Nie będziemy razem. Konkluzja.
Wpisał: Aleksander Ścios   
27.08.2016.

Nie będziemy razem.

Konkluzja.

Aleksander Ścios  26 sierpnia 2016 NIE BĘDZIEMY RAZEM. KONKLUZJA

 

 

 Jeśli od kilku tygodni ten rząd zapewnia wszem i wobec, że jest miłośnikiem demokracji i ponad wszystko szanuje prawa opozycji, a III RP to kraj kwitnących praw obywatelskich – jakże może podjąć twardą rozprawę z patologiami tego państwa lub postawić przed sądem zdrajców – obecnych „opozycjonistów”?

Nietrudno zrozumieć, że każda, najmniejsza próba rozliczenia reżimu PO-PSL zostanie natychmiast okrzyknięta „polityczną zemstą” i „pogwałceniem zasad demokracji”. Przyjdzie to tym łatwiej, że obecny rząd przyjął reguły narzucone przez przeciwnika i głosząc pochwałę „demokracji III RP” zamyka sobie drogę do wyjawienia prawdy o ostatnich ośmiu latach.

Pułapka demokracji okaże się tym bardziej skuteczna, że zastawiono ją na arenie międzynarodowej, w środowisku wrogim i dalekim od znajomości spraw polskich. Odtąd każdy łajdak, któremu chciano by postawić zarzuty, będzie mógł wylewać żale na forum PE i udowadniać, że stał się ofiarą „nagonki politycznej”. Gdyby komuś przyszło do głowy stawiać przed sądem polityków PO-PSL – niechybnie usłyszymy o okrutnym „prześladowaniu opozycji” i „zamachu na demokrację”. Tym kontroskarżeniem można zablokować wszelkie działania w sprawie Smoleńska, ale też sprawy dotyczące afer i pospolitych przestępstw”.

 

Przypominam fragment styczniowego tekstu „SAMOBÓJSTWO W OBRONIE DEMOKRACJI”, by definitywnie przeciąć spekulacje dotyczące intencji grupy rządzącej i w miejsce łatwego optymizmu zaproponować realną ocenę.

Trudno pojąć, dlaczego po roku prezydentury A. Dudy i rządów Prawa i Sprawiedliwości, nadal funkcjonuje mitologia „dobrych zmian”, a wyborcy PiS trwają w przeświadczeniu, że ich wybrańcy podejmą walkę z patologiami III RP. Przyznaję – jest to dla mnie fenomen społecznego odurzenia, niewytłumaczalny na gruncie logiki i racjonalnych kategorii.

I nie miałbym nic przeciwko tej bałwochwalczej wierze (kompromituje wyłącznie wyznawców i ich idoli), gdyby ów stan ignorancji i umysłowego niedołęstwa, nie groził poważną zapaścią i utrwaleniem rządów politycznych hochsztaplerów. Gdyby nie był niebezpieczny dla naszej przyszłości i tych, nielicznych osób, które zadają jeszcze pytanie- co dalej?

Wiara, że PiS chce zmienić III RP i z komunistycznego bękarta stworzyć wolne państwo, jest bowiem równie niedorzeczna, jak niezbędna dla kolejnych zastępów oszustów i utrwalaczy magdalenkowego szalbierstwa. To oni skorzystają na operacji „wymiany wody” wykonywanej dziś rękami PiS i przejmą rządy po wyborach 2018. Jest to zatem kwestia naszego bezpieczeństwa, którego ten rząd i ta grupa polityków nie potrafią Polakom zapewnić.

Uważam jednak, że nie można dłużej trwać w roli recenzenta i krytyka grupy rządzącej i mocą rzeczowych argumentów próbować walki z zaślepieniem i wszechobecną głupotą.

Szkoda na to czasu i uwagi czytelników bezdekretu. Trzeba przyjąć cezurę, która chroniąc nas przed rozgoryczeniem i frustracją, otworzy wzrok na wizję długiego marszu i sensownych, politycznych rozwiązań.

Przez dziewięć lat, w miarę możliwości i predyspozycji wspierałem ludzi spod znaku Prawa i Sprawiedliwości. Nie z sympatii, więzów towarzyskich ani dla korzyści. Byli jedyną alternatywą dla antypolskiej zbieraniny pustoszącej mój kraj.

Trzy lata przed wyborami parlamentarnymi 2015, przestrzegałem przed „drogą donikąd” i przekroczeniem cienkiej „granicy przyzwoitości”. Rok później pisałem o zastawionej „pułapce demokracji” i potrzebie „obalenia republiki”. Przed rokiem zaś – o braku „oferty dla radykałów” i „aksamitnej zdradzie”.  Dziś już tylko o „cyrografie”. I nic więcej nie mogę uczynić.

