Ku Fatimie (cz. XV). Bł. Franciszek.
Wpisał: ks. Karol Stehlin   
27.11.2016.

Ku Fatimie (cz. XV). Bł. Franciszek.

http://militia-immaculatae.org/aktualnosci/ku-fatimie-cz-xv

 

Druga cześć rozważań fatimskich autorstwa ks. Karola Stehlina. Są one kontynuacją poprzednich i podobnie jak część pierwsza rozważań KU FATIMIE, przygotowują nas do obchodów 100. rocznicy objawień Matki Bożej w Fatimie. Publikujemy je jako kolejne części rozważań KU FATIMIE.

WSTĘP

Fatima jest imponującym objawieniem wspaniałości nieskończonej miłości Boga i miłosierdzia wobec nas biednych grzeszników, uwidocznionej w tajemnicy Niepokalanego Serca Maryi, Jego arcydzieła. Jej serce objawia i daje nam wszystko, co Bóg chce dać światu, każdą łaskę nawrócenia i uświęcenia, wszystkie cnoty, dary i inspiracje Ducha Świętego. Ale Jej serce staje się również "schronieniem i drogą, która prowadzi nas do Boga". Fatima jest duchowym naczyniem, w którym możemy wrócić do Boga i stać się świętymi poprzez wierne praktykowanie nabożeństwa do Jej Niepokalanego Serca.

Poprzez potwierdzenie i podpis z nieba, jakim był cud słońca w dniu 13 października 1917, zasadnicze orędzie Matki Bożej zostało ujawnione światu z tak mocnym dowodem, że każdy człowiek dobrej woli może uwierzyć bez wahania. Ale historia Fatimy nie kończy się 13 października 1917 roku. Po pierwsze, Matka Boża zapowiedziała kontynuację Jej objawień w dwóch zasadniczych kwestiach: wyjaśnieniu, czym dokładnie jest nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca i ukazaniu znaczenia poświęcenia się Jej Niepokalanemu Sercu. Po drugie, aby przekazać Łucji instrukcję, kiedy, jak i komu poszczególne części Wielkiej Tajemnicy z dnia 13 lipca 1917 roku powinny zostać ujawnione. Pragnienie Matki Bożej, aby kierować czasem i okolicznościami ujawnienia Wielkiej Tajemnicy musi mieć szczególne znaczenie i duchowe podstawy.

W niniejszej drugiej części prezentujemy do rozważania przede wszystkim podstawową część orędzia fatimskiego: życie i duchowości trójki dzieci, które miały przywilej widzieć Matkę Bożą.

Potem przeanalizujemy dwa ostatnie wielkie objawienia po 13 lipca, podczas których Matka Boża nauczyła praktyki nabożeństwa do Jej Niepokalanego Serca: praktykowanie pięciu pierwszych sobót i poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu. Te zdarzenia wraz z duchowymi doświadczeniami trójki widzących ukażą nam wagę i wielkość tajemnicy ujawnionej w Fatimie: Jej Niepokalane Serce!

Podobnie jak w pierwszej części rozważań, tutaj rówież nie ma przypisów ani odnośników do źródeł, ale wszystkie cytaty i informacje o wydarzeniach pochodzą z tomów II i III ks. Michel de la Trinité "Cała prawda o Fatimie. Nauki i Fakty".

Singapur 7 października 2016, Uroczystość Matki Bożej Różańcowej

CZĘŚCI I: DZIECI – ŻYJĄCE OBJAŚNIENIE OBJAWIEŃ FATIMSKICH

Życie, jakie prowadziły dzieci po objawieniach Matki Bożej jest dla nas pośrednią nauką z nieba, ale bardzo praktyczną. Uczy nas, że gdy na ziemi pojawia niebo, wtedy to co ziemskie odmienia się pod wpływem światła z nieba. Gdy Matka Boża objawia się człowiekowi, to staje się on naczyniem, któremu światło i łaski Matki Bożej zostają powierzone. To ludzkie naczynie staje się narzędziem dla Niej, aby wylać Jej łaski i miłosierdzie na świat. Nie można w pełni rozumieć Guadalupe bez Juan Diego lub Lourdes bez św Bernadety.

