Kto ty jesteś? – Polak mały. Prymas Polski, Wojciech Polak a "pełzający rozwój nacjonalizmu". Kokos 26 2016-9-23 Artykuł opublikowany w „Warszawskiej Gazecie” Powiem szczerze, że coraz bardziej martwi mnie, a momentami nawet przeraża postawa sporej części naszych najwyższych kościelnych hierarchów. Oto na naszych oczach dochodzi do zmasowanych ataków na Kościół, Polskę i tradycyjną rodzinę, a oni tchórzliwie milczą. Niektóre tak zwane katolickie organizacje i media wraz ze środowiskami LGBT i za pieniądze wroga chrześcijańskiej cywilizacji, Georga Sorosa organizują akcję „Przekażmy sobie znak pokoju”. Dzisiaj żydowski spekulant giełdowy i grandziarz, który swoimi milionami dolarów wspiera zabijanie dzieci poczętych wraz z tęczowymi sługusami szatana chce uczyć polskich katolików miłości bliźniego. Nie trzeba być prorokiem by przewidzieć do czego prowadzi ta ofensywa lewackiej międzynarodówki dewiantów, bo przecież widzimy co stało się w innych państwach, w których zalegalizowano „jednopłciowe małżeństwa” i pozamykano katolickie ośrodki adopcyjne tylko dlatego, że nie chciały oddawać dzieci parom homoseksualnym. Na temat homoseksualizmu zarówno Stary jak i Nowy testament mówi jednoznacznie, że nie podoba on się Bogu i jest Mu obrzydliwy. Sięgnijmy do listów św. Pawła: List św. Pawła do Rzymian 1; 26-28: Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi. 1 List św. Pawła do Koryntian 6;9: Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą" I nadarzyła się doskonała okazja, aby z naszego kraju na cały świat popłynęły odważne słowa prawdy wypowiedziane przez Prymasa Polski, Wojciecha Polaka, który przybył na Forum Ekonomiczne w Krynicy. A oto co usłyszeliśmy: - Niepokoi mnie pełzający rozwój nacjonalizmu i jego łączenie z religią. To jest niebezpieczne dla Kościoła Świętego. Aprobata dla tego typu myślenia nie tylko jest niewłaściwa, ale wręcz heretycka. Tak nie może być. To odciąga od tego, co jest istotą chrześcijaństwa. Przecierałem oczy i uszy ze zdumienia. O co chodzi? Czy rzeczywiście lobby homoseksualne ma aż tak wielkie wpływy także w polskim Kościele? Czy prymas Polak listę zagrożeń dla Kościoła otrzymuje z ośrodków mieszczących się przy ulicach Czerskiej i Wiertniczej w Warszawie? Michnik przestrzega przez nacjonalizmem i mówi o „pełzającym zamachu stanu” w Polsce, a abp Polak widzi „pełzający rozwój nacjonalizmu”. Czy hierarcha znalazł sobie właściwego mistrza? Tu mamy przecież do czynienia nie tylko z taką samą identyfikacją zagrożeń, ale także podejrzaną wspólnotą języka. Można pochylić się z duszpasterską troską nad grzesznikiem, ale nie wolno robić czegoś co może być odczytywane przez zdezorientowanych wiernych jako aprobata grzechu, a właśnie tak wygląda plakat, na którym różaniec wyciąga rękę do tęczy. Prymasowi Polakowi muszę zatem przypomnieć słowa jego wielkiego poprzednika, który już przed wybuchem drugiej wojny światowej jako kapłan cieszył się wielkim autorytetem i gromadził tłumy wiernych. Prymas Tysiąclecia, Sługa Boży i wspaniały polski nacjonalista, Stefan Wyszyński w 1976 roku w przemówieniu do kapłanów mówił: Nie oglądajmy się na wszystkie strony. Nie chciejmy żywić całego świata, nie chciejmy ratować wszystkich. Chciejmy patrzeć w ziemię ojczystą, na której wspierając się, patrzymy ku niebu. Chciejmy pomagać naszym braciom, żywić polskie dzieci, służyć im i tutaj przede wszystkim wypełniać swoje zadanie – aby nie ulec pokusie „zbawiania świata” kosztem własnej ojczyzny. Przypomina mi się tak wspaniale przedstawiony w powieści Gołubiewa „Bolesław Chrobry” i Parnickiego „Srebrne orły”. Oto cesarz Otto III kusi Bolesława Chrobrego, czyni go patrycjuszem rzymskim i chce go ściągnąć do Rzymu. Ale król nie dał się wyciągnąć z Polski, z ubogiego Gniezna, na forum rzymskie. Został w swoim kraju, bo był przekonany, że jego zadanie jest tutaj. Naprzód umocnić musi swoją ojczyznę, a gdy to zrobi, pomyśli o innych, o sąsiadach. Niestety, u nas dzieje się trochę inaczej – „zbawia” się cały świat, kosztem Polski. To jest zakłócenie ładu społecznego, które musi być co tchu naprawione, jeżeli nasza Ojczyzna ma przetrwać w pokoju, w zgodnym współżyciu i współpracy, jeżeli ma osiągać upragniony ład gospodarczy. Nieszczęściem jest zajmowanie się całym światem kosztem