Niemiecka ordynacja mieszana i jej konsekwencje.
Wpisał: Wojciech Błasiak   
25.04.2017.

Niemiecka ordynacja mieszana

i konsekwencje jej ew. wprowadzenia w Polsce.



P { margin-bottom: 0.21cm; }

Amerykanie i Brytyjczycy, których systemy

wyborcze są większościowe, przeforsowali

wprowadzenie ordynacji proporcjonalnej we

wszystkich pokonanych militarnie krajach byłej Osi

– a więc Niemczech, Włoszech i Japonii; wydaje się

to być celowe i zaplanowane.

 

 

Wojciech Błasiak, 6 sierpnia 2015 http://jow.pl/niemiecka-ordynacja-mieszana-i-konsekwencje-jej-wprowadzenia-w-polsce



Po bardzo dobrym wyniku w wyborach prezydenckich Pawła Kukiza pod jedynym postulatem wprowadzenia na wzór brytyjski 460 JOW-ów w wyborach do Sejmu, polscy politycy, publicyści i politolodzy, zaczęli podnosić sprawę ewentualnej zmiany polskiej ordynacji proporcjonalnej na niemiecką ordynację nazywaną przez nich „mieszaną”. To pozytywne zainteresowanie nie jest nieprzypadkowe, gdyż ordynacja ta zabezpiecza ich dalszą egzystencję na polskiej scenie politycznej. I w wypadku sukcesu referendum 6 września br. jej ewentualne wprowadzenie jako realizacji postulatu JOW-ów w wyborach do Sejmu, pozwoli polskiej klasie politycznej i elitom władzy nadal występować w roli suwerena państwa polskiego.

Mieszana ordynacja wyborcza do Bundestagu

Niemiecka ordynacja wyborcza do Bundestagu, jako niższej izby parlamentu, nazywana jest mieszaną, ponieważ łączy w sobie ordynację większościową z głosowaniem w jednomandatowych okręgach wyborczych, z ordynacją proporcjonalną z głosowaniem na wielomandatowe listy partyjne. Połowa posłów niemieckich wybierana jest w okręgach jednomandatowych, a połowa proporcjonalnie z list partyjnych z 5% progiem wyborczym.

Niemiecki wyborca ma do dyspozycji dwa głosy do głosowania. Głos pierwszy, pierwotny, głosujący oddaje listę imienną kandydatów w poszczególnych 299 okręgach wyborczych, liczących z reguły powyżej 200 tys. wyborców. Głos drugi, wtórny, głosujący oddaje na bezimienną listę partii politycznych w poszczególnych 16-wielomandatowych okręgach regionalnych, jakim są niemieckie landy, jako kraje związkowe.



Niemiecka reguła rozstrzygająca

Na imiennej liście kandydatów w JOW-ach umieszczane są nazwiska kandydatów zgłoszone przez partie polityczne lub kandydatów zgłoszonych niezależnie, choć w Niemczech szanse kandydata bezpartyjnego są w praktyce zerowe. Aby móc kandydować w JOW-ach, wystarczy przedstawić kandydaturę popartą 200 podpisami mieszkańców danego okręgu. Ale, aby móc kandydować z ramienia partii politycznej, kandydat musi zostać zatwierdzony w tajnym głosowaniu członków lub delegatów partii danego okręgu wyborczego.

Na partyjnej liście umieszcza się tylko nazwy partii politycznych, zaś sama partia ustala listę swoich kandydatów na poziomie 16 landów. Trzeba zdobyć pod nią w praktyce około 2 tys. podpisów poparcia w danym landzie. Kolejność na takiej liście decyduje o szansach zostania posłem. Wyborca oddając głos na partie nie wie w praktyce na kogo imiennie głosuje.

W sposobie przeliczania głosów na mandaty czyli regule rozstrzygającej, kluczową rolę odgrywa głos drugi oddany na partie polityczne. Na podstawie sumy drugich głosów rozdziela się metodą Hare’a-Niemeyera miejsca między partiami, które przekroczyły próg wyborczy 5% lub zdobyły przynajmniej 3 miejsca imienne w JOW-ach.

To drugi głos decyduje w praktyce o składzie politycznym Bundestagu, gdyż procentowo określa udział poszczególnych partii w liczbie przyznanych mandatów.