Świadectwem nie jest tylko to, co wizjonerzy widzieli, ale także ich słowa, a zwłaszcza ich życie. Są oni jak odbicie w lustrze Jej obecności na ziemi!
Te żywe świadectwa Jej i Jej wiadomości są dla nas bardzo ważne, ponieważ gdy nie widzimy Maryi osobiście, jesteśmy w stanie zobaczyć wizjonerów jako Jej odbicie. Ponieważ dzieci doskonale wdrożyły i zrealizowały prośby Matki Bożej Fatimskiej, możemy skorzystać z ich przykładu i rozumienia Jej przesłania, jak z klucza do prawdziwego zrozumienia duchowości Fatimy i najgłębszych intencji Niepokalanego Serca.

Widzimy, że Maryja wybiera bardzo różne, a nawet przeciwstawne charaktery na swoje uprzywilejowane dzieci, i używa ich zdolności do przedstawienie różnych aspektów Jej przesłania. Hiacynta była bardzo aktywną dziewczynką, wulkanem energii, najżywszą z całej trójki, która była w stanie ująć i pokierować pozostałymi. Francisco, wręcz przeciwnie, był bardzo spokojny, można powiedzieć, flegmatyczny, kochający samotność i refleksję. Łucja miała wszystkie cechy wiernego świadka: poprzez roztropność, doskonałą pamięć, przywiązywanie wagi do szczegółów, a zwłaszcza głębokie poczucie uczciwości.

Rozważmy duchowość tych trojga dzieci, umiłowanych Nieba, po kolei. Zaczniemy w chronologicznej kolejności według daty śmierci, od Franciszka, a następnie zastanowimy się nad Hiacyntą i wreszcie Łucją.

ROZDZIAŁ 1 “ABY POCIESZAĆ PANA BOGA” – BŁ. FRANCISZEK
Bardzo istotne jest to, że Franciszek widział Matkę Bożą, gdy pojawiła się w Fatimie, ale nie mógł usłyszeć Jej głosu. Po każdym objawieniu, Łucja i Hiacynta musiały mu powiedzieć, co Matka Boża powiedziała. W ten sposób, Matka Boża sprawiła, że Franciszek był innym rodzajem świadka. Przywykły do kontemplacji w samotności, mógł rozważać w bardzo głęboki sposób, to co widział, niezakłócony przez rozmowy, które słyszały Łucja i Hiacynta. Mógł skupić się całkowicie na kontemplacji samego objawienia. I to był właśnie cel Opatrzności. Dzięki tym boskim planom, Franciszek miał możliwie najgłębsze zrozumienie samej wizji.
A co najbardziej przemówiło do niego podczas objawień?
“Uwielbiałem widzenia anioła, ale jeszcze bardziej kocham widzenia Maryi. Najbardziej ukochałem widzenie Pana naszego w tym świetle od Matki Bożej, które przenikało nasze serca. Kocham Pana Boga tak bardzo! Ale on jest taki smutny z powodu tak wielu grzechów! Nigdy nie należy popełnić ponownie żadnych grzechów”.
“... Jaki jest Bóg? Nie jesteśmy w stanie znaleźć odpowiednich słów. Tak, to jest coś, czego nigdy nie będziemy w stanie wyrazić. Ale co za szkoda, że On jest taki smutny! Gdybym tylko mógł go pocieszyć”.

