Alfonsi z Wojskowych Służb Informacyjnych
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz   
05.11.2016.

Alfonsi z Wojskowych Służb Informacyjnych

 

Stanisław Michalkiewicz http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3780

Felieton    tygodnik „Polska Niepodległa”    5 listopada 2016

 

W filmie Andrzeja Wajdy „Człowiek z marmuru” jest scena rozmowy Agnieszki z ubekiem, który w swoim czasie „opiekował się” Mateuszem Birkutem, a obecnie działa w branży rozrywkowej, to znaczy – prowadzi stadko striptiserek. Myślę, że Andrzej Wajda nie bez kozery powierzył filmowemu ubekowi akurat takie zajęcie. Najwyraźniej wiedział, że bezpieczniacy mają do kurewstwa jakąś charakterologiczną predylekcję. W przeciwnym razie nie zostaliby bezpieczniakami – bo kurewstwo jest nie tylko charakterystyczną, ale integralną częścią tego zawodu, która z czasem schodzi do poziomu instynktów. Bezpieczniak gotów jest służyć, to znaczy – nadstawić się każdemu, kto pozwoli mu umoczyć pysk w melasie – no a kurwa – tak samo.

Toteż wreszcie doszło do tego, do czego w tej sytuacji dojść musiało – że Wojskowe Służby Informacyjne, które na zlecenie zagranicznych central wywiadowczych przygotowują w naszym nieszczęśliwym kraju polityczny przewrót, a być może nawet kolejny rozbiór Polski w nadziei, że mocodawcy zagwarantują im możliwość dalszego pasożytowania na mniej wartościowym narodzie tubylczym, w charakterze proletariatu zastępczego zmobilizowały sobie kobiety. Oczywiście nie wszystkie, tylko te głupsze – bo te mądrzejsze na takie plewy złapać by się nie dały. A na jakie plewy? Ano – że są oprymowane przez „męskie szowinistyczne świnie”, od dominacji których uwolnią je dopiero płomienni rewolucjoniści w typie Sławomira Sierakowskiego, który rzeczywiście sprawia wrażenie osoby bezpiecznej.

Co z tego płomienni rewolucjoniści będą mieli – to jedna sprawa, bo co będą mieli bezpieczniacy z Wojskowych Służb Informacyjnych – tej gangreny na ciele naszego narodu – to jasne. Będą mieli mięcho armatnie, czyli tak zwany proletariat zastępczy, którego potrzebowali w sytuacji, gdy tradycyjny proletariat, czyli pracownicy najemni, stracił cały smak do rewolucji pod ubeckim przewodem.

Poprzednio bowiem żydokomuna, będąca przewodnią siłą rewolucji, stawiała na wyzwolenie proletariatu, to znaczy – pracowników najemnych. Służyć miała temu gwałtowna zmiana stosunków własnościowych, to znaczy – likwidacja własności prywatnej. Własność prywatna bowiem dostarczała ludziom autonomii względem władzy publicznej. Likwidacja własności prywatnej sprawiła, że wszyscy zostali władzy ;publicznej podporządkowani podwójnie – jako obywatele i jako ludzie zmuszeni do korzystania z rzeczy przez tę władzę przejętych.

Na tym między innymi polega totalitaryzm – że jednostka jest pozbawiona wszelkiej przestrzeni wolności. Władzę publiczną zaś obsiadła żydokomuna, przypisująca sobie znajomość nieubłaganych praw historii. Z tej racji miała „winka i pieczyste, sosy i smaki zawiesiste, jajca kładzione, z octem, świeże...” - jak to opisywał poeta Franciszek Villon dodając, że „nie są podobni do mularzy, którzy mur wznoszą w wielkim trudzie. Tu się pomocnik nie nadarzy; sami se zżują, dobrzy ludzie”.

