Kto stoi za Amber Gold? Ciepło, ciepło... | |
Wpisał: Mirosław Dakowski | |
09.04.2017. | |
Kto stoi za Amber Gold? Ciepło, ciepło…
Marian Miszalski http://marianmiszalski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=536&Itemid=1 Najlepszym serialem telewizyjnym są bez wątpienia przesłuchania świadków przez sejmową komisję ds. afery Amber Gold. Znakomita reżyseria Małgorzaty Wassermann sprawia, że kolejne odcinki tego znakomitego serialu ogląda się z narastającą przyjemnością. Ale serial ten nie tylko dostarcza satysfakcji z powodu starannie przemyślanej reżyserii, także dlatego, że jest niezwykle pouczający oraz znakomicie pobudza obywatelską wyobraźnię. Jeszcze przed rozpoczęciem serialu domyślaliśmy się intuicyjnie, że Amber Gold to przekręt z udziałem b. oficerów rozwiązanych dopiero w 2006 roku Wojskowych Służb Informacyjnych i ich konfidentów, ulokowanych po dzień dzisiejszy po sądach, prokuraturach, izbach skarbowych i w innych ważnych miejscach decyzyjnych. Żelazna dyscyplina, z jaką ochraniano oszustów w jakże różnych instytucjach publiczno-państwowych (nie tylko w Gdańsku, ale i w Warszawie) pobudza wyobraźnię: czyżby był jeden ośrodek koordynujący to wielkie złodziejstwo? Serial telewizyjny utwierdza w tym przekonaniu. Zwłaszcza gdy dowiadujemy się ostatnio, że podlegająca wówczas bezpośrednio premierowi Donaldowi Tuskowi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego niemal od początku wiedziała, czym jest Amber Gold! Wiedziała – ale nie powiedziała premierowi? („A dziad wiedział, nie powiedział?”…) Nader to wątpliwe. Nie mieści się w wyobraźni, zwłaszcza, że synuś Donalda pracował w tym przekręcie… Wiec przypuszczamy uprzejmie, że ABW jednak poinformowała o tym Tuska. Tusk mógł zatem bezzwłocznie położyć kres aferze – albo przejść do porządku dziennego nad informacjami ABW , co było istotnym sygnałem dla złodziei: Można! Czy Tusk miał z tego przymknięcia oka jakąś osobistą korzyść? Zapewne aż tak głupi nie był, by z oszustami wiązać jakieś nadzieje na materialne korzyści. Korzyści wszakże bywają nie tylko materialne… I otóż ostatnie odcinki serialu pokazują zagadkowe powiązania Marcina P. i jego żony z miastem Kolonia w Niemczech. Jeśli przypomnimy sobie, że część oficerów WSI przewerbowała się na przełomie lat 80/90 m.in. także do BND, niemieckich służb tajnych – sprawa zaczyna być interesująca, bo afera Amber Gold zaczyna wyglądać na w s p ó l n e przedsięwzięcie przewerbowańców z WSI i ich nowych zwierzchników z BND. A jeśli tak się rzeczy mają – jakże Tusk mógł fikać przeciw ościeniowi? Tolerując to złodziejstwo niemieckich służb (mniejsza, w jakiej proporcji podzielili się ukradzioną forsą z WSI-owymi przewerbowańcami) zaskarbiał sobie wdzięczność niemieckich tajnych służb, i to było właśnie korzyścią – korzyścią polityczną – jaką Ryży Wałkoń odniósł ze swego „zaniedbania” czy „lenistwa”… Trudno oprzeć się wrażeniu, że to właśnie Tusk trzymał w ten sposób parasol ochronny nad Amber Gold, a tak naprawdę – nad działalnością niemieckich służb tajnych w Polsce! Dydaktyczny walor serialu Małgorzaty Waserman jest nie do przecenienia; także dlatego, iż pokazuje urzędników państwowych z rozmaitych ważnych instytucji – świadków - którzy w tej sprawie zachowywali się albo jak idioci, albo jak wspólnicy złodziei. Serial ten zatem pobudza nas do pożądanej nieufności wobec tych urzędników i zachęca do postawienia pytania: jakie poniosą konsekwencje? Mówiąc wprost: czy wylecą na pysk z państwowej roboty? Kiedy? Jak wiemy już z innych źródeł – przy zakładaniu Platformy Obywatelskiej „grzebał” nie tylko gen.Gromosław Czempiński (któremu jakiś Turek ukradł z konta w szwajcarskim banku milion dolarów, czego ten nawet nie zauważył…), ale i „kapitał niemiecki”. Wiadomo: czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci. Niemieckie tajne służby, które (przy pomocy, a może i inspiracji rodzimych przewerbowańców z WSI) zmontowały oszustwo Amber Gold pod parasolem ochronnego zaniechania i milczącego przyzwolenia premiera Donalda Tuska, który dla własnej korzyści politycznej i kariery nie chciał narażać się niemieckim służbom lub chciał się im przypodobać – to całkiem dobre wyjaśnienie afery Amber Gold. 850 milionów złotych, ukradzionych w Amber Gold, to ponad 200 milionów euro! Nie dziwi, że beneficjenci złodziejstwa, agenciaki z BND, uwijają się teraz jak w ukropie w różnych stolicach Unii Europejskiej, lobując za ponownym wyborem Tuska… I to jest ta korzyść polityczna (acz przekładalna na wymiar finansowy w postaci gigantycznej pensji szefa Rady Europejskiej!), którą Ryży Wałkoń może uzyskać za swe cwane warcholstwo – gdy był premierem - w sprawie Amber Gold… Trzeba przyznać, że przewidująco zadbał o swój prywatny interes: lekceważąc aferę Amber Gold bynajmniej się nie wałkonił – dobrze wiedział, co robi. „Tusk – dobry w hodowli”… - napisał niedawno jeden z niemieckich dziennikarzy. Wiele wskazuje, że nadal będzie hodowany przez niemieckich bauerów. …Z niecierpliwością oczekuję kolejnych odcinków tego znakomitego serialu. Wprawdzie wątpię, czy na koniec otrzymamy odpowiedź na pytania : Gdzie teraz jest ten ukradziony szmal? W jakiej proporcji podzielili go między siebie BND i przewrbowańcy z WSI? Wiele kto wziął konkretnie?... – ale nikt nie wie wszystkiego. To co już wiemy – a czego jeszcze dowiemy się z kolejnych odcinków! - podnosi obywatelską świadomość i pobudza wyobraźnię względem dbałości o państwo polskie zgwałcone Traktatem Lizbońskim.
|
|
Zmieniony ( 09.04.2017. ) |