"Druga strona" | |
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz | |
04.09.2016. | |
"Druga strona"
Stanisław Michalkiewicz http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3734
Komentarz • tygodnik „Goniec” (Toronto) • 4 września 2016
Każdego roku 31 sierpnia obchodzona jest rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych, w ramach których „strona społeczna” uzgodniła ze „stroną rządową” rozmaite postanowienia, które 13 grudnia 1981 roku, kiedy już „stronie rządowej” wyrosła „wielka piącha”, poszły w kąt, a większość sygnatariuszy ze „strony społecznej” została internowana. Ale nie o to w tych obchodach chodzi, bo one obrastają nową świecką tradycją w postaci swarów postaci „legendarnych”, na których czele od lat stoi Kukuniek, czyli były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju Lech Wałęsa, z osobami pragnącymi te wszystkie legendy jeśli nie odbrązowić, to przynajmniej trochę zweryfikować. Skoro jednak w legendy tyle zainwestowano nie tylko w naszym nieszczęśliwym kraju, ale i za jego granicami, to ich weryfikacja nie jest sprawą łatwą – ale właśnie to sprzyja wytworzeniu się wspomnianej nowej, świeckiej tradycji. W tym roku nowa świecka tradycja została poprzedzona dodatkowym wydarzeniem w postaci uroczystego pogrzebu „Inki”, czyli sanitariuszki Brygady Wileńskiej AK, Danuty Siedzikówny i „Zagończyka”, czyli Feliksa Selmanowicza, oficera Brygady Wileńskiej AK, zamordowanych w następstwie zbrodni sądowej. Pogrzeb ten zgromadził tłumy ludzi, a wiadomo, że takie zbiorowisko stanowi dobra okazję do rozmaitych manifestacji. Z tej okazji postanowił skorzystać filut „na utrzymaniu żony”, czyli pan Mateusz Kijowski, którego podejrzewam, iż przez Wojskowe Służby Informacyjne, których, jak wiadomo, „nie ma”, został w charakterze „Bolka” naszych czasów, postawiony na czele Komitetu Obrony Demokracji, który ma na celu – po pierwsze – wywołanie w kraju antyrządowych rozruchów i sprowokowanie rządu do reakcji, a następnie – do oskarżenia go o uprawianie „terroryzmu państwowego”, co pozwoli na zwrócenie się do Unii Europejskiej z prośbą o zastosowanie wobec Polski tzw. „klauzuli solidarności” w obronie demokracji. Warto przypomnieć, ze wobec Polski już w styczniu została wszczęta procedura badania stanu demokracji i praworządności, a w lipcu Komisja Europejska postawiła naszemu nieszczęśliwemu krajowi ultimatum w postaci tzw. „zleceń”, którego termin upływa w październiku. Obecność pana Kijowskiego na uroczystościach pogrzebowych została przez znaczną część ich uczestników uznana za prowokację i wywołała reakcję w postaci różnych form zachęty, by jednak się z tego miejsca oddalił. Z relacji prasowych, na które jestem zdany, obserwując wypadku z pewnego oddalenia, bo akurat z Wilna, wynika, że policja udzieliła panu Kijowskiemu podobnej rady, chociaż nie dlatego, by jej jego obecność przeszkadzała, tylko w trosce o jego bezpieczeństwo. Jak tam było, tak tam było – dość, że pan Kijowski poczuł się pozbawiony ochrony prawnej, a jego kolaborant w osobie pana Szumełdy doznać miał nawet męczeństwa – na dowód czego demonstrował zabandażowany palec. ` Nie chodzi jednak o rozpamiętywanie zniewag i zelżywości, jakich doznali podczas uroczystości pogrzebowych obydwaj panowie, bo znacznie ciekawszy jest plan przyszłych wydarzeń. Wprawdzie od lat powtarzam, że kto słucha byłego prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju, ten sam sobie szkodzi – ale od każdej, a więc i od tej reguły bywają wyjątki. Otóż Lech Wałęsa powiedział, że w naszym nieszczęśliwym kraju szykuje się „wojna domowa”, a w tej sytuacji „druga strona” nie ma innego wyjścia, jak tylko przygotować się do niej, w dodatku lepiej, niż strona pierwsza. Ponieważ uważam Lecha Wałęsę za kretyna, którego wypowiedzi trzeba tłumaczyć na język intersubiektywnie sensowny, to w wolnym tłumaczeniu