Na ubraniach mogły być ważne ślady
Wpisał: Mirosław Dakowski   
17.05.2010.

Na ubraniach mogły być ważne ślady

[czemu czas przeszły, karnisto? md]

http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20100517&id=po13.txt

Z prof. Piotrem Kruszyńskim, karnistą z Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Jacek Dytkowski
Jakie pierwsze kroki śledcze powinny być podjęte w tego typu katastrofach, jak ta z 10 kwietnia?
- Najważniejszą rzeczą jest zabezpieczenie terenu, aby nikt inny, żadne osoby trzecie nie mogły go penetrować. Owszem, w przypadku tragedii smoleńskiej śledczy rosyjscy to uczynili. Jednakże uważam, że trwało to zbyt krótko, ponieważ po kilku dniach każdy mógł sobie wejść na ten teren. Oczywiście był to błąd ze strony śledczych rosyjskich. Natomiast przedstawiciele naszej prokuratury nie mieli w tej kwestii decydującego głosu. Był to więc zasadniczy błąd ze strony Rosjan, bo miejsce zdarzenia należało zabezpieczyć, aby ślady i dowody uchronić przed zniekształceniem lub utratą.
Małgorzata Wassermann twierdzi, że podczas identyfikacji ciała jej ojca Zbigniewa Wassermanna Rosjanie chcieli, żeby podpisała oświadczenie, iż mogą spalić jego ubranie, bo są to strzępy pobrudzone krwią, benzyną i błotem...
- Jeżeli rzeczywiście te ubrania zniszczono, to nie postąpiono prawidłowo. To kolejny błąd, gdyż na tych fragmentach odzieży mogą być ślady biologiczne, ślady krwi. To wszystko może mieć znaczenie. Jednak ślady biologiczne to nie wszystko. W samolocie była rozprowadzona substancja chemiczna. Jaka była tego przyczyna? Oczywiście nie jestem toksykologiem ani chemikiem, natomiast powiem jedno, że na ubraniu ofiary mogły zachować się bardzo ważne dla śledztwa ślady materialne, biologiczne, działania substancji chemicznych i ognia. Dlatego też nie powinno się tego spalać. Nie wiem, w jakim stanie były te rzeczy. Nie mogę rozstrzygać, czy w danym przypadku było podobnie, czy też nie. Mogę tylko powiedzieć ogólnie, że zniszczenie resztek ubrań na pewno nie jest prawidłowe.
Jak powinna wyglądać identyfikacja zwłok?
- Nie mogę tutaj wchodzić w szczegóły, bo nie jestem medykiem sądowym. Natomiast powiem w ten sposób, że jeżeli ciała zachowały się w możliwie dobrym stanie - a jak wiemy z mediów, tak było w odniesieniu do kilkunastu ciał - trzeba było sporządzić sekcję zwłok, dlatego że po ich obrażeniach można stwierdzić przyczynę zgonu, a z tego można wywnioskować przyczyny katastrofy.
Wymagana jest zgoda ofiar na sekcję zwłok?
- Nie. Toczy się śledztwo, a zostaje ono wszczęte, jeżeli istnieje podejrzenie popełnienia czynu zabronionego, a takim mogło być sprowadzenie katastrofy. Trzeba uszanować wolę rodziny, ale tutaj decydują prokurator i organa śledcze. Krewni ofiar nie mają nic do powiedzenia. Zarówno o sekcjach zwłok, jak i o ekshumacjach decyduje prokurator prowadzący śledztwo. Oczywiście przyzwoitość nakazuje nie naruszać sfery uczuć intymnych rodziny, ale w takiej sytuacji decyzja leży po stronie organów śledczych.
Czy nie jest problematyczny fakt, że polskie śledztwo będzie się opierać na dokumentacji dostarczonej przez Rosjan?
- Tutaj jest problem tzw. wąskiego gardła. Gospodarzem tego śledztwa jest Rosja, bo wypadek zdarzył się na jej terenie. Mimo że zginął w nim Lech Kaczyński, prezydent Rzeczypospolitej, oraz część elit z różnych opcji politycznych: Prawa i Sprawiedliwości, Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Lewicy itd., niemniej to Federacja Rosyjska prowadzi postępowanie. Polskie organa śledcze i prokuratorzy w zasadzie występują tutaj trochę w roli petentów. Ale tylko trochę, dlatego że nie zwalnia to ich absolutnie z domagania się uczestniczenia w tych czynnościach. Jednak w ostatecznym rozrachunku Polska zdana jest na dobrą wolę Rosji. Ale to nie może być żaden glejt i usprawiedliwienie dla bierności polskiej prokuratury. Zresztą nie można takiego zarzutu postawić naszym prokuratorom - oni tam działają. Ale gdyby polska prokuratura czy Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych miała się zachować na zasadzie: "skoro Rosjanie prowadzą śledztwo, to my nic nie robimy, tylko czekamy na łaskę z drugiej strony", wtedy oczywiście należałoby taką postawę absolutnie skrytykować. Jednak obecnie nie mamy do czynienia z taką sytuacją, odbywa się współdziałanie. Tym niemniej konkluzja jest jedna: w ostatecznym rozrachunku to rosyjskie organa śledcze decydują o przebiegu śledztwa.
Ale materiał dowodowy jest własnością Rzeczypospolitej...
- Zarówno wrak samolotu, jak i jego wyposażenie są własnością Rzeczypospolitej. Jednak dopóki trwa śledztwo, to Rosja nimi dysponuje. Mam nadzieję, że później zostaną one przekazane stronie polskiej. W każdym razie tak powinno się stać.
Rodziny ofiar katastrofy powinny mieć wgląd do akt śledztwa?
- Tak, oczywiście, ponieważ mają status pokrzywdzonych w tej sprawie. Nie jestem specjalistą od rosyjskiej procedury karnej, ale w Polsce byłoby tak, że do akt śledztwa mieliby oni dostęp, chociaż ostatnie słowo ma prokurator. Zgodnie bowiem z kodeksem postępowania karnego on właśnie decyduje o wglądzie do akt toczącego się postępowania. Może wprawdzie odmówić, ale słyszałem deklaracje Andrzeja Seremeta, prokuratora generalnego, i płk. Zbigniewa Rzepy z Naczelnej Prokuratury Wojskowej, że nie będą stwarzać problemów z dostępem do akt, co bardzo mi się podoba.
Dziękuję za rozmowę.