Cuda, Historycy, BISKUPI, Prawda a ślepota. Kurza?... | |
Wpisał: Mirosław Dakowski | |
14.08.2016. | |
Cuda, Historycy, Prawda a ślepota. Kurza?...
[przypominam tu - do meRdiów nie mogłem się z tą sprawą dostać. Memu Biskupowi Henrykowi Hoserowi przesłałem książkę ks. Bartnika i pani Storożyńskiej przez Jego dobrego znajomego - dla mnie nie miał czasu na audiencję w tej sprawie. MD]
Mirosław Dakowski Florian Czarnyszewicz w Nadberezyńcach opisuje Polaków i polskie dzieje z początków XX wieku z pozycji chłopaka nie sięgającego wzrokiem daleko poza swój zaścianek i swoje okolice, tj. okolice Bobrujska. Ale patrzy na to, a potem na zalew Ojczyzny przez bolszewików, jako Polak, wychowany przez pokolenia ojców – rycerzy, oraz katolik, wychowany w wierze prawdziwej przez księży sięgających żywą tradycją do ojca Andrzeja Boboli. W epopei powstawania Polski Niepodległej po stuleciu rosyjskiej niewoli biorą nadberezyńcy oczywiście udział. Naszych bohaterów dowództwo skierowało do „wydziału II”, czyli powstającego i organizującego się wywiadu wojskowego. Niechętnie przystają na to, ale to rozkaz. Przechodzą daleko za linię frontu, szpiegują, porywają tam bolszewickiego „języka” wzorem Wierszułła i Wołodyjowskiego. Bo to były ich wzory. Kochają się i rywalizują o dziewczyny, ale też czynią to rycersko, uczciwie. W tym czasie i w tej okolicy byli i walczyli również młodzi Mackiewiczowie, Józef był w ułanach. Opisał prawdziwie i gorzko, m. inn. w powieści „Lewa wolna”. Ci synowie bogatej szlachty, często arystokracji, inaczej reagowali, inaczej widzieli sytuacje. W Bobrujsku opisał Józef pijaństwo, rozpustę oficerów, interesy robione na przemycie narkotyków do czy z- bolszewii. Chodzili do burdeli, kiedyś bohater zawędrował tam z kolegami i... kuzynką, w której się podkochiwał. Moda na bezwstyd. Agent „dwójki”, istotny w szpiegowaniu i przeciąganiu na nasza stronę wysokich funkcjonariuszy bolszewickich, narkotyzuje się w tym burdelu – i zostaje zarąbany przez podpitego ułana, bohatera powieści. Bezkarnie, bo tak burdel-mama, jak ułani ukrywają zbrodnię. „Solidarność” ułanów, ale i interes. Mnie tu ciekawi fakt, że dwaj wysoce utalentowani przyszli pisarze widzieli i opisują tę samą kampanię, te same miejsca, ale jakżeż inaczej. Ich bohaterowie działają zupełnie różnie. Kronikarze na pewne sprawy, zdarzenia, nie pasujące do ich światopoglądu, są ślepi i głusi, jakby się nie zarzekali. Jak i dlaczego? Czarnyszewicz skupiony był na koszmarnej ślepocie i obojętności Macierzy na losy Jej synów. Wtedy – oddała do piekła bolszewii ponad milion Polaków, dla których okazała się macochą. Poczuli się odrzuconymi, niepotrzebnymi pasierbami swej ukochanej Polski. Druga jego książka ma tytuł Pasierbowie. Dodajmy z perspektywy stulecia – ślepą, okrutną okazała się kolejny raz - i to nie ostatni. O Cudzie nad Wisłą autor nie wspomniał, pewnie tam, daleko, nie dowiedzieli się o tym. Bohater powieści Lewa wolna Karol, tak, jak 17-letni Mackiewicz, brał jednak udział w lipcu i sierpniu 1920 w walkach na Mazowszu. Bronił Warszawy, atakował i wyzwalał Płock. Czy możliwe jest, by nie słyszał o dwukrotnym objawieniu się bolszewikom Matki Bożej , Mater Gratiarum, Custos Poloniae, 14-go nad ranem i 15- go w nocy. Bo ONA nie pokazała się Polakom. Czyżby