coś tu strasznie śmierdzi
Wpisał: Kataryna   
29.04.2010.

coś tu strasznie śmierdzi 

Oświadczenie ABW i nowe wątpliwości

 Kataryna, sobota, 24 kwietnia 2010 http://kataryna.blox.pl/html

            ABW opublikowała na swojej stronie oświadczenie będące odpowiedzią na blogowy wpis Jadwigi Staniszkis, oraz liczne pytania i wątpliwości jakie wzbudził artykuł w Rzepie na temat przeszukania sejmowych pokoi tragicznie zmarłych posłów. Nie wiem, może ja jestem przewrażliwiona, ale po tym oświadczeniu mam jeszcze więcej pytań. I dopiero teraz nabieram pewności, że coś tu strasznie śmierdzi.

 

Rzeczpospolita: Samolot z prezydencką parą na pokładzie rozbił się pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. o godz. 8.56. Po godzinie 12 w Hotelu Sejmowym zjawili się funkcjonariusze ABW. Weszli do pokojów tragicznie zmarłych parlamentarzystów, aby zabezpieczyć rzeczy osobiste, na których był materiał genetyczny – niezbędny do identyfikacji zmarłych. ABW o swojej akcji nie poinformowała rodzin ofiar. Te o przeszukaniu dowiedziały się dopiero w poniedziałek, 12 kwietnia, na spotkaniu w hotelu przed odlotem do Moskwy (rodziny poleciały rządowym samolotem). – Taką informację przekazał minister Jacek Cichocki (odpowiedzialny w Kancelarii Premiera za służby specjalne – red.) – mówi osoba, która była na spotkaniu. Informacje te potwierdza "Rz" Jerzy Smoliński, asystent marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. – Pracownicy Domu Poselskiego byli przy zabezpieczeniu przez funkcjonariuszy ABW rzeczy osobistych, takich jak grzebienie czy szczoteczki do zębów – mówi. Podkreśla, że wszystko odbyło się na prośbę Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie badającej smoleńską tragedię. ABW tuż po tragedii weszło do hotelu sejmowego. Jak ustaliła "Rz", zabezpieczone tam DNA wysłano do Moskwy w poniedziałek, 12 kwietnia, po godz. 10.

