Cud Słońca w Fatimie a Cud nad Wisłą.
Wpisał: Mirosław Dakowski   
28.12.2016.

Cud Słońca w Fatimie a Cud nad Wisłą.

Dzieła i sposoby naszej Hetmanki.

 

Mirosław Dakowski 28 grudnia 2016

 

         Zobaczmy, jak prosto nasza Hetmanka, Maryja, nagłaśnia Swój przekaz do nas, wysłany poprzez Cud Słońca.

         Dominujący i rządzący Portugalią na początku XX wieku masoni żywo interesowali się plotkami o jakichś „widzeniach pastuchów”. Gdy ci ostatni w naiwności swojej ogłosili, że Pani obiecała „wielki cud” na 13 października, światli masoni uznali, że to doskonała okazja do ośmieszenia wierzeń pastuszków wśród postępowej i wykształconej inteligencji.

Nagłośnienie w ich prasie spowodowało, że wśród ponad siedemdziesięciu tysięcy ludzi, w większości wiernych, znalazło się z 10- 20 tysięcy „postępowej inteligencji”. W tym setki dziennikarzy i postępowych publicystów. Wiek temu nie były jeszcze wdrożone procedury o wiodącej roli inżynierów dusz. Pisma laickie, w tym „O Seculo”, piórami wstrząśniętych dziennikarzy świadków Cudu Słońca wiernie opisało FAKTY. Pomogło to błyskawicznemu rozszerzeniu się wieści o Przesłaniach Pani z Fatimy.

O zbliżającej się krwawej rewolcie sił masońsko-satanistycznych [stało się 7 listopada] pod wodzą Lenina i Bronsteina (Trocki) Maryja poinformowała świat na 25 dni wcześniej, 13 października. Podała też środki, przez użycie których  mogliśmy, możemy i będziemy musieli to ZŁO rozlewające się po świecie pokonać.

Ale wtedy wodzowie czerwonej Rewolucji Bronstein [Trocki], Lenin, Kamieniew (wł. Rosenfeld) wspierani ideowo, militarnie, finansowo przez braciΔ z „kapitalistycznego Zachodu” [dla  niedoinformowanych: poczytajcie książki Suttona, P. de Villmarest, lub choćby „Walc Stulecia” Ziemkiewicza] w pysze swej postanowili nieść płomień rewolucji na cały świat. Natychmiast.

Zaczęli od planu zniszczenia biełoj, panskoj Pol’szi, która leżała im na drodze. No i – bardzo jej nie lubili... Wcześniej bierność czy ciche przyzwolenie różnych potęg zachodu, w tym też Polski pod wodzą Piłsudskiego umożliwiło im zniszczenie po kolei wszystkich przeciwników zewnętrznych i armii rosyjskich wewnętrznych, w tym Wrangla i Denikina.

A potem spod Bobrujska i zza Kijowa pognali polskie, właśnie powstające i organizujące się wojska na zachód.

„Dawaj warszawu!!”

Rządy „zachodu”, w znacznej części socjalistyczne, masońskie, ani ich narody, wykrwawione Wielką Wojną, nie kwapiły się z pomocą ”temu poczwarnemu bękartowi traktatu wersalskiego”, jak później określił nas Mołotow.

Komunistyczne związki zawodowe blokowały transporty kupionej przez Polskę broni, amunicji i zaopatrzenia. Pomagała nam tylko Francja - i Węgrzy [ por.: Cud nad Wisłą bez węgierskiej pomocy mógłby się nie wydarzyć . ]

Czy była szansa na nasze zwycięstwo?

Militarnie, politycznie, gospodarczo, duchowo wreszcie - NIE. Duchowo, bo wojska nasze, po miesiącu czy więcej cofania się, porażek i ucieczki, często panicznej, na linii Wisły były zarażone duchem przegranej, defetyzmem, beznadzieją. A Wódz naczelny dodatkowo miał poczucie „zupełnego nonsensu” i ostry przypływ, atak depresji.

Z Warszawy prawie wszystkie ambasady uciekły (pardon, „ewakuowały się”) do Poznania. Na front idą, między innymi, bataliony ochotnicze z uczniów, czeladzi, studentów, którzy w marszu poznają tajniki ładowania karabinów.

Na Placu Zamkowym całodobowe modły o Boże zmiłowanie, słychać tu huk dział bolszewickich zza Wisły.