chciała powiedzieć, że na to nie zasłużyliśmy? Że broni Swego królestwa, ale sama, czy może z husarią widoczną przy Niej, jak potem uwiecznił na obrazie Jerzy Kossak?. Tak przecież, jak na tym obrazie, opisywały ten cud setki, czy tysiące wziętych „w plen” sołdatów – „my wojsk polskich, tych uczniaków się nie bali, ale przeciw Bogomatieri nie mogli walczyć” . Ściślej – obraz Kossaka jest realistyczną syntezą relacji. Czy oczy Narodu pozostały na Cud ślepe, jak u kociaka, na skutek wcześniejszych grzechów, czy może euforii po I wojnie, po odzyskaniu niepodległości? „My sami, tymi szablami, a Komendant jest genialny!!” A potem? Więc kariery, pijatyki, na koniu do Adrii, Ordonka, dziwki, narkotyki, loże, diva potrząsająca gołymi cyckami na scenie (spalona potem w oparach rozlanej własnoręcznie benzyny), skrobanki, trójkąty z Krzywicką, wyzwolenie ego, sanacja, humanizm !! Wódz jest Genialny! Lud Mazowsza wiedział, co się stało, czcił Maryję, miał w domach i chałupach kopię „Cudu nad Wisłą” Kossaka. Inteligenci „miastowi”, katolicy też. Oficerowie ciągnący do burdelu swe sympatie, czy przechwalający się ilością wypitego alkoholu, lub ilością przelecianych baletnic – czy oni mogą dostąpić łaski widzenia prawdy? Czy mogą usłyszeć wołanie Pani z kwitnącej wiśni na Siekierkach w roku 1943? Gdyby usłyszeli – to może nie byłoby hekatomby Powstania. A w XXI wieku: Czy biskupi organizujący koncerty scientologa Chick Corea w Archikatedrze tym samym skazują się na ślepotę na sprawy najważniejsze? A cóż my, biedni, cisi ludzie, możemy na to poradzić? Cóż jesteśmy temu winni? A cóż byli winni na przykład ci nadberezyńcy, Polacy, katolicy, tak okrutnie porzuceni przez Macierz? Bo późniejsze, po 1939-tym, przemilczenia Cudu nad Wisłą tłumaczą – a to Krwawy Adolf, Krwawy Stalin (i bierut – niczego nie dajut) . PRL, laicyzm, materializm, marksizm Ale „przemiany” , bolki, ... magdalenki, znów położyły się kneblem na prawdzie Cudu nad Wisłą. Osób krytycznych w 1989 było sporo. Przypuszczaliśmy, że jak tak dalej pójdzie, to polska wolność znowu będzie atrapą, z Kiszczakiem, Michnikiem i Geremkiem u steru, a z Bolkiem w klapie. Stąd zapewne ta ogólna klapa. Ale gwizdki na tonącym okręcie dozwolili, uwolnili. Choć częściowo, ale uwolnić musieli. W Magdalence, przy koniaczku, Wysokie Umawiające się Strony postanowiły, że skończył się „koszmarny czas” Mysiej (2) Cenzury, czyli GUKPPiW [Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk]. Więc w ostatnim ćwierćwieczu ukazało się dużo studiów historycznych, książek, też o powstawaniu II Rzeczpospolitej. Poza dotychczasowymi podziemnymi, powstały jawne wydawnictwa odkłamujące, w tym „Encyklopedii Białych Plam” w Radomiu. Mam książeczkę jednego z odważniejszych publicystów historycznych Andrzeja Szcześniaka „Cud nad Wisłą” (2002). O prawdziwym, maryjnym Cudzie nad Wisłą tam ani słowa. W książce Andrzeja Nowaka „Pierwsza zdrada Zachodu. 1920 - zapomniany appeasement” nie ma o tym objawieniu ni słowa. U Jarosława Szarka „Prawdziwy cud nad Wisłą”, mimo obiecującego tytułu - znów milczenie ! [A on został- prezesem IPN-u !!!] W świetnej książce „Pakt Piłsudski-Lenin. Czyli jak Polacy uratowali bolszewizm i zmarnowali szansę na budowę imperium” Piotr Zychowicz wspomina „cud” w lekceważącym kawałku zdania.
