Czy"prawo do pracy" dotyczy też "mokrej roboty" ?
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz   
06.02.2017.

Czyprawo do pracy” dotyczy też „mokrej roboty” ?

...Jak za Hammurabiego.

 

Stanisław Michalkiewicz  http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3853

Komentarz    Goniec Polski (goniec.com)  6 lutego 2017

Niczyje życie, zdrowie, ani mienie nie jest bezpieczne, gdy trwa sesja Sejmu – powiadają polscy liberałowie, trawestując spostrzeżenie konserwatystów amerykańskich. Bo jakże tu nie odczuwać niepokoju, skoro, kiedy już z inicjatywy ONZ wszystkie państwa uznały „prawo do pracy” za „podstawowe prawo człowieka”, zaraz pojawiło się pojęcie „nielegalnego zatrudnienia”? Warto zwrócić uwagę, że nie dotyczy ono sytuacji, gdy ktoś wynajmuje się do „mokrej roboty”, tylko, gdy wykonuje pożyteczną pracę – ale bez pozwolenia władzy publicznej.

Co tu ukrywać; jesteśmy w cęgach reżymu, które w dodatku coraz bardziej się zaciskają, chociaż mało kto to odczuwa, ponieważ większość jest otumaniona znieczulającą propagandą. Tylko najwrażliwsi, jak Maria Pawlikowska-Jasnorzewska nie mają złudzeń: „Tam, za światem, poczyna się wolność – tam dopiero koniec gniewom, winom i zasiekom i granicznym kopcom. Tam, gdy mglistą wjadę limuzyną w bramy nieboskłonu, już mnie warty nie wstrzymają obce. Z wiatrem rozrzucę paszporty i nie potrzeba mi świadectwa zgonu.

Więc jeśli niczyje życie, zdrowie, ani mienie nie jest bezpieczne, gdy trwa sesja Parlamentu (bo przecież niebezpieczeństwo nie zależy od tego, jak się to gremium nazywa; czy Kongres, czy Parlament, czy Sejm, Churał Ludowy, czy Najwyższy Sowiet), to cóż dopiero, gdy Parlament ma debatować nad warunkami wyjścia z Unii Europejskiej?

Dlatego też pani premier Teresa May uznała za stosowne uspokoić Polaków mieszkających w Zjednoczonym Królestwie, że mimo Brexitu nic im nie grozi – jednak pod warunkiem wzajemności, to znaczy – że w państwach, które nadal pozostaną w Unii Europejskiej tak samo nic nie będzie groziło mieszkającym tam obywatelom brytyjskim. Okazuje się zatem, że na tym świecie pełnym rozmaitych „paktów praw człowieka” nic nie jest absolutnie pewne i mimo szalonego rozwoju stosunków międzynarodowych, jak przychodzi co do czego, to zaraz odżywają zasady sformułowane jeszcze w czasach Hammurabiego: „oko za oko, ząb za ząb” - bo na tym właśnie polega zasada wzajemności.

Tedy, zanim wyjaśni się, na czym właściwie stoimy, warto zastanowić się nad zaletami i wadami rozmaitych ideologii – na przykład – liberalizmu i narodowego socjalizmu. Liberalizm, oczywiście w maksymalnym uproszczeniu, oznacza, że władza publiczna nie powinna specjalnie interesować się przynależnością narodową swoich podatników. Tymczasem narodowy socjalizm odwrotnie – głosi, że nie tylko powinna się interesować, ale również faworyzować obywateli należących do narodu politycznie dominującego. Gdyby zatem narodowy socjalizm w Europie zwyciężył, to zapowiedź zastosowania zasady wzajemności nie wróżyłaby nic dobrego.