Smog jako nowa mamaMadzi. Sadźmy drzewa.
Wpisał: bezkropki   
19.01.2017.

Smog jako nowa mamaMadzi. Sadźmy drzewa.

 

– Próba RACJONALNEGO podejścia do problemu

http://bezkropki.neon24.pl/post/136468,smog-proba-racjonalnego-podejscia-do-problemu

 

Czyli smog jako nowa mamaMadzi. Materiał otrzymany mailem, odrzucony w lokalnej prasie, publikowany za zgodą Autora.

 1. „Wy widzieli smoga”

Jako osoba pamiętająca tzw. komunę, znam także prawdziwy, drażniący smog, często obecny w wielu miastach i miasteczkach. Wtedy temat był polityczny, więc w mediach go nie było, bo być nie mogło. Tabu. Teraz, gdy nie mamy już przemysłu i w związku z tym dzisiejsze smogi nawet się nie umywają (na szczęście!) do tych dawniejszych, czyni się wokół smogu wielki szum medialny. Częściowo słusznie. Częściowo jako rodzaj zimowego sezonu ogórkowego. Wrzutki medialnej. Te ostatnie wątki polecam pod rozwagę PT Czytelnikom, ale poniższy tekst poświęcony zostanie zupełnie podstawowej analizie problemu i najprostszym działaniom zaradczym.

[Tu komentarz mój – bk – Fakt, że media nie opublikowały przystępnego popularyzatorskiego tekstu w temacie, o który teraz „wszyscy” tak „się troszczą”, może, choć nie musi, świadczyć o tym, że w tymże temacie nie chodzi o prawdę, poprawę stanu środowiska, tylko o emocje.]


2. Rzeczywisty stan środowiska – Problem nie urodził się wczoraj

         Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska od lat 90-tych corocznie publikuje raporty o stanie środowiska w województwie. Większość z nich dostępna jest w Internecie.

Dla pyłu zawieszonego PM 2,5 pierwsze wyniki odnajdujemy w raporcie za rok 2010. Już wtedy obserwowano przekroczenia w Jaśle i Przemyślu [1]. W roku 2011 mamy przekroczenia zmierzone w: Rzeszowie, Nisku, Przemyślu i Krośnie [2]. I tak dalej. Każdy może poczytać i samodzielnie wyrobić sobie pogląd.
Tu wyjaśnienie: PM 2,5 oznacza pył zawieszony (z angielskiego „particulate matter”), czyli rozproszoną w powietrzu zawiesinę cząstek o małych średnicach (poniżej 2,5 mikrometra). Z powodu małych rozmiarów cząstki tego pyłu docierają głęboko do płuc i dlatego mogą być zagrożeniem dla zdrowia. Poziom dopuszczalny tego pyłu w powietrzu wynosi 25 mikrogramów na m3 powietrza średnio w roku.

[Dopisek mój – bk – Kto może niech sprawdzi, jak to wyglądało w jego/innych województwach/miastach. W każdym razie smog nie urodził się wczoraj, nie powstał nagle w tym roku. On był sobie od dawna, tylko nikogo nie obchodził. Dobrze, że zaczął obchodzić teraz. Szkoda tylko, że na zasadzie emocji, wręcz histerii, „njusa”, a nie jako problem do rozwiązania. Takie „prowadzenie sprawy” smogu każe się zastanowić o co tu chodzi, co ma przykryć ten smog, albo komu dać zarobić, bo jakoś trudno, także i mnie, uwierzyć w zacne intencje tak nagle smogozafrasowanych dziennikarzy i „autorytetów”.]


3. Najtańsze systemowe sposoby zaradzenia złu – nasadzenia, głupcze – słowo klucz - fitoremediacja

Fitoremediacja jest rozwijana od XIX w. [3]. Nie jest to bynajmniej „mniemanologia stosowana”. Fachowcy od dość dawna wiedzą i piszą o tym, jakie drzewa mają najlepsze własności „filtrujące” powietrze. W spisie literatury podaję dane najświeższe [4]. Jak wynika z tej publikacji, chyba najwyższy potencjał wyłapywania groźnego pyłu PM 2,5 ma brzoza. Gdzie nie można sadzić brzóz, rozwiązaniem mogą być lipy, zwł. drobnolistne [5].