Dla porządku (bo to nie komplet, oczywiście..) dodaję, że Mieczysław Pruszyński w książce Dramat Piłsudskiego. Wojna 1920. [wyd. BGW 1994] też nic nie wspomina o Objawieniach, a szarżę Pogonowskiego, decydującą o losach Bitwy, nazwał „cudem” – w sensie przypadku. Czy mógł nie wiedzieć?
O książce „Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą”, ks. dr Józef Maria Bartnik SJ, Ewa J. P. Storożyńska nikt (chyba) w „prasie oficjalnej” nic nie pisze! W październiku 2015 ukazała się książka St. Krajskiego „Spisek przeciwko Matce Bożej (i Polsce). Czy Matka Boża wzywa nas do walki?”. Też CISZA. Czy da się sprawę zamilczeć? I dlaczego? Co Wam amputowano, historycy drugiej dekady III tysiąclecia? Czemu o takich FAKTACH boicie się pisać? Czyżby wasi nauczyciele wcisnęli Wam do głów „dogmat”, że tylko fakty zgodne z materializmem dialektycznym są faktami? A pojawienie się znikąd kilkunastu gramów wapnia [Ca] w zgangrenowanej od ośmiu lat nodze Petera de Ruddera, bo przedtem gorąco poprosił Matkę Bożą – to już nie fakt? A nagłe zniknięcie ponad 20 litrów wody z brzucha umierającej w Lourdes Marii Bailly [widział to i badał jej lekarz, Alexis Carrel por. ‑Podróż do Lourdes Alexis Carrel ]. Gdyby ta materia zamieniła się w energię wg E=mc2 , to zniknęłaby w tym wybuchu cała Europa Zachodnia, panowie... Przy takich wątpliwościach ciągle mi się przypomina anegdotka: Moje dzieci przyniosły kiedyś ze śmietnika kotka, któremu sroka wydziobała oczko. Wydobrzał, nazwały go Jedno-oczek widz. Stracił stereoskopię, ale myszy sprawnie łapał. Skąd u tych historyków – bielmo na umyśle? Dlaczego, czy za co? Kiedy zostanie zdjęte? Czy historyk, uczony, może być jedno-oczek widzem? Przecież widzi wtedy płasko, głębi nie zrozumie... A za nim Naród. Nie zasłużyliśmy jeszcze na to, by polscy uczeni ujrzeli Prawdę?
Do stulecia objawień w Fatimie pozostało tylko dwa lata, a do stulecia Cudu nad Wisłą jedynie pięć. ======================= Teraz możesz sobie sprawić reprodukcję tego obrazu np. w formacie A3 (w punkcie xero - za 4-5 złotych). Wystarczy podać adres http://polimaty.pl/2013/08/prawdziwy-obraz-bitwy-warszawskiej i dopilnować, by nie obcięto boków. Powieś na honorowym miejscu- propaguj! MD
======================= mail'em:
Jest rok 20-ty. Rosjanie wycofują się. W Baranowiczach na telegrafie pracuje moja babka ze strony ojca Olga Zemturys. Łoteszka, wyznania luterańskiego, nie mająca jakichkolwiek polskich korzeni. Kształciła się w Odessie. Ojcem jej był bogaty kupiec z Rygi. Po wojnie poznała mego dziadka Stanisława Oświecimskiego i przeszła na katolicyzm. W 23 roku urodził się mój ojciec Jerzy. Gdy byłem jeszcze dzieckiem, opowiadała mi o roku 20- tym i wielkiej polskiej ofensywie i wielkiej klęsce bolszewików. Opowiadała o relacjach oficerów czerwonej armii o cudownym ukazaniu się Matki Bożej, o strachu jaki padł na sołdatów, o oficerach nie mogących dać sobie rady z uciekającymi żołnierzami. Dla niej Cud nad Wisłą był faktem. Wiadomość o nim uzyskała z ust bezpośrednich świadków, od rosyjskich żołnierzy.
|
|
Zmieniony ( 15.08.2016. ) |