Przekłamany pogromca masonerii. O św. Maksymilianie. | |
Wpisał: Robert Wyrostkiewicz | |
20.08.2016. | |
Przekłamany pogromca masonerii. O św. Maksymilianie.
Robert Wyrostkiewicz Warszawska Gazeta 19 – 25 sierpnia 2016 r.
Kiedyś bez cenzury o św. Maksymilianie i jego Rycerstwie Niepokalanej „puszczał” teksty Sławomir Cenckiewicz, dzisiaj znany historyk, a wówczas redaktor naczelny dwumiesięcznika „Zawsze Wierni”. Kilka mocnych publikacji popełnił w latach 90. dr Stanisław Krajski, który opisywał poglądy o. Kolbego dotyczące antykatolickiej aktywności Żydów i masonów. O świętym, którego rocznica śmierci upłynęła 14 sierpnia, oraz o jego podobno kontrowersyjnym dziele przypominają od lat tzw. łowcy antysemitów (m.in. w amerykańskiej prasie wielkonakładowej). Kolbe był również w jakiejś mierze twórcą „Rycerza Niepokalanej” i „Małego Dziennika”, a więc pism, które symbolizują ciemny i obskurancki nurt polskiego katolicyzmu, pism prymitywnych krzewiących religijną nietolerancję i etniczną nienawiść – powiedział z kolei w wywiadzie dla „Polityki” Adam Michnik alias Szechter, ojciec założyciel „Gazety Wyborczej”. Problem w tym, że zakonnika z Niepokalanowa, takiego jakim zapamiętali go świadkowie historii i jakiego odnajdujemy w jego własnych pismach, na próżno szukać w popularnych biografiach dostępnych dzisiaj w Niepokalanowie czy tym bardziej w lewackiej bibule antykolbiańskiej. Św. Maksymilian był za swoje ideały, drogę życia i radykalne, katolickie i endeckie poglądy prześladowany już za życia. Jego olbrzymie dzieło, nieznające równych sobie w nowoczesnym świecie, po wojnie zostało zakłamane, modlitwy zmienione, pisma zreinterpretowane, a statuty Rycerstwa zliberalizowane. Dzisiaj św. Maksymilian jest dostosowywany do wymogów XXI w., ale przez to nieprawdziwy. W jego zapiskach wciąż powtarzały się słowa: rycerstwo, walka, ofensywa, zdobywanie dusz, niszczenie wrogów, amunicja, używanie własnej broni. Ten aktywizm zanurzony w modlitwie daleki jest od współczesnego pacyfizmu religijnego, tolerancyjności i ducha wszechobecnego dialogu. Kolbe – rycerz zdobywał dusze (także Żydów i masonów), będąc na wskroś misyjnym, a nie ekumenicznym, i takie było jego rycerstwo. Jakieś 18 lat temu, mieszkając w Bractwie św. Piusa X, wysłałem pismo z prośbą o przyjęcie mnie do stworzonej przez św. Maksymiliana Milicji Niepokalanej, noszącej dzisiaj nazwę Rycerstwa Niepokalanej. Jako młody, przewrotny duch nie omieszkałem wspomnieć, że przyświeca mi ten sam cel co zakonnikowi z Niepokalanowa, kiedy zakładał Militia Immaculatae (MI). Gdy masoneria w Rzymie coraz śmielej występowała – wywiesiła swój sztandar przed oknami Watykanu, na sztandarze czarnym giordano-brunistów umieściła św. Michała Archanioła pod nogami Lucyfera i w ulotkach głośno występowała przeciw Ojcu Świętemu – powstała myśl założenia stowarzyszenia do walki z masonerią i innymi sługami Lucyfera - te słowa św. Kolbe opisują przyczynę założenia przez niego MI i je właśnie przytoczyłem franciszkanom konwentualnym z Niepokalanowa, otrzymując później uprzejmą odpowiedź na piśmie, że niestety czasy się zmieniły… mieliśmy Sobór Watykański Drugi, żyjemy ekumenizmem i nie za bardzo pasuję do odnowionego Rycerstwa. Wtedy sprowokowało mnie to do pochylenia się nad „zdezaktualizowanym” św. Maksymilianem. Religijność o. Kolbego odnajdujemy w jego pismach zebranych. Można ją streścić jednym słowem: Niepokalana. Wszystko przez Nią dla Boga. Szaleniec Niepokalanej z niczego stworzył największy na świecie klasztor, pismo, zabierał się za radio, myślał o telewizji, a to samo dzieło co w Polsce, rozpoczął w Japonii. Klasztor w Niepokalanowie zakładał z darowizny, a w 1939 r. mieszkało już tam 650 zakonników i 122 uczniów Małego Seminarium. Dla nas, dziennikarzy i wydawców, to także przykład na dokonanie niemożliwego. „Rycerz Niepokalanej” i inna prasa z Niepokalanowa przekraczały cotygodniowy nakład 1,5 mln egzemplarzy (z tego 35 tys. wychodziło w Japonii). On sam wiedział, że każdy sukces jest sukcesem Niepokalanej i Jej wstawiennictwa. Jego świętość nie polegała jedynie na oddaniu życia za innego więźnia w obozie koncentracyjnym (chociaż słowo „tylko” nie jest najszczęśliwsze, przyznaję), ale składała się na nią cała droga franciszkanina. A ta była wyjątkowa i dzisiaj bardzo mało poprawna politycznie. Za największych wrogów wiary o. Maksymilian uważał Żydów i masonów. I to już od czasów seminaryjnych. Dla św. Maksymiliana relacja pomiędzy Żydami i masonami była prosta. Każdy członek Rycerstwa Niepokalanej codziennie odmawiał modlitwę: „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy… i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają… a zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie” (w latach 50. masonów zamieniono na „nieprzyjaciół Kościoła świętego”). O. Kolbe tak tłumaczył sens modlitwy za wolnomularzy: bo masoni to nic innego jak tylko zorganizowana klika fanatycznych Żydów, dążących nieopatrznie do zniszczenia Kościoła katolickiego. Kolbe zatrudniał w „Rycerzu Niepokalanej” głównie narodowców. Nie był jednak antysemitą. Przeciwnie. Św. Maksymilian Maria Kolbe walczył o zbawienie dusz niezależnie od rasy, koloru skóry, wyznania czy poglądów. Jego celem było zdobycie dla Boga całego świata przez Niepokalaną. To w Niej upatrywał pośrednictwa łask wszelakich i namawiał wszystkich, by modlili się, aby Kościół katolicki jak najszybciej uznał dogmat o Maryi Wszechpośredniczce Wszystkich Łask. W dobie ekumenizmu zrezygnowano z tego pomysłu, twierdząc, że byłaby to przeszkoda na drodze dialogu z protestantami. Zresztą, kwestia Żydów i masonów w interpretacji nowych „liderów” Rycerstwa opisywana jest jako przedwojenny anachronizm. Mariologia św. Maksymiliana i inspirujących go teologów uznana została jako jednostronnie triumfalistyczna, zamknięta w sobie, przesadna i ryzykowna (cytat z podręcznika dla MI z końca lat 90.). Tak więc wspominający św. Maksymiliana, niemal wszystkie relacje lokują li tylko w życiu obozowym i akcie śmierci, jakby wcześniej ten franciszkanin nie istniał… ale on istniał, i to w sposób heroiczny i niezłomny. Gdyby żył dzisiaj, bez dwóch zdań ochrzczony zostłby oszołomem. I taki właśnie był św. Maksymilian Maria Kolbe – był oszołomiony Niepokalaną a ratując bezbożny świat, nie bawił się w dyplomację.
|