własnej Ojczyzny. Nie mogły wtedy te słowa bezpośrednio dotrzeć do prymasa Wojciecha Polaka gdyż miał on wówczas zaledwie 12 lat. Ale kiedy w 1983 roku był na pierwszym roku Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie powinien już przeczytać w wydanych właśnie w tym roku „Nauczaniach Społecznych 1946-81” następujące słowa prymasa Wyszyńskiego: Już takim jesteśmy narodem, że nikomu się nie kłaniamy, choć tak chętnie gniemy kolano przed Bogiem. Wielkość kultury narodowej polskiej polega na tym, że dumni w obronie swych wartości kulturalnych, szanujemy obce kultury, co dobrego z nich czerpiemy. Nikogo nie poniewieramy, z każdym narodem umiemy i chcemy żyć w przyjaźni. Ale przyjaźń w naszym pojęciu nie jest zdradą wobec rodzimych dóbr duchowych, nie jest czapkowaniem nikomu. Nie tylko od czasów soboru Konstancjeńskiego, ale od czasów Mieszka i Chrobrego, uczymy się tej dumy i godności, która nikogo nie poniewiera, staje w obronie uciśnionych, ale i siebie poniewierać i uciskać nie pozwoli. Jak to się dzieje, że młody kapłan ks. Jacek Międlar, który głosi kazania zgodne z nauczaniem wielkiego Prymasa Polski jest prześladowany, a idący za nauczaniem i słownictwem Michnika hierarcha zostaje prymasem zastępując abp Kowalczyka (TW SB „Cappino”)? Prymas Polski, Wojciech Polak wiele lat swojego życie związał z Gnieznem. Tu uczęszczał do seminarium, w którym później był wykładowcą, a także rektorem. W latach 2003-2014 był gnieźnieńskim biskupem pomocniczym. Miejcie się na baczności przed fałszywymi prorokami. Oni przychodzą do was w przebraniu owczym, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z cierni lub figi z ostów. Tak właśnie każde dobre drzewo rodzi dobre owoce, a drzewo zagrzybione rodzi owoce zepsute. Nie może dobre drzewo rodzić zepsutych owoców ani drzewo zagrzybione rodzić dobrych owoców. Każde drzewo, które nie rodzi dobrego owocu, jest wycinane i wrzucane do ognia. Tak zatem poznacie ich po ich owocach. (Mt 7, 15-20) A jakie owoce pozostawił po sobie w Gnieźnie abp Polak? W mieście nie ma dzisiaj ani jednej szkoły katolickiej, a w tym roku naukę na pierwszym roku w tamtejszym seminarium rozpocznie tylko czterech kleryków podczas gdy jeszcze 10 lat temu zgłaszało się ich około 30. W przemówieniu ingresowym, 6 lutego 1949 roku prymas Stefan Wyszyński mówił: Gdym patrzył z prymasowskiego tronu gnieźnieńskiej stolicy, w pełni zrozumiałem powagę dostojeństwa wieków naszych dziejów. Gdym przyglądał się pomnikom prymasów Polski, klęcząc przed prochami św. Wojciecha, oddając cześć sercu pierwszego prymasa Warszawy, tam, Drogie Dzieci, zrozumiałem jak wspaniały w swej przeszłości jest nasz Naród. Nie jest on Narodem od wczoraj, choć jest dziwnie młodym ludem. Jak Chrystus - Ojciec przyszłego wieku, tak i Naród, gdy z Chrystusem, Ojcem przyszłych wieków - żyje. Dostojeństwo dziejów czuje się w Gnieźnie. Czy obecny prymas Polski zadbał, aby to dostojeństwo dziejów czuło się dzisiaj w kolebce Polski równie mocno? Czy naprawdę podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy podczas dyskusji przebiegającej pod hasłem, "1050 lat - i co dalej? Polska chrześcijańska i post-chrześcijańska" to nacjonalizm powinien być piętnowany i przedstawiany jako „herezja” oraz największe zagrożenie dla katolickiej Polski? Czy prymasa Wojciecha Polaka nie niepokoi to, że słowa z jego ust najłapczywiej spijały niemieckie media, „Gazeta Wyborcza”, TVN i TVN24? Czy swoim nauczaniem zabiega głównie o takich pochlebców? Czy pochwały płynące ze strony wrogów Kościoła nie niepokoją Prymasa Polski? Bronił mnie tylko Niemiec i pies – mówił z rozgoryczeniem o swoim aresztowaniu w 1953 roku prymas Wyszyński. To prawda. Zdradził go wtedy cały episkopat, a odważnie wstawił się za nim tylko jeden mający niemieckie korzenie, ks. Wojciech Zink z diecezji warmińsko-olsztyńskiej oraz pies księdza prymasa o imieniu Baca, który dotkliwie pogryzł jednego z ubeków, którzy przyjechali go aresztować. Mam nadzieję, że dzisiaj nauczanie wielkiego Prymasa Tysiąclecia znajdzie więcej obrońców wśród biskupów i księży niż w strasznych latach stalinizmu. I nie tylko dlatego, że odwaga od tamtych czasów bardzo staniała. Polska potrzebuje prawdziwych oraz odważnych kapłanów i hierarchów. Polaków nie tylko z nazwiska.
|