Ta ostatnia publikacja przynosi także inną istotną informację: „Rośliny iglaste natomiast są często lepszymi ,,pochłaniaczami” zanieczyszczeń mikropyłowych. Drzewa mogą zachowywać się jak biologiczne filtry ze względu na ich dużą powierzchnię liści w stosunku do powierzchni gruntu, na którym rosną oraz właściwości fizyczne ich powierzchni. W ten sposób drzewa poprawiają jakość powietrza w zanieczyszczonych obszarach”.

Powyższe jest zgodne z intuicją i doświadczeniem dnia codziennego. Tj. rośliny iglaste, jako zimnotrwałe są dobrymi „filtrami” także w zimie i to pomimo znacznie słabszego przebiegu procesów życiowych niż w lecie.

Wynika stąd, że ulice, parkingi na osiedlach, place zabaw, przedszkola, szkoły, szpitale powinny być obsadzane iglakami, krzewami, ale także drzewami liściastymi. Banał? Nie dla tych, którym rury wydechowe zaparkowanych aut wychodzą wprost na okna. Nie dla tych, którzy przez cały rok mają w mieszkaniach pył pochodzący z obwodnicy…

Nie chodzi o to, by z Rzeszowa zrobić las, tylko żeby rozumnie zasadzony pas zieleni chronił i oddzielał strefy zamieszkania, stałego przebywania ludzi, zwłaszcza dzieci, starszych i chorych od stref będących źródłem zanieczyszczeń (drogi, parkingi). I żeby wokół miasta powstały „zielone płuca”. I żeby istniejące „zielone płuca” (np. Lisia Góra) oraz „korytarz przewietrzający miasto” (Wisłok) przestały raz na zawsze być przedmiotem rozmaitych targów („sprzedać, nie sprzedać, wyciąć, nie wyciąć, zabudować, nie zabudować”). Dużo jeszcze by się tych „i” znalazło…

Kraków i Warszawa od jakiegoś już czasu nasadzają drzewa i krzewy [6]. Może Rzeszów też powinien? Narażę się władzom i mieszkańcom, ale to powiem: może zamiast ogrzewanych chodników i cudów na kiju zamówić U FACHOWACA rodzaj „inwentaryzacji zieleni” w Rzeszowie, analizę zagrożeń i na tej podstawie projekt nasadzeń (gdzie, ile, czego). I potem ten projekt wykonać?? U fachowca, powtarzam… I proszę mi tu nie mówić, że Zarząd, że firma taka czy inna, bo to właśnie Rzeszów był tym miastem, które sadzi rośliny trujące w przedszkolach [7] i które „zasłynęło” na specjalistycznym forum jako fachowcy od „pałowania” drzew [8], oraz które nie tak dawno chwaliło się, że ma najczystsze powietrze [9] (jak to się ma do realiów, to zostało zasygnalizowane w pkt. 1. nin. tekstu).

Niech zatem właściciele przydomowych ogródków urozmaicą swoje „gołe trawniki” krzewami i drzewami, Administracje, Spółdzielnie mieszkaniowe i wreszcie Miasto – niech nasadzają na terenach im podległych gatunki skuteczne w „filtrowaniu” powietrza, tanie, właściwe dla naszego terenu(!). Jest to proste, względnie tanie i skuteczne. A do tego poprawi estetykę naszego otoczenia. Da się, czy nie (jak to zwykle w Rzeszowie)?