chodzi nie tyle o „wojnę domową” do której potrzebne są co najmniej dwie strony wojujące, tylko o rodzaj operacji przeciwko historycznemu narodowi polskiemu, który od 1944 roku został zmuszony do dzielenia terytorium państwowego z polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą. Ta wspólnota rozbójnicza, reprodukująca się w kolejnych pokoleniach dynastii ubeckich i innych, gotowa jest sprzymierzyć się z każdym, kto przynajmniej obieca jej możliwość dalszego pasożytowania na historycznym narodzie polskim. W latach 40-tych sprzymierzyła się z bolszewikami, a w roku 1981 nawet wystąpiła zbrojnie przeciwko niepodległościowym aspiracjom historycznego polskiego narodu. Teraz, kiedy sojusze się odwróciły, próbuje sprzymierzyć się z Niemcami i Żydami, którzy wobec naszego nieszczęśliwego kraju oraz historycznego polskiego narodu maja swoje projekty i tylko czekają na okazję, by wprowadzić je w czynów stal. Mówiąc krótko – Kukuniek, który może nie został dopuszczony do pełnej konfidencji, ale coś tam piąte przez dziesiąte mógł pod drzwiami podsłuchać, podał ważną informację, czego możemy spodziewać się po upływie terminu ultimatum wyznaczonego Polsce przez Komisję Europejską. Dodatkową poszlaką, która za takim tłumaczeniem Kukuńkowej deklaracji przemawia, jest konsternacja zarówno w kierownictwie KOD, jak i środowisku „legendarniaków”. Pan Kijowski z zakłopotaniem oświadczył, że on o żadnej „wojnie domowej” nawet nie chce słyszeć, natomiast widzi potrzebę stworzenia w Polsce „państwa podziemnego”, w postaci alternatywnych struktur państwowych, istniejących równolegle z konstytucyjnymi. Pan Kijowski mówi o tych strukturach, jako o rzeczy przyszłej, która dopiero ma powstać, ale niech nas ten czas przyszły nie zwiedzie. Przecież to nie jest żadna prognoza, tylko OPIS ISTNIEJĄCEJ RZECZYWISTOŚCI! Od samego początku swego istnienia III Rzeczpospolita jest tylko fasadą, za zasłoną której funkcjonuje struktura utworzona przez polityczną reprezentację polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej, czyli RAZWIEDUPR – jeszcze w latach 80-tych przewerbowany na służbę do naszych aktualnych sojuszników, z Naszym Najważniejszym Sojusznikiem włącznie. Konstytucyjne struktury piastują tylko tak zwane „zewnętrzne znamiona władzy” w postaci gabinetów, limuzyn i sekretarek – ale lojalności tych ostatnich chyba nie mogą być do końca pewni, bo Wojskowych Służb Informacyjnych wprawdzie „nie ma”, ale stworzona przez nie agentura przecież nie rozpłynęła się w powietrzu, ani tym bardziej nie przeszła na służbę do „konstytucyjniaków”, tylko nadal służy temu, kto wytrzepał ją z rozporka, zapewnił pozycję społeczną i materialną. Podstawowe pytanie, jakie w świetle deklaracji intencji pana Kijowskiego musimy sobie postawić, dotyczy zachowania się naszej niezwyciężonej armii w momencie, gdy Niemcy i Żydzi, postanowią o ostatecznym rozwiązaniu die polnische Frage: czy – podobnie jak 13 grudnia 1981, kiedy to stanęła na nieubłaganym gruncie obrony socjalizmu i sojuszu ze Związkiem Radzieckim - również i teraz stanie na nieubłaganym gruncie obrony demokracji i praworządności przeciwko „terroryzmowi państwowemu” zapewniając siłową osłonę agenturze odgrywającej rolę uciśnionego ludu, czy też nie. Warto również zwrócić uwagę na komentarz do deklaracji Wałęsy o wojnie domowej, przedstawiony przez Henryka Wujca. Zdystansował się on od tej zapowiedzi mówiąc, że obecnie w naszym nieszczęśliwym kraju „nie ma takiego zagrożenia”. No pewnie, że nie ma, bo przecież historyczny naród polski jest rozbrojony, więc jeśli nawet by chciał, to nie ma czym walczyć. Plan operacji, strukturę, zagraniczne wsparcie, a także broń ma wyłącznie „druga strona”, tyle, ze o tym nie trzeba głośno mówić. Przynajmniej na razie, bo potem i tak przemówi „towarzysz Mauzer”. Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada). |