[właściwie dalej można już (dla leniów) nie czytać. Powyższa reguła decyduje o wszystkim. MD]

=========================

Po ustaleniu liczby miejsc w Bundestagu, przypadających każdej partii na podstawie drugiego partyjnego głosu, przelicza się dopiero mandaty imienne zdobyte na podstawie pierwszego głosu. Rozlicza się je wszakże partyjnie na podstawie sumy drugich głosów.

Jeśli liczba mandatów z listy danej partyjnej, jest równa liczbie mandatów zdobytych w JOW-ach przez kandydatów tej partii, to oni wypełniają miejsca partyjne w Bundestagu.

Jeśli ta liczba miejsc partyjnych jest większa niż liczba miejsc z JOW-ów, to partyjni kandydaci z JOW-ów są dopełniani kandydatami według kolejności listy partyjnej.

Jeśli natomiast liczba miejsc partyjnych jest mniejsza niż liczba miejsc z JOW-ów, to oprócz liczby miejsc zgodnie z procentem oddanych głosów na partię, wchodzą dodatkowo kandydaci z JOW-ów.

Tworzy to specyficzne dla Bundestagu zjawisko tzw. mandatów nadwyżkowych. Stąd liczba posłów w Bundestagu jest z reguły zmienna, gdyż na ogół jest około dwudziestu mandatów nadwyżkowych ponad przewidzianą liczbą 598 posłów.

Ordynacja mieszana jako ordynacja proporcjonalna

Ten sposób przeliczania głosów na mandaty, czyli najważniejsza dla każdego ustroju politycznego reguła rozstrzygająca, decyduje o tym, iż nie jest to system proporcjonalno-większościowy czyli mieszany, lecz jest to system w istocie proporcjonalny. I tak jest zresztą nazywany w literaturze politologicznej. Dla jego dookreślenia używana jest nazwa „spersonifikowany system proporcjonalny” (A. Antoszewski, R. Herbut, „Systemy polityczne współczesnej Europy”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006, s. 205).

Jest to spersonifikowany system proporcjonalny, a nie klasyczny system mieszany, jaki występuje np. na Węgrzech, gdzie 106 posłów wybiera się w JOW-ach, a 96 w głosowaniu proporcjonalnym. W systemie węgierskim, zwanym „segmentowym”, w segmencie JOW-ów i w segmencie proporcjonalnym wybiera się posłów niezależnie od drugiego segmentu. W Niemczech jest to system proporcjonalny, gdyż wybory w JOW-ach zostają podporządkowane partyjnym wyborom proporcjonalnym.

To podporządkowanie jest podwójne. Po pierwsze, samodzielny start kandydatów bezpartyjnych ma małe szanse na sukces, ze względu na duże okręgi wyborcze, liczące około 200 tys. wyborców. Pozwala to partiom politycznym w praktyce na zdominowanie wyborów w okręgach jednomandatowych. Po drugie zaś, to głosy drugie oddane na partie decydują o politycznym składzie Bundestagu, a JOW-y- są ich spersonifikowanym dopełnieniem. Jak to ujął Zdzisław Ilski, „Niemiecka ordynacja silnie upartyjnia wybory, także te z JOW-ów” (Z. Ilski, „Proporcjonalny i ściśle partyjny system wyborczy, jaki obowiązuje w Niemczech, chroni klasę polityczną”, „Uważam Rze”, 23.09.2013).

Partyjna praktyka wyborcza

W praktyce niemieccy politycy kandyduję równolegle i w okręgach jednomandatowych, i z lit partyjnych. Gdy nie dostają się do Bundestagu z okręgu JOW, odpowiednio wysokie miejsce na landowej liście partyjnej gwarantują im miejsce poselskie, a w istocie pozostawanie na scenie politycznej Niemiec. Jak to podsumował Z. Ilski, „Proporcjonalny i ściśle partyjny niemiecki system wyborczy chroni klasę polityczną…” (Z. Ilski, 2013).

Prof. Edward Klimczak z Uniwersytetu Berlińskiego, tak ongiś podsumował niemiecką ordynację mieszaną:

„Jak wiadomo, połowa deputowanych do Bundestagu wybierana jest w JOW, a połowa wchodzi do Bundestagu z tzw. partyjnych list poszczególnych landów, tzn. zupełnie otwarcie z partyjnej nominacji, która całkowicie zależna jest od układów, koterii i znajomości. Tutaj wyborca nie ma zupełnie nic do powiedzenia. Może tylko tzw. drugim głosem zmienić ilość posłów jednej partii na korzyść innej. Nie ma żadnego wpływu na wybór lub porażkę partyjnego kierownictwa, które zapewnia sobie pierwsze miejsca na krajowych czy też landowych listach.

