Lonty już płoną: Pięć obszarów destrukcyjnego antyrodzinnego działania rządu w Polsce | ||
Wpisał: Wykonawcy Konwencji przemocowej, | ||
01.04.2017. | ||
Lonty już płoną: Pięć obszarów destrukcyjnego antyrodzinnego działania rządu w Polsce
Zobowiązania podjęte przez Polskę na arenie międzynarodowej skutkują zmianą kierunku w polityce wewnętrznej – w tym kontekście owe działania muszą być postrzegane!
Zwłaszcza ratyfikacja tzw. „Konwencji przemocowej”, obliguje rząd do wprowadzenia silnej polityki antydyskryminacyjnej i pro LGBTQ w system edukacji. Narzuca również priorytet tzw. „praw reprodukcyjnych”, a w ich ramach edukacji seksualnej i poszerzanie praw aborcyjnych.
1. W ostatnich miesiącach swojej władzy rząd Platformy Obywatelskiej wprowadził do ustawy oświatowej wymagania wobec szkół prowadzenia działań antydyskryminacyjnych. Rząd Prawa i Sprawiedliwości pomimo składanych petycji, pism i protestów nie wycofał tych zapisów, ale poszerzył o cele Zrównoważonego Rozwoju, w które wpisują się zabiegi populacyjne, a w tym „prawa reprodukcyjne i seksualne”. Zapisy te znajdują się: A. W nowej podstawie programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół (Dz.U. z 2012 r., poz 977, z późniejszymi zmianami, Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 lutego 2017 r. w sprawie podstawy programowej ...) Preambuła "szkoła podejmuje odpowiednie kroki w celu zapobiegania wszelkiej dyskryminacji" w kontekście postaw obywatelskich i kultury, może stanowić pole dla szerokiej interpretacji dyskryminacji. Mamy nowe sformułowanie - szkoła „upowszechnia wiedzę o zasadach zrównoważonego rozwoju” – cele zrównoważonego rozwoju zawierają postulaty powszechnego dostępu do praw seksualnych i reprodukcyjnych, oraz do edukacji seksualnej http://www.ordoiuris.pl/wolnosc-gospodarcza/cele-w-ramach-zrownowazonego-rozwoju-onz
Pkt. 4 "Prawa człowieka" będzie oczywiście ewoluował wraz z coraz szerszym zakresem "praw". Tak więc, należy spodziewać się promocji LGBT w zakresie tego punktu.
B. W ustawie - Wymagania wobec szkół i placówek "W przedszkolu są realizowane działania antydyskryminacyjne obejmujące całą społeczność przedszkola". "W szkole lub placówce są realizowane działania antydyskryminacyjne obejmujące całą społeczność szkoły lub placówki". Realizacja przez szkoły i placówki działań dotyczących tolerancji (antydyskryminacji) niestety nie została przez ustawodawcę zawężona do poszczególnych grup. Zakres dyskryminacji podlega więc dowolnej, zależnej od postępującego procesu korozji norm społecznych, interpretacji.
2.