Temat "pocieszania Pana Boga" jest tak dominujący w jego krótkim życiu, że stał się całą jego duchowością, centrum jego myśli, słów i czynów.
“Franciszku, co bardziej wolisz: pocieszać naszego Pana, czy nawracać grzeszników, aby dusze nie szły do piekła?"- "Wolę raczej pocieszać naszego Pana. Czy nie zauważyłaś, jak Matka Boża była smutna, gdy powiedziała, że ludziom nie wolno obrażać więcej Naszego Pana, bo jest już za dużo obrażany? Chciałbym pocieszyć naszego Pana, a potem nawrócić grzesznikami, tak, że nie będą już więcej Go obrażać!”.
Jak Franciszek chce pocieszać Pana Boga?
Łucja pisze: "Mówił mało, a gdy się modlił i ofiarował, wolał osobno i w ukryciu, nawet przede mną i Hiacyntą. Dość często zaskakiwałyśmy go ukrytego za ścianą lub w krzakach jeżyn, dokąd umykał klęczeć i modlić się, lub, jak mawiał, "myśleć o Naszym Panu, który jest tak smutny z powodu tak wielu grzechów".
Gdy zapytałam go: “Franciszku, dlaczego nie poprosić mnie lub Hiacynty, aby modlić się z tobą?” - "Wolę modlić się sam, aby móc myśleć i pocieszać Pana naszego, który jest tak smutny”.
Ale modlitwa jest tylko jeden aspekt. Możemy zrobić jeszcze więcej, jeśli staramy się pocieszyć Boga w naszych cierpieniach.
Od czasu do czasu, Franciszek mawiał: "Matka Boża powiedziała nam, że będziemy musieli wiele wycierpieć, ale mi to nie przeszkadza. Będę cierpieć wszystko, co Ona chce! Wszystko czego pragnę, to pójść do nieba!".
Łucja powiedziała: "Pewnego dnia, gdy pokazałam jak jestem nieszczęśliwa z powodu przykrości, które mnie spotykają, zarówno w domu jak i poza domem, Franciszek starał się zachęcić mnie tymi słowami: "Nieważne! Czy Matka Boża nie mówiła, że mamy wiele wycierpieć, aby zadośćuczynić naszemu Pana i Niepokalanemu Sercu za wszystkie grzechy, którymi są obrażani? Oni są tacy smutni! Jeśli możemy pocieszyć ich tymi ofiarami, to jak szczęśliwi będziemy".

Franciszek osobiście doświadczył rzeczy, o których mówił Łucji i Hiacyncie, zwłaszcza w czasie swojej długiej choroby, która zakończyła się jego śmiercią. Pytałam go czasem: "Czy cierpisz dużo, Franciszku?" - "Całkiem sporo, ale nic nie szkodzi! Cierpię, aby pocieszyć naszego Pana, a potem, w ciągu krótkiego czasu, pójdę do nieba”.
Nie wyobrażał sobie nieba inaczej jak tylko miejsce, gdzie mógłby "pocieszać Boga na wieki." “Już nie długo pójdę do nieba. Kiedy się tam znajdę, będę bardzo pocieszał Pana naszego i Matkę Bożą".

I jego ostatnie słowa: "Dobrze, będę się modlił. Ale wiesz co, lepiej poproś Hiacyntę, aby się modliła za te rzeczy, zamiast mnie, bo boję się, że zapomnę, gdy zobaczę Pana naszego, bo wtedy, bardziej niż cokolwiek innego, chcę go pocieszyć".

Gdy Franciszek umarł 4 kwietnia 1919 r., jego rodzice oznajmili: “Umarł uśmiechając się”.

Komentarz:
1. BÓG — NASZ JEDYNY I NASZE WSZYSTKO

Jasno widać z objawień Anioła i Matki Bożej, że centrum orędzia fatimskiego jest sam Bóg: Jego chwała i cześć należna Mu od Jego stworzenia. Dzisiejszy świat całkowicie stracił poczucie nieskończonej godności i ogromnego majestatu Boga. W rzeczywistości, każda istota jest "nic" przed Nim, nie jest nawet jak mała kropla w bezgranicznym oceanie. Historia świata, jego istnienie od początku stworzenia aż do końca czasów, jest przed Jego wiecznością mniej niż sekunda w porównaniu z milionami lat. Wszyscy święci uczą nas, że jesteśmy jak kurz przed Nim, i stąd są pokorni jak tylko mogą. To było najbardziej uderzające mistyczne doświadczenie Franciszka podczas objawień: Jaki jest Bóg? Nie jesteśmy w stanie znaleźć odpowiednich słów. Tak, to jest coś, czego nigdy nie będziemy w stanie wyrazić”.

