Wpływ złego ducha na prawa. Międzyna­rodowa organizacja, której celem jest służba Szatanowi.
Wpisał: ks. Malachi Martin   
25.09.2016.

Wpływ złego ducha na prawa. Międzyna­rodowa organizacja, której celem jest służba Szatanowi.

 

==============

Z książki KRÓLESTWO CIEMNOŚCI, jako samozniszczenie świata, Malachi Martin.

[przypominam, bo trzeba. MD]

 

==================

Bernard: Trudno też nie zauważyć wpływu złego ducha na uchwalane na całym świecie prawa.

Ks. Martin: O tak. Słudzy Szatana napotykają jed­nak w realizacji swych planów na pewną poważną przeszkodę, a mianowicie istnienie czegoś takiego jak osąd moralny. Osąd moralny polega na ocenie, czy da­na rzecz jest dobra czy też zła. Z przeszkodą tą próbują sobie poradzić stwarzając sytuacje, w których osąd taki jest pozornie niemożliwy. Ludzie stawiani są w obliczu niemożliwych do przezwyciężenia dylematów. Przy­kładem tego może być eutanazja. Wmawia się nam, że w społeczeństwie naszym znajduje się zbyt wielu ludzi w podeszłym wieku, podtrzymywanych przy życiu dzięki postępowi medycznemu. Przekonuje się nas, że grupa ta zubaża pozostałą część populacji, tak więc na­leży się jej pozbyć. Sugeruje się, że rozwiązaniem mo­głoby być udostępnianie wszystkim rezydentom domów opieki pigułki skracającej życie. "Zażyj po pro­stu czarną pigułkę i po krzyku". Należy przekonać oso­by w starszym wieku: "Nie jesteście już użyteczni dla społeczeństwa. Nie zużywajcie naszych zasobów. Po prostu odejdźcie". Stworzono sytuację, w której ludzie mają przed sobą dwa pozornie niemoralne rozwiązania: albo utrzymywać tą grupę rujnując przy tym resztę spo­łeczeństwa, albo udostępnić jej pigułki przy pomocy których będzie mogła popełnić samobójstwo. W ten sposób stajemy wobec dwóch opcji, których przyjęcie byłoby pozornie równie niemoralne. Stwarzanie takich alternatyw prowadzi do sytuacji, w których ludzie osta­tecznie robią to, co sami uznają za lepsze. Skutkiem tego jest stępienie osądu moralnego. Ludzie nie są już w stanie stwierdzić jednoznacznie że jedna ze stron ma rację, druga zaś nie.

Inną kwestią, w której wydanie osądu moralnego wydaje się być niemożliwe, jest problem ciąży u na­stolatek. W Nowym Jorku i innych amerykańskich miastach jest to zjawisko powszechne. Mówi się nam, że zbyt wiele dzieci rodzi dzieci. Alternatywna wy­gląda tak, że albo dziewczęta te poddadzą się aborcji, albo też urodzą dzieci w tak młodym wieku. I tu rów­nież stajemy w obliczu sytuacji pozornie bez wyjścia. Nie sposób przecenić zgubnych skutków pojawienia się ruchu na rzecz kontroli urodzeń. Ideologia ta wy­korzystywana jest dla usprawiedliwiania milionów aborcji, jakie przeprowadzane są każdego roku. Dzieci te nie są "abortowane" przez naturę. Nie są to aborcje w sensie poronienia. Dzieci te zabijane są przez inne istoty ludzkie - lekarzy i pielęgniarki. Ilość aborcji przeprowadzanych każdego roku jest ogromna.

     Aborcje stanowią zwycięstwo Szatana. Niemal w co drugich egzorcyzmach Szatan przedstawia aborcję jako swój tryumf. W trakcie pewnego egzorcyzmu przeprowadzonego w ubiegłym roku głos wydobywa­jący się z opętanego powiedział: "Mówisz o swych nędznych ofiarach. My mamy ich ponad 400 milio­nów, sam o tym pisałeś dziś rano w swym notebo­oku". Demony szydzą z nas, przypominając o tych 400 milionach aborcji.

