LIST Z PRZESYŁKĄ
Wpisał: Jeremi Przybora   
03.02.2017.

LIST Z PRZESYŁKĄ

 

3 lutego 2017

 

Listonosz przyniósł mi dzisiaj przesyłkę i list następującej treści:

 

Szanowny i Drogi Panie!

Na wstępie pragnę Panu złożyć moje serdeczne gratulacje z okazji Osiemdziesięciolecia! O ile się orientuję, nie zostanie Pan z tej okazji udekorowany żadnym odznaczeniem ani wyróżniony premią pieniężną, ale niech Pan zrozumie - nie sposób jest odznaczyć tylu obywateli, ilu by się chciało, co nie zmienia faktu, że jest Pan człowiekiem zasługującym zwłaszcza na tę drugą.

Czyny Pana w ciągu ostatnich kilkudziesięcioleciu lat może nie były specjalnie błyskotliwe, ale swój połysk, że tak to określę, miały. Nie jest Pan z tych ludzi, co się rozpychają w życiu, i dlatego może stanowisko, które zajmuje Pan w hierarchii służbowej, jest poniżej pańskich możliwości, ale za to wciąż ma Pan przed sobą ten piękny dzień, kiedy zwierzchnictwo zrozumie tę oczywistość i nagle, jak kwiat tropikalny po deszczu, zakwitnie Pan znajomością rzeczy na wyższym szczeblu.

Zewnętrznie biorąc, uroda Pana może nie jest z tych uród bezwzględnych, odurzających, ale ileż wyrazu ma Pana spojrzenie! A czy łatwo znaleźć drugiego mężczyznę, który by w zakresie budowy ciała miał równie pięknie rozwiązaną miednicę?

 Odznacza się Pan pewną siłą fizyczną, ale nie użył jej Pan ani razu na przestrzeni tego czasokresu dla zjednania nią sobie uległości osoby innej płci lub jako argumentu w dyskusji politycznej w obrębie płci tej samej.

A jak było z tym staruszkiem, któremu na ulicy wypadła jakże zasłużona renta starcza w roku 1952? Nie tylko podniósł Pan ją i zwrócił, ale dołożył Pan jeszcze do renty własne 50 złotych. Co prawda staruszek wskutek chytrości czy przeoczenia po przeliczeniu pieniędzy biegł za Panem po ulicy, krzycząc: „Ukradł mi 50 złotych!”, więc wolał Pan już te pięć dych dołożyć, byle przerwać przykrą scenę, ale fakt pozostaje faktem.

Latem roku 1958 uratował pan tonącego. Wezwał Pan mu na pomoc motorówkę z dwoma ratownikami, za co spotkała Pana natychmiastowa nagroda, ponieważ Pan sam byłeś tym tonącym.

Wiadomo mi jest, że urządzenia sanitarne zostawiał Pan w takim stanie, w jakim Pan je zastał, a że w większości wypadków należałoby tu dodać słówko „niestety”, to już wina innych obywateli, nie Pana.

W czasie szczytu elektrycznego nie włączał Pan zbędnego oświetlenia, a w czasie szczytu komunikacyjnego nie używał Pan zbędnych numerów tramwajów i autobusów.

Na meczach nie rzucał Pan nigdy niczym w nikogo z wyjątkiem tego jednego jedynego razu, kiedy to w zapamiętaniu sportowym rzucił Pan w Sidłę bukiecik stokrotek, wyrwany z dekoltu pewnej Pani obok, razem ze staniczkiem, do którego ten bukiecik był przypięty. Zresztą musiał Pan za to przepraszać w gazecie, w numerze niedzielnym. To znaczy tę panią i księdza, na którego to spadło, bo do boiska nie doleciało.

Zainteresowanie literaturą, a nawet biegłość w niej pewna, nie są Panu obce. Niektóre kawałki w ,,Przekroju”, przy których napisane, że czyta się 10 minut, zdarzyło się Panu przeczytać i w 8, a na niejednej wystawie niejedno płótno zdarzyło się Panu oglądać niejednokrotnie krócej niż niejednemu znawcy!

I za to wszystko, co Pan jesteś, za te wszystkie zalety Pana i żeś Pan dzięki nim w sumie jest taki fajny kawał Polaka, ściskam Pana serdecznie, życząc powodzenia i rozwinięcia tego wszystkiego, co w Panu jeszcze może się rozwinąć, i przesyłam Panu skromny upominek rocznicowy.

 

Taki właśnie list i pół litra Nalewki na 33 Ziołach sam sobie zawsze posyłam przy jakichś większych okazjach rocznicowych i robię tym sobie naprawdę kupę frajdy. Czynię to z namowy przyjaciela, który również pisuje do siebie przy takich okazjach, sprawiając tym sobie kupę frajdy.

 

======================

Prawie taki list napisał pół wieku temu do siebie Jeremi Przybora.

Uznałem, że ponieważ mam jeszcze pozostałości worków kartofli [w płynie, oczywiście] od Plebana Zenobiusza i jego małżonki, a pewnie przyschną [ooo, nie wyschną!!] worki czekające u mnie na ZeZorro - z powodu jego dużych okresowych zaników pamięci w sprawach ziemniaczanych - i jakby nigdy nic będą bazą moich następnych nalewek, to mogę sobie taką przyjemność zafundować. Trzeźwo.

Zmieniony ( 04.02.2017. )