Brak leku w aptece? Winny "odwrócony łańcuch dystrybucji". Przestępcza sieć. | |
Wpisał: mgr farmacji Łukasz Waligórski | |
18.09.2016. | |
Brak leku w aptece? Winny „odwrócony łańcuch dystrybucji”. Przestępcza sieć.
mgr farmacji Łukasz Waligórski
Od dłuższego czasu Polacy mają problem ze zdobyciem ważnych leków. Sytuacja ta dotyczy ponad 200 preparatów – wiele z nich to leki ratujące życie. Dlaczego brakuje ich w aptekach? Na czym polega odwrócony łańcuch dystrybucji i jak z nim walczyć? Zastanawiasz się, czym jest "odwrócony łańcuch dystrybucji"? Wytłumaczmy na przykładach. Coraz częściej pacjenci po pokazaniu w aptece recepty słyszą: "Przykro mi, tego leku nie ma". Normalnie w takich sytuacjach pracownik apteki proponuje odbiór medykamentu w innym terminie – najlepiej nazajutrz. Niestety coraz częściej farmaceuci otwarcie przyznają, że nie mają możliwości zamówienia danego leku, bo nie ma go w hurtowniach. Pacjenci wędrują więc z receptą od apteki do apteki, szukając takiej, która będzie miała przepisane lekarstwa. Gdzie zatem są nasze leki? Jak to się dzieje, że nie wszystkie apteki mają do nich dostęp? Tajemniczy transfer leków na Zachód Kilka lat temu zauważono, że pomimo niezmiennej ilości leków dostarczanych do Polski pacjenci coraz częściej mają problem z ich zakupem w aptekach. Jednocześnie farmaceuci zaczęli zgłaszać ich brak w hurtowniach farmaceutycznych. W przedziwny sposób znikały z polskiego rynku te najdroższe i najbardziej potrzebne preparaty. Dość szybko odkryto, że trafiają one do… Niemiec, Szwecji, Wielkiej Brytanii i jeszcze kilku innych europejskich krajów. Dlaczego leki przeznaczone dla polskich pacjentów są wywożone za granicę? Odpowiedź na to pytanie jest stara jak świat – dla pieniędzy. Od 1 stycznia 2012 r., kiedy w życie weszła nowelizacja ustawy refundacyjnej, ceny wszystkich leków refundowanych w Polsce są efektem negocjacji pomiędzy Ministerstwem Zdrowia a ich producentami. To sprawia, że wiele z nich jest obecnie w Polsce tańszych niż w sporej części Europy. W rezultacie ich eksport za granicę stał się bardziej opłacalny niż sprzedaż polskim pacjentom. Różnice cen są niekiedy kilkakrotne, a zyski niewyobrażalne. Polska stała się źródłem tanich leków dla reszty Europy. A wszystko w zgodzie z prawem UE. Zasada swobody przepływu towarów sprawia, że w przypadku istnienia różnic cen możliwy jest handel przez niezależnych dystrybutorów równolegle do systemu dystrybucyjnego producenta. W rezultacie właściciele hurtowni farmaceutycznych oraz aptek eksportują za granicę leki przeznaczone dla polskich pacjentów. Robią to, mimo że prawo farmaceutyczne zobowiązuje ich do zaspokajania potrzeb rodzimych pacjentów. Teoretycznie powinni eksportować jedynie nadwyżki leków z dostaw przeznaczonych na nasz rynek w taki sposób, aby nie ograniczyć stałego dostępu do nich Polakom. Niestety, ogromne zyski sprawiają, że przedsiębiorcy próbują na różne sposoby omijać narzucony prawem obowiązek zaspokojenia potrzeb rynku krajowego. Odwrócony łańcuch dystrybucji Tak własnie Państwowa Inspekcja Farmaceutyczna nazwała nielegalne praktyki stosowane w celu pozyskiwania leków na eksport. Proceder ten polega na tym, że hurtownie zgodnie z obowiązującymi w naszym kraju standardami sprzedają leki do aptek, jednak te zamiast trafiać do pacjentów są sprzedawane z powrotem do wybranych hurtowni, które wywożą je za granicę. Z jednej strony hurtownie pozornie zaspokajają potrzeby pacjentów, dla których przeznaczone są leki, a z drugiej strony apteki uczestniczące w tym procederze łamią prawo, odprzedając je w ogromnych ilościach hurtowniom. Trudno mówić o tym inaczej jak o doskonale zorganizowanej sieci przestępczej. Problem nie dotyczy bowiem pojedynczych aptek i kilku opakowań leków. W lipcu 2014 r. udział w tym postępowaniu udowodniono właścicielowi małej sieci aptek w Poznaniu, które w ciągu półtora roku obracały nielegalnie lekami o łącznej wartości 11 mln złotych. To tylko wierzchołek góry lodowej! W 2012 r. z Polski wywieziono w ten sposób preparaty warte 2,5 mld złotych. W grę wchodzą zatem niebotyczne kwoty. W rezultacie w Polsce powstają hurtownie i apteki, których jedynym celem jest zdobywanie i sprzedawanie deficytowych leków za granicę. Kontrole Inspekcji Farmaceutycznej stwierdzają w takich miejscach puste magazyny. Niejednokrotnie leki, które rzekomo są sprzedawane aptece, nawet nie wyjeżdżają za bramę hurtowni. Dobry system: producent-hurtownia-apteka Aby w pełni zrozumieć obecne przyczyny braku leków w aptekach, warto w tym miejscu przypomnieć, jak one tam trafiają. Otóż, większość preparatów przyjeżdża do Polski zza granicy. W końcu trudno