Od 6-go sierpnia w całej Polsce trwa Nowenna [czyli 9 dni modłów] o ratunek do naszej Hetmanki, Mater Gratiarum.

Przerwanie resztek polskiego frontu pod Ossowem przez 79-tą brygadę strzelców [bolszewicką] otworzyło poprzez panikę po stronie polskich nieostrzelanych chłopaków, wrota Warszawy. Dopełniło to o świcie 14-go sierpnia beznadziei sytuacji Bitwy, a więc i Polski.

Dalej relacjonuję zapisy pułkownika Franciszka Arciszewskiego szefa sztabu 18 dywizji gen. Krajowskiego. Dywizja przedtem walczyła od maja na froncie południowym, ukraińskim,  szczególnie przeciw KonArmii Budiennego.

Są dostępne książki, analizy tej wojny autorstwa wodzów [Tuchaczewskiego i Piłsudskiego], wojskowych dowódców [Sikorski], propagandystów [Pobóg -Malinowski], historyków [ostatnio np. J. Szarek, A. Nowak, P.Zychowicz]. Pełne są tendencyjności, przekłamań, przemilczeń. Dołączę tu [z żalem] Bohdana Urbankowskiego „Piłsudski – marzyciel i strateg”. Są wspomnienia pisarzy [Adam Grzymała Siedlecki, CUD WISŁY” . BOHATERSKI PŁOCK 1920

Książka pułkownika Franciszka Arciszewskiego CUD NAD WISŁĄ, rozważania żołnierza” [por. też: ZBIEGI okoliczności, ZNAKI, prawdopodobieństwa, niesubordynacje. O szansach "Bitwy warszawskiej"] , mogła powstać dopiero prawie 40 lat po tamtej Wojnie, gdy główni antagoniści już zmarli lub zostali rozstrzelani. Cieszy mnie w niej ogromna prostota, i klarowność opisu, delikatne poczucie humoru i wielka rzetelność.

Największą, sądzę, zaletą jest użycie metody obliczania prawdopodobieństw zdarzeń „losowych”. Jest to metoda często stosowana w fizyce – ale przez propagandystów – nigdy, w każdym razie nigdy rzetelnie. Zastosowaliśmy ją z powodzeniem w ocenach „Smoleńska” 2010, i to na jej podstawie nazywamy to zdarzenie – z matematyczną precyzją- Zbrodnia Smoleńską. [por.np. Nie wiemy, jak było, ale wiemy na pewno, co się NI STAŁO.  I sąsiednie.]

 

Płk. Arciszewski odnotowuje skrajne nieprawdopodobieństwa wielu sytuacji Bitwy oraz FAKT, że wszystkie one były na korzyść Polski.

Przykłady:

- Zatrzymanie pierzchających uczniaków, ochotników pod Ossowem 14 sierpnia rano i stanięcie na ich czele kapelana ks. Skorupki. Jego śmierć napełniła chłopców i otaczające ich oddziały zawodowe lwia odwagą, której tak wszystkim było dotąd brak.

- Grą wielu nieporozumień [gen. Latinika, gen. Żeligowskiego, skutkiem których był nocny atak batalionu por. Pogonowskiego na Wólkę Radzymińską – będącą na tyłach 27-mej dywizji sowieckiej. Panika wywołana tym atakiem przekroczyła stukrotnie realną groźbę – i była zaczątkiem ogólnej paniki Czerwonej Armii.

 W tych dwóch miejscach sołdaci wzięci później do niewoli relacjonowali spójnie, a bez możności porozumienia się i uzgodnienia zeznań -  widok Bogomatieri na niebiosach w otoczeniu husarii. Matka Boża „otbrasywała puli”!!

 - Znalezienie zadziwiającej luki między bolszewicka 4 Armią na północy, a głównymi siłami atakujących sowietów, tj. Armią 15-tą, 3-cią i 16-tą , przez gen. Krajowskiego i jego 18-tą dywizję i zaatakowanie tych ostatnich Armii z flanki - było „długo trwającym błyskiem geniuszu”.