Szkoły nigdy wcześniej nie podlegały tak agresywnej propagandowej i demoralizującej działalności organizacji lewicowych. Nie dzieje się to bynajmniej w szkołach za rządów liberalnej Platformy Obywatelskiej ale za rządów Prawa i Sprawiedliwości! To za PiS przez szkoły przetaczają się akcje jak -„Tęczowy piątek” prowadzone przez Kampanię Przeciwko Homofobii, - „16 dni przeciwko dyskryminacji” i inne – prowadzone przez fundacja Autonomia i Koalicję na rzecz Edukacji Antydyskryminacyjnej. Ma też miejsce masowe podpisywanie Kodeksów Równego Traktowania Fundacji na rzecz Różnorodności Społecznej ze szkołami za wiedzą i aprobatą MEN, obdarzone patronatem Rzecznika ds. Równego Traktowania ministra Lipińskiego (!) i patronatem rządowego Ośrodka Rozwoju Edukacji. Bez problemu równocześnie na terenie szkół działa Koalicja na rzecz Edukacji Antydyskryminacyjnej, a w niej takie organizacje jak Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej, Fundacja Autonomia, Fundacja Feminoteka, Fundacja na rzecz Różnorodności Społecznej, Stowarzyszenie Homo Faber, Kampania Przeciw Homofobii, Stowarzyszenie Lambda (szkolące obecnie nauczycieli wdż, aby zmieniali treść prowadzonych zajęć w obrębie podstawy programowej) i wiele innych. Przytoczmy jeden z wielu cytatów z podręcznika Kampanii Przeciw Homofobii dla studentów queer http://www.kph.org.pl/publikacje/queerstudies_podrecznik.pdf
„...teoria queer postuluje odrzucenie chronionych normatywnie, kulturowych wzorów zachowań seksualnych i ról płciowych. (...) w kulturze i życiu społecznym powinno się odrzucić przypisywanie jednostkom trwałych ról i tożsamości, raz na zawsze definiujących osobę co do jej orientacji seksualnej. Świat szczęśliwy społecznie ma być światem, w którym i kobiety, i mężczyźni określają się w płynny, dynamiczny sposób co do swych seksualnych preferencji”. 3.
Narodowy Program Zdrowia – edukacja prokreacyjna Termin składania wniosków – 3 kwietnia
„Konwencja przemocowa” wymusza na Polsce prowadzenie zagadnień edukacji seksualnej na terenie placówek szkolnych. Nie zaskakuje więc, nagłe pojawienie się w ciągu zaledwie ostatniego roku dodatkowego punktu w celach operacyjnych Narodowego Programu Zdrowia – poprawa zdrowia prokreacyjnego, a kolejno wydatkowanie ogromnej kwoty pieniędzy na działania propagandowe i edukację seksualną wśród szkolnej młodzieży. Bez znaczenia, jak bardzo deklaratywnie dobrze brzmi intencjonalność tego programu, wprowadzenie edukacji prokreacyjnej na terenie szkół w ramach NPZ jest niebezpieczne i przyczyni się do, nie dających się oszacować szkód w przyszłości. W 2013 roku takie drugie zajęcia chciała wprowadzić Platforma Obywatelska przez Ministerstwo Edukacji, jednak na skutek protestów rodziców, petycji i kilkunastotysięcznej manifestacji – przesunięto w czasie pomysł. Edukacja seksualna prowadzona na terenie placówek oświatowych w autorytecie rządu jest nieoczekiwanie pożądanym prezentem dla wszystkich tych środowisk, które po PiSie przejmą władzę i będą chciały w ramach tegoż programu realizować swoje własne koncepcje. Oto otrzymują od Ministerstwa Zdrowia „gotowca”, którego będą mogły wypełnić dowolnymi własnymi treściami. Nikt nie powie wówczas (a stanie się to może już za dwa i pół roku), że edukatorzy seksualni nie mogą legalnie i z rządowej aprobaty działać na terenie szkół, ponieważ aktualny Minister Zdrowia w ramach Narodowego Programu Zdrowia właśnie ich tam wprowadza na zajęcia.
Proponowany zakres zajęć całkowicie duplikuje zagadnienia omawiane podczas zajęć wdż, włącznie z aspektem wychowawczym związanym z seksualnością. Zajęcia wdż [ ten głupawy skrót to : Wychowanie do życia w rodzinie md] nie są obowiązkowe, rodzice mogą zwolnić dziecko, nie są obowiązkowe też zajęcia prowadzone przez zewnętrzne organizacje – tym rodzice w ogóle mogą odmówić obecności w szkole. Narodowy Program Zdrowia – to jednak narodowy program zdrowia – jego znaczenie jest obligujące i propagandowe! Powinien dotrzeć do każdego ucznia w szkole i wyposażyć w wiedzę obojętnie – czy pożądaną, czy niepożądaną (nawet jeśli deklarowane jest to inaczej) – w przeciwnym wypadku jego zadanie pozostaje niespełnione. Obecność programu ma być intensywna, widoczna w przestrzeni szkoły i agresywnie nachalna (materiały reklamowe, kampanie medialne) – taki jest bowiem propagandowy cel całego szerokiego programu prokreacyjnego.