4. Podsumowanie

         Fitoremediacja, czyli rozumne nasadzanie właściwych gatunków drzew i krzewów jest oczywiście tylko jednym z wielu działań, które należy podjąć w walce ze smogiem. Jest to jednak działanie dostępne dla bardzo wielu osób, a przy tym w skali miasta stosunkowo tanie i długotrwałe (jednorazowe nasadzenie drzew daje w efekcie długotrwałe, wieloletnie, pozytywne oddziaływanie na środowisko).
Ze strony władz wymaga ono wsparcia np. w zakresie zagospodarowania przestrzennego oraz współpracy z innymi samorządami. No bo jaki ma sens powiększanie miasta o kolejne wsie, jeśli nie ma w planach „zielonych płuc miasta”, albo infrastruktury dla obsługi przedmieść (szkoły, przychodnie, sklepy, inne potrzeby mieszkańców). Co więcej, rozbudowa przedmieść spowoduje dalsze nasilenie ruchu samochodowego. „Modne” jest obecnie przesadzanie mieszkańców na autobusy, ale czy ktoś zadał sobie pytanie, DLACZEGO mieszkańcy uporczywie jeżdżą samochodami i dlaczego tych samochodów jest aż tyle? Walka ze smogiem, to nie tylko przemysł, nie tylko domowe paleniska, ale szereg innych problemów i działań do podjęcia. Doraźne akcje typu „dziś bilety autobusowe za darmo”, acz słuszne i okresowo bardzo potrzebne, to jednak nie rozwiązują problemu u podstaw.

[Dopisek mój – bk – Tak, smog istnieje, tak, jest szkodliwy. Jednak nie dajmy się przy pomocy smogu ogłupić. Np. tym, którzy będą nam chcieli wcisnąć, „dać”, sprzedać jakieś patentowane rozwiązania (oczywiście zachodnie oraz oczywiście najczęściej zmierzające do zmniejszenia wydobycia i zużycia węgla u nas i temu podobne cuda-wianki).

Szkoda, że władze idą z restrykcjami na nasze auta i piece, a nie w: planowanie przestrzenne, rozumne przyrodniczo nasadzenia, zbadanie ile też składników naszego smogu pochodzi z Niemiec (pamiętamy: przeważają u nas wiatry zachodnie) i in. Tego wszystkiego się od władz domagajmy, a dopiero potem możemy z nimi pogadać o naszych autach i piecach.

Osobiście widziałam smog w miastach Francji, kraju oświetlanego i ogrzewanego „czystą i ekologiczną” energią atomową. Tam raczej nie palą śmieci w domowych kotłach. Oprócz samochodów mają też TGV i koleje. No i smog.

Dlaczego PT władz, ałtorytetuf i in. „zatroskanych” nie interesują inne, także szkodliwe, rodzaje smogu? Mam tu na myśli smog świetlny i smog elektromagnetyczny.]

(Zamieszczony tekst jest kontynuacją rozważań prowadzonych na blogu Kossobor, o tu:

kossobor.neon24.pl/post/136342,smog-na-lemingi   - dop. mój - bk)

 

Źródła:

[1] http://www.wios.rzeszow.pl/cms/upload/edit/file/stan_srodowiska_2010/r1.pdf    str. 14

[2] http://www.wios.rzeszow.pl/cms/upload/edit/file/stan_srodowiska_2011/raport_2011_r1.pdf

[3] http://www.e-biotechnologia.pl/Artykuly/Fitoremediacja--biologiczna-metoda-oczyszczania-srodowiska/

[4] http://fgsc.ur.krakow.pl/zasoby/136/Krakow__28,_11._2016.pdf slajdy 11 i 12

[5] http://yadda.icm.edu.pl/baztech/element/bwmeta1.element.baztech-646c2cb4-f0dd-4605-9123-eaf7081d86eb   „Przydatność wybranych gatunków lip (Tilia sp.) do fitoremediacji powietrza z zanieczyszczeń pyłowych”, Katarzyna J. Sadowiec, Stanisław W. Gawroński, Woda-Środowisko-Obszary Wiejskie, Instytu Technologiczno – Przyrodniczy w Falnetach, 2013 (VII-IX) t. 13 Z.3 (43)].

[6] http://ungc.org.pl/wp-content/uploads/2016/10/GC_ZM_www_241016.pdf

[7] „Cisy obok przedszkola. Groźne?”, Małgorzata Froń, Nowiny, 13.09.2016

[8] „Wielkie cięcie”, Marta Watras, Przegląd Komunalny nr 1(148)/2004

[9] http://www.resinet.pl/aktualnosci/rzeszow/jak-jest-w-rzeszowie-oceniono-jakosc-zycia.html