Toteż nic dziwnego, że tradycyjny proletariat wkrótce się na tej całe rewolucji poznał i odwrócił od niej plecami. Inna rzecz, że zawsze był dla żydokomuny sojusznikiem nieszczerym. O czym bowiem marzył proletariusz? Żeby jak najszybciej przestać być proletariuszem, to znaczy – żeby się czegoś dorobić. A kiedy mu się to udało, to natychmiast stawał się nieprzejednanym wrogiem żydokomuny, nie bez przyczyny podejrzewając, ją, że chce mu odebrać to, czego z takim trudem się dorobił. I żydokomuna szóstym zmysłem to wyczuwała, bo na nikogo nie ziała taką nienawiścią, jak właśnie na „drobnomieszczanina”, czyli wzbogaconego proletariusza. Ale ponieważ żydokomuna bez proletariatu funkcjonować nie może, bo bez przerwy musi kogoś „wyzwalać”, to na proletariat zastępczy upatrzyła sobie kobiety – im głupsze – tym lepiej. Nic zatem dziwnego, że Wojskowe Służby Informacyjne, ta gangrena na ciele naszego narodu, idąc ręka w rękę z żydokomuną, podburzają te żałosne istoty do buntu – właściwie nie bardzo wiadomo, przeciwko komu.

Warto zwrócić uwagę, kim są najbardziej aktywne feministki, jak np. pani Kinga Dunin, Manuela Gretkowska, czy Paulina Młynarska. To osoby w gruncie rzeczy nieszczęśliwe, którym życie się nie ułożyło, prawdopodobnie na skutek podporządkowania go postępackiemu doktrynerstwu. Każda z nich jest kobietą – jak to się kiedyś mawiało - „z przeszłością”, to znaczy – z nieudanymi związkami z rozmaitymi nieudacznikami, których najwyraźniej musiały dobierać sobie w korcu maku.

Cóż dobrego może wydać z siebie związek łajzy z łajzą? Nic - tylko katastrofę. Ale łajza nie byłaby łajzą, gdyby potrafiła śmiało spojrzeć prawdzie w oczy i nie cofnąć się przed żadnymi wnioskami. Właśnie dlatego, że jest łajzą, czegoś takiego zrobić nie potrafi i ucieka w oskarżanie za swoje życiowe zawody wszystkich dookoła. To jest właśnie istota feministycznej ideologii i właśnie dlatego feministki są łatwym łupem sutenerów z bezpieczniackich watah, których najtwardsze jądro w naszym nieszczęśliwym kraju stanowią Wojskowe Służby Informacyjne – prawdziwa gangrena na ciele naszego narodu.

Tedy Wojskowe Służby Informacyjne, zwyczajem alfonsów, ponownie wyprowadziły kobiety „na ulicę”. Ooo, to, to! Cóż bowiem innego mógłby zrobić ze swoimi kobietami alfons? Ano – właśnie wyprowadzić je „na ulicę”, żeby mógł potem wycisnąć z nich wszystko, co na swoim brzuchu zarobiły („koraliki co mam w uchu zarobiłam na swym brzuchu...”). I podobnie jak zwykłym alfonsom, którzy dbają o swój interes, a nie o interes swoich niewolnic, również Wojskowym Służbom Informacyjnym na tych kobietach wcale nie zależy.

Gdyby Państwo Islamskie zaoferowało tych wszystkim degenerałom i pułkownikom możliwość dalszego pasożytowania na narodzie tubylczym, natychmiast sprzedaliby je do haremów, gdzie jeden z drugiem trójbuńczuczny basza zaraz „każdą by ubrał w gelabiję, spuściłby suce lanie kijem, po czym umieścił ją w haremie pod czujną eunucha strażą.

Nie jest zresztą wykluczone, że taki właśnie los je spotka, jako że właśnie obejrzałem sobie w telewizorze dysputę z udziałem jakichś bałwanów – jak się potem okazało – posłów Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej, którzy mimo perswazji posła Jakubiaka z klubu Kukiz 15, co to tłumaczył im, niczym chłop krowie na miedzy – upierali się, by Polska przyjęła do siebie tak zwanych „uchodźców”. Najwyraźniej epidemia zgłupienia rozszerza się z szybkością płomienia i poraża zarówno kobiety, jak i mężczyzn, zwłaszcza tych, którzy przychylają się do opinii, że różnica między kobietami i nimi wcale nie jest taka duża, o ile w ogóle istnieje.