Oswajanie ciemności
Wpisał: Grzegorz Kucharczyk   
30.10.2016.

Oswajanie ciemności

 

Grzegorz Kucharczyk  2016-10-30

http://www.pch24.pl/oswajanie-ciemnosci,46947,i.html#ixzz4OakaMFa3

 

Jedna z uczestniczek maszerującego przez polskie miasta czarnego orszaku króla Heroda wytłumaczyła, że noszony przez herodianki kolor czarny ściśle związany jest z głównym celem, który uczestniczki orszaku zamierzają osiągnąć. A celem jest „oswajanie ciemności”. Co prawda sądząc po stopniu (niewiarygodnym) wulgarności w mowie i w piśmie (transparenty) ujawnianej przez rozmaite stowarzyszenia wojujących bezbożników, z ciemnością ich oswajać za bardzo nie trzeba. Raczej chodzi w tym przypadku o „oswajanie z ciemnością” tzw. milczącej większości centrowego elektoratu, a zwłaszcza jego młodszych generacji.

 Należy zauważyć, że „oswajanie” jest prowadzone na wielu płaszczyznach. Jedną z nich jest „oswajanie” publiczności z okultyzmem. Najporęczniejszym narzędziem w tym dziele jest tzw. kultura popularna. Ileż to sympatycznych wiedźm, czarownic i innych diabolin w hollywoodzkich produkcjach! Wystarczy natomiast przejść się w księgarniach między regałami książek „dla dzieci i młodzieży”, by przekonać się, że lwią część przestrzeni wystawowej zajmują kolejne mutacje – polsko – i obcojęzyczne – przygód Harrego Pottera, sympatycznego maga i dyplomowanego czarodzieja.

 No i jest Halloween, czyli ogólnokrajowa wprawka do okultyzmu. To dopiero oswajanie z ciemnością, którego skali i trwania rozmaite czarne stowarzyszenia przyjaciół króla Heroda mogłyby tylko pozazdrościć. Ekspansja okultyzmu zawsze poprzedza kataklizm rewolucyjny. Zanim Francja pogrążyła się w krwawym chaosie rewolucji, paryskie elity z oświeceniowych salonów fascynowały się rozmaitymi tajnymi stowarzyszeniami (masoneria, różokrzyżowcy), które miały własne, wprost nawiązujące do okultyzmu ryty. Zaczyna się moda na spirytyzm, która z robi wielką karierę po obu stronach Atlantyku w dziewiętnastym wieku.

 Jeszcze bardziej dramatycznym przykładem okultystycznego preludium do przewrotu jest los, który stał się udziałem Niemiec w dwudziestym wieku. Na początku tego stulecia, jeszcze przed wybuchem pierwszej wojny światowej, w „kraju filozofów” okultyzm zaczął robić zawrotną karierę. Zaczęły się mnożyć rozmaite ezoteryczne stowarzyszenia nawiązujące do teozofii Madame Blavatsky, czy podszytej okultyzmem antropozofii Rudolfa Steinera. Tematy okultystyczne przeniknęły również do wysokonakładowej prasy popularnej, w której okultyzm szedł niekiedy w parze z rasizmem (Ariowie jako jedna z „zaginionych ras”, do których należy przyszłość, itp.). Z tego typu ilustrowanych magazynów swój światopogląd kształtował na początku dwudziestego wieku m. in. niedoszły student wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych, który w 1933 roku został kanclerzem Rzeszy Niemieckiej.

Upadek cesarskiej Rzeszy i nastanie w 1919 roku republikańskich Niemiec w niczym nie zakłócił ekspansji okultyzmu nad Renem i Sprewą. Wręcz odwrotnie. Na przykład w Berlinie w latach dwudziestych swoją złotą epokę nie tylko przeżywał przemysł kinematograficzny, ale również rynek prasy astrologicznej. Na krótko przed zwycięstwem narodowego socjalizmu przy wyborczych urnach, przy kioskach zaczęły zwyciężać magazyny „wyjaśniające przyszłość”. Oswajanie ciemności było w pełnym toku.

Istnieje obszerna literatura na temat okultystycznych korzeni niemieckiego narodowego socjalizmu i fascynacji okultyzmem zdradzanej przez elitę NSDAP. Z pewnością prym pod tym względem wiódł dowódca SS Heinrich Himmler. Któraż ze współczesnych diabolin zdaje sobie sprawę z tego, że ten organizator i nadzorca ludobójczej machiny państwa niemieckiego w okresie drugiej wojny światowej, należał do awangardy tych, którzy występowali na rzecz rehabilitacji kobiet, które w poprzednich wiekach zginęły na szafocie lub zostały utopione jako czarownice? Himmler uważał procesy o czary za dowód wspólnego wysiłku „Rzymu [katolicyzmu] i Judy [Żydów]” w celu „zniszczenia prawdziwego ducha germańskiego”, którego depozytariuszkami były „czarownice” (z cudzysłowem albo bez).

Niektórzy biografowie Reichsführera wskazują, że to jego szczególne zainteresowanie tym tematem brało się z tego, że w siedemnastym wieku jedna z jego antenatek zginęła jako „czarownica”. W każdym razie w aparacie podległym Himmlerowi, jeszcze przed wybuchem wojny trwały intensywne kwerendy, której plonem było stworzenie kartoteki liczącej kilka tysięcy kart, z których każda dokumentowała osobny przypadek „prześladowania przez Rzym i Judę” przedstawicielek „starogermańskiego ducha”. Dzisiaj jest ona w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu, a w czasach III Rzeszy Niemieckiej miała służyć jako podstawa do opracowania pokazującego, z jakimi przeciwnościami  borykać się musiała przez stulecia „cywilizacja aryjska” w Niemczech. Oswajanie z ciemnością miało zyskać „naukową” podbudowę.

Dzisiaj w Niemczech więcej ludzi w istnienie UFO niż w życie pozagrobowe. Dzisiaj nad Renem jest więcej zarejestrowanych wróżów i wróżek niż kapłanów katolickich, a klientela tych pierwszych jest znacznie liczniejsza aniżeli liczba wiernych regularnie biorących udział w niedzielnych Mszach Świętych. Dzisiaj u naszych zachodnich sąsiadów kościoły są zamykane, a otwierane są specjalne pasma w telewizjach komercyjnych dla wróżów.

Złudnym jednak byłoby pocieszanie się, że to nie u nas, tylko w Niemczech. Ujawnienie się z cała agresywnością i wulgarnością orszaków króla Heroda, oswajających ciemność nad Wisłą, pokazuje i przypomina, że nic nie jest dane raz na zawsze.

Grzegorz Kucharczyk