Grafitowa parada Marcin B. Brixen 2016-10-3 http://naszeblogi.pl/63833-grafitowa-parada Wieczorem, na klatce schodowej, mama Łukaszka rozmawiała przyciszonym głosem z sąsiadkami. Były to nie byle jakie sąsiadki, bo były to sąsiadki wtajemniczone, uświadomione i gotowe walczyć o swoje prawa. - Były panie dzisiaj? - zaświszczała mama Łukaszka. - Na czym? - spytała jedna z sąsiadek, która była nieco mniej rozgarnięta. - No jak to na czym, na grafitowej paradzie! - ofuknęła ją druga. - Ja, oczywiście poszłam. - Nie miała pani problemów w pracy żeby wziąć urlop? - Wzięłam opiekę na dziecko. - A poszła pani z...? - Nie no, co pani. Sama. Szłam z transparentem "Chcę śmierci", więc... - A ja tak - wtrąciła się trzecia. - Wzięłam Alanka ze sobą na paradę. Ślicznie wyglądał w wózku, a nawet dał radę trzymać transparent. Słodko wyglądał trzymając napis "Moja mama ma prawo mnie wyskrobać". I... I... Iiiii!! - zapiszczała nagle. - IPN!! - Gdzie?! - wystraszyły się pozostałe panie. - Tam! - i sąsiadka pokazała wolno otwierające się drzwi od mieszkania Hiobowskich. - To nie IPN, to CBA! - zakrzyknęła inna i zapanował harmider, który ucichł gdy tylko przez te drzwi ktoś wyszedł. Był to Łukaszek. - Co to za wrzaski? - odezwał się. - Ach... Pomyślałyśmy, że to IPN albo CBA - śmiały się nerwowo sąsiadki. - Dlaczego akurat o nich? Panie kradną albo donoszą? Rozległy się głosy oburzenia. - Co to, chłopcze nie wiesz, że o szóstej wpadają funkcjonariusze? - rzekła jedna z pań. - Ale o szóstej rano, a teraz jest szósta po południu. Poza tym oni wpadają do mieszkania, a nie z mieszkania na klatkę... - Czego chcesz? - przerwała mu mama. - Przyszedłem powiedzieć, że kolacja gotowa. - Oooo! Pani syn przygotowuje kolacje?! Jak pani to zrobiła?! - Ma karę - mama Łukaszka pokraśniała z zadowolenia. - Przychodzę dzisiaj z zakupów do domu, patrzę, a tu co? A tu on! Uciekł ze szkoły! Na cały dzień! A trzy sprawdziany miały być tego dnia! - Brałem udział w proteście - odparł z godnością Łukaszek. - Nie kłam mi tu! Po prostu poszedłeś na wagary! - Mam chyba prawo decydować o sobie samym, tak czy nie?! - Ależ chłopcze - zwróciła się do niego kolejna sąsiadka zaśmiewając się do łez. - Przecież ty nie masz macicy. - Może mam, a może nie. Nie pani interes. Moje ciało, moja sprawa. Nie może być tak, że kryterium biologiczne odbiera mi prawo do protestu. - Uhuhu, słodki ten pani syn, A pani, pani Hiobowska, jak pani solidaryzowała się z paradą? - Zrobiłam sobie powieki na grafitowo - wyznała mama. - No i oczywiście walczyłam na Fejsie i na forach. A poza tym... Nie wypełniałam swoich obowiązków domowych!! - O - odezwał się zmęczonym głosem Łukaszek. - Naprawdę? Nie zauważyliśmy.
|