Mam dwie wiadomości: złą i STRASZNĄ
Wpisał: Mirosław Dakowski   
10.05.2010.

Mam dwie wiadomości: złą i STRASZNĄ

MD      Tą parafrazą znanego powiedzonka chcę zwrócić uwagę Czytelnika na dwa tematy:

I. Zacznijmy od „złej”.

            Co się dzieje z ludźmi? Atmosfera tak przesiąknięta jest strachem, ukrytymi a domyślnymi groźbami, że ciężko jest znaleźć sojuszników nawet dla prostych przedsięwzięć.

            W trudnych czasach nie dziwi, że jakiś „ksiądz Stasio” ugina się przed „wajdalizmami”, że TW Filozof ze zwykłym sobie namaszczeniem każe zapalać świeczki, a może ogarki. - Ależ co ja piszę!? Nie „każe”, lecz objawia jedynie, że każdy „trendy”, postępowy (itp.) sam, z własnej duszy, zapala uroczyście ten ogarek...

            Ale gdy mój sojusznik-od-lat nagle mówi o „konieczności refleksji” , o niebezpieczeństwach nagłych czy nieprzemyślanych konkluzji, czy akcji, a wreszcie okazuje się, że z furią (i stekiem wyrazów) atakuje Fakty podawane w dyskusji o przyczynach Katastrofy, i wycina na swym Forum spokojne, ale sprzeczne z jego „nową linią” zapisy, to jest mi dziwnie. Aż cofam się przed hipotezą, że to „obudzili śpiocha”.

            Jeśli Dzielny Redaktor z TV, lub inny z Niepodległego Pisma nagle przestaje mieć czas na przeczytanie mail’a, a potem po ponagleniach pisze, że „ma kłopoty rodzinne”, ale „będziemy w kontakcie”, to znaczy, że czegoś się bardzo przestraszył.

            Jeśli wynajęty adwokat po paru rozprawach (czyli po paru miesiącach) nagle, bez uprzedzania swego klienta, w chwili rozpoczynania kolejnej rozprawy rezygnuje z reprezentowania, to musiał otrzymać poprzedniej nocy mocne argumenty nie do odrzucenia. Jest taka Rada zainteresowana, a chodzi o sprawę karną, Czarny Pijar i WAŻNEGO TW. Taki gwałt na profesjonalizmie zawstydza widza, nawet zainteresowanego.

            Jeśli znany alpinista (z czasów komuny, gdy wyjeżdżać mogli tylko wyselekcjonowani), a jeszcze bardziej znany jako rozpustnik, teraz po Katastrofie, na argumenty racjonalne (jak te w „Dymiącym naganie”) odpowiada jazgotem i inwektywami pod adresem „żydów i amerykanów”, a nie rozbiorem logicznym przyczyn katastrofy... Lub - ew. rozważeniem hipotezy o porozumieniu „high technology countries” z brutalnością „ka-ge-beszników”... To musi być agent wpływu, obecnie, na starość, pracujący „na wysokich obrotach”. To standard.

            Jeśli bliski mi dotąd człowiek związany z lotnictwem, o wybitnym umyśle analitycznym,  zanika z mych kontaktów, a dyskretnie indagowany powtarza dosłownie powyższe wyjaśnienia o „kłopotach” itd., to smutno.

 

            To, że jakiś „Ruch Patriotyczny” zakłada młody oficer ABW (a przedtem współpracownik UOP), świadczy, że jego szefowie uznali za konieczne skierowanie wysiłków rozbudzonych Polaków na bezdroża. Jego zawód. Nigdy się nie spotkamy.

            Jednak w przypadku wielu, którzy nagle „zrozumieli” niewinność i łagodność rządów na Wschodzie i konieczność „porozumień” z nimi - reakcja taka wykracza poza skutek panicznego czy paranoicznego strachu albo agenturalności.

            Coś głębiej się w człowieku przełamuje, czego skutkiem jest przenicowany obraz świata i sytuacji.

            Mam jednak nadzieję, że po przebrnięciu przez obecne konwulsje miłości spotkamy się w przyszłości w dżungli polskiego losu. Ależ, co ty piszesz, jakiej dżungli?? Toż to prastary, słowiański LAS, gdzie dzielny Miszka uczy swa dziatwę, jak kochać i przebaczać. I nuci swą ulubioną misiową mruczankę „Kurica nie ptica...”

            Przy tak potężnych (ściślej: potwornych) napięciach powstają podziały, czasem niespodziane. Stąd nostalgia pożegnań. Rodzą się też nowe sojusze, budzące nadzieję. 

 

            To te nowe polaryzacje, rozstania, czy ujawnienie „śpiochów” są „wiadomością złą”.

II. A STRASZNA??

            Coraz bardziej z przyjaciółmi skłaniamy się do przypuszczenia, że bierność i zajęcie się drobiazgami, detalami przez resztkę „polityków patriotycznych” może wskazywać na to, że oni ZNAJĄ PRAWDĘ . Prawdę o przyczynie Katastrofy, gorzej, że znają czy mają DOWODY, kto i jak Katastrofę przygotował i popełnił. Ale - nie chcą, „nie mogą” tego Narodowi ujawnić. Chodzi tu (może) o to, że boją się o resztkę swojego życia. To byłoby jakoś zrozumiałe, choć świadczyłoby o niewielkim kalibrze tych ludzi.

            Obawiamy się, że tłumaczą się przed sobą czy podwładnymi, iż „naród nie dojrzał, nie dorósł do poznania prawdy”, należy więc ją - dla jego dobra - ukrywać. Współdziałać w ukrywaniu. Jakby bali się uświadomić sobie, że oliwa sprawiedliwa”, że prawda wypłynie na powierzchnię. Później - ale i bez ich udziału..

            Gdyby tak było naprawdę, to ten grzech pychy byłby niewybaczalny. NIGDY.

-------------

[umieszczam komentarz Czytelniczki: md]

> Też myślę że oni znają prawdę o zamachu. Myślę jednak, ze jeśliby ją ujawnili, to cóż zostaje??? Powinna wtedy być chyba wojna z Rosją... Rosja może wkroczy do Polski pod pretekstem ataku uprzedzającego. Możliwe że została postawiona taka alternatywa: albo będziecie cicho i zgodzicie się być bardzo ścisłą strefą wpływów Rosji w porozumieniu z Niemcami, albo tereny do Wisły będą przyłączone do Federacji.

 Droga Pani!

W tym kretyńskim systemie, zwanym urągliwie "demokracją", to MY jesteśmy suwerenem. Czyli jakoś wybrani (zresztą oszukańczo) politycy nie mają prawa ZA NAS decydować o utracie Niepodległosci. [Można dodać, że dlatego właśnie pióro prez. Kaczyńskiego odmówiło mu podpisu pod Lizboną]. A my, dla przeżycia jako Naród, a nie jako "biomasa", musimy znać PRAWDĘ. I ją poznamy. Tylko trochę szkoda mi tych polityków, którzy temu przeszkadzają. A moja pewność wynika z wiary, że tego rodzaju "Próby" mają naród obudzić - do pokuty. Czyli do wielkości.

 

Zmieniony ( 11.05.2010. )