Trick polega na tym, że partyjni przywódcy startują najpierw w jednomandatowych okręgach wyborczych. Jeśli jednak nie zdołają otrzymać relatywnej większości głosów w swoim okręgu, to, otrzymawszy najlepsze miejsca na partyjnych listach landowych, wchodzą w ten sposób do Bundestagu, więc nie ma żadnej siły ludzkiej, aby usunąć z parlamentu partyjnych szefów.

A co z pozostałymi deputowanymi, tj. z tą 50% ilością, rzekomo wybieraną w wolnych wyborach? Prawda jest taka, że wszyscy kandydaci we wszystkich okręgach wyborczych mianowani są przez partie polityczne, czytaj przez kierownictwo partii politycznych” (za: J. Przystawa, „Konieczność nieuświadomiona”, 2006, s. 89).

Niemiecka ordynacja wyborcza jest nie tylko w konstrukcji formalnoprawnej spersonifikowaną ordynacją proporcjonalną, lecz jest nią również w swoich socjopolitycznych skutkach. Nie posiada cech socjopolitycznych ordynacji większościowej opartej o JOW-y. Po pierwsze, posłowie nie są bezpośrednio zależni od wyborców, tak jak w ordynacji większościowej opartej na JOW-ach, lecz są zależni tylko pośrednio poprzez opinię publiczną, kształtowaną medialnie.

Po drugie, wyborcy nie mogą samodzielnie usunąć posłów ze sceny politycznej i dokonać wymiany składu personalnego parlamentu, co gwarantuje ordynacja większościowa oparta na JOW-ach. Niemiecka ordynacja nade wszystko reprodukuje i odtwarza składy partyjno-personalne Bundestagu.

Okoliczności historyczne wprowadzenia niemieckiej ordynacji mieszanej i jej konsekwencje

Spersonifikowany wyborczy system proporcjonalny Niemiec powstał w 1949 roku, gdy tworzono powojenną Republikę Federalną Niemiec na bazie amerykańskiej, brytyjskiej i francuskiej strefy okupacyjnej. Miało być to rozwiązanie tymczasowe, w związku z kontrowersjami i sporami pomiędzy przywódcami chrześcijańskiej demokracji CDU/CSU na czele z Konradem Adenauerem, chcących wprowadzić JOW-owski system brytyjski, a zwycięskimi aliantami, wspartymi stanowiskiem socjaldemokratycznej SPD, forsującymi system proporcjonalny.

Ponieważ Amerykanie i Brytyjczycy, których systemy wyborcze są większościowe, przeforsowali wprowadzenie ordynacji proporcjonalnej we wszystkich pokonanych militarnie krajach byłej Osi – a więc Niemczech, Włoszech i Japonii, wydaje się to być celowe i zaplanowane. Ordynacja większościowa oparta o JOW-y uzależnia bezpośrednio posłów, a w konsekwencji polityków i całą klasę polityczną, od wyborców. Tym samym czyni w praktyce niemożliwą do zewnętrznego, a w szczególności zagranicznego, kontrolowania sceny polityczną i samej rządzącej klasy politycznej. Przeforsowanie przez zwycięskich aliantów spersonifikowanego systemu proporcjonalnego w Niemczech miało być, jak należy wnioskować, gwarancją możliwości kontrolowania przez nich z zewnątrz niemieckiej sceny politycznej i niemieckich elit politycznych, w obawie o odrodzenie się oddolnie różnych form niemieckiego nacjonalizmu ideologicznego.

Niemiecka ordynacja wyborcza bywa czasem krytykowana w samych Niemczech, acz jest to krytyka sporadyczna. Najbardziej głośny był apel w 2003 roku wpływowego Federalnego Związku Niemieckiego Przemysłu zrzeszającego 107 tys. niemieckich przedsiębiorstw i jego prezesa Michaela Rogowski. M. Rogowski zaapelował o wprowadzenie „większościowego systemu wyborczego w celu zwiększenia jednoznaczności podejmowanych decyzji”, dla zapobieżenia stagnacji i recesji gospodarczej (www.wams.de/data/2003/01/1934322.html „WELT AM SONNTAG” z 19 stycznia 2003). Była to więc krytyka zmierzająca bardziej do ulepszenia niemieckiego ustroju politycznego z punktu widzenia jego wpływu na gospodarkę, niż radykalnego uzdrowienia tego ustroju dla uchronienia gospodarki od jej negatywnych skutków.

