Kaczyński zamiast czarnych skrzynek
Wpisał: Janusz Wojciechowski   
15.05.2010.

Kaczyński zamiast czarnych skrzynek

14 maja 2010 http://januszwojciechowski.blog.onet.pl/Kaczynski-zamiast-czarnych-skr,2,ID406436908,n

Janusz Wojciechowski

Rosjanie rozpracowują czarne skrzynki, a polscy śledczy zajmą się na razie Jarosławem Kaczyńskim.

            1. Znakomita współpraca polskich i rosyjskich śledczych trwa. Prokurator Seremet przywiózł z Moskwy same dobre wiadomości. Jest szansa, że już za kilka miesięcy (jak dobrze pójdzie), Rosjanie wydadzą nam czarne skrzynki z rozbitego samolotu. Z wdzięcznością przyjmujemy ten kolejny przyjazny gest władz rosyjskich.

            2. Na razie nad skrzynkami pracują Rosjanie. Podziwiam ich, że w ogóle chcą nad tymi skrzynkami ślęczeć. Gdy w Polsce rozbił się samolot białoruski, to naszym śledczym nie chciało się nic, skrzynki zapakowali i w trymiga wraz z całym śledztwem odesłali na Białoruś. A Rosjanie tyle wkładają bezinteresownego trudu, żeby nas wyręczyć i ulżyć nam w trudnym śledztwie.

Mogliby przecież umyć ręce –proszę bardzo, Polacy, w katastrofie nie zginął ani jeden Rosjanin, wasz prezydent, wasz samolot, wasze ofiary – macie czarne skrzynki, wyjaśniajcie sobie sami. Nikt by im za to nie powiedział złego słowa. A oni nie – za wszelka cenę chcą nam pomóc!

            3. I tylko ludzie zatruci jadem nienawiści i podszyci podejrzliwością zastanawiają się dzisiaj -a co oni z tymi skrzynkami tak długą robią i czy przypadkiem nie nagrywają ich od nowa?  Odcinam się stanowczo od takich pytań i przyjmuję dogmat pełnej i bezkrytycznej wiary w rzetelność rosyjskiego śledztwa. Kto ten dogmat poddaje w wątpliwość, ten jest przecież oszołomem, mącicielem i rusofobem, a ja nie chcę uchodzić za żadnego z nich.

Mam jednak wrażenie, że pełnia zaufania jest tylko z jednej, polskiej strony. Gdyby władze rosyjskie miały adekwatną wiarę w rzetelność polskiego śledztwa, to oddałyby nam czarne skrzynki zaraz.

A może jest inaczej, może oni mają wiarę w rzetelność polskich śledczych i dlatego wolą pracować nad skrzynkami sami?

            4. Nie ma skrzynek, więc nie ma też na razie potwierdzenia jednej z głównych wersji śledczych, że to sam Lech Kaczyński komenderował tragicznym lądowaniem. Do zbadania jest jednak inna kluczowa wersja – a może zaszkodziła ostatnia telefoniczna rozmowa prezydenta z bratem, przeprowadzona z pokładu samolotu? Jarosław Kaczyński ma być w związku z tym poddany gruntownemu przesłuchaniu.

            5. Myślę, że skoncentrowanie się na Jarosławie Kaczyńskim to jest dobry trop śledczy. Zamiast zajmować się skrzynkami, analizą przyrządów i analizą rozmów między wieżą i załogą samolotu, można się przecież zająć Jarosławem Kaczyńskim, którego przesłuchania zapewne wiele wniosą do wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Trzeba koniecznie wyjaśnić - dlaczego prezydent w ogóle miał telefon na pokładzie, w dodatku włączony. Przecież taki Obama czy Miedwiediew na pewno nigdy nie latają z włączonymi telefonami, a o ważnych sprawach państwowych dowiadują się po wylądowaniu i wyłączeniu sygnalizacji „zapiąć pasy”

            PS. Tyle się dzieje, że człowiek nie nadąża komentować. Więc tylko dodam, że również jestem dumny, iż Pan premier Donald Tusk dostąpił zaszczytnego niemieckiego wyróżnienia. Zasłużył na nie, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości.

Janusz Wojciechowski