Był tak pochłonięty wielkością Bożego majestatu, że idąc "Go zobaczyć" po jego śmierci, bał się, że zapomni prośby Łucji i ludzi. Powinniśmy prosić Matkę Bożą o podobne łaski, niezbędne dla każdego prawdziwego życia duchowego i prawdziwej relacji z samym Bogiem: być pełnym podziwu dla Jego ogromnej chwały - propter magnam gloriam tuam - jak śpiewamy w Gloria we Mszy świętej, i jak Anioły drżące świętą bojaźnią przed Jego majestatem (prefacja Mszy). Ogrom Boga pozwala nam zrozumieć całkowitą nicość całego stworzenia i jak śmieszne jest, kiedy człowiek nadyma się z jego małej osobowości i znikomej historii, i uważa siebie i swoje sprawy za centrum świata. Ten nieskończony Majestat Boga jest nie tylko prawdą wiary, które należy uwzględnić, ale jest to również zaproszenie do udziału w wielkości Boga, by "być wypełnionym Pełnią Bożą", jak mówi św. Paweł. Franciszek widział jedynie ten cel dla swojego życia. Pytany kim by chciał zostać, zawsze odpowiadał: "Ja nie chcę być czymkolwiek! Chcę umrzeć i pójść do nieba!". Ale dla niego niebem było najpierw "zobaczyć, Panu naszego i miłować Go na wieki”. Mały Franciszek realizował dokładnie motto swojego świętego patrona, wielkiego świętego Franciszka: "Deus meus et omnia - mój Bóg i moje wszystko!"

2. JEDYNE PRAWDZIWE ZŁO – GRZECH

Widząc Boga jako nieskończony majestat i niekończącą się miłości, Franciszek rozumiał rzeczywiste wymiary grzechu. Fatima jest katechizmem Matki Bożej, uczącym nas, czym naprawdę jest grzech i jakie są jego konsekwencje. Grzech jest przede wszystkim najgorszą możliwą zniewagą i negacją istoty Boga – Jego hojności, miłosierdzia, miłości. Gdyby to było możliwe, grzech zniszczyłby Jego królewską godność. Grzech jest najstraszniejszym zlekceważeniem i niewdzięcznością stworzeń popełnianych w stosunku do Stwórcy. Gdybyśmy mieli otrzymać bardzo cenny dar od jakiegoś dobroczyńcy, to nie do pomyślenia byłaby obojętność lub niewdzięczność w stosunku do niego. A jeszcze trudniej wyobrazić sobie, że w zamian za cenny dar obrażalibyśmy dobroczyńcę, pluli mu w twarz, wyrzucili go z naszego domu, lub nawet próbowali go zabić.

Ale to jest właśnie robimy, gdy grzeszymy: w każdej chwili Bóg daje nam wszystko, czym jesteśmy i co mamy, a my nie tylko jesteśmy obojętni wobec tak ogromnej miłości, ale plujemy Mu w twarz i wyrzucamy Go z naszych dusz, które są jego własnością. Franciszek nie mógł nie czuć największej grozy, gdy zdał sobie sprawę, jak bardzo gardzimy tą nieskończoną miłością, i on zawołał: "Nigdy nie należy ponownie grzeszyć".

3. “SMUTEK BOŻY”

Jaka jest reakcja Boga na grzech? Oburzenie? Unicestwienie świata? To byłoby dopiero. Przeciwnie, stajemy przed niezgłębioną tajemnicą miłości i miłosierdzia! Wszechmocny Pan panów żyje w wiecznej szczęśliwości, wobec którego cały kosmos jest niczym, a jednak niepojęta miłość Boga do Jego stworzeń jest jak miłość poczciwego Ojca, który odczuwa ból smutku wywołany przez naszą niewdzięczność. Ojciec ten posuwa się tak daleko, że oddaje swego jedynego i ukochanego Syna na śmierć w wyrazistym akcie miłości wspanialszej niż braterska czy oblubieńcza miłości, a ten Syn wylewa każdą kroplę krwi ze Swego Najświętszego Serca dla nas. On jest miłością cudownego przyjaciela, obrońcy i pocieszyciela, który chce pozostać na zawsze w naszych duszach. Dlatego że nasz bunt powoduje u niego żal, św. Paweł napomina nas "nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego".

Wielcy mistycy ukazali nam jeden z najgłębszych aspektów tajemnicy Boga, istotę słów "Bóg jest miłością". Aby przedostać się do najczulszych głębi Najświętszego Serca musimy wziąć pod uwagę Jego smutek i cierpienie z powodu naszych grzechów, naszej zatwardziałości serca i haniebnej pychy. Już w Starym Testamencie Bóg powiedział przez proroka Jeremiasza: "Lecz jeśli tego słuchać nie będziecie, płakać będzie dusza moja, i wyleje łzy oko moje, że pojmamo stado Pańskie" (Jer 13:17)