Ukształtowana po II wojnie światowej niemiecka klasa polityczna i elity władzy prowadzą niezwykle skuteczną i efektywną politykę z punktu widzenia narodowych i państwowych interesów Niemiec. Zdarzające się przypadki korupcji polityczno-finansowej, z których najgłośniejszą była tzw. afera kanclerza Kohla z 2000 roku, polegająca na nielegalnym finansowaniu jego partii, nie mają charakteru istotnego dla funkcjonowania niemieckiego systemu politycznego. Niemiecka ordynacja wyborcza nie stanowi przeszkody w dobrym funkcjonowaniu aparatów niemieckiego państwa. Dzięki wysokiej jakości merytorycznej, etycznej i patriotycznej niemieckiej klasy politycznej i elit władzy, jest to państwo tradycyjnie historycznie wysoce praworządne, efektywnie zarządzane i podporządkowane realizacji niemieckich interesów narodowych. I spersonifikowana ordynacja proporcjonalna niezmiennie ten stan reprodukuje, poprzez samoreprodukcję niemieckich elit politycznych.

Kontekst socjopolityczny wprowadzenia niemieckiej ordynacji w Polsce

Konsekwencje wprowadzenie takiej ordynacji w Polsce można przewidzieć analizując istniejący realny kontekst socjopolityczny. Każda ordynacja wyborcza w systemach gabinetowo -parlamentarnych funkcjonuje i wywiera wpływ na sposób i jakość funkcjonowania państwa i gospodarki, wyłącznie poprzez kontekst socjopolityczny danego kraju.

I tak w ustabilizowanej socjo-politycznie Belgii nawet fakt niemożności wyłonienia rządu po wyborach parlamentarnych w czerwcu 2010 roku przez 561 dni, w niczym nie zakłócił sprawnego funkcjonowania samego państwa. Natomiast ta sama ordynacja proporcjonalna w Grecji w sytuacji głębokiego kryzysu zadłużeniowego i niestabilności socjopolitycznej, skutkowała koniecznością powtórzenia wyborów parlamentarnych w ciągu 60 dni, w obliczu niemożności wyłonienia rządu w maju 2012 roku.

W polskim kontekście socjopolitycznym III Rzeczypospolitej obecna ordynacja proporcjonalna z progami wyborczymi w wyborach do Sejmu, jest decydująca w niemożności usunięcia ze sceny politycznej klasy politycznej i elit władzy wyłonionych pierwotnie w trakcie szokowej transformacji ustrojowej.

Tę klasę polityczną i elity władzy cechuje niska jakość intelektualna, ideowa i moralna oraz wysoki stopnień skorumpowania i kompradorskości. I te cechy decydują o niskiej jakości państwa III Rzeczpospolitej, jako „miękkiego” państwa używając określenia Gunnara Myrdala, strukturalnie wysoce nieprawnego, wysoce mało praworządnego i wysoce skorumpowanego.

W polskim ustroju gabinetowo-parlamentarnym to jakość Sejmu decyduje o jakości rządu i kluczowych instytucji centralnych państwa, a w konsekwencji o jakości tego państwa. Partie rządzące mają bowiem wpływ bezpośredni i pośredni na obsadę personalną około 50 tys. kluczowych stanowisk w państwie. I to niska jakość elit politycznych, stale reprodukowana obecną ordynacją proporcjonalną, przesądza o niskiej jakości polskiego państwa i jego polityk.

