Z łagodnością wykonuj swe sprawy (Syr 3,17). | |
Wpisał: Ks. Stanisław Małkowski | |
27.08.2016. | |
Z łagodnością wykonuj swe sprawy (Syr 3,17).
Ks. Stanisław Małkowski
Warszawska Gazeta 26 sierpnia – 1.września 2016 r. KOMENTARZ TYGODNIA
W piątek 26 sierpnia obchodzimy uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej. W tym dniu trzy lata temu Matka Boża powiedziała do Adama Człowieka: Stoicie przed wyzwaniem i wyborem: czy opowiedzieć się za Dekalogiem, który otwiera prawdziwą wolność, czy dalej trwać w łańcuchach zniewolenia grzechem. Moje kochane dzieci, to prawo wyboru daje wam Bóg, a ja szanuję wasz wybór i waszą decyzję. Od was samych zależy, czy wypełnią się obietnice dane wam przez Boga: czy uznane zostanie królewskie panowanie Mojego Boskiego Syna w waszym narodzie oraz czy Królestwo Mojego Syna i Moje będzie rozszerzać się na inne narody (Oto czynię wszystko nowe, s. 138 i nast.). Słowa miłującej Matki są zobowiązaniem dla wiernych Jej dzieci, czyli dla nas, którzy jako słabe narzędzia możemy w rękach Maryi czynić cuda pod warunkiem naszego posłuszeństwa. Zróbcie wszystko, cokolwiek Jezus wam powie – mówi Maryja do sług weselnych w Kanie Galilejskiej (J 2,5). Ewangelia z uroczystości ukazuje nam owoce potrójnego współdziałania: Jezusa, Maryi oraz posłusznych wykonawców polecenia, by napełnić stągwie wodą. Cud przemiany wody w wino jest znakiem wszechmocy i miłości Jezusa, przemożnego wstawiennictwa Matki oraz ufnego posłuszeństwa sług. Znaczenie tego cudu wykracza poza weselne wydarzenie sprzed blisko dwóch tysięcy lat. Bezpośrednim skutkiem cudu jest radość uczestników wesela, bo chociaż wina im zabrakło, mają teraz drugie – lepsze od pierwszego; jest też wiara uczniów Jezusa, którzy trochę już wierzyli, a teraz wierzą bardziej. Gdy widzi się w świetle wiary w cudownej przemianie wody w wino zapowiedź kolejnych cudów, aż po cud przemiany eucharystycznej w chwili mszalnej konsekracji, gdy wino z kroplą wody przemienia się w krew Chrystusa, a u kresu czasów ziemia przemieni się w nową ziemię połączoną z nowym niebem, zaś ludzie śmiertelni przemienią się Bożą mocą w ludzi nieśmiertelnych, gdy się to już sercem widzi, wtedy powstaje nadzieja zwrócona ku Bogu, bo On w nieskończonym miłosierdziu zechciał nas wywyższyć i nami się posłużyć. Tak oto, jak słyszeliśmy w niedzielnej Ewangelii sprzed tygodnia są ostatni, którzy będą pierwszymi i są pierwsi, którzy będą ostatnimi (Łk 13,30), i jak słyszymy w Ewangelii 28 sierpnia: Każdy, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony (Łk 14,11).
Stać się posłusznym narzędziem w rękach Boga – oto nasze powołanie. Ponieważ jednak posłuszeństwo okazane Bogu przychodzi poprzez ludzi, pytamy: kiedy, komu i w jaki sposób mamy być posłuszni? Ogólna zasada, że Boga trzeba bardziej słuchać niż ludzi (por. Dz 4,19) odnosi się do ludzkich nakazów i zakazów, gdy wola człowieka jest sprzeczna z wolą Boga, gdy człowiek poleca lub nakazuje zło, a zakazuje dobra, z czym mamy często do czynienia w systemie prawa stanowionego i jego egzekucji albo w sytuacji bezprawia. Natomiast są przełożeni, zwłaszcza w kapłaństwie i życiu zakonnym, którzy wybierając między dobrem a dobrem, nakazują swoim poddanym zaniechanie dobra lub wybór dobra, które jest lub wydaje się mniejsze. Z pewnością mniejszym dobrem od przemiany wody w wino był trud – po ludzku biorąc daremny – napełniania stągwi wodą, ale skoro ten trud był warunkiem cudu w imię posłuszeństwa, trzeba było go podjąć. Sześć stągwi kamiennych oznacza sześć dni stworzenia, napełnianie stągwi wodą oznacza naszą mozolną współpracę z Bogiem Stwórcą po to, aby uczestniczyć w cudzie zbawienia. Podobnie milczenie wydaje się mniej warte od słów, ale jest też bezgłośnie wołanie tych, którzy milczą – cum tacent clamant. Gdy przełożony powie przemawiającemu w słusznej sprawie: Milcz!, i ten zamilknie, powie w ten sposób więcej, niż gdyby wbrew posłuszeństwu dalej przemawiał, narażając się zresztą na kary, bez względu na motywy ukarania.
Wielu świętych (np. św. Jan od Krzyża, św. ojciec Pio) przyjmowało z pokorą ze strony przełożonych kary rażąco niesłuszne po to, aby wyprowadzić z nich większe dobro od tego, którego ich pozbawiono. Jest to tajemnica krzyża. Jak nie tylko zło zwyciężać dobrem, ale dobro ze zła wyprowadzić, zło w jego istocie pokonać. Jest to problem młodego gorliwego kapłana, o talentach przywódczych i duszpasterskich – ks. Jacka Międlara. Jest to w pewnej mierze i mój problem. Jak nie wnikając w motywy rozkazu (np. motyw poprawności politycznej) powiedzieć przełożonemu „tak”, chociaż chciałoby się raczej rzec „nie”. Słowa Ojcze, bądź wola Twoja trudno nieraz przełożyć na podanie się ułomnym ludziom. Budzi się też pokusa niedostrzegania własnej ułomności i najgorszego grzechu – pychy w sobie.
Święta Faustyna pisze w Dzienniczku: Upokorzenie to pokarm codzienny (…). Dusza nie dojdzie do świętości, jeżeli nie będzie uważać na język swój (nr 92). I dalej Święta rozważa o cnocie posłuszeństwa: Cnota posłuszeństwa jest tak konieczna zakonnikowi, że chociażby czynił dobrze przeciw posłuszeństwu, czyny jego stają się złymi albo bez zasługi. Grzeszy się ciężko, gdy się pogardza władzą lub rozkazem przełożonego, gdy z nieposłuszeństwa wynika szkoda duchowna lub doczesna dla Zgromadzenia.
Chrześcijanin jest posłuszny po to, żeby służyć Bogu, potrafi jednak sprzeciwić się rozkazom niesprawiedliwym, prowadzącym do grzechu. Ogólny zarzut „mowy nienawiści” wobec tych, którzy dają świadectwo prawdzie, wciąż się powtarza. Tymczasem prawda i miłość to dobra nierozłączne. Łagodność idzie w parze z mocą. |