     Zjawisko to stanowi niejako przedłużenie mordowania dzieci podczas satanistycz­nych obrzędów pedofilskich, w trakcie których skła­dane są one w ofierze. Aborcja stanowi swoisty odwet Szatana na Chrystusie. Pociąga też za sobą bardzo poważny problem, jako że dzieci umierają nie ochrzczone. Jak jest ich los? Szatan usiłuje przekonać nas, że są one potępione na wieki. A nie zdążyły one uczynić w świadomym życiu niczego złego. Absolut­nie niczego! Znalazły się po prostu w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie, czy też raczej we właściwym miejscu o właściwym czasie w rękach niewłaściwych ludzi. Przyzwolenie na aborcję, choćby tylko jedną, jest niezbitym dowodem oddziaływania Szatana na duszę. Z oddziaływaniem tym mamy do czynienia nawet wówczas, gdy ktoś „jedynie" aprobu­je aborcję i twierdzi, że jest ona czymś całkowicie normalnym.

Również w Kościele przyzwolenie na aborcję staje się zjawiskiem coraz powszechniejszym. Weźmy na przykład Rycerzy Kolumba, którzy są bardzo wpły­wową organizacją katolicką. Należy do niej wielu Amerykanów pochodzenia irlandzkiego. Niestety na­wet ona ma wśród swych prominentnych członków ludzi aprobujących aborcję. Oni ją nawet promują! W ubiegłym roku, a także dwa lata temu, usiłowaliśmy nakłonić władze Rycerzy Kolumba do wydalenia owych członków. Nie uczynili tego jednak.

Zakon Kawalerów Maltańskich postrzegany jest powszechnie jako organizacja silnie związana z papiestwem i bar­dzo oddana Kościołowi. Tak też generalnie jest, jed­nak także ona posiada członków aprobujących aborcję. Postawa pro-aborcyjna bardzo się upo­wszechniła. Mamy obecnie biskupów, którzy z ambo­ny nauczają, że w pewnych sytuacjach aborcja jest dopuszczalna. Mamy księży, którzy mówią peniten­tom: "Dziewczyna ma dopiero piętnaście lat. Była na wakacjach i po powrocie okazało się że jest w ciąży. Pozwólcie jej na aborcję. Niech nie przysparza kłopo­tu rodzinie". Tak więc, ogólnie rzecz biorąc, Kościół poniósł porażkę. Istnieje potężny ruch na rzecz prawa do aborcji, jest to jednak potężny ruch kierowany przez stosunkowo małą liczbę ludzi. A w Kościele brak jest ducha walki. Powiem ci coś. Moglibyśmy powstrzymać aborcję, gdyby biskupi wykorzystali w pełni swą władzę moralną i duchową. Nie ma uspra­wiedliwienia dla tego braku ducha walki. Zjawisko to mogłoby zostać powstrzymane.

W Fatimie Matka Boża powiedziała, że świat cze­ka kara. Ileż milionów dzieci zabiliśmy poprzez abor­cje! I liczba ich nieustannie rośnie. Nie ma dla tego żadnego usprawiedliwienia. Nie może nam to ujść na sucho. Musimy zostać za to ukarani. Sodoma i Gomo­ra zostały ukarane, wszyscy ich mieszkańcy, nawet kobiety. Podobny los spotkał Jerozolimę. A stało się tak dlatego, iż mieszkańcy tych miast nie dochowali wierności Bogu. Spójrz na nas! Znam pewnych prze­sympatycznych ludzi, którzy wychodzą na kolację pięknie ufryzowani i szykownie ubrani, którzy dziec­ko w łonie matki nazywają po prostu "kropelką". A  my traktujemy to jako coś normalnego.

Bóg jednak ma swoje prawa. Osądza nas indywidualnie, jednak na ziemi traktuje nas jako rasę. Ani ty ani ja nie zgrzeszy­liśmy w Edenie, to Adam popełnił grzech - skutków tego upadku doświadczyła jednak cała nasza rasa. Ca­la moja natura jest upadła. Przypuśćmy że urodziłbym się w rodzinie, w której matka byłaby narkomanką, albo też ojciec alkoholikiem. Również ja poniósłbym tego konsekwencje. Mógłbym się zastanawiać, dla­czego Bóg nie dał mi lepszej szansy. Nie daje jej jed­nak. Taki jest nieodwołalny wyrok Boży. Cierpimy za grzechy innych.