Ostatecznym efektem tej jakości państwa i jego polityk była utrata po 1989 roku ponad 5 mln miejsc pracy (M. Kabaj, „Import bezrobocia – mit czy realny problem gospodarki?”, „Przyszłość. Świat – Europa – Polska”, Biuletyn Komitetu „Polska 2000 Plus” przy Prezydium PAN, nr 2 (14) Warszawa 2006, s. 22). Tym efektem była również wyprzedaż ponad 50% sektora przemysłowego i 75% sektora bankowego w ręce zagranicznego kapitału za 4,5 do 5% wartości odtworzeniowej i 400 do 500 mln dolarów łapówek dla około 1 tys. osób (K. Poznański, „Wielki przekręt. Klęska polskich reform”, Warszawa 2004, s. 81). Jest nim również zadłużenie zagraniczne kraju w wysokości 290 mld euro, w tym 120 mld euro zagranicznego zadłużenia rządu, co oznacza całkowitą utratę suwerenności ekonomicznej polskiego państwa.

Konsekwencje wprowadzenia niemieckiej ordynacji w Polsce

Wprowadzenie w Polsce spersonifikowanej ordynacji proporcjonalnej spowoduje, iż wszystkie dotychczas istniejące partie polityczne wystawią w 230 okręgach jednomandatowych swoich partyjnych kandydatów. Ponieważ będą to duże okręgi liczące po około 140 tys. wyborców, istotną rolę będą ogrywały pieniądze i dostęp do mediów. Prowadzenie bowiem metodami bezpośrednimi niskobudżetowej kampanii wyborczej przy tej wielkości okręgu, jest istotnie nieskuteczne. Tym samym szanse nowych kandydatów tak niezależnych, jak i kandydatów nowych ugrupowań politycznych, będą dużo mniejsze niż szanse kandydatów istniejących partii. Można przewidywać, iż zdecydowaną większość czy tylko znacząca większość mandatów zdobędą kandydaci obecnych partii.

Równocześnie kierownictwa tych partii, a faktycznie cała partyjna klasa polityczna, zagwarantuje sobie miejsca na partyjnych listach w 41 obecnych partyjnych okręgach wyborczych. Ponieważ o składzie partyjnym Sejmu rozstrzygać będzie drugi głos oddawany na partie w wielkich okręgach wyborczych liczących od 570 tys. do 1560 tys. wyborców, decydujące będą tak jak obecnie wizerunki medialne partii politycznych i liderów tych partii. Tym samym zostanie utrzymana polityczna rola systemu medialnego, który nadal będzie podsystemem systemu politycznego.

Ponieważ publiczne media są istotnie upartyjnione, a media prywatne są w większości tylko polskojęzyczne, będąc pod bezpośrednią kontrolą obcego kapitału, głównie niemieckiego, system medialny będzie promował istniejące partie polityczne i ich liderów. Natomiast będzie mniej lub bardziej jawnie zwalczał nowe ugrupowania polityczne, jako konkurencyjne wobec dotychczasowych partii parlamentarnych. Polskojęzyczne zaś media prywatne będą szczególnie zwalczać te ugrupowania, które będzie można podejrzewać o kierowanie się w przyszłym Sejmie polskim interesem narodowym i polską racja stanu.

Wprowadzenie w Polsce niemieckiej ordynacji zwanej mieszaną nie umożliwi znaczącej nawet wymiany obecnej klasy politycznej i elit władzy, a tym samym nie umożliwi naprawy polskiego państwa.

W efekcie wprowadzenia niemieckiej ordynacji mieszanej w wyborach do Sejmu polska scena polityczna nie ulegnie istotnej zmianie, a obecne partyjne elity polityczne utrzymają swoje znaczenie i rolę w państwie. Nastąpi jedynie nieistotna modyfikacja składów personalnych i partyjnych Sejmu, w postaci pojawienia się nielicznej grupy posłów niezależnych i kilku słabych liczebnie nowych ugrupowań politycznych. Tym samym w polskim państwie nic istotnego się nie zmieni. I dlatego w wypadku sukcesu referendum 6 września partyjne elity władzy oraz ich medialni i naukowi agenci będą zgadzać się chętnie na wprowadzenie niemieckiej ordynacji mieszanej w wyborach do Sejmu RP.

Referat wygłoszony na konferencji pt. „Jednomandatowe Okręgi Wyborcze do Sejmu – możliwe rozwiązania i ich skutki” zorganizowanej przez Ruch Obywatelski na rzecz JOW i posła na Sejm RP Johna Godsona – Warszawa, 5 sierpnia 2015.

Wojciech Błasiak

ekonomista i socjolog, dr nauk społecznych, niezależny naukowiec i publicysta, działacz Ruchu Obywatelskiego na rzecz JOW

Zmieniony ( 25.04.2017. )