Widmo elektrowni jądrowej krąży nad Polską. | |
Wpisał: Jacek Bezeg | |
26.09.2016. | |
Widmo elektrowni jądrowej krąży nad Polską.
Jacek Bezeg http://jacekbezeg.pl/2016/09/25/widmo-powraca/#more-3093
Jakieś siły powodują, że widmo elektrowni jądrowej w naszym kraju znowu powraca. Nie wiadomo czy chodzi tylko o otwarcie kolejnego sporu dzielącego nas, czy o coś więcej. Po Fukushimie już nikt się specjalnie do atomu nie pali. Niemcy zaplanowali zamknięcie wszystkich elektrowni jądrowych. Anglicy chcieli budować, ale stwierdzili, że ich nie stać na tak drogą energię elektryczną. Inwestor próbował naciągnąć rząd na dofinansowanie, ale się nie udało. A nasi genialni ekonomiści jednak chcą atomu.
Rząd zaplanował, że PGE S.A. sobie atomówkę postawi, ale nie zaplanowano kto do tego będzie dopłacał. Trwają łowy na sponsora. http://energetyka.wnp.pl/polska-elektrownia-jadrowa-uzalezniona-od-zewnetrznego-finansowania,281702_1_0_0.html szukają go „na zewnątrz”. Na zewnątrz czego? Minister Energetyki nie potrafi zrobić czegoś co jest rzeczywiście bardzo potrzebne, nie potrafi wstrzymać upadku polskiego górnictwa węgla kamiennego spowodowanego importem taniego węgla. http://gornictwo.wnp.pl/zatrzymac-import-wegla-do-polski,281676_1_0_0.html Dopiero kiedy już kopalnie zostaną zlikwidowane, to znaczy sprzedane Niemcom wraz ze złożami zaczną się władze zastanawiać? Motywacją dla atomowych maniaków mogą być dwie rzeczy; francuskie łapówki (nikt już nie chce od nich kupować reaktorów), albo nierealistyczne sny o armii wyposażonej w rakiety z groźnymi głowicami. A może jeszcze coś innego? Z całą pewnością nie jest to trzeźwa koncepcja polskiego rozumu. Zdziwienie budzą też inne elementy strategii rozwojowej PGE. Na przykład rozbudowa energetyki opartej na węglu brunatnym w sytuacji „ekologicznej” presji. Mamy węgiel kamienny w odpowiedniej ilości, a on daje mniej tego „groźnego CO2 „ w przeliczeniu na kWh. Pomysł postawienia na morzu wiatraków to znowu sprawa kosztowna i trudna, a o niezbyt wielkich ani wygodnych w użyciu efektach. Wiatry, nawet tam, są bardzo źle skorelowane z wahaniami naszych potrzeb energetycznych. A skoro już ulegamy kłamliwej presji „antropogenicznego ocieplenia”, to czy facet z PGE albo z Ministerstwa Energetyki odpowiedzialny za OZE w tak trudnej sytuacji http://energetyka.wnp.pl/ekspert-oze-w-polsce-traktowane-jak-dopust-bozy,281786_1_0_0.html nie mógłby się udać do ministra Gróbarczyka (Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej ) i dogadać się w kwestii budowy Kaskady dolnej Wisły? Plany jej pewnie leżą w jakichś szafach, a realizacja ukontentowałaby i gości od czystej odnawialnej energii, i żeglugę śródlądową, i na koniec dyspozytorów mocy, bo elektrownie wodne są tym co lubią najbardziej ze względu na swą wysoką dyspozycyjność. Śniącym o potędze polecam tekst przybliżający te tematy http://takdlaodry.pl/koncentracja-jako-zasada-czyli-trojmorze-w-ogniu/ Mimo, że to tekst historyka jego miejsce na stronie o żegludze śródlądowej jest uzasadnione. Autora można nazwać historykiem ekonomii. Wykazuje tym razem jak wielkie jest znaczenie akurat tego rodzaju transportu dla losów całych narodów. |