Jest coś głęboko tragicznego  w tej zabobonnej wierze, jakoby partia pana Kaczyńskiego miała wolę rozliczenia zbrodni komunizmu i postępków jego sukcesorów, w tym usilnym przekonaniu, że okaże się zdolna obalić porządek okrągłego stołu i zbudować państwo wolnych Polaków. Tragizm staje się tym bardziej widoczny, im pogłębia się kontrast między oczekiwaniami milionów wyborców, a praktyką partyjnych macherów.

Wiem, skąd bierze się ta wiara, lecz nie potrafię jej usprawiedliwić. Nie pytam też – dlaczego jest umacniana, bo spodziewam się najgorszej odpowiedzi. 

Trzeba mocno zaciskać oczy, by nie dostrzec logiki „dobrych zmian” - partyjnych pochwał dla „demokracji” i „ducha dialogu”, gloryfikowania „roli opozycji” i zapewnień o „poszanowaniu” jej praw. Trzeba zapomnieć o bojaźni wobec dyktatu brukselskich terrorystów, o poparciu dla szkodników i kapusiów bezpieki, o szemranych nominacjach i geszeftach z ośrodkami propagandy, o słowach, które uwłaczały Polakom i niosły zapowiedź prawdziwych intencji – „nie możemy w tej chwili myśleć o żadnym rewanżu, o żadnym odwecie”.

         Trzeba udawać, jak nieistotna jest  prawda o śmierci księdza Jerzego i wiedza zawarta w Aneksie. Trzeba zapomnieć o setkach przestępstw i niegodziwościach poprzedniego reżimu, o krzyku z Krakowskiego Przedmieścia, o zdradzie hierarchów „pojednanych” z wysłannikiem Putina i zaprzaństwie politycznych „elit”. O tym, kto i co mówił po Smoleńsku i jak dalece cuchnął agenturą lub pospolitym tchórzostwem. Trzeba nie widzieć głupoty i słabości polityków tego rządu i rozgrzeszać ich błędy dialektyką „ataków opozycji”. Trzeba powtarzać sobie – jak wspaniałego mamy prezydenta, byle nie dostrzec pustki rocznego bilansu, pijarowskiej fasady i deficytu wizji wolnego państwa.

         Zaiste - trzeba też pogardy dla rozumu i własnych aspiracji, by nadal powtarzać mantrę o „wybitnych strategach”, „cierpliwości” i „mobilizacji”.

Nie mam zdolności do takiej wiary i poświęceń.

        

Kończąc publicystyczną „przygodę” ze środowiskiem PiS-u, nie odmówię sobie jednak szczególnej konkluzji - wyrażonej w formie pytań. Ze świadomością, że nie uzyskam na nie odpowiedzi i bez nadziei na zrozumienie moich intencji.

Pytam tych, którzy po ośmiu latach rządów sukcesorów komunizmu przejęli władzę i mienią się dziś „patriotyczną reprezentacją narodu”dlaczego oszukujecie moich rodaków?

Dlaczego Obcych każecie nazywać „opozycją”, a komunistyczną hybrydę - państwem prawa i demokracji?

Dlaczego mieszacie dobro ze złem i na zwodniczym mezaliansie Polaków z apatrydami pozorujecie odbudowę narodu ?

Dlaczego własne zaprzaństwo, słabość i koniunkturalizm okrywacie komunistycznym hasłem „spokój – dialog – kompromis” i chcecie zamazać nieprzekraczalne granice regułami narzuconymi przez wrogów?

Czemu sięgacie po semantyczne szalbierstwo i tchórzliwie odmawiacie rzeczom ich  właściwego imienia?

Kto dał wam prawo ukrywać prawdę o państwie zbudowanym na zabójstwie księdza Jerzego?

Kto pozwolił taić wiedzę o życiorysach utytułowanych kapusiów i pod osłoną „zbiorów zastrzeżonych” chronić pospolitych bandytów ?

Kto kazał wam wybierać „mniejsze zło” i wbrew wiedzy Polaków dokonywać geszeftów ze zgrają twardogłowych typów?

Dostaliście od nas władzę po to, by mizdrzyć się do zamordystów i zapewniać eurołajdaków, że w III RP „demokracja ma się dobrze”?  

 

Zaufano wam dlatego, byście mogli celebrować „prawa opozycji” i „budować wspólnotę” z apatrydami?

Wybrano was po to, żeby ułatwić kariery waszych kompanów – głupowatych pismaków, „ekspertów” z bożej łaski, zniewolonych dogmatami „intelektualistów” i zwykłych cwaniaków?