Wynagradzanie tej zasmucanej i pogardzanej WIECZNEJ MIŁOŚCI jest uzasadnioną przyczyną Kościoła wojującego aż do końca świata, ponieważ do tej pory ta tajemnica nieprawości stale rośnie z dnia na dzień: szatańskie próby zdetronizowania Wiecznego Króla, by odrzucić Boga jako przyczynę i koniec całego stworzonego porządku. Nie tylko 33 lata samotnego życia Pana naszego na ziemi, które było dramatem nieskończonego smutku - "Smutna jest dusza moja aż do śmierci" - ale nawet po Zmartwychwstaniu i triumfalnym Wniebowstąpieniu, grzesznicy "krzyżują raz dla siebie Syna Bożego i czynią z niego kpinę" (Hbr 6: 6). Aż do końca świata, Ukrzyżowany Pan będzie symbolem chrześcijaństwa, a zwłaszcza Pan nasz w Eucharystii; odnowa i kontynuacja Jego Ofiary Krzyżowej nna ołtarzach katolickich będzie najwyższym i najcenniejszym czynem Kościoła; i pobożne rozważanie opuszczenia Jezusa i Jego Matki Bolesnej będą stanowić ścisłe centrum chrześcijańskiego życia duchowego.

4. DOSKONAŁA MIŁOŚĆ DO PANA BOGA – ABY GO POCIESZAĆ

Matka Boża przychodzi, by przypomnieć światu, że unum necessarium, "jedna rzecz jest konieczną", która polega, w pierwszej kolejności i ponad wszystkim, na szukaniu Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości. Co rozumie się przez Jego sprawiedliwość? Aby oddać Bogu, co jest mu należne - wszelką cześć i chwałę; że jeśli Jego majestat jest obrażany przez grzeszną pychę człowieka, wtedy sprawiedliwość polega na doskonałym zadośćuczynieniu Jego zasmuconemu majestatowi, w pokucie, w przebłaganiach i we wszystkich aktach, które przywracają porządek i prawdę.

Co więc jest najdoskonalszą odpowiedzią naszą, biednych grzeszników, w obliczu agonii naszego Pana i Jego okrutnej Męki? Co może być doskonałym aktem miłości, której Bóg wymaga od nas w swoim pierwszym i największym przykazaniu? Nasz Pan sam daje odpowiedź: "Szukałem współczucia, ale na próżno, I kogoś, aby mnie pocieszył, ale nikt się nie znalazł". Nabożeństwo do Jego Najświętszego Serca jest aktem zadośćuczynienia i pokuty i zawiera w sobie pociechę jako cel. Kochające Serce mówi do Pana: "Jeśli pukasz do wszystkich drzwi duszy i nikt Ci nie otwiera, jeśli wyrzucają Cię ze społeczeństwa, instytucji, rodzin, a nawet ze swoich własnych kościołów, jeśli jesteś samotny i pogardzany, Ty Stwórca i Mistrz: wtedy chciałbym szeroko otworzyć me serce, aby dać Ci pociechę i schronienie, abyś znalazł ubogie ale z głębi serca powitanie, gdzie możesz wesprzeć głowę i znaleźć dom. Im bardziej odrzucają Cię, tym bardziej chcę Cię przyjąć; im bardziej Cię zapominają, tym bardziej chcę o Tobie pamiętać; im bardziej odmawiają Ci, tym bardziej chcę zaprosić Cię; im bardziej odwracają się od Ciebie, tym bardziej chcę zwracać się ku Tobie; im bardziej gardzą Twoją miłością, tym bardziej chcę uczcić Cię; im bardziej wypełniają Twą duszę smutkiem i łzami, tym bardziej chcę Cię pocieszyć!".

Nie ma doskonalszej formy miłości biednego grzesznika niż ten akt pocieszenia! Kieruje on grozę grzechu na nadprzyrodzony środek naprawy: miłość do Boga, który jest obrażony przez grzech. Jest aktem autentycznej miłości. Jeśli miałbym żałować zniewagi przyjaciela, mój powrót do miłości nie może brzmieć prosto "Kocham cię", tak jakby nie było żadnej szkody. Pierwszym aktem miłości, aby zadośćuczynić za zniewagę musi być żal za spowodowanie smutku przyjaciela, a ten żal oznacza gorące pragnienie przywrócenia przyjaźni i ofertę pocieszenia obrażonych uczuć.