Pamiętaj, że kiedy Chrystus szedł na Kalwarię, powiedział niewiastom jerozolimskim: "Nie płaczcie nade Mną, płaczcie raczej nad sobą i swoimi dziećmi" (Łk 23, 28). Odnosił się tu do losu, jaki spo­tkać miał Jerozolimę. Cały naród żydowski cierpiał wskutek grzechów tych, którzy Go odrzucili.

Statystyki dotyczące aborcji napełniają mnie prze­rażeniem. Liczba ich nieustannie rośnie. Spotykam ludzi, którzy popierają lub aprobują aborcję. Nie po­trafię wyjaśnić im dlaczego jest ona czymś złym, po­nieważ w rzeczywistości nie wierzą oni w nic. Utrzymują, że są katolikami lub protestantami, są jed­nak nimi jedynie nominalnie. Stracili wszelką wiarę, jeśli kiedykolwiek w ogóle ją mieli. Nie jestem w sta­nie do nich dotrzeć. Pytam ich: "Czy zdajecie sobie sprawę, co ściągacie na siebie samych oraz na wasz kraj?". Bóg tego nie ścierpi. Nie będzie tolerował fak­tu mordowania takiej ilości dzieci. Wiele kobiet pod­daje się aborcji, a potem tego żałują. Przechodzą traumę. Największą odrazą przepełniają mnie kobiety - choć nie ma ich wiele - które obnoszą się z tym. Mówią: "Poddałam się wczoraj aborcji i poszło świet­nie". Traktują to jak wyrwanie zęba.

Aborcja jest w istocie czymś więcej, niż jedynie jednym ze śladów działalności Szatana. Nie ulega wąt­pliwości, że jest on jej bezpośrednim inspiratorem. W krajach komunistycznych sytuacja jest gorsza jeszcze niż w Ameryce. Nierzadko można spotkać tam kobiety, które w swym życiu poddawały się aborcji dziewięć lub więcej razy. Takiego nagromadzenia nieprawości, takiej zniewagi i niesprawiedliwości Bóg nie może po­zostawić bez kary. Musi ukarać rodzaj ludzki. Nie po­doba mi się fakt, iż kara ta nadchodzi, ale wszyscy będziemy mieli w niej udział, ponieważ wszyscy tu żyjmy. Jedynym sposobem na uniknięcie tej kary jest odejście z tego świata, zanim ona nadejdzie.

 

Bernard: Aborcja jest formą unicestwienia, sata­nizm zaś usiłuje doprowadzić do unicestwienia całego społeczeństwa.

Ks. Martin: Stygmatem Szatana jest zabójstwo. Jedna z trzech prób, jaką musi przejść każdy adept sa­tanizmu, polega na pozbawieniu życia. Musi zabić. Musi wziąć ptaka i skręcić mu kark, zabić szczeniaka lub udusić kota w obecności swych kolegów. Zabój­stwo jest niejako dotknięciem Szatana. Wiesz, co Pan Jezus powiedział o Szatanie? Dobrotliwy Zbawiciel miał wiele współczucia dla każdego napotkanego grzesznika, ale nie dla Szatana. Powiedział, że Szatan jest ojcem kłamstwa i mordercą od początku. Ktoś może powiedzieć: ,,O ile wiem, nigdy nikogo nie za­mordował". O tak, zamordował. Podżegał do zabój­stwa od pierwszej chwili swego buntu. Przez wszystkie wieki podżegał do zabijania ludzi. Od sa­mego początku mordował duchowo dusze aniołów oraz ludzi. Tak więc zabijanie jest najpewniejszym znakiem [obecności] Szatana.

Co do mnie, moje prywatne poglądy w tej kwestii przeszły sporą ewolucję od czasu, gdy przybyłem do Nowego Jorku. Kiedy się tu pojawiłem, byłem bardzo sprawny fizycznie. Mogłem się obronić i byłem zde­cydowany, że jeśli ktoś mnie zaatakuje nie ujdzie mu to na sucho. Muszę ci jednak wyznać Bernardzie, że gdybym dziś został zaatakowany i miał wybór pomię­dzy zabiciem napastnika a poniesieniem śmierci sa­memu, pozwoliłbym się zabić. Nie splamiłbym sobie rąk krwią. Nie splamiłbym sobie rąk, chyba że bronił­bym czyjegoś honoru, swego kraju lub osoby niewin­nej. Wówczas walczyłbym, nie zabiłbym jednak jedynie po to, by ratować siebie.