Otrzymaliście od wyborców pełnię władzy, by dla partyjnych korzyści przyjmować pozę „ofiary” i bezmyślnie liczyć dni do odejścia jakiegoś sędziego?

Kiedy przedstawicie Polakom rzetelny bilans rządów PO-PSL i prezydentury Komorowskiego – bez medialnych inscenizacji i tragikomedii o „sokowirówkach” ?

Kiedy swoich sejmowych towarzyszy posadzicie na więziennych pryczach, pokażecie kulisy umowy gazowej, kradzieży polskich stoczni, afery marszałkowej i setek innych występków dzisiejszej „opozycji” ?

Czy zrezygnujecie z propagandowych spektakli dla gawiedzi, z tropienia politycznych „płotek” i epatowania trzeciorzędnymi „aferami”?

Jak zamierzacie rozprawić się z działalnością ośrodków propagandy, oczyścić życie publiczne z ruskich rabów i zgrai agentury wpływu?

Kiedy stworzycie polski wymiar sprawiedliwości – bez peerelowskich sługusów i ćwierćinteligentów w sędziowskich togach?

Czy zbudujecie polską policję - wolną od wzorców milicyjnej „władzy”, profesjonalną i służebną wobec obywateli ?

Kiedy przestaniecie hołubić szemranych „biznesmenów” i  strażników esbeckiej kasy, kiedy zwrócicie Polakom media zbudowane na zagrabionym majątku ?

Jak naprawicie krzywdy wyrządzone przez poprzedni reżim, zadośćuczynicie ludziom dotkniętym agresją policji, służalstwem prokuratur i bezprawiem sądów?  

Czy przywrócicie im poczucie sprawiedliwości i pewność, że państwo nie jest ich wrogiem?

Kiedy zapewnicie Polakom choćby minimum bezpieczeństwa – bez groźby obcych kombinacji, skutków akcji hybrydowych i arogancji politycznej agentury wpływu?

Pytam również - jak możecie stawiać na piedestale prezydenta, który działa wbrew interesom obywateli i ukrywa przed Polakami informacje o istnieniu i zawartości Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI?

Czemu stworzyliście ten fałszywy „projekt pijarowski” i każecie wierzyć wyborcom, że mają reprezentanta na czas najgroźniejszych wyzwań?

Dlaczego chronicie tajemnice środowiska b. WSI i postępki reżimu belwederskiego, ignorujecie sądowe zeznaniach świadka Winiarskiego i wiedzę o byłym lokatorze Belwederu?

Dlaczego Polacy mają płacić emerytury funkcjonariuszom obcego reżimu, swoim nadzorcom i prześladowcom?

Kto zdecydował, że spod zapisów waszej ustawy „dezubekizacyjnej” wyłączyliście najwierniejszych sługusów okupanta – ludzi komunistycznych służb wojskowych i „czerwoną generalicję” LWP ?

Czemu zachowujecie na stanowiskach urzędników powołanych przez Komorowskiego, celebrujecie jego kompromitujące „doktryny” i „strategie bezpieczeństwa narodowego”, podążacie drogą jego „koncepcji” i  „sojuszy strategicznych”?  

Jakim prawem powołujecie się na tradycję Żołnierzy Niezłomnych, jeśli głosicie postulat „konsensusu” z sukcesorami komuny i „porozumienia” z antypolską hołotą?

Co wy – zwolennicy niewolniczego „georealizmu” i „przyjacielskich relacji” z Niemcami i Rosją - macie wspólnego z tradycją II Rzeczpospolitej?

Co was łączy z walką o Niepodległą, skoro sowieckiego bękarta uznajecie za trwały element polskości i w panice uciekacie przed  dychotomią My-Oni?

Ile utworzyliście grup eksperckich, środowisk doradczych i naukowych, dla wyjaśnienia sprawy zamachu smoleńskiego, jak wielkie środki przeznaczyliście na ten polski obowiązek ?

Gdzie – po roku waszych rządów, są zespoły najlepszych prawników i prokuratorów, stawiających zarzuty zdrajcom i ich pomagierom?

Co zrobiliście na arenie międzynarodowej, by prawda o zamachu ocaliła Europę przed kolejną agresją Putina?

Kiedyż to oczyściliście służby III RP z esbeckich złogów, z nieudaczników i ludzi współpracujących z wrogiem, że ośmielacie się zapewniać, iż służby te gwarantują Polakom bezpieczeństwo?

Dlaczego każecie wierzyć, że człowiek, który świadomie ucieka od trudnych tematów i stoi na straży tajemnic Belwederu, jest prezydentem na miarę polskich wyzwań i ambicji ?  

Dlaczego rodakami nazywacie postaci, które na nienawiści oparły swoją władzę, drwiły  z praw ludzkich i boskich i chciały nas „pojednać” z wrogami polskości?

