Ekonaziści nadchodzą. Bilans dotychczasowych zbrodni.
Wpisał: Andrzej Pilipiuk   
04.08.2016.

Ekonaziści nadchodzą.

Bilans dotychczasowych zbrodni.

 

Andrzej Pilipiuk http://www.pch24.pl/ekonazisci-nadchodza,36759,pch.html

 

Ideą, która zdemolowała świat, był marksizm. W ciągu stu pięćdziesięciu lat przyniósł on ponure żniwo śmierci obliczane na pół miliarda istnień ludzkich. Marksizm często mutował, dorobił się dziesiątków odmian. My, Europejczycy, najboleśniej odczuliśmy twórcze przeróbki idei w wykonaniu Stalina i Hitlera, ale swoje dołożyli też „towarzysze” z Azji i Ameryki Południowej. Marksiści brunatni i czerwoni występowali otwarcie. Przychodzili z karabinami, zrzucali bomby, podpalali domy, mordowali ludzi. Deklarowali uczciwie, że chcą nas obrabować i pozabijać, a w dalekosiężnych planach – podbić cały świat. Na szczęście przerażeni ludzie konsolidowali się, łapali za karabiny i w wielu przypadkach dawali im skuteczny odpór.

 Tymczasem obok rozwijała się idea, której twórcy byli sprytniejsi i mordowali na masową skalę, nie afiszując się z tym. Marksowi, Leninowi, Stalinowi, Hitlerowi, Mao, Pol Potowi poświęcono obszerne artykuły w encyklopediach. A najstraszliwsza masowa zbrodniarka XX wieku, Rachel Carson, została opisana czterolinijkową notatką w Wikipedii. Większości ludzi jej nazwisko nic nie mówi. Nieliczni kojarzą, że była to „ekolożka”. Czego dokonała?

W latach przedwojennych malaria zabijała rocznie kilka milionów ludzi. Na początku lat pięćdziesiątych wprowadzono masowe opryski przy użyciu DDT. Środek był bardzo tani i bardzo skuteczny. Rozpadał się po kilku tygodniach na jeszcze trwalsze pochodne o zbliżonym działaniu. Jeden oprysk starczał na całe miesiące. Dzięki temu w ciągu kilku lat całkowicie pokonano malarię w Polsce i Europie. W krajach tropikalnych liczba zgonów spadła z kilku milionów do kilkunastu tysięcy. DDT stosowano do opryskiwania pól, co pozwoliło na skuteczne tępienie szkodników – na przykład stonki ziemniaczanej. Poprawiało to światowy bilans żywnościowy.

Tymczasem „ekolodzy” roztaczali kasandryczne wizje świata bez owadów i ptaków. Ich zdaniem, DDT miało też uszkadzać genom człowieka. Informacji tych nie potwierdziły żadne badania naukowe, ale na skutek lobbingu Rachel Carson i jej współpracowników ONZ wprowadził ogólnoświatowy zakaz produkcji, obrotu i stosowania DDT. Malaria ruszyła do kontrataku. Nie odzyskała dawnych sił, ale nadal zabija 1–3 milionów ludzi rocznie. Pani „ekolożka” wedle różnych szacunków ma na rękach krew 50–100 milionów ludzi!!! Dopiero przed kilku laty zaczęła się rehabilitacja DDT…

W latach siedemdziesiątych minionego stulecia Europa Zachodnia uwierzyła w dwa mity. Pierwszy zwiastował nadejście nowej epoki lodowcowej. Mniejsza aktywność słońca skutkować miała spadkiem produkcji żywności i powszechnym głodem. Mitem drugim było przeludnienie świata. Obie idee wzajemnie się uzupełniały. Informacje o klęskach głodu (na przykład, w komunistycznej Etiopii) zdawały się potwierdzać najczarniejsze prognozy – zwiastowały przyszłe wojny o żywność, kanibalizm, zmierzch cywilizacji. Do walki z bombą demograficzną przystąpiono nie tam, gdzie faktycznie populacja dynamicznie wzrastała, ale w sytej Europie i Stanach Zjednoczonych. Walczono skutecznie i „bombę demograficzną” rozbrojono. Aborcja i rozpowszechnienie coraz skuteczniejszych metod antykoncepcji pozwoliły na kontrolę liczby urodzeń i mimo szybkiego wzrostu zamożności społeczeństw liczba dzieci drastycznie spadła.

W Chinach postępowcy poszli o krok dalej – od czterdziestu lat stosuje się tam politykę jednego dziecka. Na rozmnażanie się trzeba uzyskać zgodę. Dokonuje się przymusowych aborcji wszystkich odkrytych nielegalnych ciąż… „Nielegalne” dzieci, jeśli przeżyją, stają się „nielegalnymi” obywatelami.

W Afryce i krajach Lewantu – mimo suszy, głodu, wojen i epidemii AIDS – przeludnieniem nikt się nie przejmował. Efektem jest rosnąca dysproporcja i zachwianie równowagi rasowej. Europa powoli wymiera i zarazem jest kolonizowana przez społeczności, których przedstawiciele aborcji nie stosują z zasady, a o antykoncepcji słyszeli, że niewierni mają coś takiego…

Pod koniec lat osiemdziesiątych ludzi zelektryzowała informacja o pojawieniu się tak zwanej „dziury ozonowej”. Jej przyczyny zapewne były naturalne – niektórzy eksperci wiążą jej powstanie z nasiloną działalnością wulkaniczną i pojawieniem się w atmosferze większych ilości tlenków siarki i azotu. Jednak za głównych winnych uznano dezodoranty i lodówki – zaczęła się więc walka z freonem. Wprowadzono droższe zamienniki, wzrosły ceny sprzętu AGD i kosmetyków. W latach dziewięćdziesiątych oznaczenie: ozone friendly znalazłem nawet na nabytym pokątnie niemieckim gazie obezwładniającym… Ostatnio ich nie widuję. Czyżby freon jak DDT po cichu wracał do łask?

Ledwo zdołano „załatać dziurę ozonową”, gdy wymyślono globalne ocieplenie i, oczywiście, zaczęto z nim walczyć. Szybko zapomniano, że nadchodzi nowa epoka lodowcowa. Teraz zagrożeniem stał się dwutlenek węgla. Zaczęło się też lansowanie odnawialnych źródeł energii. Dekadę temu w Azji po raz pierwszy od lat pojawił się głód. Drastycznie wzrosła cena ryżu. Kto zawinił? Znowu „ekolodzy”. UE kupuje biokomponenty, by obligatoryjnie dodawać je do paliw. Azjaci zarzucili uprawę zbóż i zwiększyli areał roślin oleistych na eksport… Tym razem na szczęście liczba ofiar „ekologów” nie była szczególnie imponująca…

Dla Polski znacznie groźniejsze są limity emisji dwutlenku węgla – oraz w konsekwencji planowe wygaszanie górnictwa węgla kamiennego i brunatnego. Osobiście uważam węgiel za przeżytek. Kłopot w tym, że nie mamy elektrowni atomowych ani zakładów wzbogacania uranu. Nie ruszyło wydobycie gazu łupkowego. A do energii z turbin wiatrowych jak na razie dopłacamy około 70 gr/kWh.

Ekoaktywistów w zielonych kubraczkach mijamy zazwyczaj obojętnie. Nie wydają nam się groźni. Osobiście patrzę na nich jak na neonazistów. Patrzę przez pryzmat stu milionów ofiar „ekologii”. Jeśli damy im choć odrobinę władzy – będą nas zabijać. Nie użyją karabinów – zrobią to jak Rachel Carson: zza biurka…