Matka Boża wybrała małe dzieci w Fatimie, aby pomóc nam zrozumieć, że zewnętrzne akty są ważne, ale pragnienia serca są ważniejsze. Mały Franciszek nie był w stanie żyć jak bohaterski misjonarz lub kontemplacyjny mnich; mógł jedynie zaofiarować swe proste modlitwy i ofiary, tak jak św. Weronika mogła jedynie dać mokrą chustkę Panu naszemu podczas Jego Męki. Zewnętrznie te rzeczy są niczym, ale wewnętrznie jest to najwyższy wyraz miłości, który Weronikę wyniósł do świętości, a odcisk Twarzy Chrystusa cierpiącego odcisnął się nie tylko na lnianej chustce, ale co ważniejsze, na jej duszy.

A kto z nas nie jest w stanie naśladować prostych czynności małego dziecka, aby pocieszyć naszego Pana i Matkę Bożą w ich smutku widząc jak wiele dusz schodzi na manowce?

Franciszek nie był kontemplacyjnym zakonnikiem, ale jego życie i przykład były głębokim i prostym przewodnik dla wszystkich dusz kontemplacyjnych, które chcą żyć wyłącznie dla chwały Boga. Ponadto, ponieważ świat odmawia Bogu Jego czci i chwały, istnieje potrzeba zadośćuczynienia. Życie kontemplacyjne jest życiem miłości, a pierwszym aktem miłości jest by być z ukochanym, kontemplować go i żyć zawsze w jego obecności. Drugim aktem miłości jest naprawa obrażeń przez posunięcia w kierunku przeciwnym, ruch pociechy.

Kiedy to nabożeństwo pocieszające Pana naszego będzie zakończone? Nigdy! Franciszek złożył zastanawiające oświadczenie: “Kiedy będę tam (w niebie), będę bardzo pocieszać naszego Pana i Matkę Bożą". Rzeczywistość jest taka, że w niebie Bóg będzie naszym nieskończonym pocieszeniem, naszym wiecznym światłem i wiecznym pokojem, a jednocześnie Jego wszechmocne i niewysłowione miłosierdzie pozwoli nam go pocieszać i dawać mu szczególną radość na całą wieczności. Nawet jeśli smutek grzechu nie pozostanie w wieczności, istota miłości pocieszenia ze strony stworzenia zachowuje swoje znaczenie: z wdzięcznym sercem dziecka, które chce dać radość swemu Ojcu i Matce i "pociesza" ich swoim uśmiechem i płonącym ogniem miłości.

ZAKOŃCZENIE

Poprzez przykład Franciszka życia i śmierci, Matka Boża przypomina nam największe przykazanie i daje nam środki dostosowane do tych grzesznych czasów, abyśmy znów pokochali Boga z całego serca. Pobożność POCIESZANIA BOGA może rozpalić w nieskończonej liczbie katolików ogień miłości do Boga w naszych czasach powszechnej obojętności religijnej i nienawiści do nadprzyrodzonej prawdy. Zdolność pocieszania jest wielką zachętą dla nas biednych grzeszników, że pomimo naszej nędzy naprawdę możemy kochać Boga coraz więcej, a nasza miłość może być aktywną, a nie pustym słowem.

Czy Niepokalana nie uczy nas przez Franciszka najgłębszej modlitwy, a mianowicie Jej własnej? Rzeczywiście, w Jej bezgranicznym współczuciu pod krzyżem, Jej modlitwa została ukierunkowana na pocieszenie Jej Syna. My również musimy znaleźć kilka chwil, w których będziemy sami z Chrystusem, aby Go pocieszyć, poprzez prosty akt stojąc razem z Matką Bożą pod Krzyżem. Choć współczesny człowiek nie ma już czasu dla Boga, który go stworzył, i jest tak obojętny, że uznaje za nudne spędzenie godziny z Chrystusem, przynajmniej my powinniśmy pokazać naszą miłość do Pana naszego, przez poświęcenie małej ilości czasu dla niego, aby go pocieszyć miłującą obecnością i współczuciem. A jaki będzie efekt takiego wysiłku?

To również jest wykazane na przykładzie małego Franciszka: w bardzo krótkim czasie jego miłość do Boga osiągnęła wysoki stopień doskonałości, a kilka miesięcy później mógł widzieć Niepokalaną na wieki w niebie.

Copyright 2012–2016 Serwis Rycerstwa Niepokalanej Tradycyjnej Obserwancji