O przymusie szczepionkowym, ale i dziwnej ślepocie rządzących.. | |
Wpisał: Jacek Wilk | |
05.03.2017. | |
O przymusie szczepionkowym, ale i dziwnej ślepocie rządzących.. Jako wykładowca na warszawskiej aplikacji adwokackiej opowiadałem wiele razy przyszłym mecenasom o patologii stanowienia prawa w Polsce - o tym że rząd ma inicjatywę ustawodawczą, że w związku z tym nie wiadomo kto to prawo tak naprawdę pisze (bo nie ujawnia się tych, którzy fizycznie przygotowali - zredagowali dany projekt aktu prawnego), pod czyim naciskiem, w wyniku czyjego niejawnego lobbingu (nikt nie sprawdza wszak kto chodzi za tymi nieznanymi z nazwiska urzędnikami z kopertami) w zaciszu gabinetów różnych resortów itp. Kiedyś głos zabrał jeden z aplikantów. Powiedział że pracował jakiś czas w ministerstwie "zdrowia" (czytaj: utrudniania ludziom leczenia). Oświadczył mi, co następuje: "Panie Mecenasie - jest O WIELE GORZEJ: lobbyści przynoszą urzędnikom GOTOWE teksty rozporządzeń itp. (żeby urzędnik nie daj Boże czegoś niechcący nie pomylił - na szkodę takiego czy innego koncernu farmaceutycznego). I to jest to prawo, które nas wszystkich potem obowiązuje". (sic!) Jak mi ktoś potem mówi, że przymus takich czy takich szczepionek, terapii, lekarstw itp jest skutkiem wielkich badań, nauki, dbania o dobro (zdrowie) publiczne itp to mogę się tylko roześmiać... I oczywiście współczuć komuś takiemu... Z pozdrowieniami dla czerwonego księcia ===================
Problem w tym że niedługo będą nas szczepić nawet na katar. Przymus szczepień może mieć sens wtedy gdy: 1. Istnieje realne zagrożenie zdrowia publicznego (bezpośrednie zagrożenie epidemia), 2. Chodzi o chorobę zagrażająca życiu.
Problem w tym że wpadamy w błędne koło bo na dłuższą metę szczepionki obniżają naturalną odporność populacji - bo dzięki szczepieniom jest coraz więcej ludzi mniej lub mało NATURALNIE odpornych. Co z kolei zwiększa presję na dalsze poszerzanie szczepień. Wniosek: Dla naszego dobra przymus szczepień powinien być ograniczony do minimum (jak wyżej). |