Bernard: Czy Szatan wywiera wpływ na stosunki międzynarodowe?

Ks. Martin: Z całą pewnością. Nie znamy wszyst­kich szczegółów, wiemy jednak iż istnieje międzyna­rodowa organizacja, której formalnym celem jest służba Szatanowi. Wiemy, że wśród jej członków znajdują się bardzo ważne osobistości. Mam tu na myśli ludzi, których nazwiska pojawiają się w donie­sieniach o wydarzeniach międzynarodowych. Wielu z nich jest bardzo wpływowych, czy to w sferze finan­sów, polityki, nauki czy dyplomacji. Wszyscy oni trzymają się razem i wspierają się wzajemnie. Biorą aktywny udział w tworzeniu traktatów i międzynaro­dowych porozumień handlowych. Działają w ONZ. Jesteśmy pewni, że organizacja taka istnieje, nie ma­my jednak dla niej nazwy. Owa pozostająca w cieniu organizacja wywiera wpływ na wszystkie aspekty na­szego życia. Nie wiemy o niej wiele, wiemy jednak że jest bardzo potężna.

Nie ma co do tego wątpliwości. Owa tajna organi­zacja istnieje naprawdę. Członkowie jej nie zbierają się wokół stołów w piwnicach w opuszczonych na oczy kapeluszach, nie sprawiają wrażenia ludzi gwał­townych i złych. Bardzo często są osobami powszech­nie szanowanymi, ich cechą wspólną jest jednak nie­chęć do religii. "To religia jest przyczyną wszystkich wojen. To ona jest powodem dzisiejszych konfliktów pomiędzy Arabami i Żydami, Grekami i Turkami, Ir­landczykami i Anglikami, Serbami i Chorwatami, Flamandami i Walonami". Pragną więc "uwolnić" świat od religii - i odnieśli w tej sferze spore sukcesy. W USA Kościół został całkowicie zmarginalizowany. Nie posiada żadnych wpływów, chyba że idzie razem z duchem czasów lub ulega dominującemu obecnie światopoglądowi, który jest z gruntu pogański.

Musimy pamiętać o czymś jeszcze. Każdego dnia na głównych międzynarodowych giełdach w miastach takich jak Tokio, Singapur, Frankfurt, Paryż, Londyn i Nowy Jork dokonuje się miliardowych transakcji w obrocie akcjami. Na całym świecie są miliony małych inwestorów, istnieje jednak garstka finansistów, któ­rzy zdominowali wszystkie te rynki. Jedynie oni wie­dzą, co się naprawdę dzieje. Rządzą pieniądzem. Rządzą codziennym przepływem kapitału oraz pod­stawowych towarów do i z każdego kraju. Nie tylko rządzą oni pieniędzmi, ale też decydują o tym kto żyje a kto umiera. To oni o tym decydują!

I jestem przeko­nany, że ludzie ci znajdują się w obozie Lucyfera. Re­alizują jego plan, którym jest stworzenie świata bez Boga i który jest nieludzki w naszym rozumieniu tego słowa. Mają oni wielką władzę. Mówiliśmy przed chwilą o narzuconych nam zmianach: w sposobie od­żywiania się, w strojach, w tym co oglądamy w tele­wizji i kinach oraz co słyszymy w radiu. Wszystkie te narzucone nam zmiany zostały starannie zaplanowane. Mają one swój cel, a cel ten jest zdecydowanie szatań­ski. Celem tym jest zniszczenie cywilizacji chrześci­jańskiej. Diabeł ma na to bardzo mało czasu, jest już jednak bliski jego realizacji.

Bernard: Przyjrzyjmy się więc niektórym z tych narzędzi służących zniszczeniu chrześcijaństwa. Jedną z nich jest z pewnością komunizm. Może więc powie teraz Ksiądz parę słów o komunizmie oraz Rosji.

