wskoczyła do łóżka pewnemu znanemu filozofowi, nota bene podczas wakacji spędzanych przez tego filozofa z żoną i dzieckiem. W sprawach damsko męskich grasowała przez dłuższy czas wśród reprezentantów tej szczególnej dziedziny nauk jaką jest filozofia. Męża zdobyła z odzysku, odbijając go koleżance. Zmusiła następnie tego męża do tolerowania czy wręcz akceptowania  we wspólnym mieszkaniu swego młodego kochanka  oraz do adoptowania dziecka będącego owocem tego- nazwijmy to-  trójporozumienia. Wreszcie została przez owego męża w stosownej chwili zamieniona na mniej zużyty model.

Morał: „Kto czym  wojuje -od tego ginie. Czasami bywa to miecz”

3)      Trzecia historia to dzieje pewnego utalentowanego alpinisty i naukowca, który porzucając żonę i dzieci związał się z agentką izraelskich służb. Rozstał się z nią w dość dramatycznych okolicznościach.  Silny młody człowiek został przez drobną kobietkę na pożegnanie ciężko pobity. Zginął potem w Tatrach na dobrze mu znanej drodze, w trakcie tak zwanej „solówki”,  czyli wspinaczki bez asekuracji.

Morał: „ Samotność nie jest dobra, szczególnie w czasie wspinaczki. Ale lepsza jest samotność od izraelskich służb.”.

 

4)      Czwarta pouczająca świecka historyjka to dzieje pewnego generała, który zajmował się podczas wojskowej misji handlem narkotykami. Nie rozliczył się z dostawcami  więc strzelił sobie w łeb z odległości co najmniej pięciu metrów. Niespodziewanie dla wszystkich awansował do roli narodowego bohatera i  niech już tak zostanie.

Morał: „ Jeżeli nie idą ci interesy zawsze masz szansę zostać bohaterem”

5)      Pewna dama działała w branży nieruchomości ale dla niepoznaki udawała, że interesuje ją energetyka. Strzeliła sobie w brzuch ze straszaka. Teraz jej pamięć działa jako straszak dla innych.

Morał: „Jeżeli robisz poważne interesy nie baw się pistolecikami na kapiszony. Na świecie nie brakuje prawdziwej broni”.

6)      Pewien bogaty biznesmen nachalnie wspierający kulturę, podziemne wydawnictwa, a nawet kongres liberałów rezydował w warszawskim hotelu zajmując całe piętro. Klientów mu nie brakowało. Pewnego dnia odwiedziło go kilku radykałów solidarnościowych, lecz najbardziej radykalny wycofał się rakiem nie podając mu ręki. Wydawałoby się, że sprawa futrowania ich ugrupowania rozeszła się po kościach ale to tylko pozór. Jeden z radykałów wrócił do hotelu, pobrał nie kwitując $5000 i przepuścił z panienkami w Zakopanem.  

Morał: „Tyle były warte  panienki co i pieniądze biznesmena . Zasada idź złoto do złota jest ponadczasowa” 

7)      Biznesmen ten zarabiał na sprowadzaniu z Zachodu elektroniki i przekazywaniu do ZSRR. Zarobione pieniądze wydawał na wspieranie opozycji i kulturę niską. Bo chyba tak należy ocenić sponsorowane przez niego widowisko, które odniosło wyłącznie lokalny sukces. Natomiast były mąż filozoficznie nastawionej panienki ( patrz 2) zarabiał na tym samym i wydawał na kulturę wysoką. W każdym razie we własnym mniemaniu wysoką i wartą takiej ofiary.

Morał: „Kultura niska czy wysoka, radykał czy liberał, panienki i $ 5000 wszystko  to jest tyle samo warte. Idź złoto do złota, a nam dajcie wreszcie święty spokój”.

===========================

Ech, aż ręka świerzbi...  Nie podam inicjałów w kolejności, lecz rozrzucone. Bo to jednak niby zna „cała warszawka”, ale omerta coś nakazuje. MD.

Klucz złamany: LK, SP, KS, WK, MK, MD, MWo, ARo, Aktor, MKo, WK.... niektóre, bardziej znane , opuszczam...