Mamy zapomnieć o zdradzie hierarchów „jednających” Kościół z wysłannikami kremlowskiego bandyty, o ich haniebnych nawoływaniach do „pojednania zrodzonego z krwi”?

Mamy przyklasnąć kłamstwom o „zasypywaniu podziałów”, których nie stworzyli Polacy i uczestniczyć w „odbudowie wspólnoty” z tymi, którzy żałobę po śmierci rodaków nazywali „nekrofilią” i szydzili z osób modlących się przed krzyżem?

Dlaczego mamy zaufać partyjnym „mężom stanu”, którzy od lat popełniają kardynalne błędy i już raz oddali władzę za miraże parlamentaryzmu i demokracji III RP? Kto zagwarantuje, że za cenę tego samego mitu, ponownie nie wystawią Polaków na hańbę i upokorzenia?

Mamy polegać na politykach, którzy w 2010 roku wygasili potencjał narodowej mobilizacji  i skierowali go na polityczne manowce?

Mamy wierzyć partyjnym „strategom”, którzy otrzymawszy od nas pełnię władzy i przywilej zaufania społecznego, dobrowolnie weszli w pułapkę demokracji  i poddali swoje działania osądowi unijnych nieprzyjaciół?

Mamy ufać, że ludzie, którzy boją się dotknąć sprawy mordu założycielskiego sprzed 30 lat, unikają sądzenia zbrodniarzy i rozprawy z sądową kliką, znajdą odwagę wyjaśnienia zamachu smoleńskiego?

Mamy oczekiwać prawdy o tej zbrodni od wyznawców tchórzliwego „georealizmu” i piewców unijnej „integracji”?

Mamy patrzeć przychylnie, gdy wciąż pozwalają Obcym montować kampanie nienawiści i oczerniać nasz kraj przed międzynarodową hałastrą?

Mamy uznać, że po ośmiu latach tragedii rządów PO-PSL, po setkach aktów zdrady i zuchwałego bezprawia, najpilniejszą potrzebą społeczną był „program 500 +” i szukanie „kompromisu” z nienawistną watahą? 

I dlaczego mielibyśmy wierzyć, że szczytem polskich aspiracji jest populistyczne rozdawnictwo i roszady w spółkach skarbu państwa, zaś lokowanie miernot w miejsce łajdaków zapewni nam budowę uczciwego państwa?

Co odróżnia wyborców Andrzeja Dudy od wyznawców Komorowskiego, jeśli nie mają odwagi pytać - o przyczynę zatajenia Aneksu, o sprzeciw wobec honorowania płk. Kuklińskiego, o odmowę likwidacji komunistycznych „trybunałów” i ucieczkę od rozliczenia poprzedniej prezydentury?

Co odróżnia luminarzy „wolnych mediów” od ich kolegów z GW,TVN-u i Polsatu, jeśli chodzą po tych samych ścieżkach obłudy i z jednakowym tchórzostwem ukrywają przed Polakami tematy niewygodne dla grup trzymających władzę

Czym zwolennicy pana Kaczyńskiego różnią się od pogardzanych „lemingów”, skoro sami krępują wolną myśl i ograniczają aspiracje do miary potrzeb partyjnych politruków?

Jaka oddziela ich granica od niewolników polit-poprawności, jeśli i oni wiedzą – co, gdzie i jak można powiedzieć, by nie podpaść pod miano „radykała” i „wroga” partii rządzącej?

Mamy wierzyć, że pisowscy  głosiciele pluralizmu staną się nagle odkrywcami prawdy i odważą na czyny, jakie ludzie honoru podejmują wobec zdrajców ojczyzny?

Mamy sądzić, że polityczne wydmuszki, zapewniające Polaków o kwitnącej demokracji, zachowają się jak mężczyźni i wzorem śmiałych Norwegów rozprawią z rodzimą bandą quislingowców ?

Kto boi się powiedzieć Polakom, że część populacji zamieszkującej nad Wisłą nie należy do narodowej wspólnoty i jest bękartem nieprawego związku komunizmu z polskością, nie powinien stroić się w patriotyczne szaty ani pozorować budowy wolnego państwa.

Komu milsze umizgi do eurołajdaków i załgana mitologia demokracji , niech nie mami nas obroną polskości i  polskiej racji stanu.

Kto zwodzi wyborców kłamstwem „zgody budującej” i ukrywa prawdę o genezie tego państwa, już prowadzi nas na manowce.

Nie da się zbudować Niepodległej na kompromisie Obcych z Polakami. Kto próbuje podobnego szalbierstwa, drwi z naszych marzeń i narodowych aspiracji.

Z takimi - nie chcę mieć nic wspólnego.