Stwarza to precedens, na dotychczas nie przedsięwziętą skalę, upubliczniania sfery, której delikatność i wstydliwość powinna być chroniona, a akty ekshibicjonizmu i instrumentalizacji traktowane jako nieetyczne.
Są również zastrzeżenia do samych założeń programu opublikowanych w ofercie przetargu skierowanej do organizacji. Treść zajęć, o których przeprowadzenie aplikują organizacje nie jest znana, nie jest przygotowana, nie przeszła badań ani ewaluacji, nie podlega też pedagogicznemu nadzorowi Ministerstwa Edukacji. Nie zbadano ani nie orzeczono, czy prezentowane treści będą dostosowane do wieku uczniów - samodzielnie zdecydują o tym seksualni tutorzy, albo zamknięta w kręgu organizacji wąska grupa osób o nieokreślonych na seksualność poglądach? Bynajmniej nie nauczyciele, którzy muszą swoje kwalifikacje zdobywać na studiach podyplomowych w wymiarze 250-350 godzin i podlegają nadzorowi pedagogicznemu. Ten naprędce przygotowany produkt zostanie dopiero zaprezentowany organizacjom, które w przypadku wygrania przetargu staną niejako pod ścianą z zaanektowaną już pulą pieniędzy na przeprowadzenie nieznanych im w treściach zajęć. 4. Odbieranie funduszy i utrudnianie prowadzenia edukacji domowej
Organizowanie dla dzieci nauki poza szkołą jest wielkim wysiłkiem podejmowanym przez rodziców z różnych przyczyn, ze względu na dobro dzieci. Efektywność domowego nauczania została wielokrotnie udowodniona życiorysami wychowanków i opisana w licznych publikacjach polskich i zagranicznych. Tymczasem Ministerstwo Edukacji w nowej ustawie oświatowej wprowadziło obostrzenia dla edukacji domowej, równocześnie obcinając rodzicowi fundusze na jej prowadzenie o 40 procent. W uzasadnieniu wprowadzanych zmian wprost przyznaje, że ich skutkiem będzie właśnie „ograniczenie skali korzystania z edukacji domowej”. „Aktualnie dziecko kształcone w domu musi być pod opieką szkoły, co samo w sobie przeczy idei edukacji domowej. Dyrektor musi wyrazić zgodę, aby dziecko mogło podlegać edukacji domowej. Praktyka wygląda tak, że dyrektor najczęściej ma przekonanie o tym, że rodzic nie nadaje się do takiej roli. Bywały już grzywny nakładane na rodziców za nieposyłanie dziecka do szkoły. Kolejną restrykcją jest wymóg posiadania opinii poradni pedagogicznej dotyczącej tego czy dziecko może korzystać z edukacji domowej. W zeszłym roku wymóg opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej został ograniczony do tylko tych w poradni, które są poradniami publicznymi (ED, art. 37 ust. 2 pkt.2). Jednak podobnie jak w przypadku dyrektorów niekoniecznie pedagog i psycholog są przekonani, że rodzic nadaje się do prowadzenia edukacji swego dziecka. W zeszłym roku wprowadzono nakaz patronatu szkoły, która znajduje się w województwie, gdzie dziecko zamieszkuje (ED, art.37 ust.2 pkt. 1). Niedorzeczne wydaje się tłumaczenie ministerstwa, że ministerstwo robi to aby dziecko miało lepszy kontakt ze szkołą, z nauczycielami i z pomocami - jest to zaprzeczenie tego, czym jest edukacja domowa i gwarantowane umowami międzynarodowymi prawa rodziców do wychowania swojego dziecka” – mówiła składając oświadczenie w Sejmie 14.03 przedstawicielka Fundacji Pro - Prawo do Życia. 5. Zachowanie tzw. „kompromisu aborcyjnego” [----] |
||
Zmieniony ( 01.04.2017. ) |