Oświadczenie ABW: W dniu 11 kwietnia 2010 roku Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydała zarządzenie o powierzeniu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Żandarmerii Wojskowej czynności w zakresie zabezpieczenia materiału porównawczego i próbek do badań DNA, umożliwiających identyfikację ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Na podstawie tego zarządzenia, w dniach 11-13 kwietnia br. ABW realizowała czynności procesowe. W tym czasie, wspólnie z Żandarmerią Wojskową, zabezpieczono materiał od krewnych 91 ofiar katastrofy. Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie pobierali materiału porównawczego niezbędnego do identyfikacji ciał Zbigniewa Wassermanna i Janusza Kurtyki.
            Nic mi się tu nie zgadza. Przede wszystkim nie zgadzają się daty. Według Rzepy, której wersję potwierdził asystent Komorowskiego, ABW weszła do hotelowych pokoi posłów już 3 godziny po katastrofie, czyli 10 kwietnia. Tymczasem z oświadczenia ABW wynika, że zarządzenie na mocy której miała to robić nosi datę dzień późniejszą, same zaś czynności zostały wykonane w dniach 11-13 kwietnia, czyli według ABW rozpoczęły się dzień po tym jak ABW weszła do poselskich pokoi. I polegały na pobraniu próbek od krewnych ofiar, czyli raczej nie z pustych pomieszczeń, bo ten fragment oświadczenia brzmiałby inaczej.
            Czy tylko ja mam wrażenie, że mowa o dwóch różnych  rodzajach wizyt? Najpierw, wkrótce po katastrofie, ABW weszła do pokoi hotelowych posłów, rzekomo po ich rzeczy osobiste potrzebne do identyfikacji, a potem, następnego dnia, zaczęła się kontaktować z krewnymi 91 ofiar, żeby od nich pobrać próbki. Problem w tym, że jeśli faktycznie była w pokojach posłów 10 kwietnia, zarządzenie na mocy której miała pobierać próbki DNA zostało podpisane dopiero dzień później. Po co więc naprawdę odwiedziła poselskie pokoje? Czy prawo w ogóle zezwala aby służby specjalne przeszukiwały pokoje chronionych immunitetem parlamentarzystów bez żadnego nakazu? Coś tu śmierdzi. Podobno przeszukania zostały udokumentowane protokołami. Jeśli ABW zależy na oczyszczeniu się z podejrzeń, musi podać bardziej wiarygodne wyjaśnienia, a najlepiej pokazać kwity. U kogo była, na jakiej podstawie prawnej, co zabrała i kto przy tym był. W przeciwnym razie smród zostanie.
            A smród jest tym większy, że to już nie jest tylko relacja z drugiej ręki Jadwigi Staniszkis, oto co pod jednym z wpisów napisała Agnieszka Romaszewska.
            Agnieszka Romaszewska: To, ze ABW po coś wchodziła to pewne. Choć nie mam pojęcia po co. BYŁAM PRZY TYM jak do jednego z posłów PiS, z którym akurat rozmawiałam o przygotowaniach do uroczystości pogrzebowych Krzysztofa Putry dzwoniła żona św. pamięci Wassermana i to mówiła. (kapitaliki za oryginałem)
            ABW oświadcza, że nigdzie i po nic do żadnego lokalu Wassermanna nie wchodziła, oświadcza nawet, że jej funkcjonariusze "nie pobierali materiału porównawczego niezbędnego do identyfikacji ciał Zbigniewa Wassermanna i Janusza Kurtyki", co zresztą jest dosyć dziwne bo niby dlaczego akurat od rodzin tej dwójki materiał porównawczy nie został pobrany, tak jak od rodzin pozostałych 91 ofiar?
            To zdanie z oświadczenia ABW jest jednak bardzo cenne, bo jeśli ABW nie chciała i nie pobrała od rodziny Wassermanna lub z jego mieszkania żadnych próbek DNA, a uda się dowieść, że odwiedziny miały miejsce, będzie jasne, że nie miały nic wspólnego z czynnościami niezbędnymi do identyfikacji zwłok. Powróci zatem pytanie, czego ABW szukała w mieszkaniach zmarłych, jeśli nie DNA.
            W pamiętnym wywiadzie Moniki Olejnik z Pawłem Kowalem, padła dość ciekawa wypowiedź. Dziennikarka strofowała biednego Kowala, żeby jego koledzy powstrzymali się od opowiadania o pieczętowaniu przez ABW gabinetu Szczygły w Pałacu Prezydenckim. Nie dlatego, że uważała te informacje za nieprawdziwe, ale dlatego, że "ABW wykonuje swoje obowiązki".
            Monika Olejnik: Skoro pan mówi o jednej z koleżanek, panie pośle, to niech pan też upomni swoich kolegów posłów, ale proszę posłuchać, upomni swoich kolegów posłów żeby nie chodzili po korytarzach sejmowych, nie mówili dziennikarzom, że ABW wpadło do pałacu prezydenckiego i pieczętuje pokój Aleksandra Szczygły, bardzo bliskiej mi osoby, która co tydzień przychodziła tu, do radia, bo doskonale pan wie, że ABW wykonuje swoje obowiązki, więc należy powstrzymać emocje ze wszystkich stron.
            Zbyt wiele poważnych osób powtarza te informacje, żeby je można było odrzucić tylko na podstawie oświadczenia ABW, tym bardziej, że jest ono niespójne z dotychczas znanymi faktami, a kwit na podstawie którego rzekomo ABW rozpoczęło swoje czynności powstał dzień po tych czynnościach. I ta rozbieżność dat wymaga pełnego wyjaśnienia, bo wygląda na to, że oświadczenie ABW odnosi się do jakichś innych czynności niż te opisane w Rzepie. Powtarzam zatem pytania.
            Kto, kiedy, na jakiej podstawie prawnej i po co wszedł do sejmowych pokoi chronionych immunitetem poselskich parlamentarzystów, co z nich wyniósł i kto był świadkiem tych czynności?
Wersja Rzepy   Wersja ABW   17:59, kataryna.kataryna