Ks. Martin: Nie ma wątpliwości, że środki czy też narzędzia jakimi posłużono się do zniszczenia naszej cywilizacji rzeczywiście doprowadziły do dechrystia­nizacji milionów ludzi. Jedną tych narządzi jest mark­sizm - dziwaczna doktryna stworzona przez Karola Marksa, który zmarł zanim jeszcze wdrożona ona zo­stała w jakimkolwiek kraju. Po śmierci Marksa rozwi­nął ją Włodzimierz Lenin, przywódca rewolucji rosyjskiej. Z Rosji propaganda marksistowska szerzo­na była na cały świat. Nie ulega wątpliwości, że mark­sizmu i chrześcijaństwa nie da się ze sobą pogodzić. Nie można być marksistą i chrześcijaninem, a tym bardziej katolikiem. Rodzina Marksa była pochodze­nia żydowskiego, w pewnym momencie przeszła jed­nak na chrześcijaństwo (luteranizm - przyp. tłum.). Jej członkowie odznaczali się nawet wielką gorliwością, a sam Marks napisał kilka pięknych wierszy o naszym Panu Jezusie Chrystusie. Wiedziałeś o tym?

Bernard: Nie, nie wiedziałem.

 

Ks. Martin: Tak było. Później Marks podjął studia na uniwersytecie w Berlinie, gdzie dołączył do słynnego Doktorklub. Był to klub satanistyczny i Marks sam stał się satanistą. Ostatecznie zaczął pisać ody do Szatana. Do końca swego życia uczestniczył w obrzędach satani­stycznych. Człowiek ten pisał pod natchnieniem Lucyfe­ra. Jego książki, Manifest komunistyczny oraz Kapitał zmieniły życie wielu ludzi we wielu krajach. Zbrodnie popełniane w imię doktryny marksistowskiej doprowa­dziły do śmierci milionów niewinnych ofiar, zwłaszcza Ukraińców i Rosjan. Skaziła ona całe kraje, deprawowa­ła umysły i zatruwała uniwersytety. Jej wytworem jest również teologia wyzwolenia, pozująca na ideologię chrześcijańską, która jednak w istocie nie jest. Jest to po prostu marksizm w chrześcijańskim opakowaniu.

Obecnie ludzie często ulegają iluzji iż marksizm jest już martwy. Tak niestety nie jest. Jest on wciąż żywy i stanowi wielkie zagrożenie. Gdybyś jednak powiedział to w Waszyngtonie, przy Downing Street 10 lub w Pała­cu Elizejskim, zostałbyś wyśmiany. Urzędujący tam lu­dzie wolą myśleć, że wszystko jest już w porządku. Powinniśmy też pamiętać, że my sami finansowaliśmy Saddama Husseina przez 15 lat. Prowadziliśmy z nim romans. W spieraliśmy go. Obecnie mówimy że jest on potworem, bo zwrócił się przeciwko nam.

Bernard: Tak więc komunizm nie jest martwy. Po prostu przybrał inną postać.

Ks. Martin: Dokładnie. Założył po prostu inną ma­skę. Posłużmy się pewnym przykładem. Załóżmy iż po­stanowilibyśmy do września bieżącego roku musimy zlikwidować rząd federalny. Jak coś takiego przeprowa­dzić? Zamknąć wszystkie instytucje federalne? Zwolnić wszystkich pracowników rządowych? To zajęłoby lata! A nas przekonuje się, że cały aparat komunistyczny apa­rat rządowy w Rosji po prostu zniknął. Przez 73 lata ist­niała tam silna partia zrzeszająca ponad 22 milionach członków, a poza tym cała armia oprawców, szpiegów, strażników obozowych i agentów KGB. Aparat komuni­styczny posiadał siły specjalne, rozbudowane agencje szpiegowskie, radio, telewizję i komunikację satelitarną. I nagle wszystko to po prostu znikło? To absurd! To nie mogło rozpłynąć się w powietrzu. Komunizm nie jest martwy. Myślę, że zmienił jedynie nazwę. W każdym mieście, miasteczku i wiosce w dalszym ciągu przy wła­dzy pozostają marksiści. Tak więc niebezpieczeństwo nie minęło.

Bernard: A jakie znaczenie ma wojna pomiędzy Serbami a Chorwatami na terytorium Jugosławii?