wyobrazić sobie, by firmy farmaceutyczne miały w każdym kraju fabryki produkujące leki tylko na lokalny rynek. Na ogół wytwórnia jest jedna i zaopatruje w lecznicze preparaty kilka państw. To rozwiązanie najbardziej opłacalne i sprawdzone od lat. Skąd zatem wiadomo, jaka ilość danego leku powinna zostać dostarczona do Polski? Zapotrzebowanie kraju na konkretne leki wyliczane jest na podstawie informacji o liczbie chorych, którzy ich potrzebują. Uzyskane w wyniku tych wyliczeń zapotrzebowanie na lek powiększane jest jeszcze o 40%. Otrzymana liczba gwarantuje ciągłość dostępu do leku, nawet w sytuacjach wydłużających się przerw między kolejnymi jego dostawami do kraju. Leki, które z zagranicznych fabryk przyjeżdżają do Polski, są rozdzielane przez lokalnych przedstawicieli producenta do hurtowni farmaceutycznych. Stąd trafiają do aptek, gdzie zaopatrują się w nie pacjenci. Nawet jeśli w danej placówce nie ma konkretnego leku, to farmaceuta może zamówić go dla pacjenta, kontaktując się z hurtownią. W takich sytuacjach trafia on do apteki już następnego dnia. Taki system daje możliwość stałego dostępu do leków. Przestępcza sieć Zdaniem ekspertów, spory udział w nielegalnym pozyskiwaniu leków na eksport mają sieci apteczne . – Posiadam wiedzę, z której wynika, że określone apteki sieciowe są zaangażowane w odwrócony łańcuch dystrybucji – mówi Grzegorz Pakulski, wojewódzki inspektor farmaceutyczny w Poznaniu. – Wiedza ta jest wynikiem otrzymania przez Okręgową Izbę Aptekarską w Kaliszu dowodów w postaci faktur sprzedaży produktów leczniczych z aptek do hurtowni – dodaje. W podobnym tonie wypowiada się wiceprezes Śląskiej Okręgowej Rady Aptekarskiej, dr n. farm. Stanisław Piechula: – Tylko apteki sieciowe mają możliwość kupowania danego leku w dostępnych mniejszych ilościach na wiele aptek, a następnie przesuwanie towaru do jednej, skąd jest sprzedawany na eksport. Opinie te potwierdza Główny Inspektorat Farmaceutyczny. Często przedsiębiorca posiadający kilka aptek typuje jedną z nich "na straty" i to ona odprzedaje leki do hurtowni, podczas gdy pozostałe poprzez legalne przesunięcia magazynowe zbierają leki do nielegalnej sprzedaży. Do przesunięć międzymagazynowych produktów leczniczych dochodzi również między aptekami należącymi do różnych spółek. Przedsiębiorcy trudniący się nielegalnym pozyskiwaniem leków na eksport nawet wobec zarzutów ze strony Inspekcji Farmaceutycznej nie rezygnują z przestępczego procederu. Aby ukryć nielegalne działanie otwierają, przejmują lub „werbują” dodatkowe hurtownie w celu wydłużenia odwróconego łańcucha dystrybucji. W rezultacie dochodzi do sprzedaży leków przez hurtownie do apteki, po czym apteka odprzedaje to innej hurtowni, która pośrednio lub bezpośrednio sprzedaje leki do hurtowni będącej na początku łańcucha. Próby kontroli Sprzedaż za granicę leków przeznaczonych dla polskich pacjentów jest też ogromnym problemem dla ich producentów. Z jednej strony są oni oskarżani o zbyt małe dostawy swoich produktów na nasz rynek, przez co nie wystarcza ich dla wszystkich pacjentów. Z drugiej strony zjawisko eksportu równoległego w znaczącym stopniu wpływa na ich zyski. Oznacza bowiem, że pacjenci w różnych krajach europejskich kupują te same leki w niższych cenach, niż zostały wynegocjowane z lokalnymi władzami. Widząc nasilający się eksport tanich leków z Polski, producenci podjęli więc własne działania mające ograniczyć ten proceder. Pierwszym krokiem było wprowadzenie "sprzedaży bezpośredniej". Obecnie większość z nich dystrybuowana jest przez największe w Polsce hurtownie farmaceutyczne: Farmacol, Neuca i PGF. Tymczasem hurtowni farmaceutycznych w Polsce jest kilkaset, z czego ok. 20 dysponujących pełnym asortymentem leków refundowanych. W rezultacie aptekarze są zmuszani do współpracy z jedną z trzech wymienionych hurtowni, ponieważ jedynie to daje cień szansy na zdobycie deficytowych leków. To wywołuje protest pozostałych hurtowników, których zdaniem takie zjawisko doprowadzi do monopolizacji rynku hurtowego, a w następstwie – do nieuniknionego wzrostu cen leków w aptece. Nie ma mocnych?! Pomimo działań prowadzonych przez producentów nieustannie brakuje leków dla polskich pacjentów. Główny Inspektorat Farmaceutyczny mimo dziesiątek zamkniętych aptek i hurtowni nie radzi sobie ze skalą nielegalnego pozyskiwania leków na eksport. Ogromne zyski, jakie ten proceder przynosi, sprawiają, że zajmujący się nim przedsiębiorcy wykorzystują swoje wpływy, aby utrzymać obecny stan rzeczy. Sytuacja polskich pacjentów potrzebujących leków z dnia na dzień staje się coraz bardziej dramatyczna, a farmaceuci mogą jedynie bezradnie rozkładać ręce. |