- „Niesubordynacja” VIII Brygady kawalerii, mającej ubezpieczać marsz 18 dywizji, a udającej się „trochę dalej”, by od północy [czyli dla sowietów jakby „od tyłu”] zaatakować sztab czwartej Armii bolszewickiej, jego destrukcja, zniszczenie ich jedynej radiostacji, więc odcięcie całej Armii od rozkazów dowództwa. W rezultacie cała 4 Armia i groźny, bo znany z okrucieństw Korpus konny Gaja zostały na decydujące cztery dni (15-19) wyłączone z Bitwy, a zdobywały sobie Brodnicę nad Drwęcą, walczyły pod Płockiem [zresztą nieskutecznie, por. . BOHATERSKI PŁOCK 1920 ]. O decydującej dla Bitwy, więc i dla wojny 1920 roku roli tego wyczynu dowiedzieli się polsce generałowie dopiero z ksiązki Tuchaczewskiego tłumaczącej po latach jego klęskę [Pochód za Wisłę] .

- Niewykonanie rozkazów głównodowodzącego Czerwonymi Armiami Kamieniewa o ataku 12 Armii oraz siejącej pod Lwowem terror swymi piekielnymi okrucieństwami [pot. np. Konarmia Izaaka Babla]  KonArmii Budiennego na północ, w kierunku Bitwy Warszawskiej. [Za część opisu dotyczącą  roli Stalina w braku koordynacji z Armią 12 został zresztą w 1937 Tuchaczewski zamordowany].

- Militarne „zniknięcie” Grupy Mozyrskiej, bijącej dotąd polskie wojska okrutnie, a mającej iść naprzeciw „Grupy znad Wieprza” Piłsudskiego. Ten ostatni pisał wtedy, że 16 i 17 sierpnia Grupa Mozyrska jakby rozpłynęła się we mgle. Wywiad polski zupełnie nawalił? Tamci zasnęli??

 - Dodajmy jeszcze, zupełnie nieznaną Arciszewskiemu, rolę matematyków, którzy złamali szyfry sowieckie: Matematyka a ‑Cud nad Wisłą  oraz Matematycy polscy a zwyciestwo nad bolszewią- sprostowanie!

 

Płk. Arciszewski analizując prawdopodobieństwa zdarzeń bojowych, zupełnie marginalnie relacjonuje zeznania sołdatów wziętych do niewoli, którzy widzieli Bogomatier’  - i dlatego uciekali i się poddawali.

Ale iloczyn tych prawdopodobieństw, wszystkich na korzyść wojsk polskich daje w wyniku suche stwierdzenie oficera sztabowego:

To był CUD. Nad Wisłą.

 

Więc tak, jak w przypadku Smoleńska mnożenie prawdopodobieństw jednoznacznie wskazuje na Zbrodnię, czyli interwencję Piekieł, tak w przypadku Bitwy warszawskiej mnożenie prawdopodobieństw wskazuje na Cud Boski.

 

Zrozumiałe jest, że zarówno masoni [w sanacyjnej Polsce i teraz], jak i komuniści po 1945-tym starają się tę konstatację zadusić, zadeptać, zamazać.

Żądania Matki Bożej w Fatimie poświęcenia Rosji Jej Niepokalanemu Sercu mogły mieć wpływ na historię dopiero po kilkunastu latach, pod koniec lat 30-tych. Niestety, Ojciec św. Pius XI okazał bierność czy strach przed Sowietem i jego Wodzem [dodam dla jasności – nie Stalinem lecz szatanem]. Dopiero jednak „ognie w nocy” ten czas Bożego miłosierdzia zakończyły. Czyli zorza polarna widzialna nawet daleko na poludniu, nad Portugalią [„Kiedy pewnej nocy ujrzycie nieznane światło, wiedzcie, że jest to wielki znak od Boga, że zbliża się kara na świat za liczne jego zbrodnie, będzie wojna, głód, prześladowanie Kościoła i Ojca Świętego”. Stało się to w nocy z 24 na 25 stycznia 1938 r.

Wtedy nastał czas końca Bożej cierpliwości. W konsekwencji to jednak ludzie spowodowali II Wojnę Światową.

 

Ale wcześniej, w 1920-tym, to Hetmanka powstrzymała przedwczesne rozlanie się błędów Rosji na cały świat.

W Polsce, w Bitwie o Warszawę, więc i o świat....

 

 

Obyśmy wymodlili, aby za rok, w stulecie Fatimy, nastąpiło poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. Inaczej możemy z niepokojem oczekiwać kolejnych „ogni w nocy”.

Zmieniony ( 29.12.2016. )