Ks. Martin: Mamy tu do czynienia z dwoma czyn­nikami. Pozornym powodem tego konfliktu jest to, że na przestrzeni minionych wieków Serbowie i Chorwa­ci wielokrotnie walczyli ze sobą i dopuszczali się róż­norakich okrucieństw. Podczas II Wojny Światowej toczyli ze sobą zażartą walkę. Tak więc to wszystko, czego obie strony dopuszczały się w przeszłości, zro­dziło taką wzajemną nienawiść, że nie są one w stanie jej przezwyciężyć. Podobnie postępowanie Brytyjczy­ków w Irlandii Północnej doprowadziło do tak silnie zakorzenionej nienawiści do nich, że obecnie Irland­czycy nie potrafią im przebaczyć. Nie przestaną z nimi walczyć. Taki jest pierwszy powód.

Rzeczywistym powodem obecnego konfliktu jest fakt, iż ludzie decydujący o losach świata chcieli roz­padu Jugosławii. Pragnęli podzielić ją w taki sposób, by pokój pomiędzy tymi narodami możliwy był jedy­nie dzięki interwencji sił ONZ. Ścisły nadzór przez siły ONZ ma stać się elementem Nowego Porządku Świata. Po wkroczeniu ONZ żadna ze stron nie będzie w stanie dokonać agresji i wyrządzić większych szkód. Bardzo szybko zostanie poskromiona. Taki jest prawdziwy powód tej wojny, w której dotkliwe cier­pienia są udziałem obu stron konfliktu.

Tak więc z żelazną konsekwencją obie walczące strony zaopatrywane są w sprzęt wojskowy, doradców i pieniądze. Wojna ta została celowo wywołana przez ludzi, którzy pragnęli doprowadzić do rozpadu Jugo­sławii. Chcieli oni stworzyć sytuację, w której ani Chorwacja ani Serbia nie będą samowystarczalne, tak więc oba kraje będą musiały być zintegrowane ze wspólnotą międzynarodową. Cała ta taktyka polega na uzależnianiu narodów, ponieważ w ten sposób zyskuje się nad nimi kontrolę.

Bernard: Tak więc konflikty międzynarodowe wy­korzystywane są do budowania Nowego Porządku Światowego.

Ks. Martin: Tak jest. Stanowią one nieodłączną część planu jego zaprowadzania. Do niedawna wszy­scy cenili sobie suwerenność - obecnie przekonuje sięnas jednak, że nie gwarantuje ona bezpieczeństwa. In­nymi słowy - wasza suwerenność nie uchroni was przed bombą atomową. Mówi się nam, że jedynie garstki nacjonalistów pragną zachować swe własne małe kraje i zakazać do nich wstępu wszystkim obco­krajowcom. Dlatego ludzie budujący Nowy Porządek Świata zamierzają ukarać tych nacjonalistów. Pozwo­lą, by wyniszczali się wzajemnie. Będą dostarczać broń obu stronom. Stwarzają w ten sposób sytuację, w której ostatecznie wkroczą władze międzynarodowe i powiedzą: "Dzieci, spokój! Cisza! Niech nikt się nie rusza, albo otworzymy ogień!".

Wszystko to realizo­wane jest zgodnie ze starannie opracowanym planem. Nowy Porządek Świata jest antychrześcijański i anty­katolicki. Zaprowadzany jest ze względów praktycz­nych - w celu pomnożenia zysków. Nie chodzi tu bynajmniej o budowanie harmonijnego współistnienia.

Bernard: Czy chrześcijaństwo będzie miało do odegrania jakąś rolę w tym Nowym Porządku Świata?

Ks. Martin: Żadnej. Biedny Paweł VI - który zmarł w roku 1978 - powiedział, że prawdopodobnie w przyszłości Kościół zredukowany zostanie do bar­dzo znikomej części rodzaju ludzkiego, pozbawionej jakiegokolwiek wpływu. Wróg przetoczył się przez Kościół, podobnie jak naziści przeszli przez Belgię podczas II wojny światowej. Wziął szturmem nasze społeczeństwo, które tak bardzo potrzebuje dziś eg­zorcyzmów. Pewne organizacje usiłowały powstrzy­mać tę katastrofę, nie udało im się jednak, ponieważ słudzy Lucyfera są zbyt potężni.

Zmieniony ( 25.10.2017. )